|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Introduction Kres chrześcijaństwa w Europie [2] Author of this text: Mariusz Agnosiewicz
Niektórzy łudzą się, że ze swego kryzysu chrześcijaństwo
europejskie wyjdzie po prostu jako religia elitarna, oczyszczona z naleciałości i prób realizacji programu dla mas. Nie takie są jednak losy upadających
gigantów! Ile dziś zostało z pogańskich religii antycznych? Można oponować,
że przecież zostały one przezwyciężone przez religię wrogą sobie, ale wątpliwym
jest czy potencjalny zwycięzca będzie przyjaźnie nastawiony do upadającego
Molocha, zwłaszcza, że wiele z tych nowych grup i grupek było lub jest nękane i szykanowane w różny sposób ze strony swego potężnego konkurenta, już to
przez różnorakie „ośrodki antysektowe", już to w inny sposób. Wiele z nich już dziś deklaruje swą niechęć lub nienawiść do niedawnego
monopolisty, a że nie większość to nie ma znaczenia, bo „miłość" i „tolerancja" jest naturalnym środkiem małych i słabych. Pamiętamy
przecież, że nietolerancyjne chrześcijaństwo również od tego zaczynało.
Być może niepojęte nam się wydaje, że w przyszłości w Europie mogłoby
dojść do prześladowań na tle religijnym, ale nie jest to wcale bredzenie
wariata. Bo jakież naprawdę są dzieje tolerancji na kontynencie europejskim?
Żałośnie krótkie! A zwłaszcza żałośnie krótkie w stosunku do panowania
nietolerancji. Przypomnijmy sobie również, że prześladowania rozpoczęte na
gruzach wielkiego Rzymu miały miejsce po społeczeństwie, które ideę
tolerancji religijnej wrytą miało znacznie głębiej niż my. Także dziś nie
jesteśmy wcale zabezpieczeni przed ekscesami, które mogą się nam zdawać średniowiecznymi
przeżytkami. Pamiętamy przecież, że po Wieku Świateł było kilka rewolucji i dwie wojny światowe...
Alternatywny wariant laickiW stosunku do sytuacji sprzed dwudziestu wieków jest
jednak pewna zasadnicza różnica, która może zmienić scenariusz religijny:
laicyzacja, zupełny zanik religijności, być może na rzecz form
substytucyjnych, quasireligijnych (świecka kultowość, kultowość ateistyczna
[ 7 ]).
Sekularyzacja się nasila. [O jej europejskiej postaci pisałem więcej w tekście
Eurodyabeł i Polacy.] Jak
zauważa Nowicki: Były takie stulecia, że niezwykle trudno było znaleźć
jakichś ateistów. W kolejnych stuleciach działalność kilku ateistów odbiła
się szerokim echem. W dalszych liczono ich już na dziesiątki i setki. W osiemnastowiecznej Francji — tysiące. W dziewiętnastym wieku, w takich
krajach jak Anglia, Francja, Niemcy czy Włochy — dziesiątki i setki tysięcy. W wieku dwudziestym liczy się już ateistów na miliony i dziesiątki milionów.
Niedawno główny arcybiskup Anglii ogłosił pierwszy alarm: Anglia stała się
już krajem ateistów. Zaczynają się pojawiać kraje zachodnie w których
liczba ateistów przewyższa liczbę wierzących, a co najmniej liczbę chrześcijan.
Istnieje wiele opinii, że wprawdzie obecne religie muszą
zostać wyparte, ale to bynajmniej nie musi oznaczać końca religii, gdyż
potrzeba religijna jest człowiekowi niezbywalnie potrzebna. Obecnie opinie te
wzmacnia się jeszcze odkryciem neurobiologicznych uwarunkowań religijności. Są
to jednak teorie, które mieszają pojęcia oraz nie uwzględniają tego, że to
co się zwie potrzebami religijnymi może być substytuowane. Jean-Marie Guyau w książce L'irreligion de l’avenir (Bezreligijność przyszłości)
pisał: "Ukazało się ostatnio wiele prac o religii przyszłości (...) różne
te prace zawierają wiele zamętu pojęciowego. Przede wszystkim miesza się ta
religię we właściwym znaczeniu tego słowa raz z metafizyką, raz z moralnością,
to znów z obiema razem i na skutek tego pomieszania pojęć podtrzymuje się
tezę o odwiecznej potrzebie religii. (...) Można niewątpliwie przyjąć, że w pewnym sensie metafizyka i moralność są jakąś religią, a przynajmniej
granicą do której zmierza wszelka religia w procesie 'zanikania'. Lecz w wielu książkach 'religia przyszłości' jest pewnego rodzaju obłudnym
nieco kompromisem z religiami pozytywnymi. Pod osłoną tak drogiego Niemcom
symbolizmu stwarza się pozory zachowania tego, co się w rzeczywistości obala.
Aby przeciwstawić tej postawie naszą własną, przyjęliśmy bardzo szczere
określenie — bezreligijność przyszłości" [ 8 ]. Również nasz Witkacy
przewidywał: "Etyka pożre metafizykę", religia skazana jest na
zanik.
Rola racjonalisty
Są więc dwie tendencje towarzyszące schyłkowi chrześcijaństwa w Europie: eksplozja różnorodności religijnej i sekt wschodnich, jak za czasów
cesarstwa w Rzymie, oraz proces zupełnego odchodzenia od religii. Co zwycięży
ostatecznie, trudno powiedzieć. Czy będziemy mieli jakąś powtórkę sprzed
dwudziestu wieków, w której wyłoni się z tych nowych sekt jakaś zwycięska,
czy droga ku społeczeństwu laickiemu i zepchnięcie religii na zupełny
margines, trudno powiedzieć. Kres chrześcijaństwa jest jednak w Europie
wielce prawdopodobny, trudno wyobrazić co musiałoby się stać, aby
Europejczycy zaczęli wracać do chrześcijaństwa, proszę zwrócić uwagę, że
nawet dwa potężne kataklizmy obu wojen światowych nie zmieniły niczego na
korzyść chrześcijaństwa. Europa się wylizała z tragedii i rozpoczęła
rozrachunek ze swym „religijnym dziedzictwem". Chrześcijaństwo jest coraz
bardziej kontestowane i ignorowane. Twórcy ładu europejskiego przewidująco
nie wpisali chrześcijaństwa do konstytucji europejskiej. Ale kto sądzi, że
chodzi tutaj o potrzebę nowych reform w kościele, grubo się myli. Nawet gdyby
Jan Paweł II nie zmarnował potencjału Vaticanum Secundum, co najwyżej
odwlekłby zmierzch chrześcijaństwa. Słusznie więc snuje Artur Domosławski:
"Może w zachodnioeuropejskim buncie przeciwko Papieżowi nie chodzi w ogóle o reformę Kościoła? Może przejawia się w nim zwiastun jeszcze bardziej
bolesnego zjawiska: że Kościół, taki, jaki jest, przestaje być w ogóle
ludziom potrzebny? Może ich
aspiracje materialne są już zaspokojone, a duchowych
przewodników nie potrzebują?" [ 9 ].
Czy tak jest istotnie to kwestia otwarta, wydaje się
jednak, że mówienie o dwóch głównych scenariuszach jako rozwiązania
obecnego przesilenia religijnego znajduje swój głęboki sens i uzasadnienie.
Obecnie głównym kandydatem do zwycięskiej w Europie religii jest — co niesłychane! — islam. Niekoniecznie musi on przyjąć się w Europie, lecz jego aktualne
sukcesy są wystarczająco niepokojące, aby ludzie rozumu zaczęli pojmować
swoją w tym rolę, jaką powinno być umacnianie tych kruchych nabytków
racjonalizmu, które dziś kojarzone są z europejskością, z kultura zachodnią.
Służyć temu powinno w zakresie stosunków wyznaniowych umacnianie i utrzymywanie faktycznej różnorodności religijnej oraz umacnianie laicyzacji.
1 2
Footnotes: [ 7 ] Było już trochę takich
projektów, które nie odniosły jednak sukcesu, jak np. religia Rozumu w
czasie rewolucji francuskiej, religia Ludzkości Comte’a, religia Nauki.
Podstawową przyczyną ich upadku były dwie okoliczności: niedostatecznego
rozwoju laicyzacji oraz wprowadzanie poprzez organy władz lub książki. Świeckie
kulty przyszłości mogą powstawać tylko spontanicznie na gruncie do tego
przygotowanym. [ 8 ] Jean-Marie Guyau, Bezreligijność
przyszłości, tłum. H. Mortimer, [w:] A. Nowicki, Filozofowie o
religii, t. I, Warszawa 1960, s. 298-299. [ 9 ] A. Domosławski, Chrystus bez karabinu. O pontyfikacie Jana Pawła II,
s.171. « Introduction (Published: 06-10-2004 Last change: 09-10-2004)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3661 |
|