|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Organizacja nadzoru sanitarno-epidemiologicznego Author of this text: Wiesław Jaszczyński
W sytuacjach dużych zagrożeń bytu państwowego lub bezpieczeństwa
społeczeństwa tworzy się silną strukturę pionową z odpowiedzialnością
jednoosobową i odpowiednim stopniem dyscypliny podporządkowawczej. Struktury
takie zapewniają sprawność i szybkość rozwiązywania problemów. Istnieją
one na okrętach wojennych, na statkach morskich i powietrznych, na kolejach i w
wojsku, wszędzie tam, gdzie jest niezbędna sprawna organizacja zarządzania i szybkość działania.
Specjalne zapisy w konstytucjach o stanie wojennym, stanie wyjątkowym
czy klęsk żywiołowych uprawniają władze państwowe w tych stanach
ekstremalnych zagrożeń do ograniczenia wolności osobistej obywateli,
wprowadzenia niezbędnej do efektywnego działania dyscypliny i podniesienia
sprawności funkcjonowania systemu, wszystko to w imię i dla dobra ogółu:
grupy czy społeczeństwa. System taki jest niezbędny dla wykonania określonych
zadań taktycznych. Jest to szczególnie ważne w stanach bardzo trudnych, jak
np. akcji ratunkowych na tonącym statku czy w razie rozbicia się samolotu pasażerskiego,
ratownictwa w górach, przy groźnych epidemiach, pożarach, powodziach, trzęsieniach
ziemi i w podobnych sytuacjach, gdzie najważniejszym elementem jest sprawność i szybkość działania. Elementy te muszą być wcześniej dokładnie przemyślane i przećwiczone praktycznie. Do tego właśnie służą manewry wojskowe, ćwiczenia
straży pożarnej czy grupy antyterrorystycznej lub układanie procedur
przeciwepidemicznych. Nawet lekarze i studenci medycyny przeprowadzają ćwiczenia
trudniejszych operacji na fantomach, zwierzętach czy zwłokach ludzkich.
Do określania planów i zadań strategicznych niezbędny i najlepszy jest system parlamentarny, demokratyczny, który nie działa pod silną
presją czasu, a musi rozstrzygnąć sprawy jak najbardziej wszechstronnie. Należy
jednak pamiętać, że system zdyscyplinowany, pionowy bardzo łatwo ulega
degeneracji w zależności od tego, kto stoi na czele tego systemu, od jego cech
charakterologicznych, psychologicznych, skłonności osobistych itp.
Dlatego nad sprawnymi pionowymi strukturami wykonawczymi muszą mieć
ścisłą kontrolę demokratyczne struktury parlamentarne, a dobór ludzi na
stanowiska naczelne musi być szczególnie staranny; trzeba brać pod uwagę
szeroki wachlarz cech kandydata, zaczynając przede wszystkim od jego fachowości i doświadczenia w danej dziedzinie przez sprawdzenie się na niższych
stanowiskach, a na cechach osobowych skończywszy. Dlatego właśnie w życiu
normalnym wprowadza się nadzór cywilny i parlamentarny nad wojskiem i dlatego
tak szeroko dyskutuje się cechy i umiejętności ludzi wyznaczonych na dowódców.
Historia
służby sanitarno-epidemiologicznej w Polsce dostarcza różnych przykładów
ilustrujących ten problem. Po pierwszej wojnie światowej, kiedy w Polsce około
35% ludzi umierało na choroby zakaźne, do sprawnego uporania się z tym
problemem powołano silną strukturę pionową — Naczelnego Nadzwyczajnego
Komisarza do Walki z Epidemiami, posiadającego uprawnienia nawet do
wydawania w tym zakresie rozporządzeń. Po drugiej wojnie światowej, w ogromnie zrujnowanym kraju, w trudnych warunkach sanitarnych, choroby zakaźne
znów zbierały swoje żniwo. W tej sytuacji powstała Państwowa Inspekcja
Sanitarna, o silnej, niezależnej od władz terenowych strukturze pionowej i z dużymi uprawnieniami do stosowania przymusu.
Na
przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy większość chorób
zakaźnych o znaczeniu społecznym została opanowana, a sytuacja
epidemiologiczna pozostałych uległa znaczącej poprawie, przestano zwracać
szczególną uwagę na problemy fachowości, natomiast stanowiska inspektorów
sanitarnych zaczęto obsadzać, biorąc pod uwagę raczej względy polityczne -
przynależność partyjną kandydata i jego zaangażowanie niż względy
profesjonalne. Niestety, sytuacja kadrowa jeszcze bardziej niebezpiecznie
pogorszyła się w latach 1991-1993, kiedy to ze stanowisk państwowych
inspektorów sanitarnych zwolniono w stacjach sanitarno-epidemiologicznych 114
lekarzy, także epidemiologów, zastępując ich rolnikami, zootechnikami,
chemikami, pedagogami itp., dobrze notowanymi działaczami na niwie związkowej.
Otrzeźwienie
przyszło dopiero od drugiej połowy 1994 r., kiedy pojawiło się najpierw
zagrożenie cholerą od granicy wschodniej, a następnie dżumą z Indii. Służba
san-epid, przy zachowanej jeszcze wtedy niezależnej strukturze pionowej, z obu
tych zagrożeń wyszła obronną ręką. Musiano jednak dokonać zmian kadrowych w niektórych wojewódzkich stacjach sanitarno-epidemiologicznych, w najbardziej
zagrożonych i najsłabszych punktach.
W
1995 r. doszło zagrożenie wirusem Ebola z Afryki. Świat przecież stał się
jedną dużą, globalną wioską; przemieszczenie się w najodleglejsze punkty
Ziemi zajmuje zaledwie około 20 godzin i wydarzenia epidemiczne w jakimś
miejscu globu dotyczą natychmiast całej kuli ziemskiej. W znacznym stopniu
dotyczy to również rozwijającej się w Polsce epidemii HIV/AIDS, stawiającej
nowe wyzwania przed służbą zdrowia, a przed służbą
sanitarno-epidemiologiczną w szczególności.
Te właśnie wydarzenia wpłynęły zasadniczo na kształt ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej uchwalonej w Sejmie RP 13.10.1995 r. niezwykłym
wynikiem głosowania. Za lekarzami odpowiednio wykształconymi na stanowiska państwowych
inspektorów sanitarnych opowiedziało się 295 posłów na 299 głosujących (l
był przeciwny, 3 osoby wstrzymały się od głosowania). Chociaż wystąpiono o 5 lat przedłużenia funkcjonowania na tych stanowiskach dla nielekarzy,
parlament dał termin tylko niecałych dwóch lat. Był w tym chyba jakiś
element zbiorowej przewidywalności.
Na przełomie lat 1995/1996 pojawił się problem wagonu kolejowego
załadowanego 48 tonami skór zwierzęcych zakażonych wąglikiem. Sprawy nie była w stanie rozwiązać zdecentralizowana do poziomu województw weterynaryjna
inspekcja sanitarna i przekazano ją do rozwiązania do PIS, która dopiero
uporała się z tym problemem.
W
następnych latach wystąpiło już kilka zagrożeń epidemicznych o zasięgu ogólnopolskim:
·
sprawa zwyrodnienia gąbczastego mózgu u bydła w Wielkiej
Brytanii i korelacji z chorobą Creutzfelda-Jacoba u ludzi,
·
epidemia wścieklizny u zwierząt i konieczność zabezpieczenia
społeczeństwa przed tym zagrożeniem,
·
pojawienie się wadliwych testów stwierdzających zakażenie
wirusem HIV,
·
pojawienie się kąśliwych meszek, od których padają zwierzęta i konieczność dokładnego monitorowania zjawiska i jego wpływu na człowieka.
Są
to sprawy najbardziej spektakularne, a przecież jest jeszcze wiele nie mniej ważnych,
jak np.:
·
monitorowanie wpływu zanieczyszczeń środowiska na zdrowie człowieka
(szczególnie na Śląsku) i szukanie środków zaradczych,
·
kontrola stanu zdrowia ludności po wybuchu w Czarnobylu,
·
kontrola importowanej do Polski żywności i dostosowywanie służb
kontrolnych do nowych warunków rynkowych,
·
dostosowywanie wymagań legislacyjnych do nowej sytuacji i wymagań
Unii Europejskiej,
·
stworzenie wydolnej organizacji do zwalczania bioterroryzmu, i wiele, wiele innych spraw ważnych dla zdrowia całego społeczeństwa,
W
tej sytuacji należy poważnie zastanowić się nad przyszłym kształtem służby
sanitarno-epidemiologicznej w Polsce. Już w 1990 r. napisałem artykuł pt. "Kierunki
przekształceń służby san-epid w służbę zdrowia publicznego", na
pierwszy plan wysuwając w nim przygotowanie odpowiedniej kadry do tej służby
oraz położenie głównego akcentu na pracę oświatową w tym działaniu.
Wszelkie
działania reformatorskie powinny odbywać się według stałego określonego
algorytmu (patrz mój artykuł Algorytm wszelkich reform, str. 3122). Bez większościowej
akceptacji proponowanych zmian nie wyobrażam sobie właściwego przystosowania
naszej służby do skutecznego działania w przyszłości. W obecnej sytuacji,
po zetknięciu się w ciągu ubiegłych dwóch lat z zagrożeniami wymienionymi
wyżej, byłbym dużo ostrożniejszy w formułowaniu zbyt głębokich zmian
organizacyjnych, które niosą ze sobą okres dużego zamieszania
administracyjnego. Sytuacja zagrożeń dla kraju wymaga raczej silnej i sprawnie
działającej struktury pionowej. Nasza obecna organizacja pionowa spotyka się z pozytywną oceną wizytujących nas gości zagranicznych. Wiele naszych rozwiązań o silnej centralnej strukturze pionowej służy za wzór do rozwiązań
organizacyjnych na Zachodzie. Po wydarzeniach z podaniem chorym krwi zakażonej
wirusem HIV we Francji i Niemczech przedstawiciele tych krajów złożyli wizyty w Polsce i kilka krajów europejskich wprowadziło centralny państwowy system
nadzoru nad krwią na nasz wzór.
W latach 1993-1997 służba san-epid ulegała cały czas modyfikacjom
do nowych zadań i wymagań metodą ewolucji. W pierwszym rzędzie zwrócono
uwagę na cały ogromny dział higieny transportu mający pierwszorzędne
znaczenie w przenoszeniu chorób zakaźnych. Dotyczy to transportu lotniczego,
morskiego, kolejowego i drogowego. Sprawy te umknęły uwadze odpowiednich władz
po wojnie i niektóre istotne przepisy pozostały niezmienione, budząc uśmiech w dzisiejszych czasach. Dlatego na początku 1994 r. powołano Komisję
Higieny Transportu w Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, której zadaniem było
uporanie się z wieloma zaniedbaniami w tej dziedzinie.
Sieć wojewódzkich i terenowych stacji san-epid w kraju posłużyła
swoimi możliwościami organizacyjnymi w zakresie oświaty zdrowotnej wszystkim
organizacjom medycznym, które się do nas zwracały. Jako pierwsza nawiązana
została ścisła współpraca z Komisją Profilaktyki Polskiego Towarzystwa
Kardiologicznego. Prof. J. Hanzlik w swoim piśmie stwierdził, że "(...)
swoją działalność opiera nie na mnożeniu bytów (w rozumieniu:
„administracyjnych" — przyp. WJ), ale łączeniu wysiłków na rzecz
zmniejszenia zachorowalności i śmiertelności wywołanej chorobami układu krążenia.
(...) Włączenie do tej działalności pionu sanitarno-epidemiologicznego (a
podkreślam, że choroby układu krążenia w Polsce mają cechy epidemii) -
stworzyło nową szansę i praktyczne kroki optymalizujące naszą dotychczasową
działalność".
Po uchwaleniu przez Sejm RP ustawy o przeszczepach sieć san-epid w Polsce pomagała upowszechnić idee ratowania życia przy pomocy przeszczepów w całym społeczeństwie. Dzięki istniejącej sieci nie tylko szczebla wojewódzkiego,
ale i terenowego, będącego najbliżej samorządów i środowisk lokalnych,
stacje san-epid były cenionym partnerem do współpracy i inicjatorem wielu
działań lokalnych rozumiejących miejscowe problemy zdrowia publicznego. Stale
współpracowały z wieloma organizacjami pozarządowymi, towarzystwami
naukowymi oraz fundacjami. Należały do nich m.in. Polskie Towarzystwo
Kardiologiczne — Komisja Profilaktyki, Polskie Stowarzyszenie Diabetologiczne,
Stowarzyszenie Zdrowych Miast Polskich, Centrum Onkologii — Fundacja Zdrowia z Nowego Jorku, Polskie Towarzystwo Stomatologiczne i wiele, wiele innych.
Obecna tragiczna sytuacja w całej służbie zdrowia jest wynikiem
działań osób zupełnie niekompetentnych, powołanych przez ówczesny rząd na
stanowiska w Ministerstwie Zdrowia (patrz mój artykuł: Reforma służby
zdrowia wg "S", str. 3129). Dość przypomnieć, że reforma służby zdrowia została
wprowadzona przez następujący zespół: Minister Zdrowia — z wykształcenia inżynier
mechanik okrętowy, wiceminister odpowiedzialny za wdrożenie reformy — pielęgniarka i wiceminister — główny inspektor sanitarny — weterynarz. Wprowadzono w kraju jednocześnie cztery generalne reformy o znaczeniu zasadniczym, powodując
totalny chaos w państwie, olbrzymie straty finansowe i niebywały wzrost przestępczości
gospodarczej. Jedno przy tym trzeba podkreślić, że niszczenie wszystkiego czy
to budynków czy struktur administracyjnych jest znacznie łatwiejsze, wymaga
bardzo mało czasu i może być przeprowadzone przez ignorantów. Natomiast
budowa i odbudowa wymaga dużo większych zasobów finansowych, czasu i olbrzymiej rzeszy dobrze wykształconych specjalistów.
W trakcie tych reform służba san-epid została zdecentralizowana i natychmiast zaczęły się problemy i naciski na inspektorów sanitarnych. Jeżeli
ich decyzje nie były po myśli starosty czy wojewody to zostawali zwalniani z pracy a na ich miejsce przychodził krewny lub dobry znajomy kogoś z władzy.
Obserwując całkowity i niebezpieczny dla kraju rozkład tej służby przy
powstających nowych zagrożeniach między innymi bioterroryzmem po następnych
wyborach w 2002 r powrócono do dawnego układu pionowego, niezależnego od władz
terenowych. Nie muszę mówić o niebywałych kosztach takich ciągłych zmian i spadku motywacji szeregowych pracowników do pracy w takich warunkach.
Dopóki będziemy brali przy obsadzaniu ważnych stanowisk
merytorycznych kryteria polityczne a nie fachowe to tak po prostu musi być.
Wiesław Jaszczyński
Były Główny Inspektor Sanitarny
[Gazeta Lekarska numer 7-8 (66-67) lipiec-sierpień 1996,
zmodyfikowany obecnie dla Racjonalisty.]
« (Published: 27-01-2004 )
Wiesław JaszczyńskiDoktor medycyny. Emerytowany lekarz (specjalista medycyny morskiej i tropikalnej), i pilot (latał m.in. w Afryce), były wiceminister zdrowia i opieki społecznej, oraz Główny Inspektor Sanitarny Kraju w latach 1994-1998. Przez dwa lata jako lekarz naczelny Międzynarodowego Portu Lotniczego w Trypolisie zabezpieczał medycznie muzułmańskie pielgrzymki do Mekki. Laureat Złotej Honorowej Odznaki Fundacji Promocji Zdrowia (2000), odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2001), jako pierwszy Polak otrzymał godność honorowego patrona Międzynarodowej Federacji Lotniczej FAI (2002). Mieszka w Szczecinie. Biographical note Number of texts in service: 36 Show other texts of this author Newest author's article: Ostatni lot | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3221 |
|