|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Catholicism » History of Church » General history » The Inquisition »
Traktat brata Dawida z Augsburga o waldensach [2] Author of this text: tłum. A.M. Bryszkowski, Adam Marek Bryszkowski
Rozdział XXVIII. O sposobie, w jaki należy ich aresztować.
Bardzo zaś trudno jest doprowadzić do aresztowania
lub skazania heretyków tak, iż (inkwizytorzy) tracą nadzieję, iż można
ich wyeliminować i Kościół od nich skutecznie uwolnić, a trzy są ku temu
powody. Pierwszym z nich jest to, iż nieliczni są gorliwi obrońcy
wiary, którzy troszczyliby się oraz wytrwale przykładali się do dzieła
inkwizycji oraz prześladowania heretyckiej nieprawości. Skoro nie występują
oni przeciwko nam otwarcie, nie martwi nas to, iż dzięki naszej niedbałości
rozwijają się oni w ukryciu oraz zbierają siły po to, by móc potem z większą
mocą przypuścić atak na Kościół, gdyż zależy nam tylko na tym, aby spokój
panował za naszych dni.
Drugą zaś przyczyną jest to, iż niewielu jest takich,
którzy potrafiliby doprowadzić do ich aresztowania albo skutecznie z nimi
walczyć, by zostali wyeliminowani. (Inkwizytorzy) albo nie rozpoznają ich
sztuczek, poprzez które (heretycy) wprowadzają ich w błąd, albo też pod
wpływem jakiejś szkodliwej litości wypuszczają już na wolność tych skazanych,
którzy zasługują na potępienie, uważając, iż oni naprawdę się nawrócili,
podczas kiedy oni to pod wpływem strachu obiecują, że będą wierzyć w to, w co im się nakazuje, mimo iż kłamią w takiej sytuacji; jak zresztą doświadczyliśmy
tego w prawie wszystkich przypadkach osób w ten sposób zwolnionych.
Trzecim zaś powodem jest to, iż brakuje nam dowodów,
na mocy których można by ich zgodnie z zaleceniami prawa ekskomunikować.
Kiedy zaś bowiem zauważyli, iż dzięki poszczególnym zeznaniom mogą być
skazani — przy czym wymaganych jest dwóch zgodnie zeznających świadków
na temat tego samego zdarzenia lub wypowiedzi -, stali się ostrożniejsi i nie nauczają równocześnie większej liczby osób, lecz tylko pojedyncze,
chyba że są to osoby, w obecności których są całkowicie bezpieczni.
Rozdział XXIX. O tym, iż wystrzegają się ujawnienia swoich heretyckich
poglądów, oraz o ich środkach ostrożności.
Ten zaś spośród nich, który pogrążył się w herezji,
raczej będzie skłonny samemu przyznać się do wyznawania herezji, niż oskarży
on innych. Jeżeli zaś widzi, iż własne przyznanie się nie pomoże mu uniknąć
śmierci, jeżeli nie wyda innych, wtedy oskarża on zmarłych, osoby dawno
już nieobecne, skazanych albo tych, co do których nie ma wątpliwości, iż z całą pewnością wiedzą oni, kim on jest (i.e. heretykiem), jak
na przykład małżonka / małżonkę lub żyjących z nimi domowników; sąsiadów
zaś lub znanych mu (heretyków) rzadko ujawni z własnej woli. Także
pewne nieliczne i mało znaczące sprawy ma on zwyczaj mówić na temat swoich
domowników, mianowicie to, iż słyszał on, jak uczyli się oni od heretyka
modlitwy albo zachęty do wystrzegania się kłamstwa, albo inne temu podobne
rzeczy, a przemilcza on to, co mogłoby dopomóc do skazania heretyków.
Rozdział XXX. Starannie zwracaj uwagę (na następujące wskazówki).
Przeto nie ulegając złudzeniu zechciej zauważyć, iż
jak długo heretyk lub obrońca heretyków [ 67 ] stara się robić uniki, aby nie
wydać innych heretyków lub swoich wspólników oraz (nie ujawnić)
ich błędów i tajemnic, tak długo nie należy wierzyć, iż prawdziwie i całkowicie
powrócił on do Kościoła, ponieważ gdyby szczerze sądził, iż zbłądził on,
oraz żałował tak, jak powinien, wtedy oskarżyłby oraz ujawnił również swoich
wspólników, by ostrzec wiernych (Kościołowi), iż przed takimi powinni
się strzec; swoich zaś wspólników również by oskarżył po to, aby albo oni
sami wybawieni zostali od niebezpieczeństwa wypływającego z (heretyckiego)
błędu, lub by Kościół mógł się z nich tak oczyścić, aby nie byli oni w stanie więcej szkodzić.
Ten kto wie, iż przeciwnik zastawia na mnie zasadzkę a nie daje mi ostrzeżenia, by miał się przed nią na baczności, kiedy może
on to bez ryzyka dla siebie zrobić, sprawia wrażenie, iż bardziej niż mi
sprzyja mojemu wrogowi. Ktoś zaś bez zapału i niechętnie ujawnia swoje
błędy oraz swoich wspólników, albo wezwany do złożenia przysięgi stwarza w tym względzie jakiekolwiek trudności, zachodzi (w jego przypadku)
bardzo mocne podejrzenie, iż on w dalszym ciągu wyznaje tę błędną doktrynę,
chociaż pod wpływem strachu przed śmiercią sprawia poniekąd wrażenie, iż
zdecydował się na nawrócenie, o ile chodzi o zewnętrzną formę. Prawdziwa
bowiem skrucha polega na szczerym i natychmiastowym przyznaniu się oraz
zadośćuczynieniu (i.e. ujawnieniu heretyckiej doktryny oraz innych heretyków).
Kiedyś spotykało się osoby, które bardzo chętnie po wezwaniu
ich do tego szczerze ujawniały to, w co wierzyły, chociaż jednak przez
dość długi czas starały się ukrywać poprzez dwuznaczne sformułowania, o co naprawdę (w tej heretyckiej doktrynie) chodziło.
Rozdział XXXI. O tym, iż kiedyś nie składali oni przysięgi, podczas kiedy
teraz przysięgają.
Kiedyś zaś całkowicie wzbraniali się przed składaniem
przysięgi i przez to też łatwo można było licznych spośród nich odkryć i aresztować. Kiedy zaś na skutek tego stali się ostrożniejsi, (obawiając
się ), by ich całkowicie nie zniszczono, zaprzeczają oni (teraz),
przysięgają oraz kłamią pod przysięgą, by w ten sposób uniknąć śmierci; w niezwykle rzadkich sytuacjach byliby oni skłonni w sposób otwarty wyznać
swoje błędy, jak na przykład w przypadku tych, którzy uchodzą za doskonałych
(po łacinie: perfecti) oraz uważani są za ich nauczycieli; z najwyższą
jednak ostrożnością strzegą się, by tacy spośród nich nie zostali schwytani,
ponieważ po ich straceniu zwolennicy mogliby zostać łatwo aresztowani, i to na podstawie następujących pięciu wystarczająco prawdopodobnych poszlak.
Rozdział XXXII. W jaki sposób można doprowadzić do wykrycia i aresztowania
osób, które wspierają heretyków.
Po pierwsze, ktokolwiek skrycie odwiedza ich, gdy umieszczeni
są oni w areszcie, ukradkowo z nimi szepta oraz dostarcza im jedzenie,
podejrzany jest o to, iż jest ich uczniem lub zwolennikiem.
Po drugie, ci, którzy w sposób szczególny opłakują ich
uwięzienie lub śmierć, wydają się być ich szczególnymi przyjaciółmi, z okresu, kiedy oni jeszcze żyli. Należy również sądzić, iż ktoś taki od
dłuższego czasu był z heretykiem zaprzyjaźniony i jest wielce nieprawdopodobnym,
nie wiedział on nic o owej sekcie.
Po trzecie, ktokolwiek dowodzi, iż oni zostali niesłusznie
skazani, potem, jak oficjalnie została im udowodniona wina lub także sami
(skazani) się przyznali do wyznawania herezji, sprawia wrażenie,
iż pochwala tę sektę oraz uważa, że Kościół, który ich potępił, jest w błędzie.
Po czwarte, ktokolwiek nieprzychylnie się patrzy na tych,
którzy prześladują heretyków albo skutecznie atakują ich w kazaniach, co
można też zauważyć po oczach, nosie lub spojrzeniu, — jeżeli ktoś chciałby
zwrócić na to uwagę — tak, iż nie potrafią spojrzeć im prosto w oczy; taka
osoba jest podejrzana o to, iż nienawidzi tych, przeciwko którym jej serce
zwraca się z taką goryczą, co nawet widoczne jest na twarzy, oraz o to,
iż ma w poważaniu tych, z powodu których stracenia tak bardzo ubolewa.
Po piąte, jeżeli przyłapie się kogoś nocą potajemnie
zbierającego kości spalonych heretyków, by zachować je jako relikwie [ 68 ],
jest on tak samo heretykiem jak tamci (straceni), ponieważ nie ma wątpliwości
iż taka osoba czci ich (i.e. heretyków) jako świętych. Nikt bowiem
nie uważa heretyka za świętego, chyba że uważa on również ową sektę za
świętą, a taki ktoś jest heretykiem na równi z owym (skazanym).
Te oto poszlaki stanowią poważne podejrzenie o herezję w stosunku do wspomnianych wyżej, chociaż nie są wystarczającym dowodem,
by ich skazać, chyba że występowałyby również inne dowody, z których wynikałoby,
iż podjęli oni wyżej opisane działania dla wspierania herezji.
Jeżeli zaś znalazłyby się takie osoby [ 69 ], które roztropnie
potrafiłyby obserwować ich w tym względzie, albo też za zgodą biskupów
udawałyby, iż są przychylnymi owym heretykom, gdyby one same bez wzbudzenia
podejrzenia o kłamstwo potrafiły z nimi (i.e. heretykami) rozmawiać, a co do których nie byłoby obawy, iż zostaną one zarażone (herezją), takie
właśnie osoby mogłyby:
-wyśledzić wszystkie ich (i.e. heretyków) tajemnice oraz poznać ich
zwyczaje i słowa;
-wyśledzić członków sekty oraz ich zwolenników;
-zapoznać się z ich kryjówkami i miejscami spotkań;
-a także zgodnie z prawdą zanotować i opracować fakty, dzięki którym
można by poszczególnym spośród nich udowodnić herezję;
-dowiedzieć się, kiedy pojawią się ich nauczyciele, albo kiedy liczni
spośród nich się zgromadzą;
po to, by w odpowiednim czasie te oraz inne sprawy ujawnić inkwizytorom
prowadzącym śledztwo w sprawie herezji oraz doprowadzić do ich aresztowania, a także po to, by w tych sprawach można było zgodnie z wymogami prawa powołać
przeciwko nim (i.e. heretykom) świadków i w ten sposób dopomóc Kościołowi w wykorzenieniu heretyckiego wypaczenia.
Byłoby również dopuszczalnym, jeżeli ktoś spośród tych,
co byli członkami ich sekty, powróciwszy do wiary katolickiej wszystko
to wiernie ujawnił po otrzymaniu obietnicy, że będzie łaskawiej potraktowany
przez prawo; chociaż samo to byłoby owocną pokutą (i.e. zgoda na współpracę z inkwizycją), aby taka osoba przyczyniła się do oczyszczenia Kościoła z herezji oraz sama wystawiła się na niebezpieczeństwo, iż zostanie zabita
przez osoby sprzyjające heretykom. Mówi się bowiem, iż udomowiony wilk
jest bardziej potem przydatny do polowania na inne wilki niż pies. [ 70 ]
Rozdział XXXIII. A także o tym, jak jeszcze inaczej należy doprowadzać
ich do ujawnienia herezji.
Tego, kto jeszcze nie pogrążył się głęboko w herezji,
można częstokroć pod groźbą śmierci doprowadzić do tego, aby wydał innych
znanych mu członków tej sekty, jeżeli da mu się wtedy nadzieję, iż pozwoli
mu się pozostać przy życiu, jeżeli zechciałby tylko wyznać błędy, których
się nauczył.
Jeżeli zaś odmówiłby uczynienia tego, należy zamknąć
go w więzieniu oraz nastraszyć, iż są przeciwko niemu świadkowie; a jeżeliby
został skazany dzięki zeznaniu świadków, nie będzie dla niego miłosierdzia,
które pozwoliłoby mu uniknąć śmierci; należy przytrzymać go w areszcie
na skąpym wyżywieniu, ponieważ strach taki upokorzy go; a także nie należy
pozwolić żadnemu z jego współwyznawców na odwiedzanie go, by nie udzielili
mu wsparcia lub nie pouczyli go, w jaki sposób należy udzielać chytrych
odpowiedzi na pytania, by nikogo nie zdradzić; również innym osobom nie
należy pozwolić na odwiedzanie go, chyba że będą to dwaj wierzący i roztropni
katolicy, którzy podając się za współczujących mu napomnieliby go, aby
uratował się od śmierci i szczerze wyznał, iż zbłądził, oraz w czym konkretnie;
niech oni mu także obiecają, iż jeżeliby to uczynił, to wtedy mógłby uniknąć
spalenia na stosie.
Strach bowiem przed śmiercią oraz nadzieja na zachowanie
życia zmiękczają serce, którego w żaden już inny sposób nie można zmiękczyć.
Niech oni również przymilnie mówią w ten oto sposób: „Nie obawiaj się dokonać
szczerego wyznania, jeżeli przypadkiem uwierzyłeś oraz chętnie słuchałeś
tych, co do których sądziłeś, iż są oni dobrymi ludźmi; oraz jeżeli wspierałeś
ich twoim majątkiem albo przyjąłeś ich do swojego domu oraz dokonałeś wobec
nich wyznania wiary; ponieważ jesteś człowiekiem prostym oraz okazywałeś
im poszanowanie jako ludziom, których uważałeś za dobrych; to bowiem mogłoby
się zdarzyć o wiele mądrzejszym od ciebie, iż w podobny sposób zostaliby
omamieni."
Rozdział XXXIV. O ostrożnym sposobie przesłuchiwania ich.
Jeżeli pod wpływem tego rodzaju nacisków stałby się
on mniej zatwardziałym i powiedział, iż kiedyś pokątnie słyszał od tego
rodzaju nauczycieli pewne stwierdzenia na temat Ewangelii, listów apostolskich
lub innych związanych z tym zagadnień, należy go ostrożnie zapytać, czy
owi nauczyciele wyznają określone poglądy, mianowicie to, iż nie ma ognia
czyśćcowego; iż modlitwy wstawiennicze za zmarłych nie przynoszą skutku;
czy (ich zdaniem) pogrążony we źle duchowny może rozgrzeszać innych
penitentów, mimo że sam jest w mocy grzechu; oraz inne temu podobne pytania
dotyczące sakramentów Kościoła (Patrz w części poświęconej ich błędnym
wierzeniom).
Potem należy mu ostrożnie zadawać pytania na temat tego,
czy on sam uważał ich poglądy za dobre i prawdziwe, co jeżeliby potwierdził,
już przyznałby się do tego, iż wyznawał herezję. Jeżeli ktoś zaś uważa,
że doktryna heretycka jest dobra i prawdziwa, to chociaż nauczyłby się
od tego od innych, co od których wie, iż są oni przez Kościół uważani za
heretyków, on sam już jest zwolennikiem heretyków i jest traktowany przez
prawo jako heretyk. Jeżeli zaś zapytałbyś się wprost, czy wierzy on w wyżej
wymienione sprawy, nie udzieli ci odpowiedzi, ponieważ boi się, iż chcesz
go na czymś przyłapać oraz oskarżyć jako heretyka; stąd też należy mu udowodnić
winę stosując inną metodę, jak już to wcześniej powiedziałem.
Na lisy bowiem przebiegłe należy bowiem polować stosując
równą im przebiegłość, stąd też stawiaj pytania nie w taki sposób, jakbyś
chciał się dowiedzieć to, w co dokładnie ich nauczyciele i wyznawcy wierzą,
albo na temat poszczególnych ich błędnych ich nauk, lecz zadawaj podchwytliwe
pytania tak długo, aż będziesz miał wystarczające dowody, inaczej on sam
prawie wcale nie ujawni ich (i.e. heretyków) błędów.
Rozdział XXXV. O sposobie odbierania od nich przysięgi.
Od takiej osoby należy zażądać, by pod przysięgą oświadczyła,
iż w sposób świadomy nikogo wbrew prawdzie nie oskarży. Jeżeli zaś nie
byliby przesłuchiwani jako aresztowani lub podejrzani, a znaliby jakichś
heretyków albo podejrzanych o herezję, oraz jeżeliby się obawiali utraty
czci, gdyby kogoś zdradzili; nie należy ich w żadnym wypadku uważać za
podejrzanych o herezję, lecz trzeba ich zapewnić, iż nie przyniesie im
to szkody ani na duszy ani na honorze, ani na ciele, ani na majątku; i wtedy też niech słowa ich zostaną zapisane w obecności nielicznych osób,
jeżeli obawiają się składać zeznania w licznym gronie, stosownie do zarządzeń
papieskich.
Rozdział XXXVI. O uciekających lub ukrywających się w trakcie postępowania
inkwizycyjnego.
Kiedy zaś odbywa się śledztwo inkwizycyjne w sprawie
herezji lub przypuszcza się , iż powinno się ono odbyć, i jeżeli wtedy
jakieś osoby potajemnie uciekają lub przebiegle ukrywają się, to należy
ich wezwać do stawienia się, ponieważ w ten sposób stają się one podejrzanymi.
"Gdy bowiem występuje bojaźliwa niegodziwość, jest tam świadectwo potępienia.(Księga
Mądrości, XVII, 10)"
Jeżeli zaś pewne osoby byłyby podejrzane, nie zachodziłaby
jednak potrzeba ich natychmiastowego zatrzymania, a obawiano by się, iż
uciekną one, należy udzielić im ostrzeżenia, by nie uciekali, a jeżeliby
zbiegli, tym samym doprowadziliby do swojego skazania w sprawie o herezję
oraz utraciliby cześć.
Rozdział XXXVII. O tym, iż do złożenia zeznania należy ich zmusić poprzez
sąd świecki.
Jeżeli zaś ktoś oskarżony o herezję oraz zatrzymany
nie chce z własnej woli wyznać swoich błędów oraz wydać swoich wspólników,
sąd świecki może go poprzez użycie tortur i przesłuchiwań , włączając odcięcie
kończyn oraz groźbę skazania na śmierć, zmusić do tego, by oskarżył tych,
których zna oraz ich wyznawców, i by wyraźnie wyznał swoje błędy, zgodnie z konstytucją papieża Innocentego IV (bulla „Ad extirpanda" 1252).
Rozdział XXXVIII. O świadkach.
Podobnie, jak w przypadku oskarżonych o obrazę majestatu
dopuszcza się innych obwinionych do złożenia zeznania, tak więc w przypadku
składania zeznania, jeżeli idzie o obronę wiary katolickiej, heretyk, a także krzywoprzysięzca lub inny przestępca, może zeznawać przeciwko heretykowi.
Rozdział XXXIX. Przyjmij do wiadomości to, iż za heretyka uważa się tego,
który w następujący sposób postępuje.
Za heretyka uważa się tego, który rozpowszechnia heretyckie
nauki lub wyraźnie je broni; tego, który sądzi, iż heretycy nauczają prawdę,
oraz że prawdą jest to, co nauczają, i że są oni dobrymi ludźmi, chociaż
wiedziałby on, kim oni są.
(Jest nim również) ten, kto potajemnie uczy się
od nich spraw dotyczących ich sekty, kto uczestniczy w ich sekretnych spotkaniach,
kto potajemnie im się spowiada, lekceważy obrzędy i prawdziwą wiarę, kto
wątpi w prawdziwość wiary katolickiej.
Rozdział XL. Kto jest ich zwolennikiem.
Zwolennikiem jest ten, kto oddaje im cześć, udziela
im gościny i schronienia, wspiera ich swoim majątkiem, towarzyszy im w podróży, broni i ukrywa ich, by nie zostali schwytani, ten, który wstawia
się za nimi, by zostali zwolnieni, który świadczy na ich korzyść w sądzie;
ten, który nie chce przeciwko nim zeznawać w sprawie, która jest mu wiadoma;
który udziela im pouczeń, jak uniknąć osądu Kościoła, ten, który zniesławia
inkwizytorów, by zostali znienawidzeni przez ludzi, ten który głosi, iż
heretycy zostali niesłusznie skazani; ten, któremu podoba się styl życia
prowadzonego przez heretyków, chociaż nawet by dokładnie wiedział, co oni
wyznają; ten, który utrudnia proces sądowy w ich sprawie; ten, który zastrasza
osoby, które ich oskarżają, tak, aby nie odważyły się ich oskarżać; ten,
kto zastrasza świadków, inkwizytorów, urzędników sądowych, sędziów, ławników
lub innych, tak aby nie występowali przeciwko nim w sądzie.
Ich zwolennikiem jest ten, dzięki którego pomocy, radzie,
wsparciu, przyzwoleniu oraz działaniu jakiegokolwiek rodzaju są oni popierani
tak, aby mogli trwać w swoim błędzie lub umocnili się zarówno sami heretycy
jak i ich wyznawcy oraz inni zwolennicy, którzy są mu znani.
(W miejscu tym autor traktatu przeskakuje na inny temat.)
Wprawa zaś w działaniach inkwizycyjnych czyni bardziej doświadczonym, podobnie
jak i w innych profesjach; zwłaszcza że nieliczni są ci, którzy mieliby
doświadczenie w tym zakresie. Ten, kto nie potrafi (robić tego)
lepiej (niż tutaj przedstawiono), może trzymać się tego sposobu,
dokąd nie wypracuje sobie lepszej metody.
Rozdział XLI. O sposobie postępowania w miejscach podejrzanych o sprzyjanie
heretykom.
W miejscowościach, co do których panuje podejrzenie
lub krąży pogłoska, iż przebywają tam osoby skażone herezją, po zwołaniu
mieszkańców do kościoła należy wygłosić zachętę do pilnowania wiary i wystrzegania
się heretyckich nauk, a zwłaszcza tych poglądów, co od których przypuszcza
się, iż błądzą w nich ci, których obecność tam się zakłada. Należy ich
również w sposób dla nich jasny i zrozumiały pouczyć, w co powinni w takich
przypadkach wierzyć lub co powinni odrzucać, aby później nie mogli się
tłumaczyć niewiedzą.
Potem należy ich również napomnieć, aby jeżeli coś innego
od kogoś się dowiedzieli, niech przejrzą na oczy i skonfrontują to z prawdą,
oraz niech z własnej woli przyjdą i wyznają to inkwizytorowi albo jego
zastępcom, aby otrzymali rozgrzeszenie; w przeciwnym zaś razie, kiedy zostaliby
aresztowani i udowodniono im winę w sytuacji, gdy inni by ich wydali, poważniejsze
zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje i wtedy też nie dostąpią tej
możliwości pokuty, która stoi teraz przed nimi w ten oto sposób otworem. [ 71 ]
Należy także polecić wszystkim, aby jeżeli w oparciu o pogłoskę albo inne poszlaki dotyczące kogokolwiek wiedzą o czymś takim,
co może wzbudzić podejrzenie, niech doniosą o tym inkwizytorom w przeciągu
tego terminu w poczuciu bezpieczeństwa i bez obaw; w zachętach należy im
również uświadomić, że złem jest ukrywanie wrogów wiary oraz tych, którzy
dusze prowadzą na zatratę, i przeciwnie dobrą jest rzeczą ujawnić ich,
by się poprawili lub Kościół się uwolnił od ich szkodliwej działalności; w przeciwnym zaś razie, jeżeliby zostało to ujawnione przez innych, iż
ktoś zna osoby tego rodzaju a nie chce ich wydać, będzie on uznany za heretyka
lub sprzymierzeńca heretyków oraz ukarany zostanie za to zgodnie z prawem
świeckim i kościelnym.
Jeżeli zatem ktoś przybędzie, by kogoś oskarżyć, niech
zostanie życzliwie przyjęty oraz niech złoży przysięgę, iż powie zgodnie z prawdą to, co o tych sprawach jest mu wiadomym, a także iż niczego nie
przemilczy ani nikogo wbrew sumieniu nie oskarży. Jeżeliby zaś powiedział
rzeczy godne uwagi, niech zostanie to wysłuchane w obecności trzech albo
więcej świadków, a słowa jego, imiona oskarżonych i oskarżających oraz
innych osób, których to dotyczy, nie zostaną starannie zapisane, i w oparciu o nie niech odbędzie się potem rozprawa przed sądem.
Jeżeli zaś ktoś obawiałby się złożyć zeznanie w tej formie,
sprawiając wrażenie, jakby sam przez siebie nie chciał innych oskarżać, i przeto nie ma odwagi udać się do inkwizytorów, należy wezwać wtedy każdego
pojedynczo do stawienia się przed tymi, którzy osiągnęli wiek wzbudzający
szacunek, i w podobny sposób każdy powinien być przez nich wzywany, by
dokonał oskarżenia, jeśli wiedziałby o czymś związanym z herezją; ponieważ
wtedy nikt nie rzuca się w oczy, kiedy wszyscy bez różnicy przychodzą w celu złożenia zeznania.
W tej sprawie bądź jednak czujny! Jeżeli pytasz heretyka,
czy wie albo słyszał coś na temat heretyków, z pełnym przekonaniem odpowie
on: „Nic nie wiem na temat heretyków lub ludzi nieprawych, ani też nie
słyszałem, chyba że od Was; lecz tak wiele słyszałem na temat dobrych chrześcijan".
Zamierza on nazwać dobrymi chrześcijanami tych, co wierzą w to samo co
on, ponieważ tylko ich uważa za wierzących i dobrych, jak już zostało to
powiedziane we wcześniejszej części.
Rozdział XLII. O sposobie przesłuchiwania heretyków.
Chociaż jest wyjątkowo nieprzyjemnym zajmowanie się
takimi osobami, które jako cieszące się złą sławą i podejrzane muszą być
przesłuchane, jednak dla podania określonej wiedzy dotyczącej przesłuchiwania
opiszemy tutaj pewne sposoby, które podobne są do lisich wybiegów, dzięki
którym jednak można im udowodnić winę.
Jeżeli heretyk głosiłby w formie pisemnej poglądy sprzeczne z wiarą (katolicką), łatwo można by udowodnić mu winę lub skazać go dzięki
pomocy uczonych mężów wiernych Kościołowi; ponieważ uważa się go już za
heretyka na podstawie tego, iż usiłuje bronić błędną doktrynę. Ponieważ
jednak współcześni heretycy bardziej starają się w sposób ukryty szerzyć
swoje błędne poglądy, niż jawnie je wyznawać, uczeni mężowie posługując
się swoją znajomością Pisma św. i religijnych traktatów nie mogą im udowodnić
błędu, gdyż oni (i.e. współcześni heretycy) tak jednak nie postępują; a także skutecznie wprawiają uczonych mężów w zakłopotanie; sami zaś heretycy
dzięki temu się umacniają, widząc, iż tak łatwo zwodzą naszych uczonych,
iż będąc niemalże w ich rękach dzięki swoim lisim podstępom oraz płynnym i dwuznacznym odpowiedziom przebiegle wymykają się na wolność.
Przez wiele bowiem dni widziałem i słyszałem, jak pewna
nikczemna kucharka / pomoc kuchenna (po łac. focaria) do tego stopnia sztuczkami
swoimi zwodziła wybranych i uczonych mężów, zarówno świeckich i zakonników
należących do różnych zakonów, iż chcieli oni uwolnić jaką niewinną, gdyby
za sprawą zrządzenia Boskiego w owym dniu, w którym miała być zwolniona,
nie znaleziono w jej szkatułce kości pewnego heretyka niedawno co spalonego,
które własnoręcznie zabrała w nocy jako relikwie, co zeznały jej towarzyszki,
które razem z nią zbierały owe kości; na które potem z tego też powodu
Kościół nałożył pokutę. I byś bardziej zdziwił się niegodziwością przewrotnych
ludzi, (posłuchaj dalszej części owej relacji, mianowicie:) kiedy
wspomnianej wyżej nikczemnej heretyczce zarzucono, iż tak wielu mężów przez
tak wiele dni zwodziła mówiąc tak wiele kłamstw i zaprzeczając oskarżeniu
oraz, kiedy na dowód jej winy przedstawiono jej owe kości, ona zeznała
skruszona, że została do tego nakłoniona przez diabła, kiedy zaś owi mężowie
naradzali się, co z nią zrobić, ona kierując się zadziwiającą przewrotnością
odkryła inny sposób zaprzeczania zarzutom, mówiąc: „Na podstawie tego,
iż znaleźliście kości w mojej szkatułce nie możecie udowodnić, iż jestem
heretyczką, ponieważ w tym czasie, kiedy ja zostałam tu zatrzymana, wy
albo ktoś, kto mnie nienawidzi, mógł do niej włożyć owe kości." Jednakże
dzięki temu nie udało jej się wyjść na wolność.
(Występuje tutaj zachwiania logika wywodu lub skrót
myślowy, brakuje tutaj mianowicie takiego zdania jak na przykład: "Ludzi
tego rodzaju należałoby nawrócić i nakłonić do współpracy z inkwizycją".)
Taka nawet nikczemna osoba, która zna fortele heretyków, szybciej udowodniłaby
winę heretyka niż wybitny teolog, który długo wykładał na uniwersytecie w Paryżu.
Rozdział XLIII. O wybiegach stosowanych przez aresztowanych heretyków. [ 72 ]
Występuje zaś u nich częściowo następujący zwyczaj.
Kiedy ktoś spośród nich jest przesłuchiwany, przybywa udając brak strachu,
ochoczość , pewność siebie oraz to, iż nie jest świadomy niczego złego.
-Ja go zaś zapytuję o powód, dla którego został przyprowadzony.
-Odpowiada on bardzo uprzejmie i uśmiecha się:„Ojcze ( Dosłownie: Panie — Domine.), chętnie bym się od Was tego dowiedział."
-Powiadam więc: „Oskarża się ciebie o to, iż jesteś heretykiem oraz
nauczasz inaczej, niż Kościół św. wierzy."
-Po podniesieniu oczu do nieba odpowiada on z dużą pewnością siebie:
„Ojcze (Dosłownie: Panie — Domine.), ty wiesz, że ja w tym względzie jestem
niewinny oraz nigdy nie wyznawałem innej wiary niż prawdziwa wiara chrześcijańska."
-Powiadam mu: „Masz na myśli swoją wiarę, ponieważ naszą wiarę uważasz
za fałszywą i heretycką; ale odbiorę od ciebie przysięgę i zadam ci pytanie,
czy kiedykolwiek uważałeś lub wyznawałeś jako prawdziwą wiarą inną niż
ta, którą Kościół rzymski i jego wierni uważają za prawdziwą."
-Odpowiada on: „I ja również wyznaję wiarę, którą głosi Kościół."
-Mówię mu na to:„Wspólników twojego błędu uważasz za Kościół św. i ich wiarę wyznajesz."
-Odpowiada on: „Wyznaję prawdziwą wiarę, którą wyznaje Kościół rzymski
oraz którą wy oficjalnie głosicie na kazaniach."
— Mówię mu ja: „Chyba masz w Rzymie kilku znajomych z twojej sekty i ich nazywasz Kościołem rzymskim oraz ich wiarę wyznajesz i zachowujesz.
Ja, kiedy wygłaszam kazanie, również mówię rozmaite rzeczy oraz głoszę
pewne poglądy, co do których wydajemy się zgodni, jak na przykład to, że
jest jeden Bóg. A ty także wierzysz w niektóre rzeczy, które ja głoszę,
tym niemniej mógłbyś zostać heretykiem, jeżelibyś nie wierzył w inne prawdy
wiary, które tak samo trzeba wyznawać."
-Odpowiada on: „Wierzę we wszystko, w co powinien wierzyć dobry chrześcijanin."
-Mówię mu ja: „Rozumiem twoje fortele, ponieważ, jak wcześniej już
powiedziałem, uważasz, iż dobry chrześcijanin powinien wierzyć w to, co
twoi współwyznawcy z sekty wyznają. Ponieważ długo by można toczyć tego
rodzaju utarczki słowne, powiedz po prostu, czy wierzysz w jednego Boga,
Ojca, Syna i Ducha św."
-Odpowiada on ochoczo: „Wierzę."
-"Czy wierzysz, że Chrystus narodził się z Dziewicy, został umęczony,
zmartwychwstał oraz wstąpił do nieba?"
-Odważnie odpowiada: „Wierzę."
-"Czy wierzysz, że chleb i wino w czasie mszy za sprawą kapłanów, którzy
ją odprawiają, zamieniają się dzięki mocy Bożej w ciało i krew Chrystusa?"
-Odpowiada on: „Czyż nie powinienem w to wierzyć?"
-Mówię mu: „Nie mówię ani nie pytam się, czy powinieneś w to wierzyć,
lecz czy w to wierzysz."
-Odpowiada on: „Wierzę we wszystko, co wy i inni dobrzy nauczyciele
każecie mi wierzyć."
-Mówię mu: „Owi dobrzy nauczyciele, którym chcesz wierzyć, są mistrzami
twojej sekty, a jeżeli mam poglądy zgodne z ich stwierdzeniami, wierzysz
również i mi, w innych zaś przypadkach nie."
-Odpowiada mi: „Wam również z ochotą wierzę, jeżeli pouczacie mnie o tym, co jest dla mnie dobrym."
-Mówię mu na to: „Czy uważasz za dobro dla ciebie, jeżeli pouczam cię o tym, co inni twoi nauczyciele nauczają?"
-Mówię więc: „Czy wierzysz, że na ołtarzu jest ciało Pana Naszego Jezusa
Chrystusa?"
-Odpowiada on niezwłocznie: „Wierzę i wyznaję, że tam jest ciało oraz
że wszystkie ciała należą do Naszego Pana."
-"Pytam się zaś, czy tam jest owo ciało, które zrodzone zostało z Dziewicy,
które zawisło na krzyżu, zmartwychwstało oraz wstąpiło do nieba, itp."
-Odpowiada on: „A wy, Ojcze, czyż w to nie wierzycie?"
-Mówię: "Tak, we wszystko to wierzę.
-Odpowiada on: "I ja podobnie sądzę.
-Mówię: „Ty wierzysz, że ja tak wierzę, ale nie o to ja się zapytuję,
lecz o to pytam, czy ty sam w to wierzysz."
-Odpowiada on: „Jeżeli wy chcecie inaczej rozumieć wszystko to, co
ja rozsądnie i prosto przedstawiam, wtedy ja nie wiem, co mam odpowiedzieć.
Jestem człowiekiem prostym i niewykształconym, nie chciejcie mnie przyłapać
na moich słowach!"
-Mówię więc : „Jeżeli jesteś człowiekiem prostym, odpowiadaj i postępuj
prostolinijnie bez uciekania się do gry słów."
-Odpowiada on: „Przecież z ochotą tak mówię."
-"Czy chcesz przysiąc, że nie nauczyłeś się nigdy niczego przeciwko
wierze, którą my uważamy za prawdziwą."
-Odpowiada on nieco przestraszony: „Jeżeli muszę przysięgać, złożę
przysięgę."
-Mówię mu ja: „Nie pytam, czy musisz, lecz czy chcesz złożyć przysięgę."
-Odpowiada: "Jeżeli rozkażecie mi przysięgać, złożę przysięgę:"
-Mówię mu ja :„Nie zmuszam cię do złożenia przysięgi, ponieważ chcesz
na mnie zrzucić winę, gdyż uważasz, że wszelka przysięga jest niedozwolona,
jeżelibym ciebie do tego zmusił; lecz jeżeli złożysz przysięgę, ja jej
wysłucham."
-Odpowiada on: „W jaki celu mam złożyć przysięgą, jeżeli wy mi tego
nie nakazujecie?"
-Mówię: „Po to, abyś pozwolił mi się wyzbyć podejrzenia, iż jesteś
heretykiem."
-Odpowiada: „W jaki sposób powinienem złożyć przysięgę?"
-Mówię: „Przysięgaj tak, jak potrafisz."
-Odpowiada on: „Ojcze (Dosłownie: Panie — Domine.), nie wiem tego,
chyba że mnie pouczycie."
-Mówię: "Jeżeli miałbym przysięgać, wtedy po podniesieniu ręki oraz
po rozpostarciu palców, jak jest to zwyczajem, powiedziałbym: 'Niech Bóg
mi tak dopomoże, że nigdy nie zapoznałem się z herezją ani nie wierzyłem w nic, co byłoby sprzeczne z prawdziwą wiarą.' "
Wtedy on trzęsąc się ze strachu oraz udając, iż nie potrafi
wypowiedzieć tych słów, myli się w nich, jak gdyby z jednej strony on sam
mówił, z drugiej zaś strony ktoś inny włączał się do wypowiedzi tak, by
nie miała ona wyraźnego charakteru przysięgi, lecz formę określonej wypowiedzi
nie będącej przysięgą, lecz by inni uważali, iż on złożył przysięgę. Jeżeliby
zaś wypowiadał te słowa, wtedy zamierza on je tak zniekształcić, aby nie
stanowiły one przysięgi, i by w ten sposób oszukać osoby stojące obok tak,
by sądziły one, iż złożył on przysięgę. Czasami też przekształca on formę
przysięgi na formę modlitwy, jak na przykład: „Niech Bóg mi dopomoże, abym
nie był heretykiem."; albo inne temu podobne; albo też słowa przysięgi
tak zniekształca, iż wypowiada je w sposób nie mający charakteru przysięgi.
Kiedy zaś zadaje mu się pytanie, czy złożył przysięgę, odpowiada on: „Czyż
nie słyszałeś, że złożyłem przysięgę?"
Wszystkie te pytania i odpowiedzi słyszałem także od
osób, które zostały potem skazane za herezję, (W tekście występuje zachwiana
logika wywodu; brakuje tutaj zdania jak na przykład: a podaję je
tutaj po to), aby było wiadome, iż mają oni (i.e. heretycy)
zwyczaj stosować takie wybiegi w czasie przesłuchania.
Kiedy zaś bardzo intensywnie są przesłuchiwani, albo
uporczywie kombinują, jakby tu w sposób przebiegły udzielić odpowiedzi,
jednak nie w sposób otwarty, ponieważ obawiają się dostarczenia dowodu
swojej winy, albo też udzielają odpowiedzi na coś zupełnie innego, niż
ich się zapytuje; i cieszą się, że dzięki czyjejś ingerencji tak przerywa
się śledztwa inkwizycyjne, iż muszą udzielić odpowiedzi na to właśnie wtrącenie;
albo też mówią, iż są ludźmi prostymi i nie potrafią udzielić uczonej odpowiedzi.
Kiedy zaś widzą, iż obecne osoby współczują im jako prostym ludziom, którym
dzieje się krzywda i którym nie można zarzucić nic złego, nabierają oni
wtedy pewności, udają płacz oraz starają się pokazać, iż są ludźmi biednymi;
oraz (usiłują) przymilać się do osób prowadzących śledztwo, by nakłonić
ich do zaniechania dochodzenia inkwizycyjnego.
Mówią zaś oni: „Ojcze (Dosłowie: Panie/Domine), jeżeli w czymś zawiniłem, odbędę chętnie pokutęm tylko mi pomóżcie, bym uwolnił
się od owej hańby, co do której jestem niewinny, i o którą z nienawiści
zostałem oskarżony." Lecz stanowczy inkwizytor nie powinien dać się zwieść
tym pochlebstwom ani dawać wiary ich udawaniom, lecz powinien zdecydowanie
domagać się od nich albo przyznania się do błędów albo publicznego wyrzeczenia
się herezji po to, aby potem, kiedy udowodni im się krzywoprzysięstwo,
można by bez odbywania przesłuchań całkowicie ich przekazać sądowi świeckiemu
jako osoby, które popadły w herezję.
Jeżeli ktoś zgodzi się złożyć przysięgę, iż nie jest
heretykiem, wtedy mówię mu: "Jeżeli chcesz złożyć przysięgę, bym cię uratował
od spalenia na stosie, nie wystarczy mi jedna przysięga ani dwie, ani dziesięć,
ani sto tysięcy, ponieważ wy rozgrzeszacie się z określonej liczby przysiąg
złożonych w sytuacji wyższej konieczności; żądam więc złożenia przysięgi
bez limitu liczbowego. Co więcej, jeżeli zaś do tej pory znajdę przeciwko
tobie świadków tak, jak przypuszczam, żadne twoje przysięgi nie uchronią
cię przed spaleniem (na stosie). A wtedy, ponieważ splamiłeś swoje
sumienie składając przysięgę wbrew niemu, nie unikniesz wyroku śmierci.
Jeżelibyś po prostu przyznał się do swojego błędu, mógłbyś liczyć na miłosierdzie."
Po poddaniu ich takiemu naciskowi widziałem wielekroć,
jak niektórzy spośród nich wyznawali swoje błędy, by uratować życie; widziałem
również, jak niektórzy spośród nich stwierdzili, iż ponieważ nie pomoże
im pojedyncze ani wielokrotne złożenie przysięgi, wobec tego nie zamierzają w ogóle przysięgać, twierdząc przy tym, iż przysięganie jest niedopuszczalne.
Kiedy zaś któremuś spośród nich postawiono pytanie, dlaczego chciał złożyć
przysięgę, jeżeli uważał ją za niedopuszczalną, odpowiedział: "Chciałem
się w ten sposób uratować od śmierci i zachować moje życie, a następnie
pokutować za mój grzech (i.e. popełniony poprzez złożenie przysięgi)"
Poprzez wcześniej wspomniane fortele w udzielaniu odpowiedzi
starają się albo ukryć, by móc wyjść jako niewinni na wolność, albo by
inkwizytorzy zmęczeni odrazą, zaprzestali ich prześladować, niczym myśliwy,
który długo tropiąc zwierzynę w końcu zmęczony pozostawia ją w spokoju;
albo aby inkwizytor okrył się niesławą w oczach laików jako osoba prześladująca
ludzi prostych i bez powodu szukająca sposobności, by doprowadzić do ich
zagłady poprzez nadmierne przesłuchiwanie ich. Jest bowiem niezwykle trudne
przesłuchiwanie heretyków lub prowadzenie śledztwa w ich sprawie w sytuacjach,
kiedy nie przyznają się oni otwarcie do swoich błędów, albo kiedy nie ma
przeciwko nim zeznań świadków; ponieważ z jednej strony dręczy inkwizytora
strach przed sumieniem i hańbą, jeżeliby skazał niewinnych, z drugiej zaś
strony (napawa go obawą) szkoda, jakiej doświadczyć może wiara, jeżeli
na wolność umkną przebiegłe lisy pustoszące Winnicę Pańską (i.e. Kościół),
które dzięki temu rosną w siłę i stają się bardziej przebiegłe; z trzeciego
zaś powodu, ponieważ sami świeccy gorszą się z tego powodu, kiedy rozpoczęte
postępowanie inkwizycyjne porzucane jest niczym w zamieszaniu, a wiara
ich słabnie, kiedy oni widzą, iż uczeni mężowie są zwodzeni przez tak prymitywne i podłe osoby; ponieważ oni (i.e. laicy) sądzą, iż owi (i.e. uczeni
mężowie) mają do tego stopnia przygotowane i jasne wywody na obronę
wiary, iż nikt im nie powinien się w tym względzie przeciwstawić, aby oni
nie potrafili [ 73 ] niezwłocznie udowodnić oponentowi, iż nie ma racji, w taki
sposób, aby nawet owi świeccy potrafili te argumenty wyraźnie zrozumieć;
kiedy zaś nie zachodzi taka sytuacja (i.e. możliwość oczywistej i jasnej
prezentacji argumentów na obronę rzymskokatolickiej ortodoksji), nie
jest rzeczą pożyteczną zbyt wiele rozprawiać wobec świeckich na temat wiary.
Rozdział XLIV. Dlaczego należy najpierw przesłuchiwać heretyków w sądzie
kościelnym.
Z dwóch zaś powodów postanowiono, iż heretyków należy
najpierw przesłuchiwać i sądzić w sądzie kościelnym, zanim zostaną przekazani
sądowi świeckiemu: po pierwsze, ponieważ herezja jest przewinieniem duchowym i jako takie może być tylko rozpatrywana przez mężów uczonych i zaznajomionych z Pismem św., którzy powinni znać prawdy wiary i je nauczać; po drugie
zaś, aby dać im okazję do nawrócenia, jeżeli zechcą tylko powrócić do Kościoła,
ponieważ sąd kościelny jest łagodniejszy niż świecki. [ 74 ]
Gdzie jednak występuje dowód, iż ktoś jest heretykiem, a także w sposób oczywisty nie okazuje prawdziwego żalu poprzez wyznanie
swoich błędów i wydanie wszystkich, co do których wie, iż są heretykami
oraz należą do ich sekty, czyż pozostaje inne rozwiązanie jak to, iż Kościół
odetnie go niczym gnijący człon ciała, by zdrowe organy od niego się nie
popsuły? "Niech będą odrzuceni ci, którzy wam przeszkadzają.(List św. Pawła
do Galatów, V, 12)"
Kiedy więc niektórzy duchowni przekazują taką osobę sądowi
świeckiemu, nie popadają oni w kary kościelne nałożone na zabójców, chociażby
owa osoba została stracona, lecz (wtedy) oznajmiają tylko ludowi,
iż taka a taka osoba skazana została jako heretyk, co do której nie było
pewnej nadziei na jej poprawę zgodnie z tym, co przewiduje prawo, przeto
niech wiedzą, iż osoba została przez Kościół potępiona, a także niech nie
pozwolą oni, by ktoś taki stwarzając zagrożenie dla dusz i podważając prawdy
wiary przebywał w ich okolicy, jeżeli kochają oni wiarę chrześcijańską
oraz cześć swoją; ponieważ ci, którzy nie eliminują heretyków, mianowicie
sędzia oraz inni, do których obowiązków to należy, uważani są za ich (i.e.
heretyków) zwolenników. Zatem oni niech skażą go zgodnie z zaleceniami
swoich ustaw na wygnanie, dożywotnie więzienie lub inną karę wedle tego,
co im będzie się wydawać słusznym i pożytecznym. [ 75 ]
Niech będzie też oznajmione ludowi, w jaki sposób oraz w jakich sprawach został on skazany lub przyznał się, iż pobłądził; należy
również się wystrzegać, by nie pozwolono mu się usprawiedliwiać lub w inny
sposób przedstawiać swoją niewinność, aby lud się nie zgorszył uważając
go za niesprawiedliwie skazanego; ani też nie należy pytać, czy chciałby
się nawrócić, gdyż wtedy pozwolono by mu żyć; ponieważ jeżeliby obiecano
mu to, a potem by go stracono, wywołałoby to zgorszenie u świeckich.
Jeżeli zaś udałoby mu się ocalić życie, występowałoby
zagrożenie dla wiary, ponieważ w następstwie tego prawie żaden heretyk
nie pozwoliłby się spalić, gdyby w ten sposób mógł uniknąć śmierci. Można
go jednak zachęcić do szczerego nawrócenia się, by dzięki prawdziwej skrusze
oraz szczeremu i otwartemu wyznaniu swojego błędu uniknął wiecznego potępienia.
Jeżeli nie daje on się do tego przekonać, oczywistym
jest, że jeżeli obiecałby nawrócenie się dla uniknięcia śmierci cielesnej,
uczyniłby to fałszywie, nie wierząc, że za swoją herezję będzie wiecznie
potępiony. Stąd też uwolnić takiego ze względu na jego udawane nawrócenie
byłoby tym samym, jak gdyby pozwolono odejść złapanemu w sidła i upokarzającemu
się wilkowi ze względu na współczucie i w nadziei na jego poprawę. W każdym
bądź razie osoby tego rodzaju często stają się potem jeszcze bardziej szkodliwymi
dzięki oziębłości chrześcijan w sprawach gorliwości religijnej, podbudowują
się oni również duchowo dzięki głupiemu współczuciu z ich (i.e. prawomyślnych
katolików) strony; co też wielokrotnie zostało stwierdzone.
Rozdział XLV. O chciwych i przekupnych sędziach. [ 76 ]
Należy również wiedzieć, iż sędziowie tak kościelni
jak i świeccy, a także prawnicy, doradcy oraz inni urzędnicy biorący udział w postępowaniu przeciwko heretykom, jeżeli są chciwymi, mogą zostać przekupieni
upominkami lub mogą ulec przewrotności, lub mają przekupnych krewnych,
lub nawet podejrzanych o herezję, lub też chciwych, którym oni (i.e. owi
urzędnicy sądowi) ulegają w kwestii odstąpienia od wymierzenia sprawiedliwości;
wtedy też postępowanie sądowe przeciwko heretykom nie będzie w zasadzie
skuteczne, ponieważ będą oni (i.e. owi urzędnicy sądowi) szukać
rozmaitych sposobów, by móc przy zachowaniu ostrożności, uciekając się
do rozmaitych wybiegów, powstrzymać taki proces; jednakże oficjalnie udają
oni wielki zapał do wytępienia heretyków oraz obwiniają inkwizytorów o niedbalstwo i brak należytego starania w czasie przesłuchań tak, aby winnych
szybko przekazać do ukarania, niewinnych zaś uwolnić; mówiąc przy tym,
iż oni sami bardzo chętnie uczynią wszystko, co im się nakazuje zrobić
dla obrony wiary.
A czynią to wszystko w podstępnym zamyśle, by ukryć swoją
złośliwą przewrotność oraz obronić heretyków i zniesławić inkwizytorów
jako niedbałych lub głupich, którzy nie potrafią odpowiednio zakończyć
postępowania; oni (i.e. owi urzędnicy sądowi) zaś z tego powodu
nie chcą się zgodzić na taką współpracę.
I tak oto skutkiem tego heretycy stają się bezpieczniejsi
oraz bardziej zuchwali w swojej szkodliwej działalności.
Tu kończy się traktat brata Dawida na temat postępowania inkwizycyjnego
przeciwko heretykom. [ 77 ]
1 2
Footnotes: [ 67 ] Chodzi tutaj o osobę sprzyjającą heretykom, a więc ich broniącą . [ 68 ] Ortodoksyjni rzymskokatolicy mówili tutaj o kulcie fałszywych męczenników (i.e. należących do heretyckiego wyznania). Taki męczennik nazywa się po łacinie pseudomartyr. [ 69 ] W dwóch kolejnych paragrafach występuje opis techniki śledczej, która w języku prawoznawczym nazywa się l’agent provocateur. [ 70 ] Myśliwskie porównania i aluzje wielekroć występujące w traktacie brata Dawida mogły zostać zaczerpnięte z języka współczesnych polemik religijnych. Nie jest wykluczonym, iż brat Dawid mógł sam być myśliwym lub przynajmniej przebywał w otoczeniu entuzjastów polowań. Jest również wielce prawdopodobne, iż swego czasu przeczytał on jakieś dzieło lub dzieła na temat myślistwa. [ 71 ] Jest to tak zwany czas łaski. [ 72 ] Rozdział ten zawiera słynny pojedynek pomiędzy inkwizytorem a przesłuchiwanym przez niego heretykiem. Fragment ten odpowiednio przerobiony występuje również w traktacie Bernarda Gui oraz „Directorium" Eymerika. Tłumaczenie wersji Bernarda Gui na język angielski umieszczone zostało w Internecie w miejscu poświęconym badaniu herezji pod następującym adresem: www.fordham.edu/hasall/source/heresy2.html . [ 73 ] W miejscu tym w tekście zostaje lekko zachwiana logika wywodu poprzez zmianę osoby trzeciej liczby mnogiej na pierwszą liczby mnogiej, tłumacz jednak utrzymał w swoim przekładzie trzecią osobę liczby mnogiej. [ 74 ] Postawa ta jest określana przez łacińską paremię: „Ecclesia non sitit sanguinem." („Kościół nie pragnie krwi."). [ 75 ] Sytuacja ta jest opisywana łacińską paremią: „(Illi) saeculari iudicio relinquuntur"- „Są oni przekazywani sądowi świeckiemu". [ 76 ] Ostatni rozdział traktatu stanowi krytykę i atak na urzędników sądowych, którzy zdaniem autora traktatu są przychylni heretykom. Być może diatryba ta stanowi wyraz tarcia pomiędzy aparatem sądowniczym a funkcjonariuszami inkwizycji. Nie można też, wykluczyć, iż liczni urzędnicy sądowi mieli swoje zastrzeżenia co do procedur inkwizycyjnych, jak na przykład stosunkowo długie rozpatrywanie sprawy lub nieumiejętne prowadzenie śledztwa przez niektórych inkwizytorów. Jest również prawdopodobnym, iż autor traktatu stara się w ten sposób zastraszyć urzędników sądowych oraz wymusić na nich uległość w stosunku do funkcjonariuszy inkwizycji. [ 77 ] W dalszej części źródła Ma znajdują się również trzy następujące teksty: „Doctrina pro inquisitoribus", „De circumcisione Christianorum iudaizantium" oraz „Quomodo se cognoscunt inter se haeretici". Są one dodatkiem francuskiego skryby, o czym świadczy użycie języka francuskiego w ostatnim traktacie. Teksty te mają charakter załącznika i nie wykazują związku z traktatem Dawida z Augsburga. « (Published: 07-01-2004 Last change: 30-01-2011)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3173 |
|