|
|
The Bible » »
Jezus, którego nie znasz [2] Author of this text: Kaz Dziamka
Widocznie wybór tak nielogiczny jest jedną z tych „tajemnic boskich"
absolutnie niedostępnych tym, którzy chcieliby kierować się logiką i rozumem, a nie ślepą wiarą narzucaną wszędzie przez armię zawodowych
propagandystów chrześcijańskich popieranych przez państwo i system
edukacyjny.
Pozostaje jeszcze kwestia matki Jezusa. Jak powszechnie wiadomo, matka
Jezusa, Maryja, będąc ponoć dziewicą została nagle zapłodniona przez tzw.
„Ducha Świętego". Stąd
„niepokalane poczęcie" Maryi, „Matki Boskiej", jak i również wytłumaczenie
dla niezwykłej ponoć „mądrości" i posłannictwa bożego prostego,
niewykształconego Żyda z Betlejem, który był owocem tak cudownego,
„niepokalanego" poczęcia.
Tak mówi Biblia. A co na ten
temat mówią wykształceni poganie, którzy — w przeciwieństwie do nas — żyli w czasach jeszcze bliskich działalności Jezusa i mieli okazję wiedzieć więcej o okolicznościach formowania się teologii chrześcijańskiej?
Jednym z nich był Celsus, który ok. roku 178 naszej ery napisał pierwszą
słynną krytykę chrześcijaństwa, pod tytułem „Prawdziwa doktryna" (tłumaczony
też jako „Prawdziwe słowo"). Mało wiemy o Celsusie z tego prostego
powodu, że jego bezpardonową rozprawę z dogmatami chrześcijańskimi zawartą w „Prawdziwej doktrynie", jak i również inne takie krytyki, jego i innych
niechrześcijańskich pisarzy, zostały spalone przez chrześcijan wtedy, gdy
oficjalnie przejęli władzę w Imperium Rzymskim.
Celsus jest zwykle opisywany jako intelektualista i filozof rzymski, jak i również jako pisarz grecki. Bez
wątpienia, chrześcijanie musieli mieć dobry powód dla którego postanowili
spalić wszystkie dzieła Celsusa, tak aby nie pozostał po nich żaden ślad.
Na ich nieszczęście (i nasze szczęście), jeden z najbardziej znanych wczesnych teologów chrześcijańskich, Origen, po
przeczytaniu „Prawdziwej doktryny" postanowił napisać rozprawę przeciwko
Celsusowi, do której to rozprawy zachęcił go niejaki Ambrosius (Ambroży),
bogaty promotor Origena i jego dzieł. W ten oto sposób ukazała się znana książka
Origena pod tytułem „Przeciwko Celsusowi" (Contra
Celsum), bezcenne źródło dla naukowych historyków chrześcijaństwa,
ponieważ Origen miał dobry nawyk akademicki częstego cytowania swojego
przeciwnika ideologicznego.
Celsus oskarża Jezusa o to, że „wymyślił sobie swoje pochodzenia z matki dziewicy". Według Celsusa,
Jezus urodził się w „pewnej wiosce żydowskiej", a matka jego była
„biedną kobietą", która pracowała na życie tkaniem.
Jej mąż, z zawodu cieśla, pewnego dnia wyrzucił ją z domu po tym jak
się okazało, że popełniła cudzołóstwo. Tułając się przez jakiś czas po
okolicy, kobieta ta urodziła (w sposób „haniebny", jak pisze Celsus) bękarta,
którym był Jezus. Ten z kolei, będąc
bardzo biedny, zatrudnił się jak służący w Egipcie, gdzie nauczył się
magii, z czego Egipt był wtedy ponoć znany. I z tak nabytymi „cudownymi umiejętnościami" powrócił do swego
kraju, bardzo dumny ze swojej magicznej wiedzy, ogłaszając się bogiem.
Tak wygląda parafraza wypowiedzi Celsusa, cytowanej przez Origena w jego
książce (Księga 1, Rozdział 28). Według Celsusa, Jezus to ignorant i szarlatan, któremu udało się przekonać jeszcze bardziej od siebie
ignoranckich i niewykształconych prostaków, że jest z dawna obiecywanym mesjaszem.
W tej samej części swej rozprawy (rozdział 32), Origen cytuje Celsusa odnośnie
biologicznego ojca Jezusa. Celsus
twierdzi, że Maryja popełniła cudzołóstwo z rzymskim żołnierzem o nazwisku
Panthera. Palestyna była wtedy, jak wiadomo, pod panowaniem rzymskim.
Oczywiście, chrześcijanie uważają tę wersję pochodzenia Jezusa za bardzo
obraźliwą i próbują udowodnić, że jest to zwykłe oszczerstwo i kłamstwo,
argumentując, np. że Panthera nie jest imieniem rzymskim. (Taki argument był
dość przekonywujący aż do czasu gdy odkryto w Niemczech nagrobek z pierwszego wieku naszej ery, w którym pochowany jest żołnierz rzymski o nazwisku "Tiberius Julius Abdes Pantera.)
Nikt teraz nie jest i nie będzie już w stanie ustalić ostatecznie faktów
dotyczących okoliczności narodzin Jezusa.
Możemy tylko wybrać wersję na podstawie logiki najbardziej
prawdopodobną. Dla uproszczenia takiej procedury, załóżmy, że mamy do
wyboru dwie wersje:
(1)
Matka Jezusa została zapłodniona
przez ducha.
(2)
Matka Jezusa została zapłodniona
przez jednego ze stacjonujących w Palestynie okupantów rzymskich.
Którą wersję wybierzemy?
Wiemy, że druga opcja, w przeciwieństwie do pierwszej, jest zwykłym, dość
częstym zjawiskiem. Gdziekolwiek stacjonują wojska, niekoniecznie
okupacyjne, tam zawsze kwitnie „miłość", czyli mniej lub bardziej legalny i nielegalny seks na siłę lub na sprzedaż.
Jest to podstawowy fakt zarówno biologiczny jak i historyczny.
Obecnie, np. setki wojskowych baz amerykańskich rozsianych po całym świecie,
są oblegane przez tysiące prostytutek, a z kolei amerykańscy żołnierze
uwodzą, gwałcą i zapładniają co roku tysiące kobiet.
(Według tylko oficjalnych statystyk, amerykańscy żołnierze w bazach
amerykańskich gwałcą lub próbują zgwałcić co roku ok. 14 000 kobiet).
I tak zawsze było i będzie i nie ma tu żadnych różnic między żołnierzami
chrześcijańskimi, muzułmańskimi, rzymskimi, czy jakimikolwiek innymi.
Wiemy też, że poza opowiadaniami w Ewangeliach, żadna jeszcze kobieta w historii świata nie została zapłodniona przez ducha, choć według różnych
fantazji religijnych były ponoć wypadki zapłodnienia przez np. kroplę wody,
co wydaje się być równie nieprawdopodobne jak zapłodnienie przez ducha. W związku z tym, wybór jest prosty.
Chyba że wiara przesłoni nam kompletnie rozum i zdrowy rozsądek.
To, że Jezus miał jak każdy zwykłego ojca biologicznego, i to że jego
ojcem był ktoś kto albo uwiódł, albo zgwałcił jego matkę tłumaczy przy
okazji patologiczne przywiązanie Jezusa do „Ojca w Niebie", bo bycie bękartem
zawsze było i ciągle jest piętnowane przez społeczeństwo. W przypadku
Jezusa, wiara w cudowne pochodzenie mogła być po prostu kompensatą, czyli
ucieczką w fantazję, po to aby zapomnieć kulturowo potępiany i napiętnowany
fakt własnego bękarctwa. Wiadomo
jak przykry dla dziecka może być zarzut: „Ty bękarcie!".
Niewątpliwie, w języku aramejskim czy hebrajskim jest to termin tak
negatywny jak w polskim czy angielskim („You bastard!").
To, czy Jezus był postacią historyczną czy nie, nie ma ostatecznie większego
znaczenia. Tak czy inaczej, nie jest on warty — ani jako „Bóg", ani jako
mit, ani nawet jako zwykły człowiek — nie tylko wielbienia, ale nawet naśladowania.
Byli i są od niego moralnie lepsi, którzy kochają swoich rodziców i rodzinę, i którzy chcą żyć w pokoju z innymi, bez względu na różnice
religijne, etniczne czy polityczne.
Po upływie 20 lat, trudno mi jest zgodzić się z Russellem bardziej niż
kiedykolwiek przedtem. W miarę upływu
czasu, nauka Jezusa staje się dla mnie coraz bardziej nielogiczna, coraz
bardziej kontrowersyjna i — paradoksalnie — coraz mniej „chrześcijańska".
Czas wreszcie ujawnić całą prawdę o Jezusie, którego nie znasz.
*
[Tłumaczeń źródeł angielskich dokonał autor.]
1 2
« (Published: 16-06-2004 Last change: 16-08-2006)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3451 |
|