The RationalistSkip to content


We have registered
204.381.703 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 The Bible » The Bible - generally »

List otwarty do kreacjonistów [3]
Author of this text:

Skoro tak się rzeczy miały, to jest oczywiste, iż ta ludzkość z założenia musiała być grzeszna i upadła, gdyż w przeciwnym wypadku jego Syn nie miałby nic pośród niej do roboty i nie mógłby zostać przewidzianym /czyli zaplanowanym/ wcześniej Bogiem człowieka; jego Zbawicielem i Odkupicielem.

Został więc odegrany przed ludźmi /i z ich czynnym udziałem/ teatr z jego męczeńską śmiercią jako ofiarą przebłagalną za grzechy ludzkości, zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem,… i już /po pierwszym Soborze powszechnym w 325 r./ mógł zostać on Bogiem człowieka jak jego boski rodzic — Jahwe. Tak w skrócie wygląda ten aspekt Opatrzności Bożej. U ludzi podobne /ale tylko podobne, bo nie ma dokładnego odpowiednika/ zachowanie — w najlepszym wypadku — nazywa się nepotyzmem i raczej nie kojarzy się w ich świadomości z dobrem i prawością, a wręcz odwrotnie! Natomiast u Boga — proszę, proszę — jest przejawem wielkiej miłości do człowieka, nieskończonym miłosierdziem i niewyobrażalnym wręcz poświęceniem dla swojego grzesznego stworzenia.

Tyle tylko, że Bóg z uwagi na swoje nieskończone możliwości mógł rozwiązać ten problem zła w swoim dziele, zaraz na samym początku i nie musiał w to angażować swojego Syna i to w taki okrutny i bezlitosny sposób, jakby inny — bezkrwawy — nie był dla niego wystarczająco satysfakcjonujący.

Pojmujecie to drodzy bracia i siostry w rozumie?

Chyba nie bardzo, skoro — porównując — zachowujecie się tak, jak byście chwalili owego wspomnianego chirurga za to, że świetnie i profesjonalnie leczy ludzi i jeszcze pięknie się nad nimi lituje, „zapominając" o tym, że to on sam ich wcześniej doprowadził do kalectwa po to, aby mieć pacjentów. Tak jak nasz Bóg uczynił to z ludźmi, aby jego Syn miał swoich „pacjentów" i boskie „stanowisko" pośród nich.

Ba! Jesteście z tego stanu rzeczy bardzo zadowoleni a nawet dumni, czego dajecie wyraz w Hymnie Wielkosobotnim:

„O felix culpa — o szczęśliwa wino, któraś zasłużyła na takiego i tak wielkiego Odkupiciela". Innymi słowy; bardzo dobrze się stało, że doszło do upadku pierwszych ludzi, skażenia ich natury skłonnościami do czynienia zła i nieprawości, do tego, że Bóg nakazał im rozmnażać się z tą grzeszną naturą i że zło rozprzestrzeniło się na cały rodzaj ludzki — bo dzięki temu wszystkiemu mamy wspaniałego Zbawiciela i Odkupiciela naszych win i grzechów, których byśmy nie mieli, gdyby nie nasza grzeszna natura, którą mamy dzięki Bogu. Radujmy się, o felix culpa!".

Jakież to jest wzruszająco infantylne,… ale skoro jest wam z tym dobrze, radujcie się! Zresztą nawet gdyby Bóg nie miał ukochanego jedynaka /po obejrzeniu krwawej „Pasji" aż strach pomyśleć jakby ta jego ofiara wyglądała gdyby Bóg go nie kochał? Wyobrażacie to sobie?/, to dla nas — jego stworzeń — i tak to nie miałoby większego znaczenia jeśli chodzi o poprawę naszego losu. Również i w interesie samego Stwórcy leży, abyśmy byli ułomni, grzeszni i źli, a nie doskonali, bezgrzeszni i dobrzy.

Przypomnę orzeczenia św. Soboru w tej kwestii:

„Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu". Dlaczego to czyni, miast mu zapobiec? Bo szanuje wolną wolę człowieka? /jak to tłumaczą księża i kreacjoniści/. Nie, moi drodzy!; Bóg to czyni dla własnej korzyści, bowiem: „Bez dopuszczenia zła moralnego — czyli grzechu — na świecie, nie ujawniłby się ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie /.../ Dopiero na przykładzie grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga przebaczającego". I teraz to najważniejsze:

"Zło moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale bożej która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu przez przebaczanie".

Drodzy kreacjoniści i kreacjonistki!

Wybaczcie mi mój sceptycyzm i brak spostrzegawczości, lecz ja w żaden sposób nie potrafię dopatrzyć się w bożych działaniach i zamierzeniach miłości do nas — jego stworzeń. Widzę w nich wiele, tylko nie miłość i miłosierdzie.

Lecz mimo to jestem otwarty na wasze argumenty; proszę przekonajcie mnie, że Bóg z miłości do nas dopuścił do upadku pierwszej pary ludzi w rajskim ogrodzie /a tak naprawdę był jego autorem/,... także z miłości ukarał ich i nakazał im rozmnażać się z grzeszną naturą, wmawiając im winę za to co się stało,… z miłości spuścił potop na wszystko co stworzył i z miłości nie zmienił im natury po potopie, pozwalając „odradzać" się rodzajowi ludzkiemu z tą samą grzeszną naturą — a wszystko po to, by jego Syn został w przyszłości Bogiem człowieka; jego Odkupicielem i Zbawicielem.

Przekonajcie mnie proszę, że z miłości do nas Bóg współdziała w akcie fizycznym grzechu, miast do niego nie dopuścić,… że stworzenie grzesznej ludzkości, po to by na jej przykładzie ujawniło się boże miłosierdzie, bez którego chwała boża nie jaśniała by pełnym blaskiem — jest spowodowane nie miłością własną Boga, lecz miłością do ludzi.

Przekonajcie mnie, że wszechmoc i miłosierdzie Boga nie polegają na stworzeniu istot doskonałych i wolnych nawet od jego zaborczej miłości, lecz na litowaniu się nad ich marnością i ułomnością, która została z góry zaplanowana przez ich Stwórcę.

Przekonajcie mnie, że czynienie ludzi odpowiedzialnymi za wydarzenia, które rozegrały się na długo przed ich przyjściem na świat i na które nie mieli żadnego wpływu — jest przejawem bożej miłości, miłosierdzia i oczywiście jego doskonałej sprawiedliwości.

Przekonajcie mnie, że osądzanie i karanie ludzi na Sądzie Ostatecznym za czyny, które popełnili pod wpływem swej natury skażonej grzesznymi skłonnościami, a z którą Bóg nakazał im się rozmnażać — nie jest przejawem niewyobrażalnego wręcz sadyzmu, okrucieństwa i hipokryzji — lecz wielkiej miłości i nieskończonego miłosierdzia Boga do swego stworzenia — człowieka.

Przekonajcie mnie, że poniższe słowa z ewangelii podyktowane są miłością i miłosierdziem bożym do ludzi: „Syn człowieczy pośle aniołów swoich; ci zbiorą z jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Oraz:

„Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: — Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! /.../ i pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego".

Przekonajcie mnie o tym wszystkim, tylko proszę nie mówcie mi, że zbyt wiele wymagam od Boga, lub czegoś on nie mógł, albo musiał się do czegoś dostosować, jak to macie w zwyczaju tłumaczyć maluczkim. Lub nie jest taki doskonały, jakim ja go widzę i w jakiego jedynie mógłbym uwierzyć. Albo, że źle zrozumiałem sens jego zamysłu względem nas — ludzi. Chodzi mi właśnie o to, abyście udowodnili mi w czym się mylę, gdzie i dlaczego? Jakie popełniłem błędy /jeśli je popełniłem/ w swoim rozumowaniu, iż prawda jaka z niego wynika różni się krańcowo od tej w którą wy wierzycie.

Kiedyś B.Pascal powiedział coś takiego:

"Źródłem wszelkiej herezji jest niezrozumienie zgodności dwóch sprzecznych prawd i wiara, że są nie do pogodzenia".

Moja przypadłość intelektualna polega na tym właśnie, że nie potrafię uwierzyć w sprzeczne prawdy i wierzę w to, że są nie do pogodzenia. Zawsze ciekawiło mnie jednak, jak radzą sobie z tym problemem ludzie wierzący religijnie i uważający się także za myślących.

Napisałem ten tekst w formie prowokującej do polemiki, ale szczerze mówiąc nie sądzę, aby do niej doszło. A wiem to stąd, iż dokładnie 3 lata temu napisałem podobny tekst, tyle, że bardziej rozbudowany; „Credo sceptyka". Otrzymałem przez ten czas nieco pochlebnych opinii, ale jak dotąd nikt nie próbował polemizować ze mną, obalać, albo podważać rozumowanie i argumenty w nim zawarte. Czyżby wszyscy się z nimi zgadzali? Tak samo zapewne będzie i w tym tekstem. Lecz mimo to, zakończę go słowami Leopolda Infelda:

„Wiem, że nietolerancja jest sprawą wielu milionów ciemnych ludzi. Wiem, że moje słowa dotrą zaledwie do kilku tysięcy. Z tych, przekonać potrafię tylko kilku, dla tych kilku napisałem te słowa".

Uważam podobnie i nie liczę na nic więcej.


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nie będziesz miał bogów innych przede mną...
Kamień, którego Bóg nie umie podnieść…

 Comment on this article..   See comments (96)..   


«    (Published: 28-04-2004 Last change: 08-08-2006)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3387 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)