|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » History of Church » General history » The Inquisition »
Traktat Brata Dawida z Augsburga o waldensach [1] Author of this text: tłum. A.M. Bryszkowski, Adam Marek Bryszkowski
De inquisitione haereticorum
Tutaj rozpoczyna się traktat brata Dawida na temat postępowania inkwizycyjnego
wobec heretyków. [ 48 ]
Rozdział I.Wiara katolicka jest podstawą wszelakiego dobra, bez
której Dobra Najwyższego osiągnąć nie jesteśmy w stanie. Albowiem jak długo
nie jest danym oglądanie tego Dobra takim, jakim ono jest, wypada nam go
strzec poprzez wiarę, aż przez nią oczyszczeni zasłużymy sobie, by je oglądać z odsłoniętą twarzą. Ponieważ teraz jest tylko czas zdobywania zasług, w przyszłości zaś będzie czas nagrody za uzyskane zasługi, ci , którzy
nie staraliby się, by być zdolnymi do osiągnięcia Najwyższego Dobra, w przyszłości pozbawieni zostaną Wiecznego Szczęścia, a za pogardzenie takim
Dobrem, którego darmo im ofiarowanego przyjąć lub strzec nie chcieli, skazani
zostaną na wieczne męki. „Widzimy, iż nie mogli wejść do Jego spokoju z powodu niedowiarstwa (List do Hebrajczyków, III, 9)."
Tę oto wiarę heretycy starają się podważyć, usiłując
fałszem (swoich doktryn) skazić jej czystość.
Rozdział II. Kogo należy nazywać heretykiem.
Heretykami nazywa się tych , którzy poprzez chrzest
przyjęli wiarę (katolicką), a pod wpływem przewrotnych poglądów odrzucili
ją (później). Ci bowiem, którzy nigdy ani chrztu ani wiary katolickiej
nie przyjęli, nazywają się albo poganami albo Żydami. Mówi się jednak,
że i wśród Żydów występują heretycy, którzy poprzez wypaczone interpretacje
zniekształcają znaczenie Starego Testamentu.
Ponieważ stare herezje takie jak arianie, pelagianie,
manichejczycy oraz inni, którzy jawnie zwalczali wiarę (katolicką),
unicestwione zostały dzięki mądrości świętych, (w ich miejsce) powstały
nowe (herezje), które w ukryciu pełzając, prostaczkom jeszcze bardziej
szkodliwy jad błędu potajemnie wlewają; i stąd też niebezpieczniejszym
jest zło ukryte, gdyż nie można się go ustrzec ani zastosować (odpowiedniego)
lekarstwa, a niżeli jawne, którego można by się ustrzec lub je uleczyć.
Takie bowiem fortele przygotowuje teraz diabeł, by móc w sposób ukryty
szkodzić potem, kiedy już wcześniej przegrał on swoje otwarte wojny. Wąż
bowiem podstępem uwiódł naszych prarodziców.
Wydaje się, iż wśród współczesnych heretyków najbardziej
szkodliwymi w naszym kraju są ci, którzy nazywają się ubogimi z Lyonu;
siła ich opiera się głównie na ukrytej hipokryzji oraz szczyceniu się fałszywą
wiedzą; oni zaś tak nauczyli się ukrywać, iż będąc dość licznymi w danym
miejscu i działając na szkodę (wiary katolickiej) są niezauważalni
przez naszych (uczonych) w sprawach wiary. [ 49 ]
Wydaje się przeto bardzo pożytecznym napisanie kilku
słów na temat ich sekty ku przestrodze wiernych oraz dla pouczenia gorliwych
obrońców wiary, by potrafili oni ostrzec prostaczków i przeciwdziałać fortelom
heretyków, ponieważ wtedy trudniej będzie (owej sekcie) działać na szkodę
osoby poinformowanej. [ 50 ]
Rozdział III. Podział traktatu.
Dzieło to dla łatwiejszego i pełniejszego zrozumienia
podzielone zostanie na trzy główne części. W pierwszej części opisane zostanie
powstanie tej sekty oraz jej sprzeczne z wiarą (katolicką) poglądy, a także ich nawyki, obyczaje oraz działanie. W części drugiej opisana zostanie
metoda, jaką należy stosować w czasie prowadzonego przeciwko nim śledztwa,
przesłuchiwania ich oraz postępowania sądowego. W trzeciej części przedstawione
zostaną statuty Stolicy Apostolskiej oraz ustawy świeckie wydane przeciwko
nim oraz ich zwolennikom, a także wyciągi z postępowania inkwizycyjnego
przeciwko heretykom ustanowionego przez Stolicę Apostolską. [ 51 ]
Rozdział IV. O powstaniu sekty ubogich z Lyonu.
Mówi się, że sekta ta, która nazywa się Pover de Leun [ 52 ]
albo „ubodzy z Lyonu", miała taki oto początek. Relację tę usłyszałem od
wielu osób, również od tych wyznawców owej sekty, którzy w czasie, kiedy
ich przesłuchiwałem, sprawiali na mnie warażenie, iż powrócili do wiary
katolickiej.
W Lyonie mianowicie byli pewni prości ludzie świeccy,
którzy natchnieni pewną ideą [ 53 ] oraz stawiając się wyżej od innych twierdzili,
iż żyją oni całkowicie wedle nauk Ewangelii, oraz iż doskonale ją co do
litery zachowują, domagając się (przy tym), by papież Innocenty zatwierdził
im oraz ich naśladowcom ten sposób życia; (a było to wtedy,) kiedy
jeszcze uznawali oni, iż spoczywa na nim (i.e papieżu) prymat władzy
apostolskiej.
Potem zaś zaczęli oni z własnej inicjatywy oraz pod wpływem
pychy przejmować urząd głoszenia kazań, by w sposób pełniejszy pokazać,
iż są uczniami Chrystusa i następcami apostołów, mówiąc, że Chrystus polecił
swoim uczniom głosić Ewangelię; a ponieważ postanowili oni objaśniać słowa
Ewangelii zgodnie z właściwym znaczeniem, i widząc, iż nikt inny wiernie
(iuxta literam / klasyczne:litteram) nie przestrzega Ewangelii (oni
zaś głosili, iż to zamierzają czynić), powiedzieli zatem, iż oni jedyni
są prawdziwymi naśladowcami Chrystusa.
Kiedy jednak Kościół zauważył, iż oni przywłaszczają
sobie urząd kaznodziejski, który nie został im powierzony, ponieważ byli
oni laikami oraz nieuczonymi prostakami [ 54 ], zabronił im (tego czynić)
, co było też jego obowiązkiem, a tych, co nie chcieli posłuchać, ekskomunikował.
Oni zaś zlekceważyli w tym względzie klucze Kościoła [ 55 ]
, mówiąc, iż duchowni czynią to z zazdrości, ponieważ widzą, iż oni (i.e.
"ubodzy z Lyonu") są lepsi, lepiej nauczają i mają z tego powodu
większe poważanie u ludzi; ponieważ (jak oni uważali) za dobry i doskonały uczynek nikt nie powinien ani nie może być ekskomunikowanym, a uczynkiem tym jest nauczanie wiary katolickiej i głoszenie nauki Chrystusowej,
wbrew Jego nauce nikt w żadnej mierze nie powinien okazywać posłuszeństwa
człowiekowi, który zabrania czynienia tak wielkiego dobra. Uważali oni
również, iż ta ekskomunika jest dla nich wiecznym błogosławieństwem, chlubiąc
się przy tym, iż są oni następcami apostołów, ponieważ jak tamci ze względu
na głoszenie Ewangelii, po wykluczeniu ich z synagogi przez uczonych w pismie oraz faryzeuszów, poddani zostali ich klątwie i prześladowaniu;
tak też oni ze strony duchowieństwa znoszą podobne szykany. [ 56 ]
W ten oto sposób owe pełne pychy poczucie ukrytej świętości
oraz nadzyczajności, wartości szczególnie przez nich pożądanych [ 57 ], doprowadziło
do zaślepienia wypływającego z heretyckiego wypaczenia, ponieważ ewangeliczna
doskonałość uczy bardziej tego, by słuchać pokornie uczonych i zwierzchników
kościelnych niż tego, by pod wpływem pychy płynącej z poczucia wybrania
odcinać się od katolickiej jedności.
Rozdział V. O błędach doktrynalnych ubogich z Lyonu.
Pierwszą ich herezją było lekceważenie władzy kościelnej.
Przez to popadli oni w moc szatana oraz zostali przez niego wepchnięci w niezliczone błędy, wymieszali oni także błędne poglądy starożytnych heretyków
ze swoimi własnymi wymysłami, ponieważ po wyrzuceniu ich z Kościoła katolickiego
zaczęli oni głosić, iż tylko oni są Kościołem Chrystusowym oraz uczniami
Chrystusa. Mówią oni również, iż są następcami apostołów oraz posiadają
apostolską władzę i klucze wiązania oraz rozwiązywania. Powiadają oni także,
iż Kościół rzymski jest Babilonem-Nierządnicą, a wszyscy, którzy go słuchają,
są potępieni.
Mówią też, iż wszyscy święci i wierni od czasu świętego
Sylwestra papieża zostali potępieni. Powiadają także, iż żadne cuda, które
mają miejsce w Kościele, nie są prawdziwe, ponieważ żaden z nich nigdy
nie dokonał cudu. Ich też zdaniem zarządzeń kościelnych wydanych po wniebowstąpieniu
Chrystusa nie należy przestrzegać, oraz że nie mają żadnej wartości.
Całkowicie lekceważą oni święta, posty świąteczne, hierarchie
błogosławieństw [ 58 ] i temu podobne. Przeciwko wszystkiemu temu bluźnią i mówią
, iż zostało to ustanowione przez duchownych z powodu chciwości, by mogli
oni (i.e. duchowni) czerpać z tego dochód oraz żądać z tej okazji
od osób od nich zależnych pieniądze i daniny. Powiadają oni, iż człowiek
dopiero wtedy jest naprawdę ochrzczony, kiedy zostaje wprowadzony do ich
herezji. Niektórzy spośród nich również mówią, iż chrzest nie ma żadnego
znaczenia dla dzieci, ponieważ nie są one jeszcze w stanie rzeczywiście
wierzyć.
Odrzucają oni sakrament bierzmowania, lecz ich nauczyciele
zamiast niego nakładają ręce na swoich uczniów. Powiadają oni, iż biskupi,
księża oraz zakonnicy są uczonymi w piśmie oraz faryzeuszami, prześladowcami
apostołów.
Nie wierzą oni, iż (w czasie mszy) następuje przemiana w Ciało i Krew Chrystusa, lecz (mówią), iż jest to tylko chleb błogosławiony,
podobnie jak w przypadku powiedzenia:„Chrystus był zaś skałą"; i temu podobne.
Jedni zaś twierdzą, iż mogą tego dokonać tylko dobrzy ludzie, inni znów,
iż wszyscy, którzy znają słowa konsekracji. Obrzęd ten sprawują w czasie
swoich spotkań, wygłaszając przy swoim stole słowa Ewangelii oraz udzielając
sobie wzajamnie komunii jak na uczcie Chrystusa.
Głoszą oni, iż duchowny, który jest grzesznikiem, nie
może nikogo innego wiązać i uwalniać same będąc w stanie grzechu, a także
to, iż każdy świecki będący dobrym człowiekiem i znający się na tym może
udzielać rozgrzeszenia i nakładać pokutę.
Odrzucają oni również ostatnie namaszczenie oraz (mówią),
iż olej poświęcony i krzyżmo (chrisma) nie są niczym lepszym niż zwykły olej.
Odrzucają oni wszystkie święcenia, mówiąc przy tym, iż
są one bardziej przekleństwem niż sakramentem.
Mówią też oni, iż małżeństwo jest zaprzysiężonym cudzołóstwem,
chyba że (małżonkowie) zachowują wstrzemięźliwość. Powiadają oni, iż jakiekolwiek
grzeszne przyjemności są bardziej dozwolone niż związek małżeński. Chwalą
oni powściągliwość, lecz w przypadku narastającego pożądania pozwalają
na jego zaspokojenie w jakikolwiek rozpustny sposób, powołując się przy
tym na słowa apostolskie (1.Kor., VII, 9):„Lepiej jest zawrzeć związek
małżeński niż płonąć"; ponieważ lepiej jest zaspokoić pożądanie przez jakikolwiek
rozpustny czyn niż płonąć w głębi serca. Lecz sprawy te trzymają w wielkiej
tajemnicy, aby nie tracić swojej dobrej opinii. [ 59 ]
Jeżeli zaś jakakolwiek uczciwa niewiasta uważana za czystą
urodziłaby dziecko, wysyłają je oni na wychowanie do innego miejsca, by
nie zostało to odkryte.
Nauczają oni również, iż każda przysięga, nawet ta dotycząca
prawdy, jest niedozwolona oraz stanowi grzech śmiertelny. Udzielają oni
jednak rozgrzeszenia, jeżeli ktoś złożyłby przysięgę, by uniknąć śmierci
fizycznej, nie zdradzić innych lub nie ujawnić tajemnic związanych z ich
zakłamaną nauką. Powiadają oni również, iż zdradzenie heretyka jest niewybaczalnym
przestępstwem oraz grzechem przeciwko Duchowi św.
Mówią oni, iż sąd świecki nie ma prawa skazywać na śmierć
złoczyńców. Niektórzy spośród nich pod wpływem jakiegoś zabobonu głoszą,
iż także nie wolno zabijać zwierząt oraz nierozumnych stworzeń takich jak
ryby, owce i im podobne. Kiedy jednak chcą je zjeść, wieszają je nad ogniem w dymie, by umarły same przez siebie. Także pchły i zwierzęta tego rodzaju
wytrząsają oni nad ogniem lub ubranie swoje wkładają do gorącej wody, wtedy
też mówią, iż nie mieli zamiaru ich zabić, lecz iż umarły one same przez
siebie. W podobny sposób kierują się oni zakłamanym sumieniem również w sprawowaniu innych obrzędów, ponieważ porzucając prawdę oszukują się oni
fałszywym wyobrażeniami, co zresztą można w tym przypadku zauważyć.
Mówią też oni, iż nie ma czyśćca, wszyscy zaś umierający
natychmiast przechodzą do nieba lub piekła. Twierdzą oni przeto, iż modlitwy
wstawiennicze zanoszone przez Kościół nie pomagają zmarłym, ponieważ osoby
przebywające w niebie niczego nie potrzebują, osobom zaś będącym w piekle w żaden sposób dopomóc nie można. Głoszą oni zatem, iż ofiary dokonywane w intencji zmarłych pomagają duchownym, którzy jedzą, nie duszom, które z tego nie korzystają.
Twierdzą oni również, iż święci w niebie nie słyszą modlitw
wiernych ani nie zwracają uwagi na objawy czci, które im okazujemy, twierdząc
przy tym, iż ponieważ ciała świętych tutaj leżą a dusze ich są tak odległe
od nas w niebie, nie mogą oni naszych modlitw ani usłyszeć ani zauważyć.
Głoszą oni także, iż święci nie modlą się za nas, przeto my nie powinniśmy
ich prosić o wstawiennictwo, ponieważ pogrążeni w niebiańskiej radości
nie mogą zwracać na nas uwagi ani troszczyć się o coś innego; stąd też
wyśmiewają oni uroczystości, które organizujemy na cześć świętych, oraz
inne objawy czci, które im okazujemy.
W dni świąteczne, kiedy (tylko) bezpiecznie mogą,
pracują, dowodząc, iż ponieważ praca jest dobrym uczynkiem, nie jest zatem
złą rzeczą czynić dobro w dzień świąteczny. W czasie Wielkiego Postu oraz w inne posty kościelne nie poszczą, lecz jedzą mięso wtedy, kiedy mogą
sobie na to pozwolić, mówiąc, iż Pan Bóg nie cieszy się z umartwień swoich
przyjaciół, ponieważ jest w stanie zbawić ich bez tego.
Niektórzy zaś heretycy bardzo się umartwiają postami,
czuwaniami oraz innymi tego rodzaju praktykami, ponieważ bez nich nie byliby w stanie uzyskać u ludzi prostych sławy płynącej ze świętości ani zwodzić
ich swoim oszukańczym udawaniem.
Nie wykorzystują oni Starego Testamentu jako źródła wiary,
lecz tylko uczą się z niego tego, czym mogliby nas atakować lub się bronić,
mówiąc, iż po nadejściu Ewangelii wszystkie dawne księgi straciły ważność.
Podobnie też ( traktują) słowa św. Augustyna, Hieronima, Grzegorza,
Ambrożego, Jana Chryzostoma, Izydora, oraz czerpią okrojone wypowiedzi z ich ksiąg, aby wspierać nimi swoje zmyślone poglądy albo odpierać nasze
zarzuty, albo też by łatwiej móc zwodzić osoby proste, ubarwiając pięknymi
powiedzeniami świętych swoją bluźnierczą doktrynę. Milczeniem zaś pomijają
te opinie świętych, co do których uważają, iż są im one przeciwne oraz
przez które ich błędna doktryna jest obalana.
Osoby zaś zdolne wśród swoich zwolenników uczą oni recytowania w języku ludowym słów Ewangelii oraz powiedzeń apostołów i innych świętych
tak, by potrafili nauczać innych oraz zdobywać wiernych, i by umieli bronić
swoją sektę pięknymi słowami świętych tak, aby się wydawało, iż zbawiennym
jest to, do czego oni nakłaniają. I tak oto poprzez słodkie przemówienia i błogosławieństwa uwodzą oni serca niewinnych.
Rozdział VI. O tym, że kobiety należące do nich również nauczają.
Nie tylko zaś mężczyźni, lecz także kobiety należące
do nich nauczają, ponieważ kobietom łatwiej przychodzi heretyckie deprawowanie
innych kobiet; by potem także dzięki ich pomocy mogły pozyskać mężczyzn
dla swojej doktryny tak, jak wąż dzięki Ewie zwabił Adama.
Rozdział VII. O tym, że w ich sekcie występują dwie grupy wyznawców, oraz o tym, kim są „doskonali".
W sekcie ich występują zaś dwie grupy wyznawców. Jedni
spośród nich nazywają się „doskonałymi" (perfecti) i oni też nazywają
się "ubogimi z Lyonu"; nie wszyscy są jednak przyjmowani do tej
grupy, lecz najpierw są dlatego pouczani, by sami potem potrafili innych
nauczać.
Oni (i.e. „doskonali") powiadają, iż nic nie posiadają,
ani domów, ani majątków, ani żadnych mieszkań, ani małżonek, o ile je przedtem
posiadali, opuszczają je potem. Oni też mówią, iż są następcami apostołów,
oraz że są nauczycielami i spowiednikami innych (po łac.: confessores aliorum);
wędrują też oni po świecie odwiedzając swoich uczniów oraz utwierdzają
ich w błędzie. „Uczniowie" dostarczają im niezbędne rzeczy i dokądkolwiek
(owi „doskonali") się udają, ("uczniowie") na wzajem powiadamiają
się o ich przybyciu, licznie przybywają na spotkania z nimi w ukrytych
miejscach, by ich słuchać i widzieć, a także wysyłają im najlepsze jedzenie
oraz napoje, wzywają oni także (innych) „uczniów" do zbierania pieniędzy
na utrzymanie owych"ubogich" i swoich „nauczycieli"oraz "uczniów", którzy
sami nic własnego nie posiadają; lub czynią to również dla zwabienia tych,
których chciwość pieniędzy przyciąga do owej sekty.
Rozdział VIII. O ich ubiorze.
Owi nocni wędrowcy (po łac. circatores) noszą rozmaite
rodzaje ubrań po to, by nie zostali rozpoznani; a kiedy zdarza im się przechodzić z domu do domu, niosą na głowie jakiś ładunek słomy lub naczynie, a także
chodzą po zapadnięciu ciemności, aby ktoś nie odkrył, co oni czynią.
Rozdział IX. O miejscach ich pobytu.
Mają też swoje siedziby tam, gdzie odbywają swoje nauki
albo organizują swoje spotkania, a miejsca te są dla innych niedostępne,
jak na przykład podziemne jaskinie lub miejsca skądinąd wydzielone, co
też ma ich ustrzec przed zdemaskowaniem.
Rozdział X. O tym, kiedy się spotykają.
W spotkaniach tego rodzaju uczestniczą oni przeważnie
porą nocną, podczas kiedy inni śpią, by swobodniej móc sprawować owe bezbożne
obrzędy. Nie dałbym jednak wiary pogłoskom o tej sekcie, iż całują oni
tam koty lub żaby, albo iż widzą tam diabła, lub też po zgaszeniu świateł
oddają się wzajemnej rozpuście; niczego podobnego nie dowiedziałem się
od wiarygodnych świadków.
Rozdział XI. O oddawaniu czci Lucyferowi. [ 60 ]
Do doktryny innej sekty należy oddawanie czci Lucyferowi
oraz oczekiwanie na jego powrót w chwale. O ile zaś wierzą oni w rzeczy
bardziej niedorzeczne i czynią to, co jest bardziej odrażającym, o tyle
łatwiej można się przed nimi ustrzec, a także sama nikczemność mówi, iż
należy się ich wystrzegać, ponieważ zło otwarte mniej szkodzi.
Sekta zaś ubogich z Lyonu i jej podobne o tyle są niebezpieczniejsze, o ile ukrywają się one pod pozorem świętości. Jak bowiem małpa głupio naśladuje
czynności człowieka, tak i oni uważają siebie za następców apostołów oraz
pierwszych świętych przez to, że powierzchownie naśladują pewne zewnętrzne
cechy owych świętych jak na przykład to, iż apostołowie dokonywali w Kościele
zbiórki pieniędzy na rzecz ubogich, oraz ponieważ nie było jeszcze wtedy
zbudowanych świątyń, nauczali lub sprawowali sakramenty w domach wiernych, a także to, iż wysyłali do różnych prowincji uczniów, zakładali oni lub
umacniali Kościoły lokalne.
Tak też owi hipokryci nadają sobie również nazwy. Nie
nazywają się bowiem tym, czy (naprawdę) są, czyli heretykami, lecz nadają
sobie imię prawdziwych chrześcijan, przyjaciół Boga, ubogich Boga oraz
podobne temu nazwy. Inni zaś wierzą heretykom, trzymają się mocno ich nauk i uwżają ich za dobrychludzi i należąc do sekty odcinają się od jedności z Kościołem. Ci są ich zwolennikami, udzielają im gościny oraz obrońcami
na miarę swoich możliwości, którzy wspierają ich swoim majątkiem oraz uczą
się od nich słów Ewangelii i apostołów,a jeżeli niektórzy spośród nich
dokonali wystarczającego postępu w błędnej nauce — o ile proszą — są przyjmowani
przez nauczycieli, jak wyżej powiedziano.
Rozdział XII. O ich zwyczajach.
Przez swoje zwyczaje sprawiają oni wrażenie skromnych, w sercu są oni jednak bardzo wyniośli, lekceważąc wszystkich innych z wyjątkiem
siebie.
Rozdział XIII. O ich chlubieniu się wiedzą i świętością.
Cała ich chluba bierze swój początek z faktu, iż im
samym wydaje się, że wiedzą więcej niż inni, ponieważ potrafią w języku
ludowym cytować z pamięci niektóre słowa wzięte z Ewangelii lub listów
apostolskich. Przez to też stawiają się wyżej nie tylko od naszych laików,
lecz także od naszych uczonych; o głupi i nierozumni oni, ponieważ często
chłopiec mający dwanaście lat, uczęszczający do naszej szkoły, potrafi
sto razy więcej niż heretycki nauczyciel mający sześćdziesiąt lat; ponieważ
ten ostatni potrafi tylko to, czego nauczył się na pamięć, ów pierwszy
zaś dzięki znajomości gramatyki potrafi przeczytać po łacinie tysiące książek
oraz w dowolny sposób analizować ich pierwotne.
Pysznią się oni również szczególnym charakterem swojej
świętości, przez co zwyczajem owego faryzeusza uważają się za jedynych
sprawiedliwych, innych zaś w porównaniu ze sobą samymi lekceważą; głupi i ślepi nie wiedzą, że jakkolwiek wysoko by się stawiali, takich jak oni
jest u nas nieskończenie wiele, i to jeszcze znakomitszych, ponieważ nie
są splamieni fałszem; zaś u heretyków wszystko jest hipokryzją zabarwioną
błędem.
Rozdział XIV. O dwuznacznym charakterze ich wypowiedzi.
Uczą zaś oni posługiwania się zwrotami zawierającymi
ukryty sens tak, by mówić kłamstwo zamiast prawdy, tak, aby pokrętnie odpowiadać
na nie zadane pytanie, by w ten sposób sprytnie wprowadzać słuchaczy w błąd, kiedy obawialiby się, iż poprzez wyznanie prawdy udowodniono bym
im ich błędne poglądy.
Stosując tę technikę maskowania się uczęszczają oni z nami do kościołów, uczestniczą w obrzędach religijnych, uczestniczą nabożeństwach,
przyjmują sakramenty, spowiadają się księżom, zachowują posty kościelne
oraz święta, przyjmują błogosławieństwo od duchownych z pochyloną głową,
chociaż jednak te i wszystkie inne im podobne artykuły nauki Kościoła wyśmiewają i uważają za pozbawione związku z religią oraz szkodliwe; postępują oni
niczym wilk, który kiedyś nałożył na siebie owczą skórę, by nie zostać
rozpoznanym przez owce.
Rozdział XV. O wysiłku wkładanym w wypaczanie innych (i.e. w sprowadzanie
innych na drogę herezji — tłumacz).
Dokładają oni wszelkiego starania, by przyciągnąć do
swojej błędnej doktryny licznych zwolenników. Uczą oni małe dziewczynki
słów wziętych z Ewangelii oraz listów apostolskich, by od dzieciństwa przyzwyczajały
się do wyznawania błędu. Cokolwiek by zaś nauczyli się z tego, starają
się za wszelką cenę przekazać innym, gdziekolwiek tylko napotykają takich,
którzy pragnęliby się w spokoju temu przysłuchiwać.
Mają oni również zwyczaj nawiązywać rozmowy z ludźmi
prostymi i nieuczonymi, zwłaszcza zaś z tymi, którzy nie napotkali jeszcze z Braci Mniejszych i Braci Kaznodziei (i.e. franciszkanów oraz dominikanów)
lub innych gorliwych obrońców wiary. Działają oni także w miejscach, do
których owi (franciszkanie, dominikanie i inni gorliwi obrońcy wiary)
nie docierają, oni zaś (i.e. heretycy) poprzez naśladowanie postaw
charakterystycznych dla świętości zdobywają tam dla siebie umysły owych
ludzi.
Rozdział XVI. O sposobie nawiązywania dyskusji.
Zwolenników zdobywają oni zatem pochlebnymi słowami
jak na przykład: „O dobra kobieto, wydajesz mi się do tego zdolna, byś
stała się w krótkim czasie wielką przed obliczem Boga, jeżeli znalazłby
się ktoś, kto by pokazał ci drogę prawdy; ponieważ wtedy szybko także byś
poznała tajemnice niebieskie ukryte przed wszystkimi uczonymi, zobaczyłabyś
także Boga i usłyszałabyś Jego mowę, otrzymałabyś od Niego wszystko, o co byś poprosiła, a także stałabyś się równą aniołom i największą świętą w niebie."
Rozdział XVII. O sposobie, w jaki oni nauczają.
Kiedy zaś ona głupia, zwabiona takimi wielkimi obietnicami,
zaczyna chciwie słuchać jego słów — a przecież wąż również skusił Ewę obietnicą
wiedzy oraz stania się podobną Bogu, by uległa jego namowom [ 61 ]- wtedy heretyk
zaczyna ją intensywnie pouczać o czystości, pokorze, o innych cnotach oraz
wystrzeganiu się wad, a także cytować jej słowa Chrystusa, apostołów oraz
innych świętych tak, aby jej się wydawało, iż słucha nie człowieka, lecz
anioła zesłanego z nieba. Następnie nakazuje jej zachować to w tajemnicy i nikomu tego nie ujawnić, ponieważ skarb znaleziony należy ukryć, by nie
został zdradzony, a tajemnic niebiańskich nie należy powszechnie ujawniać
osobom niegodnym; (a czyni to) po to, aby usłyszanych słów strzegła z jeszcze większą czcią przez to, iż już się uważa za szczególnie wybraną
przez Boga do otrzymania tak wielkich tajemnic, albo także po to, aby ów
heretyk sam nie został zdradzony, albo aby też ktoś, komu przypadkiem wyjawiłaby
to, nie odradził jej ze swojej strony przyjęcia takiej nauki, której ów
heretyk nie ma odwagi oficjalnie głosić. Przekazuje jej potem do nauczenia
się kilka modlitw do świętej Dziewicy lub innych świętych, aby sprawdzić,
do jakiego stopnia jest pojętną, oraz by zachęcić ją do nauki (heretyckich
doktryn). Po poddaniu jej przez dłuższy czas takiej próbie, (by
sprawdzić), czy zechce ona wytrwać w tym oraz dochować tajemnicy, którą
poznaje, zapoznaje ją z nową doktryną albo przydziela jej nowego nauczyciela,
który mógłby pod pozorem jakiejś pracy lub przedsięwzięcia dość dyskretnie i długo z nią przebywać, by w ten sposób powoli się do niego przyzwyczaiła.
Opowiadają jej oni o innych swoich nauczycielach, o tym,
jak bardzo oni są święci i zaznajomieni z tymi zagadnieniami, a także to,
iż ten kto by ich widział i słyszał, to tak jakby widział i słyszał Boga;
(a robią to w celu), by rozpalić w niej pragnienie przynależności
do nich, by było to dla niej bardziej wiarygodne lub bardziej bezpiecznie
mogli jej ujawnić doktrynę swojego błędu. Nie ujawniają oni bowiem łatwo
każdemu tajemnic swojego błędu, obawiając się, że osoba taka odejdzie od
nich i zdradzi ich; chyba że są pewni, iż osoba ta potem we wszystkim im
uwierzy.
Najpierw nauczają oni, jakimi na podstawie słów Ewangelii
oraz apostołów powinni być uczniowie Chrystusa, mówiąc przy tym, iż tylko
oni sami są następcami apostołów oraz naśladowcami ich życia. Z tej też
przesłanki wyprowadzają wniosek, iż papież, biskupi nasi oraz duchowni,
którzy posiadają bogactwa tego świata oraz nie naśladują świętości apostołów,
nie są sternikami Kościoła, a Chrystus nie uznałby za słuszne powierzyć
oblubienicę swoją (i.e Kościół) takim, którzy deprawowaliby ją złymi
przykładami i uczynkami, nie zaś przyprowadziliby ją Chrystusowi jako czystą
dziewicę, strzegąc jej w czystości, w której ją od niego otrzymali; przeto
też nie należy okazywać im posłuszeństwa.
Mówią oni także, iż ten, kto sam jest nieczystym, nie
może innych oczyszczać, związany nie może uwolnić innych, a oskarżony nie
może ułagodzić dla innego oskarżonego sędziego, który na niego samego jest
zagniewany, ani też ten, który kroczy drogą zatracenia, nie może kogoś
innego prowadzić do nieba. Powiadają oni także, iż duchowni dzięki swojej
przebiegłości i wpływom utrzymują świeckich w posłuszeństwie względem siebie
po to, by (świeccy) dawali im dziesięciny oraz dary, by dzięki temu
(duchowni) mieli zapewnione utrzymanie, opływali w dostatkach oraz
mogli utrzymać swoje konkubiny i dzieci. Z tego też powodu podważają oni
autorytet duchowieństwa tak, by uczynić ich znienawidzonymi, oraz by ludzie
nie mieli do nich zaufania i nie okazywali im posłuszeństwa.
Przez to, iż (duchowni) nie potrafią nauczać ludzi
świeckich, owi heretycy stają się nauczycielami ludu, aby móc następnie
pociągnąć wszystkich za sobą. Na podstawie przewrotnego zachowania niektórych
duchownych wywołują oni (i.e. heretycy) u nich (i.e. laików) obrzydzenie
do całego kleru. Odradzają oni składania im (i.e. duchownym) darów
oraz dziesięcin oraz innych podobnych temu świadczeń, mówiąc, iż (duchowni)
ustanowili te i inne świadczenia dla swojej własnej korzyści, a ze względu
na swój zysk zorganizowali oni wszystkie kościelne instytucje.
W osądzie swoim potępiają oni nie tylko duchownych, lecz
również wszystkich, którzy są im (i.e. klerowi) posłuszni, wedle
zasady: „Jeżeli ślepy ślepego prowadzi, to obydwaj wpadną do jamy". Kiedy
zaś kogoś już pozyskali dla swojej doktryny, to tak oto mu schlebiają:
„Z jednej strony dotarłeś do prawdziwego światła, z drugiej zaś strony
znalazłeś złoto prawdziwej nauki, ty, który najpierw zamroczony uważałeś
miedź za złoto"; i temu podobnie.
Ułożyli oni również pewne rymowanki, które nazywają „Trzydziestoma
stopniami św. Augustyna", poprzez które nauczają oni, jak należy podążać
za cnotami, jak mieć w obrzydzeniu występki, a także sprytnie wsadzają w nie swoje obrzędy i heretyckie nauki tak, aby (owe wiersze) skuteczniej
zachęcały do wyuczenia się ich oraz mocniej zapadały w pamięć; podobnie
jak my (i.e. rzymskokatolicy) przedkładamy laikom Skład Apostolski,
Modlitwę Pańską; dla tego samego celu ułożyli oni także inne piękne utwory
poetyckie.
Rozdział XVIII. O unikaniu składania przysięgi oraz o sposobie, w jaki
przysięgają.
Kiedyś mówili oni, iż nie należy składać przysięgi,
lecz ponieważ dzięki temu dość łatwo można było ich odkryć, z ostrożności
pozwolili oni na składanie przysięgi, by siebie samego lub kogoś innego
obronić przed śmiercią. Kiedy zaś zmuszeni są do złożenia przysięgi, przysięgają
oni albo przez ukrytą grę słów tak, by wydawało się, iż złożyli oni przysięgę,
lecz czynią to na niby, stosując przy tym rozmaite sposoby, albo też, jeżeli
są przez kogoś zmuszeni do złożenia przysięgi, na niego zrzucają ten grzech,
by samemu pozostać bez skazy.
Dla waldensów składanie przysięgi z własnej woli było
grzechem, lecz kiedy ktoś ich do tego zmuszał, grzech ten przechodził na
niego.
Rozdział XIX. O odpokutowaniu krzywoprzysięstwa oraz zadośćuczynieniu.
W przypadku złożenia przysięgi pod wpływem strachu
przed śmiercią zalecane jest takie odbywanie pokuty, aby za każde czternaście
krzywoprzysięstw zobowiązali się oni w ramach zadośćuczynienia zwerbować
jedną osobę do swojej sekty.
Rozdział XX. O wzajemnych sporach.
Chociaż mówi się, że ubodzy z Lyonu, ortliebariowie,
arnoldyści, runchariowie oraz waldensi [ 62 ] i inni byli kiedyś jedną sektą, z ambicji o przewodzenie oraz na skutek zróżnicowanej interpretacji błędnej
nauki, a także w wyniku różnych sporów podzieleni zostali na różne odłamy
herezji, biorąc swoją nazwę od imienia tych, za których poglądami się opowiedzieli.
Uważają się oni na wzajem za zwolenników odrębnych doktryn heretyckich,
nienawidzą się wzajemnie i potępiają, a także pilnują swoich zwolenników
przed obcowaniem z innymi, by nie zostali oni przez nich zwabieni. Jednak
członkowie jednego odłamu nie zdradzają zwolenników innego, by przypadkiem i ich z kolei nie zdradzono, kryją się zaś oni wzajemnie niczym łuski Lewiatana [ 63 ]
tak, by mogło przez nie przejść powietrze. Wszyscy zaś oni zgodnie uważają
Kościół katolicki za znienawidzony jako ten, który występuje przeciwko
nim dowodząc im fałsz poprzez prawdziwość swojej (i.e. rzymskokatolickiej)
nauki oraz potępiając ich mocą władzy sędziowskiej otrzymanej od Boga.
Rozdział XXI. O zawieraniu znajomości z duchownymi lub zakonnikami.
Czasami jednak w sposób udawany zawierają oni znajomości z zakonnikami oraz duchownymi, by ukrywać się w ten sposób, i jeżeliby
odbywało się postępowanie inkwizycyjne przeciwko heretykom, by byli przez
nich bronieni; z tego też powodu wręczają oni (i.e. heretycy) im
(i.e. duchownym) upominki oraz podejmują ich gościną, starając się w ten sposób wykupić od szykanów, by dla siebie samych oraz swoich zwolenników
uzyskać większą swobodę ukrywania się, działania oraz szkodzenia duszom;
co zresztą wielekroć odkrywaliśmi.
Uczęszczają oni do kościołów i słuchają kazań, a także
wszędzie tam zachowują się bardzo pobożnie; obyczaje mają oni skomplikowane,
są ostrożni i oszczędni w swoich wypowiedziach, chętnie mówią o Bogu, świętych,
cnotach, unikaniu wad oraz wykonywaniu dobrych uczynków, by dzięki temu
wydawać się lepszymi, a także jeżeli ktoś chętnie zacząłby ich słuchać,
by mogli oni potajemnie zatruwać go jadem swojej przewrotności oraz mogli
zdobyć jego przychylność dla swoich występków.
Rozdział XXII. W jaki sposób określają to, co jest grzechem śmiertelnym.
Jeżeli ktokolwiek by pozostał w ich sekcie na stałe,
to chociaż tkwiłby w innych grzechach śmiertelnych, mianowicie rozpuście,
lichwiarskich procederach oraz innych tego rodzaju (występkach);
to osobom takim dają oni nadzieję na zbawienie, ponieważ mówią oni, iż
grzechy te łatwo ulegają odpuszczeniu poprzez wyznanie wiary w momencie
śmierci lub poprzez nałożenie rąk przez któregoś spośród ich nauczycieli.
Stawiają się oni wyżej od świętych w niebie, również
od Przenajświętszej Panny Maryi, przez to, iż mówią, że tak zostali ukochani
przez Boga, iż o cokolwiek Go poproszą, to zostają wysłuchani; (twierdzą
zaś), iż modlitwa świętych nie ma żadnego znaczenia dla otrzymania
czegokolwiek; chociaż widzimy, iż nie spełnia się ich prośba, byśmy stali
się heretykami, a także to, by nikt z powodu herezji nie został spalony
na stosie, a wiadomym jest, iż oni tego bardzo pragną; i tak oto grzech
oszukuje samego siebie, głosząc lub obiecując rzeczy nieprawdziwe.
Rozdział XXIII. O tym, iż nie należy zabijać.
Chociaż mówią oni, iż nie należy nikogo zabijać, oraz
osobiście też nie zabijają, mimo iż dla niepoznaki noszą oni miecze i broń,
dają jednak do zrozumienia swoim zwolennikom, iż w ten sposób okażą im
oni posłuszeństwo, jeżeli zabiliby tych, ze strony których obawiają się
zagłady. I w ten oto sposób został zabity św. Piotr z Zakonu Kaznodziejskiego [ 64 ]
oraz inni. [ 65 ]
Rozdział XXIV. O pozyskiwaniu osób wpływowych.
Pilnie starają się przyciągać do siebie pewne zamożne i wpływowe kobiety, by dzięki nim mogli oni zdobyć także przychylność ich
mężów lub krewnych, by w ten sposób swobodniej móc się rozwijać na tym
obszarze, oraz by dzięki temu, iż znajdują się pod ich opieką, nikt nie
odważył się ich szykanować.
Rozdział XXV. O tym, jak przeszkadzają w głoszeniu kazań.
Jeżeli zaś ktoś przypadkiem zacznie kiedykolwiek pouczać
ludzi, by strzegli się przed heretyckimi błędami, rozpoczynają oni awanturę
wymierzoną przeciwko niemu, zarzucając mu, iż zamierza pomówić on ogół
obywateli o herezję, chociaż nie schwytano tam żadnego heretyka, tak, aby
również ogół ludzi oburzył się na niego, gdyż pragnie wyrządzić im taką
niesprawiedliwość. I w ten sposób go zastraszają, iż w końcu ani on sam
ani nikt inny nie odważy się czynić wzmianki o wystrzeganiu się heretyków;
jeżeli nawet wszczęto by postępowanie inkwizycyjne w sprawie herezji, w strachu przed owymi wpływowymi osobami nikt nie odważyłby się go oskarżyć
ani przeciwko niemu zeznawać.
W przypadku zaś postępowania sądowego owi zniesławieni w strachu przed większym nieszczęściem wpływają na sędziów prośbami lub
podarunkami [ 66 ]; i tak oto heretycy oczyszczają się z niesławy oraz stają
przez to jeszcze bardziej zuchwałymi w swojej szkodliwej działalności.
Rozdział XXVI. O sposobie wygłaszania kazań wymierzonych w heretyków.
Stąd też następujący sposób wygłaszania kazań w sprawie
wiary w takich okolicznościach wydaje się dość pożyteczny, mianowicie po
przedstawieniu jakiejś prawdy wiary należy powiedzieć: „Oto jest prawda
wiary i tak wierzy Kościół święty, lecz heretycy twierdzą wbrew temu to i tamto, stąd też, gdyby ktokolwiek przypadkiem się pojawił oraz w ten
sposób publicznie lub w ukryciu nauczał, powinniście uważać go za heretyka."
Dzięki takiemu bowiem sposobowi przemawiania odbiera
się heretykom sposobność wygłaszania swoich poglądów, wierni zaś umacniają
się w wierze oraz nie mają powodu, by obawiać się, iż zostaną pomówieni o herezję.
Rozdział XXVII. O tym, jak bardzo się cieszą z podważania autorytetu duchownych.
Bardzo zaś cieszą się heretycy, kiedy lud daje się
podpuszczać przeciwko duchowieństwu oraz doktorom Kościoła, ponieważ wtedy z większą odwagą podważają autorytet duchownych i wzbudzają u świeckich
odrazę w stosunku do kleru; kiedy zaś ludzie niczym w formie powszechnego
protestu występują przeciwko duchowieństwu i uczonym mężom w służbie Kościoła,
świeccy mogą wtedy być dość łatwo pozyskani dla herezji, gdyż ten, kto
ze mną zwalcza mojego wroga, tego uważam w zasadzie za przyjaciela, a jeżeli
chciałby on nakłonić do czegoś złego, łatwo się na to zgadzam.
Przebiegli zaś heretycy starają się to osiągnąć, gdzie
tylko widzieliby ku temu sposobność, stąd też w okresie niezgody, która
panowała pomiędzy papieżem Innocentym IV a ówczesnym cesarzem Fryderykiem i jego zwolennikami, heretycy niemalże zdołali przekonać i pozyskać dla
swojej sprawy pewnego księcia niemieckiego, który z wcześniej wspomnianego
powodu był przeciwnikiem Kościoła i wrogiem duchowieństwa, gdyby nie to,
iż Bóg przeszkodził mu w tym poprzez zesłanie na niego śmierci i w ten
sposób obronił Kościół swój od tak wielkiego zła.
Przeto bardzo źle czynią ci, którzy z jakiegokolwiek
powodu podburzają ludzi przeciwko duchowieństwu, ku czemu jednak duchowni
sami w znacznej mierze dają powód poprzez złe przykłady, wymuszanie pieniędzy
oraz przez liczne i częstokroć nieodpowiednio nałożone ekskomuniki. Czasami
ze względu na roztropność należy ukrywać mniejsze zło, kiedy zło większe i bezpośrednie zagraża z bliska.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 48 ] Tytuł ten został przypuszczalnie nadany temu dziełu przez skrybę. Na jednym zwoju pergaminu umieszczonych było zazwyczaj kilka dzieł i w ten oto sposób skryba oddzielał je od siebie. Również koniec dzieła był sygnalizowany w podobny sposób. Tak też kończy się traktat brata Dawida z Augsburga. [ 49 ] Zdanie zostało dość poważnie zmodyfikowane przez tłumacza. W łacińskim oryginale jest ono zdaniem wielokrotnie złożonym zawierającym liczne zdania względne. Dosłowne przełożenie go miałoby charakter translektu (czyli przekładu charakteryzującego się wyraźnym naruszeniem norm języka docelowego na skutek nieuzasadnionego kalkowania, zapożyczeń lub zbyt dosłownego tłumaczenia) i nie byłoby łatwe do zrozumienia. [ 50 ] W łacińskim oryginale dwa ostatnie paragrafy tego rozdziału stanowią jedno zdanie. [ 51 ] Ta część traktatu się nie zachowała. [ 52 ] Nazwa ta występuje w tekście oryginalnym. [ 54 ] Dosłownie: ydiote, klasyczna forma idiotae. [ 55 ] claves ecclesie (klasyczne: ecclesiae) — pochodzący od Chrystusa autorytet Kościoła. [ 56 ] Każda grupa rozłamowa (nie tylko odłączająca się od katolicyzmu) chętnie odwołuje się do tego wydarzenia z dziejów apostołów oraz wykorzystuje je w swoje propagandzie. [ 57 ] W tekście oryginalnym: Sic superba presumcio palliate sancitatis et affectate singularitatis (wariant klasyczny: Sic superba praesumptio palliatae sanctitatis et affectatae singularitatis). [ 58 ] ordines benedictionum — termin ten moża również oznaczać nabożeństwa, w czasie których udziela się błogosławieństw. [ 59 ] Standartowy zarzut wysuwany wobec heretyków, nie tylko waldensów, który mógł być w pewnych przypadkach uzasadniony. [ 60 ] Rozdział ten stanowi diatrybę na waldensów, w której autor traktatu stwierdza , iż są oni gorsi od czcicieli diabła, oraz porównuje ich naśladownie apostołów do postępowania małpy naśladującej czynności człowieka. [ 61 ] W tekście oryginalnym ta część zdania należy do poprzedniego rozdziału. [ 62 ] Po łacinie waltenses. Przypuszczalnie chodzi tutaj o włoski odłam waldensów. [ 63 ] W hebrajskiej mitologii Lewiatan uchodził za pierwotnego węża morskiego. Lewiatan jest wspominany w Psalmie 74, 14 jako mający wiele głów wąż morski, który został zabity przez Boga, a którego mięso Hebrajczycy otrzymali na pustyni jako pokarm. U Izajasza (27,1) Lewiatan jest wężem symbolizującym wrogów Izraela, którzy zostaną zabici przez Boga. W księdze Hioba (41) jest potworem morskim, który symbolizuje stwórczą moc Boga. W chrześcijańskiej zoologii symbolicznej Lewiatan wyobraża szatana. [ 64 ] Pietro da Verona, inkwizytor włoski, zamordowany w roku 1252. Został on następnie kanonizowany i pod imieniem San Pietro Martire lub sanctus Petrus novus martyr (św. Piotr Męczennik) był czczony jako patron inkwizytorów. Na wzmiankę zasługuje tutaj fakt, iż rodzice Piotra z Werony byli katarami. Piotr zaś w czasie swoich studiów w Bolonii wstąpił do zakonu dominikanów (1221) i stał się gorliwym obrońcą katolickiej ortodoksji. [ 65 ] Można tutaj na przykład wymienić słynącego z bezwzględności niemieckiego ascetę i pierwszego papieskiego inkwizytora Niemiec, Konrada z Marburga, który został zamordowany w 1233 roku. Brał on udział w krucjacie przeciwko albigensom. Był on także spowiednikiem i kierownikiem duchowym św. Elżbiety Węgierskiej, odznaczając się przy tym surowością i ascetycznym rygoryzmem. [ 66 ] W przypadku innej interpretacji pro timore maioris mali otrzymujemy następujący wariant: W przypadku zaś postępowania sądowego owi zniesławieni wpływają na sędziów prośbami lub podarunkami albo też wzbudzeniem obawy, iż może się wydarzyć coś naprawdę złego; … W wariancie tym mamy do czynienia z opisowym tłumaczeniem frazy pro timore maioris mali. « (Published: 07-01-2004 Last change: 09-01-2011)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3172 |
|