|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Neutrum » Reports »
Środowiska humanistyczne wobec integracji z Unią Europejską [1] Author of this text: Andrzej Dominiczak
Perspektywa europejska i polska
Polska w Unii Europejskiej a stosunki wyznaniowe
Konferencja naukowa zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Europejskiej
SEC i Stowarzyszenie na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo NEUTRUM,
Warszawa, 31 maja 2004 r.Andrzej Dominiczak (Federacja Polskich Stowarzyszeń
Humanistycznych): Chciałbym najpierw dla porządku wyjaśnić, dla tych państwa
zwłaszcza, którzy mają program konferencji przed sobą albo mieli, że nie
reprezentuję — wbrew temu, co w programie jest napisane — Stowarzyszenia na
rzecz Humanizmu i Etyki Niezależnej, ale Federację Polskich Stowarzyszeń
Humanistycznych. Zadanie, które otrzymałem od organizatorów konferencji, żeby
wypowiedzieć się na temat stosunku środowisk humanistycznych do integracji,
jest niewdzięczne przez to, że ten stosunek jest dość niewyraźny i niewiele
rzeczy się wydarzyło w Polsce i w Europie, które by ten stosunek określały.
Tak naprawdę wszystko, co w związku z integracją działo się i było
organizowane czy inicjowane przez ruchy humanistyczne, miało bezpośredni związek z debatą konstytucyjną. A w szczególności z dwoma jej punktami.
O jednym państwo na pewno słyszeli nieraz, zwłaszcza w ostatnim okresie. Chodzi o spór dotyczący zapisu o tradycji chrześcijańskiej w preambule Traktatu Konstytucyjnego. Dyskusja w tej sprawie wybuchła w ostatnich miesiącach. Wcześniej głównym przedmiotem troski i uwagi środowisk
humanistycznych w Polsce, w Europie i na świecie był projekt art. 51
Konstytucji, który jest po prostu przepisaną deklaracją kościelną z tzw.
Traktatu Amsterdamskiego. Mówi on o tym, że Unia szanuje status przyznany na
mocy prawa krajowego kościołom, stowarzyszeniom lub wspólnotom religijnym w państwach członkowskich i nie narusza go. Środowiska humanistyczne, zwłaszcza
europejskie a polskie częściowo, protestowały wielokrotnie w bardzo różnych
formach przeciwko włączeniu tego zapisu do Konstytucji Europejskiej.
Zorganizowano wiele seminariów, obiadów dyskusyjnych, konferencji. Wysłano
wiele listów do członków Parlamentu Europejskiego, do głów państw i ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich z protestem przeciwko temu
zapisowi. I robiła to zarówno Europejska Federacja Humanistyczna, jak i światowa
organizacja humanistów, podnosząc przede wszystkim fakt, że włączenie tego
przepisu do Konstytucji Europejskiej oznacza naruszenie art. 3, jeśli dobrze
pamiętam, z ONZ-skiej deklaracji o zakazie wszelkich form dyskryminacji ze względu
m.in. na wyznanie. Zwracano uwagę, że jeżeli w Konstytucji Europejskiej
znajdzie się osobny przepis dotyczący stosunków między Unia Europejską a kościołami, w którym będzie mowa nie tylko o tym, że Unia szanuje status kościołów,
ale również w punktach 2 i 2 m.in., że „uznając tożsamość i szczególny
wkład kościołów i organizacji wyznaniowych, Unia utrzymuje z nimi otwarty,
przejrzysty i regularny dialog". Otóż te organizacje humanistyczne twierdzą,
że jeżeli znajdzie się taki przepis, a obok, w Konstytucji, nie znajdą się
przepisy ogólne, regulujące stosunek instytucji unijnych do wszelkich
organizacji społeczeństwa obywatelskiego, oznacza to wyróżnienie,
nieuzasadnione uprzywilejowanie organizacji wyznaniowych i kościołów, które
będą niejako w Konstytucji dwa razy wyróżnione przez to, że będzie o nich
mowa podwójnie. Po pierwsze, jako jednej z wielu instytucji społeczeństwa
obywatelskiego, którym to instytucjom Unia Europejska przyznaje należny status i bierze pod uwagę ich stanowisko w różnych sprawach. I po drugie — w tym
specjalnym przepisie.
Jednak warto może powiedzieć o tym, że w stanowiskach różnych
organizacji humanistycznych w stosunku do różnych elementów integracji, w dyskusji nad niektórymi przepisami konstytucji, wyłoniło się wiele
kontrowersji. Między innymi w tej sprawie Towarzystwo Humanistyczne, które
reprezentuję, nie zgodziło się ze stanowiskiem Europejskiej Federacji
Humanistycznej zwracając uwagę, że w artykule, o którym mowa, dotyczącym
statusu kościołów i organizacji niewyznaniowych, jest zawarty punkt 2,
wniesiony do Traktatu Amsterdamskiego w 1997 r. z inicjatywy Francji i Belgii, w którym jest mowa, że „Unia szanuje na równi status organizacji
filozoficznych i niewyznaniowych", co w języku unijnym oznacza te
organizacje, które w Polsce zwykło się określać mianem światopoglądowych.
Towarzystwo Humanistyczne i Federacja Humanistyczna nie poparły aktywnie listów i działań Europejskiej Federacji Humanistycznej z tego względu, że naszym
zdaniem włączenie tego przepisu do Konstytucji Europejskiej może nam, w Polsce, bardzo pomóc w naszej walce o równouprawnienie organizacji światopoglądowych z organizacjami wyznaniowymi i kościołami, ponieważ mówi się tutaj wprost,
że „Unia szanuje na równi" ze statusem kościołów status organizacji
filozoficznych i niewyznaniowych. Naszym zdaniem jest to ten przepis, na który
możemy się powoływać w walce o dopuszczenie do mediów, w walce z dyskryminacją, z którą w tej chwili mamy do czynienia, przynajmniej w życiu
publicznym i w stosunkach w trójkącie: państwo — organizacje wyznaniowe -
organizacje światopoglądowe. Tłumaczyliśmy długo naszym przyjaciołom ze świata i z Europy, dlaczego nie chcemy występować przeciwko temu zapisowi. Nie
spotkaliśmy się ze zrozumieniem. Ale też nie doszło do żadnego konfliktu,
czy jakiejś dramatycznej różnicy zdań. Po prostu, oni w dalszym ciągu -
do dzisiaj zresztą — protestują przeciwko włączeniu tego przepisu, my -
nie.
Pierwszą rzeczą, którą polskie środowiska humanistyczne
zrobiły w związku z integracją europejską, była zorganizowana w Warszawie w październiku 2002 r. konferencja na temat praw i wolności człowieka i obywatela w Konstytucji Europejskiej. Konferencja była zorganizowana z inicjatywy polskich środowisk humanistycznych, ale europejskie chętnie podjęły
ten projekt. Doszło rzeczywiście do konferencji, która odbyła się w gmachu
Sejmu. Wygłoszono wiele referatów, bardzo różnych referatów, na temat tego,
że w Unii Europejskiej powinny być gwarantowane wszelkie przepisy chroniące
prawa człowieka i obywatela oraz wszelkie wolności gwarantowane we wcześniejszych
konwencjach ONZ-skiech, Paktach Praw Człowieka i Konwencji Europejskiej Praw Człowieka,
która wprawdzie jest konwencją Rady Europy a nie Unii Europejskiej, ale Unia
co najmniej od czasu Traktatu Amsterdamskiego zaczyna traktować Konwencję z 1950 r. jako część dorobku Unii Europejskiej, a w każdym razie zawiera w traktatach — również w projekcie Traktatu Konstytucyjnego — przepis, który
mówi o tym, że państwa członkowskie muszą przestrzegać gwarancji zawartych w Konwencji Europejskiej. W toku tej konferencji wyłoniła się jednak ciekawa
różnica zdań, o której — moim zdaniem — warto powiedzieć, która być
może zdominuje dyskusję na temat stanowiska, czy różnych stanowisk różnych
organizacji humanistycznych wobec procesu integracji europejskiej, czy w kontekście
dalszych prac nad konstytucją, bo przypuszczalnie konstytucja — z latami -
będzie zmieniana, czy też w kontekście zewnętrznym wobec tej konstytucji.
Chodzi mianowicie o dyskusję nad rolą zasady subsydiarności w zestawieniu z zasadą zawartą w projekcie Konstytucji Europejskiej — zasadą ochrony praw i wolności. Otóż, jak państwo wiedzą pewnie skądinąd a ja już wspomniałem, w traktatach oraz w projekcie Konstytucji Europejskiej wiele mówi się o tym,
że Unia szanuje prawa i wolności zawarte w konwencjach i paktach. Jednocześnie
jednak w tych samych przepisach, w tych samych artykułach, w których mowa jest o konieczności przestrzegania przez państwa członkowskie wszystkich gwarancji
praw człowieka i wolności, za każdym razem zastrzega się, że Unia będzie
zapewniać poszanowanie i przestrzeganie praw uwzględniając jednak zasadę
subsydiarności i zasadę poszanowania dla różnych tradycji kulturowych i tradycji konstytucyjnych.
Nie wiem czy państwu wiadomo, co to jest zasada subsydiarności.
Jedno słowo tylko na ten temat, bo jest to najważniejsza zasada ustrojowa Unii
Europejskiej i to zarówno w sensie teoretycznym, czyli w aspekcie deklaracji
politycznych, jak i w sensie praktycznym. Ta zasada rzeczywiście reguluje
polityczne funkcjonowanie Unii Europejskiej, a mówi ona o tym, że Unia
podejmuje decyzje tylko wtedy, kiedy może czynić to efektywniej niż państwa
członkowskie, tzn. po pierwsze — zasada ta mówi, że Unia powinna podejmować
decyzje tylko w tym zakresie, który został wyznaczony do jej szczególnych,
specyficznych kompetencji; po drugie, że również w tych przypadkach, w których
Unia może być skuteczniejsza niż państwa członkowskie. Po to wszak była
powołana, żeby w pewnych obszarach albo tych dokładnie określonych czy
przeznaczonych do jej kompetencji albo w jakichś innych obszarach, które się
wyłaniają w toku funkcjonowania Unii i okazuje się, że lepiej jest podejmować
pewne decyzje na szczeblu unijnym, niż na szczeblu pojedynczego państwa członkowskiego.
Otóż w Unii toczy się — od czasu Traktatu z Maastricht
czyli Traktatu o powołaniu Unii Europejskiej, kiedy pojęcie subsydiarności po
raz pierwszy weszło do traktatu — dyskusja na temat sensu i na temat zakresu
tego pojęcia, gdyż ono tak naprawdę określa, na ile kompetencje w poszczególnych
sprawach ma Unia Europejska i jej instytucje, a na ile państwa członkowskie.
Temat ten jest bardzo ważny, ponieważ w praktyce pracy nad przestrzeganiem
praw człowieka — również praw, dotyczących niedyskryminacji organizacji światopoglądowych i zakresu dyskryminacji ze względu na wyznanie lub jego brak w tych sytuacjach, w których osoby, które uważają, że są dyskryminowane przez kościoły albo
organizacje wyznaniowe — Unia unika podejmowania decyzji, powołując się na
zasadę subsydiarności, mimo tego, że jednocześnie w Traktacie i w projekcie
konstytucji mowa jest o tym, że zakaz dyskryminacji m.in. ze względu na
wyznanie lub jego brak jest jedną z naczelnych zasad Unii Europejskiej. I co się
okazuje? Tak naprawdę w tej chwili ten zakaz dyskryminacji w Europie dotyczy wyłącznie
sfery stosunków w pracy czy zakazu dyskryminacji w miejscu pracy.
Kilka lat temu, w 2000 r., jeśli dobrze pamiętam, Komisja
Europejska albo Rada Europejska z inicjały Komisji Europejskiej wydała
dyrektywę, która zakazuje dyskryminacji w miejscu pracy. Ale w tym momencie
nie powołano się na zasadę subsydiarności ponieważ — w naszej ocenie, tj.
organizacji humanistycznych — jest tak, że stosunki społeczne w miejscu
pracy nie interesują Kościoła. Kościół tradycyjnie niewiele, tak naprawdę,
interesuje się tym, co w miejscu pracy dzieje się; dyskryminuje się ze względu
na płeć, wyznanie czy też inne przyczyny.
Natomiast, gdy dwa lata temu będąc w Brukseli na
konferencji zorganizowanej przez doradców politycznych przewodniczącego
Komisji Romano Prodiego, zaproponowałem, żeby wydać podobną dyrektywę
zakazującą dyskryminacji w systemie oświaty w państwach członkowskich Unii
Europejskiej. Spotkało się to z natychmiastowym wsparciem ze strony liderów i kościołów protestanckich, doradców politycznych Prodiego. Obecni na
konferencji przedstawiciele różnych kościołów a nawet przedstawiciele Kościoła
katolickiego doskonale zdawali sobie sprawę, że Kościół katolicki jest
organizacją po pierwsze — dyskryminującą, a po drugie — ukrywającą
dyskryminację. Konferencja miała miejsce tuż po tym, jak biskup Pieronek
wypowiedział się w prasie polskiej wzywając do wprowadzenia zakazu nauczania w szkołach publicznych dla homoseksualistów, wiążąc swoją propozycję
zakazu z rzekomymi cechami homoseksualistów, o których słyszeliśmy wszyscy
wiele razy. Nie będę tu ich powtarzał, żeby tego rodzaju słowa w ogóle nie
były wypowiadane publicznie.
1 2 Dalej..
« (Published: 03-09-2004 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3614 |
|