|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Dyrektora na chwilę przyjmę [2] Author of this text: Witold Filipowicz
Ponadto warto
też zwrócić uwagę na przepisy tego samego art. 48 ale ust. 1 i 2. Również
określają one sytuację nawiązania stosunku pracy, jednakże w obu
przypadkach dyrektor generalny w ogóle nie ma żadnej możliwości ustalania
terminów. Kandydaci wygrywający konkursy po prostu zostają obsadzeni na wyższych
stanowiskach w służbie cywilnej. Pochodzący z innych urzędów, też byliby
nieznani, inaczej „obcy", a zatem i w tych przypadkach — stosując logikę
opisywanego zdarzenia — należałoby zatrudniać ich na okresy próbne, o terminach dowolnych, dla poznania przydatności. Gramatyczna
wykładnia prawa, jedna z podstawowych zasad interpretacji przepisów, nie jest
jedynym sposobem odczytywania ich znaczenia. Stosowanie jej w oderwaniu od
interpretacji celowościowej, funkcjonalnej czy generalnej zasady o przyjmowaniu, a priori, racjonalności ustawodawcy, nie wydaje się właściwe. W takim wypadku trudno byłoby się doszukać sensu organizowania konkursów, których
wynik w żaden sposób nie wiąże urzędnika.
Trzeba też
wziąć pod uwagę i taki fakt, że w tym konkretnym przypadku oceny przydatności
kandydata dokonywać będą osoby, które poprzednio zasiadały w zespole
konkursowym i to one właśnie starały się unieważnić konkurs. Sprzeciw
przedstawicieli USC i rozstrzygnięcie wskazujące odpowiedniego kandydata
dowodzi, że reprezentujący instytucję nie potrafili wskazać żadnych
merytorycznych zastrzeżeń, a bezstronność i obiektywizm były wysoce
problematyczne. Teraz zaś mają, już tylko we własnym gronie, oceniać po raz
kolejny tę samą osobę. Wynik z góry do przewidzenia.
Nietrudno
sobie wyobrazić motywacje do pracy takiego dyrektora na przychodne. W nowym,
nieznanym otoczeniu, na stanowisku obejmującym zakresem działań wiele obszarów,
na dodatek w atmosferze już z definicji wysoce nieprzychylnej. O tworzeniu
jakichkolwiek perspektywicznych wizji funkcjonowania departamentu w imię
usprawniania działań całego urzędu trudno w ogóle mówić. Z kolei z drugiej strony podwładni takiego chwilowego szefa, mając świadomość
tymczasowości, bardzo krótkiej, też wykonywać będą polecenia z odpowiednim
nastawieniem. Zwłaszcza, jeśli wydawane decyzje byłyby niepopularne, choć z punktu widzenia sprawności organizacji i zarządzania niezbędne. O szansach
czy perspektywach doskonalenia zawodowego, podnoszenia kwalifikacji też nie ma
co wspominać.
Efekt może
być taki, że trzymiesięczny okres charakteryzował się będzie narastającym
chaosem i destabilizacją, powstrzymywaniem się od wdrażania niewygodnych dla
wielu acz niezbędnych zmian i w konsekwencji nastąpi z góry zakładany finał — wniosek o nieprzedłużenie umowy z powodu nieprzydatności niechcianego
zwycięzcy pechowego konkursu i wszystko wróci w koleiny. A kandydat, który w normalnych warunkach dawał sobie radę z niejednym problemem, potrafił
inicjować wiele zmian w innym urzędzie administracji rządowej, często
wykraczających poza mury urzędu, z wieloletnim doświadczeniem i udokumentowanymi osiągnięciami w korpusie służby cywilnej, nagle okazuje się
nieprzydatny. Tylko dlatego, że w pewnym momencie, z przyczyn osobistych, musiał
na pewien czas odejść z korpusu służby cywilnej, co poskutkowało
zastosowaniem teraz przepisu odnoszącego się do osób, które w tym korpusie
nigdy nie były.
Sytuacja
osobista tak potraktowanej osoby, to temat sam w sobie. Poczynając od tego, że
trzymiesięczny okres na stanowisku dyrektora może mieć odpowiedni wydźwięk u ewentualnego następnego pracodawcy, bo nikt nie będzie wnikał w szczegóły,
że zdarzenie ma podłoże wykorzystywania przez funkcjonariusza publicznego
stanowiska służbowego dla własnych celów.
Natomiast, by
dalej brnąć w uroczy świat absurdu, można roztoczyć taką oto wizję, że
ów kandydat — jeszcze do końca czerwca tego roku, gdy pozwalały przepisy — mógłby, oczywiście, wygrywać sobie kolejne konkursy, dystansując
faworytów, a po kolejnych trzech miesiącach, miesiącu czy tygodniu, w zależności
od fantazji urzędnika, przystępować do kolejnych zmagań. Oryginalna wizja państwa
prawa, służby cywilnej, sprawności działania administracji.
Wątkiem iście
orwellowskim jest też to, że procedura konkursu trwała blisko pół roku, z czego połowa zmitrężonego czasu to bezzasadna przewlekłość ze strony
reprezentantów instytucji, natomiast warunek zatrudnienia opiewa na trzy miesiące.
Sprawność
przejawia się i w tym, że rozstrzygnięty w lipcu konkurs na dyrektora
generalnego tego samego urzędu ma znaleźć swój finał, ponoć, dopiero na
początku przyszłego roku. Powód? Z przyczyn proceduralnych. Nie da się
wykluczyć, że zachodzą podobne okoliczności, jak w przypadku dyrektora
generalnego w KIE — zwlekać jak najdłużej. Zapewne zbiegiem okoliczności
miałaby nastąpić swoista „mijanka" — generalny z konkursu przyszedłby
wówczas, gdy administracyjny byłby już za bramą.
Motywy
obsadzania stanowisk w urzędach na zasadach kumoterstwa bądź nepotyzmu
niekoniecznie muszą być jedynymi. Kandydat z zewnątrz, „obcy",
automatycznie powoduje rozerwanie wewnętrznych powiązań, a ponadto może mieć i w wielu wypadkach będzie miał wgląd w postępowania poprzedników, co może z kolei być wysoce niewygodne. Nie każdą sprawę da się wyczyścić bez śladu.
Przykład poznańskiego szpitala, gdzie pojawił się nowy dyrektor i niemal
natychmiast ujawniły się malwersacje wewnętrznie powiązanej grupy pracowników,
daje do myślenia. [ 4 ]
"(...) Z całą
pewnością polska administracja publiczna może być dumna z zaszczytu, jaki
przypadł w jej udziale, ponieważ III Konferencja Jakości w Rotterdamie jest
szczególnym wydarzeniem i miejscem spotkania najlepszych z najlepszymi (...)"
[ 5 ]
System, pełen
dziur i sprzeczności, w tym i logicznych, wykorzystywanych dla własnych,
prywatnych celów, funkcjonuje bez przeszkód.
Reakcja Szefa
Służby Cywilnej na wieść o tak kuriozalnych zdarzeniach przypominała
konglomerat porzekadeł o chłopie, co to gadał do obrazu z piłatowym
umywaniem rąk. [ 6 ]
Zagadkowo w tej sytuacji brzmi treść jednego z przepisów mówiących o tym, iż
"Szef Służby Cywilnej w szczególności:
czuwa nad przestrzeganiem zasad w służbie cywilnej" [ 7 ]
Pozostaje
jeszcze, przed podjęciem innych działań, sprawdzić co się kryje w istocie
pod przepisem konstytucyjnym: "Prezes
Rady Ministrów jest zwierzchnikiem korpusu służby cywilnej" [ 8 ]
Zewsząd, ale
przede wszystkim z tych dwóch ośrodków słuchamy właśnie wieści o rewolucji w służbie cywilnej, którą ma stanowić obecny projekt nowelizacji.
Żaden z projektowanych przepisów nie ma związku z opisywanymi w wielu artykułach
praktykami, ośmieszającymi cały ten system, kpiąc w żywe oczy z oficjalnie
głoszonych haseł i ich autorów, kpiąc z państwa prawa.
A będzie
jeszcze gorzej, jeśli nowelizacja, w tym i nowelizacja rozporządzenia o konkursach na wyższe stanowiska, przejdzie w takim kształcie, jak wygląda to
teraz.
1 2
Footnotes: [ 5 ] Z Konferencji Jakości w Administracji Publicznej. [ 6 ] Pismo DZK-418-198/04/JK z
dnia 30 września 2004 r. [ 7 ] Art. 12 ust. 1 pkt 1
ustawy o służbie cywilnej. [ 8 ] Art. 153 ust. 2
Konstytucji RP. « (Published: 13-10-2004 )
Witold FilipowiczAbsolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji. Number of texts in service: 21 Show other texts of this author Newest author's article: Przekrzywiona opaska Temidy | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3670 |
|