The RationalistSkip to content


We have registered
204.979.126 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room »

Operacja Wieża Babel [1]
Author of this text:

Czyli, Bóg swoje a kapłani swoje.

Pewnego razu Bóg wezwał do siebie Szatana, a gdy ten przybył niezwłocznie, zakomunikował mu:
— Polecisz na ziemię z nowym zadaniem! Będzie to krótka misja, ale za to bardzo specjalna! — podkreślił z naciskiem wyraz „bardzo".
— Przecież niedawno stamtąd wróciłem… — zaoponował anioł nieśmiało, lecz Bóg nie dał mu skończyć.
— Wiem! Wiem! Spisałeś się doskonale! Może wreszcie ci wszyscy amatorzy pielgrzymek do „cudownych" miejsc, obrazów i figur zastanowią się dwa razy nim popełnią następną głupotę?! Może ten wypadek autokaru — tak zgrabnie przez ciebie zaaranżowany — coś im w końcu da do myślenia,… nie sądzisz Luciferusie? -

Szatan widocznie miał inne zdanie na ten temat, bo odparł impulsywnie: — A czy to wina ludzi, że ich pasterze wyrzucili drugie przykazanie z twojego Dekalogu Panie?! Ostatnie rozbili na dwa, aby się zgadzała ilość i tak nauczają owieczki, pomimo twego surowego ostrzeżenia w tej kwestii?! -

Stwórca uniósł swe krzaczaste, siwe brwi w górę i szyderczym tonem spytał: — Nie ich?! A co to u wszystkich diabłów jest?! Analfabeci sami pielgrzymki sobie urządzają?! A nie łaska to wziąć do ręki Pismo św,. otworzyć na właściwej stronie i przeczytać samemu Dekalog?! Czy to takie trudne?; Zobaczyliby wtedy jak wielkie bluźnierstwo popełniają przeciwko mnie, czcząc te wszystkie bohomazy i inne „arcydzieła" rąk ludzkich! Zobaczyliby przy okazji na jaką karę narażają się ode mnie! A ty mi tu mówisz, że to nie ich wina! Dobre sobie!; Ich głupota ma być usprawiedliwieniem ich winy?! Tak to widzisz?!;

Szatan już miał na końcu języka pytania:
— A dzięki komu ludzie właśnie tacy są?! Czy aby nie dzięki tobie, Panie? Czy to nie ty przypadkiem nakazałeś im rozmnażać się z grzeszną naturą i mocno ograniczonym rozumem? Czy to nie dlatego właśnie, zamiast twego słowa skierowanego do nich, czytają jedynie książeczki do nabożeństwa, a i to nie wszyscy? -

Lecz wolał nie ryzykować. Znał Stwórcę dobrze i wiedział jak łatwo jest narazić się na jego gniew. Nie chciał, aby ta rozmowa skończyła się kłótnią i inwektywami, co już nie raz zdarzało mu się doświadczyć, kiedy to nie mógł powściągnąć swego „niewyparzonego języka" i palnął co myśli o tym czy innym aspekcie dzieła bożego. Więc miast tego, chcąc zlikwidować w zarodku zarzewie sporu, odparł pojednawczo:
— Wiesz Panie dobrze z jaką gorliwością i oddaniem służę ci od samego początku… — na te słowa oblicze Stwórcy złagodniało, a Szatan mówił dalej: — Już w raju, kiedy zleciłeś mi zadanie skuszenia pramatki Ewy, wywiązałem się z niego należycie,… pomimo moralnych rozterek. -

Bóg uniósł w górę jedną brew i przyjrzał się uważniej aniołowi, lecz nie przerwał mu nawet gestem, więc ten mówił dalej:
— Potem setki razy wypełniałem twoje polecenia, Panie,… a w tym nawet takie niewdzięczne jak kuszenie twojego syna na pustyni, kiedy to bałem się aby nie wymyśleć coś nazbyt przekonywującego i dlatego było ono takie,… nijakie i nieskuteczne. Albo wtedy gdy wszedłem w Judasza Iskariotę, po tym jak spożył kawałek chleba, podany mu przez twego syna… -
— Czyżbyś miał jakieś obiekcje co do sensu mojego planu względem ludzi, nazywanego — wraz z wypełnieniem w czasie — Opatrznością Bożą?! — spytał Stwórca groźnym tonem i spojrzał takim wzrokiem na Szatana, iż temu odechciało się od razu zgłębiania tego teologicznego problemu. A chciał rzeczywiście spytać Boga, jaki sens mają te jego nieudolne próby czynienia zła w dziele tego, który ma nieskończone możliwości we wszystkim? Także w zapobieganiu złu, zanim ono zaistnieje. Już wiele razy miał ochotę spytać Stwórcę o sens swojej roli w jego dziele, lecz nigdy nie miał na tyle odwagi, aby zadać właściwe pytania. Tak samo i teraz; wystarczył marsowy wyraz bożego oblicza i groźny ton w jego głosie, aby pozbawić Szatana ciekawości w tych sprawach. Więc miast dociekań w teologicznych kwestiach, odparł jak gdyby nigdy nic:
— Nie Panie,… nic z tych rzeczy! — podkreślając to zdecydowanym gestem ręki.
— No więc co mi tu wyjeżdżasz z moralnością?! — spytał Bóg podniesionym tonem, przyglądając się podejrzliwie aniołowi. Ten opuścił głowę pod tym ciężkim spojrzeniem i przestępując z nogi na nogę, odparł:
— Chciałem tylko powiedzieć,… zwrócić twoją uwagę Panie,… że jestem przepracowany, najbardziej ze wszystkich twoich aniołów. Stale wysyłasz mnie na ziemię z jakąś nową misją, a inni grzeją tyłki w niebie! Weźmy takiego archanioła Gabriela; kiedy był ostatni raz na ziemi?! Tak dawno, że już nawet nie pamiętam kiedy! A ja ile razy od tego czasu byłem?! Tak wiele razy, że nie potrafię nawet zliczyć! — dokończył z wyrzutem w głosie, nie patrząc na Stwórcę i chowając w razie czego głowę w ramiona.

Bóg jednak miast rozzłościć się na dobre, wybuchnął głośnym śmiechem, który niósł się daleko po zakątkach nieba. A potem poklepując zdumionego anioła po upierzonym ramieniu, rzekł wyraźnie ubawiony:
— A to ci się udało, mój drogi!; najbardziej przepracowany anioł ze wszystkich! No, no! Ale to chyba dobrze, nie sądzisz?! Świadczy to tylko o tym, jak ważną rolę masz do odegrania w moim dziele, w mojej koncepcji planu opatrznościowego względem ludzi. Każdy inny anioł na twoim miejscu byłby na pewno tym zachwycony! -
— Nie wątpię, Panie! Pomijając tylko „drobny" fakt, że dla ludzi jestem największym twoim wrogiem, nieprzyjacielem i uosobieniem wszystkiego najgorszego! To trochę niesprawiedliwe, jeśli wziąć pod uwagę moją wierną służbę tobie, Panie. — odparł Szatan, patrząc odważnie w oblicze Stwórcy.

Ten wydął policzki i bagatelizującym tonem powiedział:
— Ba! Ktoś przecież musiał na siebie wziąć tę niewdzięczną rolę! Chyba nie sądzisz, że mogę dla ludzi być dobrym Bogiem; nieskończenie miłosiernym, kochającym i przebaczającym — a jednocześnie wyrządzającym im zło? Któż by chciał takiemu bogu służyć, nie mówiąc już o miłowaniu go?! Czy uważasz, że byłoby bardziej sprawiedliwe gdybym to ja występował przed ludźmi w tej roli?! — spytał Stwórca anioła, przyglądając mu się podejrzliwie.

Szatan już miał na końcu języka odpowiedź:
— A pewno, że tak! Przynajmniej by wiedzieli z kim mają do czynienia naprawdę! — wolał jednak nie ryzykować i zrobił wszystko w tym momencie, aby nie można było wyczytać z jego miny, co naprawdę myśli o tym teologicznym paradoksie. Więc Bóg odparł zdecydowanie: — Nie Luciferusie! Ta koncepcja mojej Opatrzności względem ludzi, wymaga aby istnienie zła w moim dziele tłumaczyć działalnością mojego przeciwnika i nieprzyjaciela, który powodowany zazdrością i zgubną pychą przeciwstawia mi się na każdym kroku, czyniąc wszelkie możliwe zło pośród mojego stworzenia… -
— I ludzie w to wierzą?! Pomimo twojej wszechmocy i wszechwiedzy?! Pomimo twoich nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwości, Panie?! Przecież to jest wewnętrznie sprzeczne! — spytał Szatan z powątpiewaniem, nie bacząc, że wchodzi na drażliwy i zdradziecki grunt teologicznych prawd, który pochłonął już niejednego śmiałka.

Stwórca wykonał gwałtowny gest dłonią i odparł lekceważąco:
— Wierzą! Wierzą! Już o to się nie martw, mój drogi! Uwierzą we wszystko co powiedzą im ich pasterze! Tacy już są ludzie. — dokończył enigmatycznie, odwracając od anioła swe oblicze, który już miał na końcu języka podchwytliwe pytanie:
— Zatem nie ma się im co dziwić, że uwierzą nawet w to, iż powinni pielgrzymować do „cudownych" obrazów i innych miejsc „świętych", bo tam „spotkają się" ze swoim Bogiem lub jego Matką, prawda? — lecz w porę wyobraził sobie reakcję Stwórcy na tę impertynencję z jego strony i miast tego, spytał krótko:
— Więc po co to wszystko, Panie? Jaki to ma sens? Czy nie lepiej było na samym początku… -
— Przestańże w końcu mnie pouczać co byłoby lepiej, a co gorzej! Ja tu jestem Bogiem i to jest moje dzieło i moje stworzenie! Ty masz tylko wykonywać moje polecenia, a nie oceniać je, czy to jasne?!- huknął Bóg na anioła z wysokości swego majestatu, aż ten skurczył się w sobie i schował głowę w ramiona.
— Wezwałem cię po to, aby ci zlecić wykonanie pewnego zadania na ziemi, a nie żeby z tobą dyskutować o jego zasadności czy moralnym aspekcie! No, ale jeśli myślisz, że jesteś niezastąpiony, to się grubo mylisz! — Stwórca zakończył to złowieszczym tonem, aż anioł poczuł jak pióra jeżą mu się na grzbiecie ze strachu. Pochylił nisko głowę i trzęsącym się nieco głosem, powiedział:
— Nie Panie,… wcale tak nie myślę! Przepraszam za moje niestosowne zachowanie i słucham cię z największą uwagą; Na czym ma polegać moje zadanie na ziemi? -

Oblicze Stwórcy złagodniało na te słowa, popatrzył jeszcze przez chwilę na pochyloną głowę stojącego przed nim anioła, a potem spytał go normalnym już tonem:
— Pamiętasz Luciferusie jak kiedyś ludzie zamierzali sobie wybudować wieżę sięgającą nieba i czym to się dla nich skończyło? -

Szatan na wspomnienie tego odległego w czasie wydarzenia, natychmiast zapomniał o strachu jakiego przed chwilą doświadczył. Podniósł głowę i z błyskiem rozbawienia w oku powiedział:
— Ba! Pewno, że pamiętam! I do dziś jeszcze śmiech mnie bierze, kiedy przypomnę sobie sposób w jaki rozwiązałeś Panie ten problem! To było naprawdę pomysłowe, ale co najważniejsze — nadzwyczaj skuteczne! -

Na te słowa anioła, wypowiedziane głosem pełnym uznania i szczerego zachwytu nad maestrią Stwórcy, jego oblicze rozpogodziło się całkowicie i jakby zawsze we wszystkim się zgadzali, Bóg pochylając się ku niemu, powiedział impulsywnie:
— Wyobraź sobie, że ludzi nic to nie nauczyło! Nic im ten „budujący" przykład nie dał do myślenia! Znów powtarzają te same błędy sprzed lat i znów obrażają mnie swoją pychą przekraczającą wszelkie granice przyzwoitości! Czy to nie jest irytujące i wkurzające?! No, powiedz tak sam Luciferusie; czy nie nadszedł już czas aby przypomnieć im, że pewne zasady postępowania ludzi w stosunku do swego Boga są stałe i niezmienne, mimo upływu czasu? Że to co mnie obrażało w ich zachowaniu kiedyś, będzie obrażało także i dzisiaj, gdyż u podstaw tych zachowań leży zakłamanie i pycha, którą ich kapłani grzeszą od zawsze, niezależnie od czasu i miejsca! Na jakiej podstawie oni przypuszczają, że mogą pozwalać sobie na takie bezeceństwa, za które surowo karałem ich przodków i które kazałem zapisać w swoim słowie do nich skierowanym, na wieczną pamiątkę i ostrzeżenie dla potomności?! -

Szatan cofnął się o krok, jakby w obawie o całość swoich bębenków usznych. Widząc, że Bóg przygląda mu się z uwagą, jakby czekał na odpowiedź, powiedział nieśmiało:
— Panie,… ja już od dawna podziwiam twoją nieskończoną cierpliwość.… — i miał zamiar dodać swoim zwyczajem:
— Ja bym na twoim miejscu już dawno coś zrobił z tym towarzystwem wzajemnej adoracji! — ale w porę „ugryzł się w język" i spytał:
— Co zamierzasz Panie uczynić? -


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
List otwarty do kreacjonistów
Polak-ateista

 See comments (7)..   


«    (Published: 13-03-2004 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3277 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)