|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Sardoniczny uśmiech Kasandry [2] Author of this text: Witold Filipowicz
W
systemie administracji amerykańskiej urzędnik państwowy, któremu udowodniono
sprzeniewierzanie się zasadom praworządności ponosi tego konsekwencje, łącznie z wydaleniem z pracy w administracji państwowej już na stałe. Nie z jakiegoś
urzędu, lecz w ogóle z administracji. A jak to wygląda w naszych realiach?
(...). Bezceremonialne ignorowanie zapisów ustawowych, mających być gwarancją
stabilności i praworządności, zdaje się być regułą w postępowaniu urzędników.
Obywatel, pomijając wszelkie kręte drogi rozumowania, interpretacji czy
analiz, w konsekwencji pozostaje w utwierdzeniu, że prawo działa tylko w jedną
stronę; przeciwko niemu. Czy wobec tego pogląd o państwie wrogim jednostce,
na płaszczyźnie psychologicznej, nie znajduje uzasadnienia? A jeśli nie wrogości
całego państwa, to przynajmniej wyodrębnionej grupy, postrzeganej jako kasta,
bezkarnej bo anonimowej, nazywanej po prostu administracją.
W
świetle takich realiów cokolwiek dziwnie odbierane są słowa, jak np. we
fragmencie wypowiedzi jednego z architektów reformowania kraju: "(...)Reforma ma uporządkować system tak, aby samorządy były
silniejsze a obywatel mógł pełniej kontrolować sprawy administrowania i kontroli wydatków w znacznie większym zakresie. Wszystko ma na celu znaczne
oszczędności i uzdrowienie zasad funkcjonowania wspólnot(...)". [ 3 ] W obecnej chwili, gdy wiele osób swoimi opiniami wykazuje niezadowolenie
spowodowane coraz bardziej namacalnym chaosem, tworzenie dalszych dziesiątków
tysięcy urzędniczych posad w — powiatach, obsadzanymi niekoniecznie fachowymi
kadrami, często wyedukowanymi w gminnych „szkołach rządzenia", budzi, w najlepszym razie, niepokój. Jeżeli do tego wszystkiego dodać fakt, że głównym
budowniczym nowego porządku jest autor ustawy warszawskiej, który na swoistym
poligonie doświadczalnym przeprowadził eksperyment z wiadomym skutkiem, to
perspektywy rysują się w dość ciemnych barwach.(...)
Nie
mieści się w ramach praworządnego państwa urzędnik, który bezkarnie
narusza ustawy, postępuje w sposób samowolny, lekceważący swoje obowiązki.
Przy pomocy takiego urzędnika nie zbuduje się nowego ładu, a i obecny stan
nie będzie się utrzymywał w nieskończoność. Zapisy prawne o dyscyplinowaniu pracowników administracji nie wypełniają swojej funkcji.
Instrumenty prawne, mające służyć przeciwdziałaniu, zapobieganiu nieprawidłowościom,
są w istocie martwe. (...) Wszelkie istniejące organy nadzoru czy kontroli
najwyraźniej również nie wypełniają istniejącej
luki systemu. Trzeba pamiętać, że dziesiątki tysięcy spraw nigdy nie ujrzy
światła dziennego, bo trafiają ad acta, a obywatel nie wie, co ma dalej począć i w końcu zrezygnowany daje za wygraną.
Czy
wobec tego nie należałoby rozpocząć dzieła przebudowy państwa od
uzdrawiania samej administracji? Nie jej reformowania w rozumieniu tworzenia lub
znoszenia kolejnych szczebli, zmiany kompetencji, zakresu działania tego czy
innego urzędu. Może znacznie bardziej uzasadnione byłoby rozpoczęcie reformy
administracyjnej od konsekwentnego i bezwzględnego dyscyplinowania pracowników
administracji publicznej, tak rządowej, jak i samorządowej. Nie byłoby to
zadanie ani proste, ani możliwe do przeprowadzenia w krótkim czasie. Mogłoby
jednak, będąc czymś uchwytnym, namacalnym, przekonać społeczeństwo, że
jednak za hasłami o podnoszeniu jakości życia idą konkretne czyny, a obywatel szedłby do urzędu nie w oczekiwaniu kolejnej przykrości, lecz z przeświadczeniem,
iż otrzyma rzeczową radę, realną pomoc, kompetentnie i zrozumiale wyjaśnione
wątpliwości.
Może
więc należałoby rozważyć potrzebę powołania zupełnie nowej instytucji,
działającej podobnie jak NIK, ale w zakresie wewnętrznej kontroli
administracji pod kątem weryfikacji sposobu rozpatrywania i załatwiania skarg,
wniosków i odwołań. Nie na zasadzie oczekiwania na sygnał, lecz kontrolującej z własnej inicjatywy, w sposób ciągły, różne szczeble i biorąc pod uwagę
różne okresy. Obligatoryjność wyciągania konsekwencji w każdym przypadku
potwierdzonego, nagannego zachowania oraz świadomość urzędnika, że nawet po
kilku latach jego zaniedbanie może być przyczyną smutnych następstw, w jakimś
stopniu skłaniałaby przynajmniej część pracowników aparatu
administracyjnego do zastanawiania się nad swoim postępowaniem. Tworzenie
kodeksów etyki zawodowej czy listy obowiązków, jest spisywaniem życzeń, których
na ogół nikt nie bierze poważnie, a nawet nie czyta. Zakodowane w psychice
nakazy etycznego, rzetelnego postępowania nie potrzebują dodatkowego bodźca w postaci kartki maszynopisu. Rzeczywistość dowodzi, że to zakodowanie jest
rzadkim przypadkiem, z różnych przyczyn. Niemały udział w zagubieniu tych
wartości ma kilkadziesiąt lat poprzedniego systemu i nie ma się co łudzić,
iż zmiany w mentalności ludzkiej następować będą samorzutnie, wyłącznie w oparciu o umoralniające sympozja. Potrzeba istnienia realnego zagrożenia
odpowiedzialnością, indywidualną, za ewidentnie naganne zachowania może
stanowić początek przeobrażeń w świadomości. Z punktu widzenia prawidłowego
funkcjonowania aparatu administracyjnego jest bez znaczenia, co nakazuje
rzetelność wykonywanej pracy, byleby się mieściło w ramach ogólnie
akceptowanych norm. (...) Rzecz jasna amerykańskie rozwiązania w naszej
rzeczywistości nie dałyby się zastosować na obecnym etapie, bo kraj zostałby
pozbawiony sporej części pracowników administracji.(...) Najważniejszym
elementem byłaby jednak świadomość, że czas bezkarności już się skończył.
Nie
reagowanie na urzędnicze nieprawidłowości w pojedynczych, pozornie mało
istotnych sprawach, może przybrać postać reakcji łańcuchowej tak, że cały
system wkrótce zacznie funkcjonować nie w oparciu o prawo, lecz obok niego.
Bezwzględnie egzekwując nakazy wobec obywatela, a pomijając obowiązki wobec
samych siebie.
Każdy
planując rozbudowę jakiejkolwiek konstrukcji powinien zaczynać pracę od
przeglądu i oceny istniejących fundamentów. W budowie struktur administracji
takim fundamentem są urzędnicy.
1 2
Footnotes: [ 3 ] Prof.
M. Kulesza, program
tv W centrum uwagi, 5.02.1998r. « (Published: 06-09-2004 )
Witold FilipowiczAbsolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji. Number of texts in service: 21 Show other texts of this author Newest author's article: Przekrzywiona opaska Temidy | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3621 |
|