|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Antychryst cz.1 [4] Author of this text: Fryderyk Nietzsche
Translation: Leopold Staff
22. Chrześcijaństwo,
opuściwszy swój pierwszy grunt, stany najniższe, podziemie starożytnego świata,
wyszedłszy po moc między ludy barbarzyńskie nie miało tu już jako założenia
ludzi znużonych, lecz wewnętrznie zdziczałych i rozdzierających się
ludzi — człowieka silnego, lecz nieudanego. Niezadowolenie z siebie, cierpienie z powodu siebie nie jest tu, jak u buddystów, nadmierną pobudliwością i zdolnością cierpienia, raczej odwrotnie, przemożnym pragnieniem zadawania bólu,
pragnieniem upustu wewnętrznego napięcia we wrogich działaniach i wyobrażeniach.
Chrześcijaństwo potrzebowało barbarzyńskich pojęć i wartości, by
stać się barbarzyńców panem: takimi są ofiara z pierwocin, picie krwi przy
komunii, pogarda ducha i kultury; tortura w każdej formie, zmysłowa i niezmysłowa;
wielki przepych kultu. Buddyzm jest religią dla ludzi późnych, dla ras
dobrotliwych, łagodnych, przeduchowionych, które zbyt łatwo ból odczuwają
(Europa będzie jeszcze długo niedojrzała doń): jest on sprowadzeniem ich na
powrót do spokoju i pogody, do diety w rzeczach duchowych, do pewnego
zahartowania w cielesnych. Chrześcijaństwo chce stać się panem zwierząt
drapieżnych; środkiem jego jest uczynić je chorymi, osłabienie
jest chrześcijańską receptą celem oswojenia, celem „cywilizacji".
Buddyzm jest religią dla końca i znużenia cywilizacji, chrześcijaństwo nie
zastaje jej nawet jeszcze — stwarza ją przy sposobności.
23. Buddyzm, by rzec raz
jeszcze, jest stokroć chłodniejszy, prawdziwszy, bardziej przedmiotowy. Nie
potrzebuje on już uprzystajniać sobie swego bólu, swej zdolności
cierpienia przez interpretację grzechu — mówi jeno, co myśli, „cierpię".
Natomiast dla barbarzyńcy cierpienie nie jest w sobie niczym przystojnym:
potrzebuje on najpierw wyłożenia, by przyznać się przed sobą, ż e cierpi
(instynkt jego zwraca go raczej do zaprzeczenia cierpienia, do cichego
znoszenia). Słowo „diabeł" było tu dobrodziejstwem: miało się przepotężnego i straszliwego wroga — nie trzeba się było wstydzić, że się cierpi z powodu
takiego wroga. -
Chrześcijaństwo ma na
dnie kilka subtelności, które są własnością Wschodu. Przede wszystkim wie
ono, że jest to zgoła w sobie obojętne, czy coś jest prawdziwe, lecz rzeczą
najwyższej wagi, o ile się je za prawdziwe uważa. Prawda i w i a r a,
że coś jest prawdziwe: dwa zgoła rozbieżne światy interesów, prawie światy
przeciwstawne — dochodzi się do jednego i do drugiego zasadniczo różnymi
drogami. Wiedzieć o tym — to czyni na Wschodzie niemal mędrca: tak to
rozumieją bramini, tak to rozumie Plato, tak każdy uczeń ezoterycznej mądrości.
Jeśli na przykład w wierze, że się jest wybawionym z grzechu, leży szczęście,
to uprzednim warunkiem tego n i e jest, by człowiek był grzeszny, lecz by czuł
się grzesznym. Jeśli jednak w ogóle wiary przede wszystkim potrzeba, to musi
się zdyskredytować rozum, poznanie, badanie: droga do prawdy staje się drogą
zakazaną. — Silna nadzieja jest daleko większym stimulans życia
niż jakiekolwiek poszczególne rzeczywiście spełniające się szczęście.
Trzeba podtrzymywać cierpiących nadzieją, której żadna rzeczywistość
sprzeciwić się nie może, której żadne nie usunie spełnienie: nadzieją zaświatową.
(Właśnie z powodu tej zdolności bałamucenia nieszczęśliwego uchodziła
nadzieja u Greków za zło najwyższe, za zło istotnie chytre: pozostało w beczce zła). — By miłość możliwą była, musi Bóg być osobą; by
najniższe instynkty także przemawiać mogły, musi Bóg być młody. Dla żarliwości
kobiet trzeba na pierwszy plan wysunąć pięknego świętego, dla żarliwości
mężczyzn Marię. To pod warunkiem, jeśli chrześcijaństwo chce się stać
panem na gruncie, gdzie kulty Afrodyty lub Adonisa ustaliły już pojęcie
kultu. Wymaganie czystości wzmacnia gwałtowność i wnętrzność
religijnego instynktu — czyni kult cieplejszym, bardziej marzycielskim i pełniejszym
duszy. — Miłość jest stanem, w którym człowiek widzi rzeczy przeważnie
tak, jak n i e są. Moc iluzoryczna stoi tu na swej wyżynie, tak samo moc osładzająca,
przejaśniająca. W miłości znosi się więcej niż kiedy indziej, ścierpi
się wszystko. Trzeba było wynaleźć religię, w której kochać można: przez
to wydobyto się ponad to, co najgorsze w życiu — nie widzi się go już zgoła.
Tyle o trzech cnotach chrześcijańskich, wierze, miłości, nadziei; zwę je
trzema roztropnościami chrześcijańskimi. — Buddyzm był za późny, za
pozytywistyczny na to, by jeszcze w ten sposób być roztropnym. -
24. Dotykam tu tylko
problematu powstania chrześcijaństwa. Pierwsze twierdzenie do jego rozwiązania
brzmi: chrześcijaństwo rozumieć można jedynie na gruncie, z którego wyrosło — n i e jest ono ruchem przeciwko instynktowi żydowskiemu, jest ono samą jego
konsekwencją, dalszym wnioskiem jego przejmującej strachem logiki. W formule
Zbawiciela: „zbawienie od Żydów pochodzi". — Drugie twierdzenie brzmi:
psychologiczny typ Galilejczyka da się jeszcze rozpoznać, lecz dopiero w najzupełniejszym
swym zwyrodnieniu (które jest zarazem okaleczeniem i przeładowaniem obcymi
rysami) mógł służyć na to, na co użyty został, za typ Zbawiciela ludzkości.
Żydzi są
najprzedziwniejszym ludem w dziejach świata, ponieważ stanąwszy wobec
zagadnienia istnienia i nieistnienia, z zupełną i niesamowitą świadomością
wybrali istnienie za wszelką cenę: tą ceną było radykalne sfałszowanie
wszelkiej natury, wszelkiej naturalności, wszelkiej realności, tak samo całego
świata wewnętrznego, jak zewnętrznego. Odgraniczyli się o d wszystkich
warunków, pod którymi dotąd mógł żyć lud jakiś, pod którymi mu żyć było
wolno; stworzyli z siebie pojęcie przeciwstawne naturalnym warunkom -
przenicowali kolejno religię, kult, moralność, historię w sposób
nieuleczalny na sprzeczność z ich naturalnymi wartościami. Z tym samym
zjawiskiem spotykamy się raz jeszcze i to w niewymownie zwiększonych
proporcjach, mimo to jako z kopią: Kościołowi chrześcijańskiemu brak, w porównaniu z „ludem świętych", wszelkiej pretensji do oryginalności. Żydzi są, właśnie
przez to, najfatalniejszym ludem w dziejach świata: w późniejszym swym oddziaływaniu
uczynili ludzkość do tego stopnia fałszywą, że dziś jeszcze chrześcijanin
czuć może w sposób antyżydowski, nie rozumiejąc, że jest ostatnią
konsekwencją żydowską.
W swej Genealogii
moralności przedstawiłem po raz pierwszy psychologicznie przeciwstawne pojęcia
moralności dostojnej i moralności z ressentiment, ostatnią jako tę,
która wytrysła z „N i e" przeciw pierwszej: lecz to jest na wskroś
moralność żydowsko-chrześcijańska. By móc „Nie" mówić
wszystkiemu, co przedstawia na ziemi wstępny ruch życia, udaność, moc, piękno,
potwierdzenie siebie, musiał tu do geniuszu podniesiony instynkt ressentiment
wynaleźć sobie świat inny, z którego owo potwierdzenie życia wydało się złym,
pogardy godnym w sobie. Ze stanowiska psychologicznego, był lud żydowski ludem
najtęższej siły żywotnej, który postawiony wśród najniemożliwszych
warunków, dobrowolnie, z najgłębszej mądrości utrzymania się, bierze stronę
wszystkich instynktów decadence — nie jako przez nie opanowany, lecz
ponieważ odgadł w nich moc, którą przeprzeć siebie można wbrew „światu".
Żydzi są przeciwieństwem wszelkiej decadence: musieli ją przedstawiać
aż do złudzenia, umieli dzięki geniuszowi non plus ultra aktorskiemu
stanąć na czele wszelkich ruchów decadence (jako chrześcijaństwo Pawła),
by z nich coś stworzyć, co silniejsze niż wszelka potwierdzająca życie
partia. Decadence jest dla rodzaju ludzi, którzy w żydostwie i chrześcijaństwie
doszli do mocy, dla rodzaju kapłańskiego, tylko środkiem: ten rodzaj ludzi ma
interes życiowy w tym by ludzkość chorą uczynić i pojęcia „dobry" i „zły", „prawdziwy" i „fałszywy" przenicować na niebezpieczne dla
życia i świat oczerniające znaczenie. -
1 2 3 4
« (Published: 08-09-2004 Last change: 19-09-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3625 |
|