The RationalistSkip to content


We have registered
199.562.953 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Articles and essays  
Dziecko, Bóg, religia [2]
Author of this text:

Wreszcie równie ważny jest fakt, że takie dziecko nie jest tumanione głupotami, które, jak doskonale wiemy, tak trudno później wykrzewić, do tego stopnia, że chwasty rozsiane za młodu zanieczyszczają w mniejszym lub większym stopniu umysł człowieka przez całe życie, najczęściej do grobowej deski. Może być inaczej tylko wtedy jeśli w trakcie życia nastąpią jakieś nadzwyczajne okoliczności. Może się jednak zdarzyć tak, jak w przypadku mojej ś.p. babci — zwątpienie przychodzi ...na kilka dni przed śmiercią. I co wtedy? Czy jest czas aby właściwie uporządkować swój światopogląd? Wróćmy jednak do mojej ś.p. babci, która w gorliwej wierze wychowywała dzieci i wnuki przez całe życie, po to by u jego kresu stracić wiarę. Jak już wspomniałem, w wierze trwała całe swoje ciężkie życie, nie gardząc przy tym lekturą Biblii (choć bez głębszego zrozumienia — nie tyle z własnej winy co Kościoła, który opowiada historie biblijne w sposób tendencyjny), nie załamała się nawet wówczas kiedy przedwcześnie zmarł jej mąż i pozostawił na głowie dzieci i niespłacone kredyty, był przecież z nią dobry Pan Bóg. W trudzie i znoju harowała przez calutkie życie, ale znosiła to dzielnie. Zwątpiła w Niego dopiero wówczas, gdy ten zamyślił sobie obdarować ją po tym wszystkim rakiem jelita i okrutnym cierpieniem. Wtedy to powiedziała mi (tylko mnie?), że już w Boga nie wierzy. Kilka dni później umarła w cierpieniu z ledwością zmniejszanym olbrzymimi dawkami Morfiny. To cierpienie, które odziera z człowieczeństwa i pozostawia przykry wizerunek ostatnich chwil w oczach najbliższych było według Matki Teresy (nie tylko uważanej za zupełnie normalną, ale nawet czczoną powszechnie jako przyszłą świętą) darem Boga, którego to, broń Boże, zrzec się nikt nie może. Ciekawe co powiedziałaby jej moja babcia ś.p.? Kościół, który indoktrynował moją babcię od dziecka, zabraniał eutanazji. Po sześciu miesiącach piekielnych męczarni będących owocem owego zakazu i dopustu bożego, moja babcia naprawiła błąd swojego życia — odrzuciła Boga. Wierzę, że nie pójdzie za to do piekła, gdyż przestała w nie, na szczęście, wierzyć, po tym co przeszła.

Ciekawym, ilu z Was, uważających się za wierzących nie odebrałoby podobnej nauki nt. Boga i piekła, po sześciu miesiącach mąk rakowych z tytułu dopustu bożego? Chciałbym wierzyć, że ofiary wczesnej indoktrynacji szkodliwymi koncepcjami będą potrafiły rozjaśnić swój umysł bez potrzeby nadzwyczajnych kaźni, łagodzonych narkotykiem. Obawiam się jednak, że jest to wielce wątpliwe. Należy tym samym uznać nadzwyczajną szkodliwość niepozornych praktyk ewangelizowania w wieku, w którym człowiek sam nie jest w stanie odróżnić prawdy od fałszu w najmniejszym stopniu i wszystko przyjmuje za pewnik kodując jednocześnie odpowiednio swoją psychikę i podświadomość. Tak jest również w przypadku innych bajek, z których jednak z wiekiem się wyrasta, pozostawiając mgliste zapiski w podświadomości (u mnie np. objawiają się one zamiłowaniem do zamykania się w świecie elfów i jednorożców, w świecie fantazy). Rozumowemu rugowaniu innych bajek sprzyja fakt, że generalnie nie istnieją poważne organizacje obstające przy prawdziwości istnienia krasnoludków, Baby Jagi czy piernikowych chat. Podobnie jednej tylko bajce sprzyjają: tzw. siła tradycji, zinstytucjonalizowane opowieści w formie „pogadanek religijnych" czy „lekcji religii", czy wreszcie występowanie „namacalnego śladu-dowodu" tylko po jednej bajce. Jak się powszechnie przyjęło bohater tylko jednej bajki dzieciństwa dał dowód własnego istnienia — pisząc księgę.

Nie twierdzę, że wychowywanie dzieci bez koncepcji Boga jest jednoznaczne z narzucaniem ateizmu odgórnie. Bynajmniej. Każdy, jako dorosły człowiek, będzie mógł na spokojnie i po namyśle uznać czy w dorosłym swym życiu chce pokładać swą nadzieję w Bogu czy też nie ma takiego życzenia. Umysł będzie przy tym świeży i jasny, można to odnieść do Wolterowego Prostaczka, który "nie nauczywszy się niczego w dzieciństwie, nie miał przesądów: pojęcie jego, nie wykrzywione żadnym błędem, zachowało całą prostotę. Widział rzeczy tak, jak są; podczas gdy poglądy wszczepione za młodu każą nam je widzieć całe życie tak, jak nie są". W uzdrowionej sytuacji będzie można z powodzeniem umieścić w kanonie lektur obowiązkowych Nowy Testament oraz wybrane fragmenty Starego. Po lekturze tej księgi młody człowiek autonomicznie zdecyduje czy wedle jego przekonania należy związać swój światopogląd z bogiem żydowskim, greckim, bądź innym, czy też odmówić wszystkim bogom kredytu zaufania.

Trzymając się koncepcji Freuda wiemy przecie, że idea Boga — Super Taty jest w istocie właściwą dorosłemu człowiekowi. Jednak dopiero trzeźwa ocena swego zapotrzebowania na Boga pozwoli się przekonać, czy jest to idea nadal żywotna i niezbędna, czyli powszechna vel katolicka. W przeciwnym wypadku mam wszelkie podstawy po temu, aby mniemać, że religia utrzymuje się przez tak długi czas, mimo swej dziejowej kompromitacji pod każdym niemal względem, głównie (jedynie?) dzięki indoktrynowaniu dzieci. I na tym opiera się Wasza tzw. siła tradycji.

Zgodzimy się chyba wszyscy, że dziecięce pojmowanie uwikłanego subtelnościami teologicznymi chrześcijańskiego Boga jest wielce uproszczone i zbanalizowane, by nie rzec — wypaczone. Dowodem na to jest pokutujące wśród wielu dorosłych wizualizowanie Boga jako starca z siwą brodą siedzącego na tronie zawieszonym na chmurce. Przecież to nasz wizerunek z dzieciństwa ! Śmiem twierdzić, że niewielu wierzących postrzega Boga jako Wielkiego Demiurga, Praprzyczynę czy Stwórcę. Większość przesiadujących co niedzielę w kościołach widzi go w roli potężnego króla niebieskiego, a to przecież owoc dziecinnych wypaczonych skojarzeń. Czy z takim „materiałem" można uzyskać wierzących z przekonania, ze szczerością traktujących moralne wytyczne wiary? Znów ośmielam się wątpić. Ta wiara jest sztucznie utrzymywana przy życiu, istnieje dzięki przyzwyczajeniu, a nie z oddania czy „umiłowania Boga". Bez większych problemów owa nabożność pozwala jednak wyhodować kilkumilionową rzeszę fanatyków pod przewodem Ojca Dyrektora, czy też innego wodza ograniczającego się do parafii czy też diecezji.

Artykuł ukazał się ponadto:
1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fakty i Mity - a fakty i mity
Invocatio Dei

 Comment on this article..   See comments (19)..   


« Articles and essays   (Published: 21-05-2002 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Private site

 Number of texts in service: 952  Show other texts of this author
 Number of translations: 5  Show translations of this author
 Newest author's article: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 322 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)