Culture » Art » »
Zamęt [1] Author of this text: Wojciech Hawryluk
OSOBY:
MĘŻCZYZNA
KSIĄDZ
I
KSIĄDZ
II
MATKA
OJCIEC
JACEK — lat 8
JACEK — ta sama osoba, tyle, że w wieku lat 18
GRUPA
KAPŁANÓW I KAPŁANEK
Gdy
publiczność wchodzi na widownię, słychać coraz głośniej dźwięk deszczu
uderzającego o dach teatru. Gdy wszyscy już siedzą, zaczynają uderzać
pioruny, „psuje się" oświetlenie, w świetle jednego z piorunów na scenie
pojawia się MĘŻCZYZNA. Dookoła niego panuje ciemność. Efekty piorunów mogą
być realizowane w sposób jak najbardziej realistyczny lub karykaturalnie.
MĘŻCZYZNA Witaj!
Witaj człowieku! Jestem szalenie zaszczycony tym, że zechciałeś odwiedzić
moją skromną krainę. Trochę pogoda nam nie dopisała, ale mam nadzieję, że
to nie przeszkodzi w sprawie, którą mam do ciebie. Cóż to za sprawa? O tym
za chwilę. Może najpierw się przedstawię… tyle, że będą z tym problemy
bo… bo mnie… właściwie… nie ma. Jestem tylko tymi marnymi słowami, które
nieudolnie staram się wypowiadać. Jestem
tzw. fikcją literacką, a nazwać mnie możesz jak ci się podoba.
No, przynajmniej jedno mamy już za sobą. Na początek mam dla ciebie przykrą
wiadomość: będę piekielnie nudny! Bowiem będę mówił o rzeczach, o których
najprawdopodobniej już słyszałeś, może nawet o oczywistościach. Mam
jednak powód tego mojego ględzenia: rzeczy o których chcę opowiedzieć wydają
mi się niestety nadal aktualne, bo
wiedzieć to chyba nie zawsze znaczy rozumieć. Umysł — znowu niestety — często
przegrywa z emocjami. Zaczynam bredzić? Dobrze, już przechodzę do meritum
sprawy. Chodzi mi o twoją… wolność. (Pauza) Być może wydaje ci się,
że jesteś w dużej mierze wolnym człowiekiem, zwłaszcza dzisiaj. Z pewnością
tak jest. Ale w jednej sferze życia, chyba najważniejszej, twoja wolność
bywa niepotrzebnie ograniczana. Wolność ta teoretycznie panuje teraz w wielu
miejscach tego świata, ale praktycznie… no, różnie z nią bywa. Dlatego też
mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia, taka okazja już się nie powtórzy.
Myślę, że znam sposób na to, aby wolność w sferze, (śmieje się) o której jeszcze nic nie powiedziałem, (surowo) przestała być tak
bezwzględnie dotychczas okaleczana. Nadal chyba nie za bardzo wiesz, o czym mówię.
Zapraszam cię więc na podróż do przeszłości, tam wszystko się wyjaśni.
Tak, tak, nie przesłyszałeś się — do przeszłości, w niej bowiem kryje się
źródło być może i twojej niewoli. Jeżeli nie — tym lepiej dla ciebie.
MĘŻCZYZNA klaszcze w dłonie, uderza piorun, w jego świetle
ukazują się: MATKA z niemowlęciem na rękach i OJCIEC.
MĘŻCZYZNA
Zabawne te grzmoty, nieprawdaż? (Pauza) Poznajesz? To małe dziecko na rękach
tej kobiety — twojej matki zresztą — to właśnie ty. Urodziłeś się niemal
przed chwilą. Fenomen narodzin! Nowe życie! Ile w tym jest piękna! (Pauza)
Jesteś teraz niemalże czystą kartą. W twojej główce nie ma chyba nic oprócz
tego, co odziedziczyłeś po swoich rodzicach, przodkach. Jakiż cudowny jest
ten twój stan! Wszystko przed tobą, tyle możliwości...
Wypowiedź MĘŻCZYZNY zostaje przerwana uderzeniem
pioruna, w świetle którego pojawia się KSIĄDZ. MĘŻCZYZNA ze zdziwieniem
spogląda na swoje dłonie — to nie on klasnął, to nie on ten piorun wywołał.
MĘŻCZYZNA
Zaraz, zaraz, przecież to nie ja...
KSIĄDZ Jacku, ja Ciebie chrzczę w imię
Ojca i Syna...
MĘŻCZYZNA
(przerywa KSIĘDZU) O co tutaj chodzi!?
OJCIEC Proszę nie przeszkadzać w ceremonii.
MĘŻCZYZNA
Kto komu tutaj przeszkadza...
MATKA (do OJCA) To jakiś pijak...
OJCIEC Proszę
pana! A co pan tutaj w ogóle robi, czy ktoś pana zaprosił na chrzciny? Nie
wydaje mi się, w takim razie proszę o opuszczenie… (OJCIEC zbliża się
do MĘŻCZYZNY)
MĘŻCZYZNA
Spokojnie, spokojnie, ja tu tylko występuję w charakterze obrońcy Jacka. (śmieje
się)
OJCIEC Obrońcy Jacka?
MĘŻCZYZNA
Tak. Ta tutaj ceremonia narusza gwarantowane konstytucją prawo Jacka do swobody
wyboru wyznania.
MATKA (po chwili) Proszę, proszę
stąd wyjść! Bardzo kochamy nasze dziecko i pragniemy je wychować zgodnie z naszymi przekonaniami, w duchu chrześcijańskich wartości...
MĘŻCZYZNA
Tłumaczcie się, tłumaczcie. Co, teściowa już nie dawała wam spokoju z tymi
chrzcinami? Sąsiedzi zaczęli krzywo patrzeć na wasze pogańskie dzieciątko?!
Wartości?! Czy człowiek, aby porozumieć się z drugim człowiekiem, potrzebuje aż władców z zaświatów?
OJCIEC (rzucając się na MĘŻCZYZNĘ)
Chyba nie będziemy teraz dyskutować z jakimś pijanym wariatem!
MĘŻCZYZNA
Pani wspominała o miłości do syna. Czy kochacie go na tyle, aby dać mu wolność
wyboru? Pozwólcie Jackowi samemu znaleźć swoją drogę. Ja wiem, że to
bardzo trudne, ale...
MATKA Oczywiście! Jak chłopak podrośnie
to będzie mógł sam… kształtować… swój światopogląd...
MĘŻCZYZNA No,
to nie chrzcijcie go jeszcze. Jeśli zechce, to w przyszłości sam to uczyni,
gdy będzie świadomym i dojrzałym człowiekiem...
OJCIEC (wzburzony,
cały czas szamoce się z MĘŻCZYZNĄ) Sam?!
MĘŻCZYZNA
Widzę, że moje argumenty nie znaczą wiele wobec potęgi tradycji...
Wypowiedź MĘŻCZYZNY
ponownie zostaje przerwana uderzeniem pioruna, w świetle którego pojawiają się:
KSIĄDZ II i ośmioletni JACEK, który klęczy przed KSIĘDZEM II. MĘŻCZYZNA
jest wzburzony, piorun znowu
uderzył nie z jego woli.
MĘŻCZYZNA
Do cholery, co tutaj się dzieje?!
KSIĄDZ II
Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata...
MĘŻCZYZNA (podbiegając
do JACKA) Stop! Stop! To ty, Jacek?
JACEK Tak...
KSIĄDZ II
Proszę nie przeszkadzać.
MĘŻCZYZNA
No, to pięknie… Witaj Jacku! Jak ten czas leci...
OJCIEC (podbiegając) Coś się
stało? (zauważając MĘŻCZYZNĘ) Ten facet… ten facet
przeszkadzał nam też w chrzcinach Jacka!
MĘŻCZYZNA I udało mi się; spójrz — tam maleńki Jacuś nadal czeka na swój chrzest.
OJCIEC (zauważa MATKĘ z niemowlęciem)
Marysia?
MĘŻCZYZNA
Zawiedliście mnie. (wskazując na Jacka) To ma być
świadomy i dojrzały człowiek?
KSIĄDZ II
Proszę wyprowadzić tego człowieka!
KSIĄDZ I
Proszę o ciszę!
MĘŻCZYZNA
Przecież on w ogóle nie wie, o co w tym wszystkim chodzi; nauczył się tylko
na pamięć kilku zdanek. Pewnie nawet już jego umysł nasączył się: dźwiękami
dzwonów i chórów, dymem kadzideł, blaskiem złota, witraży i świec,
ogromem świątyń, marmurów, malowideł, całym tym rytuałem.… (OJCIEC
rzuca się na MĘŻCZYZNĘ) To wszystko na dziecku robi potężne wrażenie. I on ma mieć w przyszłości własne poglądy? (wyrywa się OJCU) Cóż,
będę musiał działać wbrew Waszej woli, mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
(klaszcze w dłonie, uderza piorun. Wszyscy, oprócz
niego znikają w ciemnościach) Teraz sam zajmę się Jackiem.
(przez chwilę milczy, skupia się nad czymś) Może wróćmy do teraźniejszości,
ale do… nowej teraźniejszości.
MĘŻCZYZNA znów klaszcze w dłonie — uderza piorun, w jego świetle na środku sceny pojawia się osiemnastoletni Jacek, który siedzi na fotelu (krześle) przodem do widowni.
Fotel powinien być taki sam, na jakich siedzi publiczność.
JACEK (męczy
się z otwarciem paczki chipsów bądź dławi się chipsem, gdy nagle zauważa
siebie na scenie) To ja! To ja! (pauza) To ja? (rozgląda się) O cholera! Jak ja się tu znalazłem?
MĘŻCZYZNA
(śmieje się) To się nazywa potęga sztuki! Witaj ponownie Jacku!
JACEK (oglądając ze wszystkich
stron fotel) Ale w jaki sposób? Przecież przez chwilą siedziałem tam...
Niezłe jaja, spoko sztuczka… Dobrze dobraliście aktorów, tamci dwoje bardzo
przypominali moich starych ze starych zdjęć, (śmieje się) starych ze
starych… A ten dzieciak — wykapany ja. Musieliście porządnie się
nakombinować. I udało się wam usadzić mnie we właściwym miejscu, aha, to
przy sprzedaży biletów… Ale przecież na moim miejscu mogła usiąść moja
żona — jest tu ze mną — i co wtedy?
Ona by tu się pojawiła?
MĘŻCZYZNA Jesteś
żonaty?
JACEK Właśnie niedawno się pobraliśmy...
MĘŻCZYZNA
(śmieje się) To gratulacje! Może już macie dzieci?
JACEK
(niewyraźnie) Pierwsze w drodze...
MĘŻCZYZNA
(mocno klepiąc Jacka po plecach) Chłopie! Dobra, ale mów jak ci się u mnie podoba.
JACEK Nie, no fajnie nawet… Jestem
strasznie zaskoczony… Czy mogę już wracać na miejsce?
MĘŻCZYZNA Poczekaj
chwilę, gdzie ci się tak śpieszy… (pauza) Nie czujesz tego?
JACEK Czego? Czy to jest pytanie
konkursowe? To jest jakaś gra… teatralna?
MĘŻCZYZNA
Nie, nie… Nie czujesz żadnej odmiany w sobie?
JACEK Proszę?
MĘŻCZYZNA
Nie odczuwasz pewnej pustki w swoim umyśle?
JACEK (z oburzeniem) Co
takiego?!
MĘŻCZYZNA
Nie, nie, nie to miałem na myśli. Jakby to powiedzieć… teraz tego nie
zrozumiesz, ale… w przeszłości bardzo oddziaływano na ciebie, przede
wszystkim na twoje emocje w pewnych, bardzo ważnych kwestiach — niestety w dosyć
jednostronny sposób. Tym samym
odebrano ci możliwość wyboru, którą powinieneś posiadać. Te ważne
kwestie to fundamenty twojego jestestwa, fundamenty, które wybudowano za
ciebie. (Pauza) Ja je wyburzyłem. Teraz możesz sam je odbudować. Teraz
ty zadecydujesz o sobie. (do siebie) Ale trzasnąłem mowę. (do
Jacka) Zwróciłem ci niezbędny do tego dystans. Daję ci tak potężną możliwość
wyboru, jakiej nikt przed Tobą nie miał...
JACEK (przerywa MĘŻCZYŹNIE, a sam w trakcie powyższej wypowiedzi MĘŻCZYZNY uświadamia sobie swoją przemianę,
może nawet wpada w rodzaj pewnego trans) Zainteresowały mnie tamte
postacie w długich szatach, które jakiś czas temu widziałem...
1 2 Dalej..
« (Published: 24-10-2004 Last change: 05-03-2006)
Wojciech Hawryluk Urodzony 1977 r., mieszka i pracuje w Lublinie, wykształcenie prawnicze, dramaturg (wyróżniony w 2007 r. główną nagrodą w ogólnopolskim konkursie na sztukę o tematyce współczesnej WINDOWISKO w Gdańsku - za dramat pt. Ateiści), autor tekstów i recytator w słowno-muzycznym projekcie ateiści pójdą do nieba, na koncie kilka małych, lokalnych koncertów. Private site
Number of texts in service: 5 Show other texts of this author Newest author's article: Domorosłe przemyśliwania | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3696 |