|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Racjonalizm [3] Author of this text: Michał Przech
Niestety większość rodziców myśli, że są odpowiedzialni za swe dzieci, i to poczucie
odpowiedzialności przybiera formę nakazywania, co dzieci powinny, a czego nie
powinny robić, czym powinny, a czym nie powinny się stać. Rodzice chcą, aby ich
dzieci miały zabezpieczoną pozycję w społeczeństwie. To, co nazywają oni
odpowiedzialnością, stanowi część tego powszechnego poważania, które uwielbiają. A wydaje się, że tam, gdzie istnieje „powszechny szacunek", nie ma ładu. Ludziom
tym chodzi tylko o to, żeby stać się doskonałymi mieszczuchami. Podczas gdy
przygotowują swe dzieci do tego, by „pasowały do kroju" społeczeństwa, sami prowadzą
wojny, podtrzymują konflikty i brutalność. Czy to nazywacie opieką i miłością?
Prawdziwa opieka oznacza działanie podobne do opiekowania się drzewem lub młodą
rośliną. Należy je podlewać, znać ich potrzeby, dać im najlepszą ziemię, doglądać
ich łagodnie i czule. Jednak gdy przygotowujecie swe dzieci do tego, by „pasowały
do kroju" społeczeństwa, przygotowujecie je na zabicie. Gdybyście kochali swe dzieci,
nie byłoby wojen. (Wolność od znanego, Jiddu Krishnamurti)
Chrońmy dzieci przed fanatyzmem i autorytaryzmem, a nie przed wiedzą i poznaniem.
Nie przesłaniajmy im horyzontów ideologiami, niech same poznają świat, przecież
kierują się tym samym rozumem co my, a bywa, że i lepszym.
Jaki ma to związek z racjonalizmem? Otóż wielu młodych ludzi, szukając wyjaśnienia i odpowiedzi na dręczące ich pytania, wpada w sidła myślenia życzeniowego, mistycznego.
Przyjmując pewne założenia, dochodzi do pozornie poprawnych wniosków, popartych
autorytetem 'nauczania' czy to religijnych przywódców, czy liderów różnej maści
grup wspomagania rozwoju. Zamiast szukać rzetelnych odpowiedzi i uczyć się
stawiać mądre pytania, zaspokajają swoją ciekawość świata dogmatycznymi stwierdzeniami,
zamykając sobie drogę do głębszego poznania. Poznając dorobek filozofii nieteistycznych,
wyrabia się u nich nawyk traktowania ich jako ciekawostek, na drodze do
jedynej słusznej wiary w nieomylność Kościoła. Tego samego Kościoła, który z wielkim opóźnieniem (jak zwykle) przeprasza przy lepszych okazjach za swoje błędy.
Tylko kto tego teraz potrzebuje.. widać, potrzeba rozgrzeszenia, zmycia z siebie
piętna historii, tkwi w tych, którzy mają coś na sumieniu.
We współczesnym kontekście religie
są filozofiami zastępczymi z tego powodu, że nie wyjaśniają rzeczywistych
materialnych i fizycznych przyczyn zjawisk. Religie nie opierają się na jedynej
dostępnej nam metodzie analizy zjawisk, to znaczy obserwacji przewidywaniach
powtarzalności się pewnych zjawisk jako weryfikacji naszych wniosków.
Nie opierają się też one na metodologicznym, restrykcyjnym i statystycznie
znaczącym, naukowym systemie testowania naszych hipotez. Po prostu wyjaśnienia i wytłumaczenia zjawisk przez religię są natury metafizycznej, zazwyczaj
produktem urojeń, zwykłym oszustwem cwaniaków lub w najlepszym przypadku
niedouczonym chciejstwem. Z realiami nie mają one nic wspólnego. Z reguły
ich twórcy w swym sprycie obwarowują swoje urojenia murem nie podważalnego
dogmatu. Już samo to świadczy o ich słabości. Marne i podejrzane są filozofie,
które swoje racje nie bronią argumentami, a zakazami ich podważania, obwarowując
się klątwami i płonącymi stosami. [...] Religie świata nie mają żadnych rzeczywistych
osiągnięć, którymi mogą się poszczycić. Na przestrzeni historii poniosły one sromotną
klęskę, próbując naprawić świat i ludzi. Poniosły fiasko właśnie dlatego, że urojone
oparte na klechdach doktryny i dogmaty, nie dopuszczające krytyki czy innego zdania,
oferowały rozwiązania bez zrozumienia przyczyn problemów opierając się pozornych
ich wytłumaczeniach. (Horyzont 18, Roman Zaroff)
Nauka i religia wraz z racjonalizmem rozwijają się, jako dziedziny ludzkiej myśli,
od niepamiętnych czasów, choć zmieniając swoją postać, nieraz diametralnie.
Ten sam rozum racjonalizował działania człowieka w tych, tak różnych dziedzinach.
Lecz przecież początek był wspólny. Religia, co ciekawe, uznając swoją wyższość
nad rozumem człowieka, w pewnym momencie wyrzekła się jednak nauki i racjonalności.
Co szczególnie interesujące, postawiła sobie to dokonanie jako czyn chwalebny, i za godne ubolewania zajmowanie się tym, doczesnym światem. Tak oto, niewdzięczne
dziecko rozumu zaczęło żyć w oderwaniu od racjonalizmu. Na cóż dziś zdadzą się
upomnienia, nawoływania, krytyka, kiedy to dziecko stworzyło sobie własny świat,
jakby niezależny, a jednak tak bardzo uzależniony od naszej uwagi. Bez nas, religia i wiara przestaje istnieć. Nauka i jej fakty istnieją niezależnie od nas, były przed
nami i po nas zostaną takie same. My nadajemy im tylko ludzką interpretację, rozumienie,
uczymy się odtwarzać je w swoim umyśle, konstruują modele rzeczywistości.
Co więc poróżniło religię i naukę?
Otóż umysł właśnie, który niecierpliwiąc się brakiem odpowiedzi ze strony swych
racjonalnych, uporządkowanych myśli, szukał ich tam, gdzie o racjonalności mowy być
nie mogło. Nastąpiła polaryzacja metod poznawczych: jeżeli czegoś nie ma w jednej sferze
ludzkiej myśli, to musi być w drugiej. Mówią: na błędach się uczymy. Czy istotnie?
Myślę jednak, że w błędach tkwimy, gdy nie myślimy.
Kapitulacja idei religijnych, będąca tylko życzeniem dawnych ateistów, staje się
dziś faktem. Skompromitowana nauka kościołów, ich pełna krwi i łgarstwa historia,
nie pozwalają postawić im pomyślnej diagnozy na przyszłość. Tak jak nauka, a za nią
także pospolici ludzie, odrzuciła błędne twierdzenia dotyczące rzeczywistości,
tak i dziś, co odważniejsze 'autorytety' kościołów, przyznają się do błądzenia w wielu dziedzinach nauczania. Tendencja w historii jest bardzo wyraźna.
Bardziej wnikliwi teolodzy, choć nie wierzą dosłownie w niepokalane
poczęcie, sześć dni stworzenia, cuda, transsubstancjację i wielkanocne zmartwychwstanie, nie ustają w dociekaniach na temat
symbolicznego znaczenia tych epizodów. To zupełnie tak. jakby
któregoś dnia dowiedziono, że model podwójnej helisy DNA jest
nieprawdziwy, a naukowcy, zamiast uznać, iż dotąd się mylili, zaczęli
desperacko szukać tak głębokiego jego symbolicznego znaczenia,
ze przewyższałoby ono zwykły fakt obalenia tej teorii. „Oczywiście
nikt z nas nie wierzy już dosłownie w podwójną helisę -
mówiliby. — To rzeczywiście nadmierne uproszczenie. Było dobre w swoim czasie, ale posunęliśmy się do przodu. Dziś podwójna helisa
ma dla nas nowe znaczenie. Zgodność guaniny z cytozyną,
dopasowanie adeniny do tyminy jak ręki do rękawiczki, a zwłaszcza
bliskie splatanie się jednej nici z drugą — czyż to wszystko nie
mówi nam o pełnym miłości i oddania, serdecznym związku?" No
cóż, bardzo byłbym zaskoczony, gdyby do czegoś takiego doszło, i to nie tylko dlatego, że dziś wydaje się bardzo mało prawdopodobne,
aby model podwójnej helisy został obalony. Ale w nauce, jak w każdej innej dziedzinie, istnieje realna groźba zatrucia jej przez
symbolizm, podobieństwa bez znaczenia, które miast przybliżać
nas do prawdy, odwodzą ją od niej coraz dalej. (Richard Dawkins, Rozplatanie tęczy) Pan Wojtyła niezmordowanie szuka dialogu z prawosławiem, podczas gdy jego
uświęceni poprzednicy z całą powagą powyklinali przed Bogiem wszystkie inne religie i zabobony, uznając chrześcijaństwo za jedyną słuszną formę czci religijnej
składanej bóstwu. Masy ludzkie przyklaskują mu, choć same wyżynały się
nawzajem przez całe wieki, bez wyraźnego sprzeciwu ze strony Watykanu. O tolerancji łatwo jest mówić oglądając telewizję, jednak w praktyce okazuje
się to zadaniem niewykonalnym, terminem abstrakcyjnym dla większości ludzi.
Widzimy więc, że jedynie społeczeństwo kierujące się racjonalizmem i humanizmem,
jest w stanie pokonać fanatyzm i przemoc. Nie będzie odkryciem stwierdzenie, że
cywilizacja europejska zawdzięcza pokój racjonalizmowi, a nie objawieniu
czy fanatycznym ideologiom.
"Rozum wymaga gotowości do krytyki i rewizji wszelkich punktów wyjścia, poglądów,
postaw i decyzji. Racjonaliści nie sądzą, oczywiście, że ludzie są w stanie bez przerwy
dokonywać takiej krytyki i rewizji, powinni oni jednak być w stanie ich dokonać, gdy
ich poglądy, postawy czy decyzje zostaną w taki czy inny sposób zakwestionowane.
Stawką nie jest tutaj odparcie jakiegoś wydumanego sceptycyzm, lecz wypracowanie
możliwego do przyjęcia, spójnego obrazu świata oraz odpowiedzialny sposób istnienia w nim. Na tym polega nieskończona praca rozumu, która rozświetla nasze osobiste
doświadczenie i czyni je dostępnym dla innych. W żaden inny sposób nie można wykonać
tej pracy. Jej celem nie jest wzniesienie jakiejś abstrakcyjnej budowli, lecz położenie
fundamentu naszej wspólnej odpowiedzialności, bowiem odpowiedzialność człowieka z swój
własny los, jak i za los innych ludzi jest zasadniczym założeniem humanistycznego
racjonalizmu. Z drugiej zaś strony odpowiedzialność zakłada wolność myśli."
(J.P. van Pragg, Rodowód Humanizmu).
Na zakończenie, nie zamierzam nikogo przekonywać do racjonalizmu. Jeżeli człowiek
dorosły i dojrzały jeszcze nim nie jest, to przypuszczalnie nigdy nie będzie.
Nie ukrywam też, że inspiracją dla powyższej treści była dla mnie inicjatywa,
mająca na celu powrót do dziedzictwa pisma Racjonalista, którego treści,
pomimo ponad 70 lat, nie straciły na aktualności. Widać, ludzie nie uczą się
na błędach zbyt szybko.
Autor cytował m.in. za: Horyzont 1, 1997; artykuły Towarzystwa Humanistycznego
1 2 3
« (Published: 27-05-2002 Last change: 13-10-2005)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 374 |
|