The RationalistSkip to content


We have registered
204.318.411 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

Sardoniczny uśmiech Kasandry [2]
Author of this text:

W systemie administracji amerykańskiej urzędnik państwowy, któremu udowodniono sprzeniewierzanie się zasadom praworządności ponosi tego konsekwencje, łącznie z wydaleniem z pracy w administracji państwowej już na stałe. Nie z jakiegoś urzędu, lecz w ogóle z administracji. A jak to wygląda w naszych realiach? (...). Bezceremonialne ignorowanie zapisów ustawowych, mających być gwarancją stabilności i praworządności, zdaje się być regułą w postępowaniu urzędników. Obywatel, pomijając wszelkie kręte drogi rozumowania, interpretacji czy analiz, w konsekwencji pozostaje w utwierdzeniu, że prawo działa tylko w jedną stronę; przeciwko niemu. Czy wobec tego pogląd o państwie wrogim jednostce, na płaszczyźnie psychologicznej, nie znajduje uzasadnienia? A jeśli nie wrogości całego państwa, to przynajmniej wyodrębnionej grupy, postrzeganej jako kasta, bezkarnej bo anonimowej, nazywanej po prostu administracją.

W świetle takich realiów cokolwiek dziwnie odbierane są słowa, jak np. we fragmencie wypowiedzi jednego z architektów reformowania kraju: "(...)Reforma ma uporządkować system tak, aby samorządy były silniejsze a obywatel mógł pełniej kontrolować sprawy administrowania i kontroli wydatków w znacznie większym zakresie. Wszystko ma na celu znaczne oszczędności i uzdrowienie zasad funkcjonowania wspólnot(...)". [ 3 ] W obecnej chwili, gdy wiele osób swoimi opiniami wykazuje niezadowolenie spowodowane coraz bardziej namacalnym chaosem, tworzenie dalszych dziesiątków tysięcy urzędniczych posad w — powiatach, obsadzanymi niekoniecznie fachowymi kadrami, często wyedukowanymi w gminnych „szkołach rządzenia", budzi, w najlepszym razie, niepokój. Jeżeli do tego wszystkiego dodać fakt, że głównym budowniczym nowego porządku jest autor ustawy warszawskiej, który na swoistym poligonie doświadczalnym przeprowadził eksperyment z wiadomym skutkiem, to perspektywy rysują się w dość ciemnych barwach.(...)

Nie mieści się w ramach praworządnego państwa urzędnik, który bezkarnie narusza ustawy, postępuje w sposób samowolny, lekceważący swoje obowiązki. Przy pomocy takiego urzędnika nie zbuduje się nowego ładu, a i obecny stan nie będzie się utrzymywał w nieskończoność. Zapisy prawne o dyscyplinowaniu pracowników administracji nie wypełniają swojej funkcji. Instrumenty prawne, mające służyć przeciwdziałaniu, zapobieganiu nieprawidłowościom, są w istocie martwe. (...) Wszelkie istniejące organy nadzoru czy kontroli najwyraźniej również nie wypełniają istniejącej luki systemu. Trzeba pamiętać, że dziesiątki tysięcy spraw nigdy nie ujrzy światła dziennego, bo trafiają ad acta, a obywatel nie wie, co ma dalej począć i w końcu zrezygnowany daje za wygraną.

Czy wobec tego nie należałoby rozpocząć dzieła przebudowy państwa od uzdrawiania samej administracji? Nie jej reformowania w rozumieniu tworzenia lub znoszenia kolejnych szczebli, zmiany kompetencji, zakresu działania tego czy innego urzędu. Może znacznie bardziej uzasadnione byłoby rozpoczęcie reformy administracyjnej od konsekwentnego i bezwzględnego dyscyplinowania pracowników administracji publicznej, tak rządowej, jak i samorządowej. Nie byłoby to zadanie ani proste, ani możliwe do przeprowadzenia w krótkim czasie. Mogłoby jednak, będąc czymś uchwytnym, namacalnym, przekonać społeczeństwo, że jednak za hasłami o podnoszeniu jakości życia idą konkretne czyny, a obywatel szedłby do urzędu nie w oczekiwaniu kolejnej przykrości, lecz z przeświadczeniem, iż otrzyma rzeczową radę, realną pomoc, kompetentnie i zrozumiale wyjaśnione wątpliwości.

Może więc należałoby rozważyć potrzebę powołania zupełnie nowej instytucji, działającej podobnie jak NIK, ale w zakresie wewnętrznej kontroli administracji pod kątem weryfikacji sposobu rozpatrywania i załatwiania skarg, wniosków i odwołań. Nie na zasadzie oczekiwania na sygnał, lecz kontrolującej z własnej inicjatywy, w sposób ciągły, różne szczeble i biorąc pod uwagę różne okresy. Obligatoryjność wyciągania konsekwencji w każdym przypadku potwierdzonego, nagannego zachowania oraz świadomość urzędnika, że nawet po kilku latach jego zaniedbanie może być przyczyną smutnych następstw, w jakimś stopniu skłaniałaby przynajmniej część pracowników aparatu administracyjnego do zastanawiania się nad swoim postępowaniem. Tworzenie kodeksów etyki zawodowej czy listy obowiązków, jest spisywaniem życzeń, których na ogół nikt nie bierze poważnie, a nawet nie czyta. Zakodowane w psychice nakazy etycznego, rzetelnego postępowania nie potrzebują dodatkowego bodźca w postaci kartki maszynopisu. Rzeczywistość dowodzi, że to zakodowanie jest rzadkim przypadkiem, z różnych przyczyn. Niemały udział w zagubieniu tych wartości ma kilkadziesiąt lat poprzedniego systemu i nie ma się co łudzić, iż zmiany w mentalności ludzkiej następować będą samorzutnie, wyłącznie w oparciu o umoralniające sympozja. Potrzeba istnienia realnego zagrożenia odpowiedzialnością, indywidualną, za ewidentnie naganne zachowania może stanowić początek przeobrażeń w świadomości. Z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania aparatu administracyjnego jest bez znaczenia, co nakazuje rzetelność wykonywanej pracy, byleby się mieściło w ramach ogólnie akceptowanych norm. (...) Rzecz jasna amerykańskie rozwiązania w naszej rzeczywistości nie dałyby się zastosować na obecnym etapie, bo kraj zostałby pozbawiony sporej części pracowników administracji.(...) Najważniejszym elementem byłaby jednak świadomość, że czas bezkarności już się skończył.

Nie reagowanie na urzędnicze nieprawidłowości w pojedynczych, pozornie mało istotnych sprawach, może przybrać postać reakcji łańcuchowej tak, że cały system wkrótce zacznie funkcjonować nie w oparciu o prawo, lecz obok niego. Bezwzględnie egzekwując nakazy wobec obywatela, a pomijając obowiązki wobec samych siebie.

Każdy planując rozbudowę jakiejkolwiek konstrukcji powinien zaczynać pracę od przeglądu i oceny istniejących fundamentów. W budowie struktur administracji takim fundamentem są urzędnicy.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Samorząd czy mafia?
Służba cywilna: Nowelizacyjna zadyszka

 Comment on this article..   


 Footnotes:
[ 3 ] Prof. M. Kulesza, program tv W centrum uwagi, 5.02.1998r.

«    (Published: 06-09-2004 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Witold Filipowicz
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji.

 Number of texts in service: 21  Show other texts of this author
 Newest author's article: Przekrzywiona opaska Temidy
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 3621 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)