|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy » »
Rene Descartes (Kartezjusz) [1] Author of this text: Khamed
Na wstępie chcę zaznaczyć, że
referat ten przedstawia tylko fragment z poglądów Kartezjusza, a i tak przedstawiam
je w zarysie, gdyż inaczej musiałbym napisać książkę. René Descartes (lub Des
Cartes, albo Cartesius) żył w latach 1596-1650. Urodził się na prowincji w Touralne,
wychowanek jezuickiej szkoły w La Flèche (w latach 1604-1612), następnie
od 1618 r. mieszkał w Paryżu i studiował matematykę. Był więc wychowany w tradycji
scholastycznej. Sporo jeździł po świecie (był także ochotnikiem podczas wypraw
wojennych), od 1629 roku mieszkał w Holandii (przez 20 lat), a w 1649 roku wyjechał
do Szwecji (na zaproszenie szwedzkiej królowej Krystyny Wazy), gdzie umarł po
roku. W ostatnim przed śmiercią słowie miał powiedzieć: "Cóż, duszo
moja, czas się oddzielić" (Ça, mon âme, il faut partir). Jego prace obejmują bardzo szerokie
spektrum, można powiedzieć, że od medycyny, przez matematykę, po etykę. Jego
pierwsza publikacja ukazała się w 1637 roku i nosiła tytuł: "Essais"
(zawierała rozprawę filozoficzną pod tytułem: "Discours de la méthode"
oraz prace z matematyki i fizyki (" Géométrie"; "Dioptrique"
i "Météores"). W 1641 roku wyszło kolejne jego dzieło z dziedziny
filozofii: "Meditationes de prima philosophia". Po nim nastąpiły
jeszcze "Principia philosophiae" (z 1644 roku) oraz praca
psychologiczna nosząca tytuł: "Les passions de l'âme"
(1649). Tyle wydal za swego życia, zaś po jego śmierci wydano następujące prace:
"Regulae ad directionem ingenii", "La recherche
de la vérité pat la lumière naturelle" oraz — fragmentarycznie — "Le monde ou le traité de la lumière".
Kartezjusz kładł nacisk na matematykę i geometrię, na metodologię, powiązał filozofię z nauką. Wątpił, wobec czego
poszukiwał pewności. A pewność w swym rozumieniu mógł otrzymać jedynie na drodze
matematyczno-geometrycznego dowodzenia. Descartes był oczywiście znakomitym
matematykiem i to właśnie on połączył matematykę oraz geometrię w jedną dyscyplinę — geometrię analityczną, dzięki czemu umożliwił dokonanie niektórych ważnych
odkryć w fizyce. Można jednakże podważać jego przekonanie o użyteczności matematyki w filozofii oraz wąski paradygmat filozofii, jaki wyznaczył na następne stulecia.
Są trzy główne elementy wyjaśniające
kontekst jego nauki:
1. Wykształcenie scholastyczne
Descartes'a. Niezależnie od tego jak bardzo był rewolucyjny, jego rewolucja
była przeprowadzona w klimacie bardziej religijnym. Inne zdanie mają jego interpretatorzy.
2. Powstanie tzw. „nowej
nauki". Gdy był małym chłopcem dowiedział się, że Galileusz dokonał odkrycia
księżyców Jowisza korzystając z nowoczesnego przyrządu — teleskopu. Tego
rodzaju odkrycia wywoływały pytania o naturę wiedzy, o wiarygodność tego, co
się widzi, o wiedzę na temat świata i jego poznanie. Nowa nauka w istocie przypominała
stare pytanie o zależność rozumu od zmysłów i stawiała nowe pytania dotyczące
głębi ludzkiego poznania. Właśnie "Medytacje" Descartes'a
zawierały się w ramach tej nowej nauki.
3. Zaniepokojenie zamieszkami
na tle religijnym w Europie, a przecież Montaigne nawoływał do tolerancji. Descartes
za to nawoływał do rozsądku. Chłodne dowodzenie matematyczne było przydatne w czasach krwawych dysput religijnych.
Główne zainteresowania Kartezjusza oscylują wokół
Pewności i Prawdy. W „ Medytacjach" nie ma pojęcia „teodycea"
(rozumiana jako zło moralne), najbliższe znaczeniowo pojęcie to „grzech".
Jednak nie oznacza to, że wielki filozof pomijał zło. On po prostu twierdził,
że zarówno błąd jak i grzech wynikają z niezdecydowania woli na prawdę i dobro.
Powstrzymywał się od teologicznych rozważań, uważał jednak, że zarówno dobro
jak i zło pochodzą od Boga i zostały przez niego ustalone. Widział więc dwa
aspekty tego zagadnienia. Zakładając, że teodycea zmierza do ustalenia związku
pomiędzy złem a miłosierdziem, a więc jego pytanie: "Dlaczego dobroć
Boga nie wyklucza możliwości, iż natura może rodzic złudzenia?", pozostaje w zgodzie z chrześcijańską apologetyką i odwołuje się do niej. "Medytacje"
ponawiają tak naprawdę stare pytania teologiczne, lecz z innego punktu widzenia.
Descartes bardzo podkreślał zdolność do niezależnego
myślenia, co jak na wychowanka jezuickiej szkoły, było zamysłem rewolucyjnym.
Stwierdza, że "zdrowy rozsądek to rzecz ze wszystkich na świecie najlepiej
rozdzielona, każdy, bowiem sądzi, że jest w nią tak dobrze zaopatrzony, że nawet
ci, których najtrudniej jest zadowolić, nie zwykli pragnąć więcej, niźli posiadają".
Ciekawym jest to, że zdanie to zapożyczone jest od Montaigne’a, wynika z tego,
że zdrowy rozsądek jest powszechny, lecz często przeczy rozumowi, "Albowiem
nie dość jest mieć umysł zdatny — najważniejszym jest to, aby używać go
właściwie".
Descartes chce, aby każdy ustalił, co uważa za prawdę i aby użył do tego zasad matematycznych. Jego oryginalnym wkładem intelektualnym
jest metoda, czyli sławne „metodologiczne wątpienie". Nie ma jednakże
dowodów, czy Kartezjuszowi udało się bardziej rozwiązać przy jej pomocy tradycyjne
problemy filozoficzne. Niewątpliwie jednak nastąpiło radykalne przewartościowanie
filozoficznego dziedzictwa. Uważa wszystkie swe poglądy i przekonania za podejrzane i zawiesza je do momentu wykazania ich prawdziwości w czymś, co wcześni sceptycy
nazywali epoché. Descartes nawołuje także do zawieszenia wiary w autorytet
innych ludzi, gdyż oszukują. Podobnie dzieje się ze zmysłami, gdy uświadamia
sobie, że często wprowadzały go w błąd i dlatego twierdzi, ze zostanie podejrzliwy
dla całej wiedzy, jaką zdobywa się przy pomocy zmysłów. Mówi, że skoro czasami,
kiedy śni, jest przekonany o tym, że przeżywa jakieś doświadczenia na jawie,
wobec czego nie może być pewien, czy nie śni nawet teraz. Idąc dalej tym tropem,
można dojść do wniosku, że wszystkie doświadczenia człowieka nie wydarzyły się
naprawdę, wiec można się mylić nawet co do najbardziej podstawowej i niepodważalnej
wiedzy, na przykład co do prawd matematycznych. Do wniosków tych i innych jeszcze
dochodzi Kartezjusz w "Rozprawie o metodzie" i w "Medytacjach o pierwszej filozofii". W obu tych działach styl pisania został zapożyczony
od Montaigne’a (przyjacielska rozmowa). Chociaż styl jest podobny, to jednak
obaj autorzy dochodzą do całkowicie różnych wniosków. Montaigne chce, aby czytelnik
sprawdził samego siebie, używając jego jak zwierciadła i aby uzmysłowił sobie
własną niewiedzę, by był wobec niej pokornym. Z kolei Descartes nalega na doprowadzenie
wątpliwości do skrajności i absurdu, gdzie odbiją się i doprowadzą do niepodważalnej
prawdy. Descartes poddaje przy tym czytelnika regułom dysputy scholastycznej,
starając się wytłumaczyć przy okazji każde swe posunięcie. W końcu ogłasza swe
zwycięstwo nad sceptycyzmem. Są jednak pewne rzeczy prawdziwe nawet we śnie.
Chodzi tu o matematykę i geometrię, gdyż „dwa plus dwa równa się cztery"
tak we śnie jak i na jawie. Okazuje się więc, że nie we wszystko można wątpić.
Descartes chciał ujrzeć koniec scholastyki, nie po
to aby przejąć filozofie Arystotelesowską, lecz po to, aby rozpowszechniać taka
filozofię, która spełniałaby wymogi chrześcijańskiej religii. Kartezjusz w swych
poglądach zarzucał sporo scholastyce, między innymi to, że nie położyła kresu
ateizmowi i że jej dowody na istnienie Boga oraz na nieśmiertelność duszy wykazywały
ledwie tyle, że prawdy religii nie są sprzeczne z rozumem. Intencją Kartezjusza,
(o czym sam pisze w "Liście do profesorów Sorbony") było
uczynienie ich racjonalnymi w pełnym sensie tego słowa. Jego dowody miały wynikać
tylko z rozumu. Według Descartesa, poglądowi nadaje się miano racjonalnego wtedy,
gdy da się on przekształcić w postrzeżenia, którego siła powoduje, że umysł
będzie musiał ją zaakceptować. Stąd twierdzenie „Bóg istnieje" lub
jakiekolwiek inne jest racjonalne w ten sam sposób, co twierdzenie 2+2=4. Projekt
Kartezjusza sprowadza się do oddzielenia prawd niewątpliwych od tych, które
takimi nie są.
Ogólnie uznaje się Kartezjusza za pierwszego z nowożytnych
racjonalistów. Powołuje się przy tym na "hegemonie rozumu we wszystkich
dziedzinach życia" oraz że stanowi "jedyną drogę do poznania".
Nie wspomina się jednak o kluczowych wątkach jego teorii, czyli dla przykładu:
boskiej transcendencji, heteronomii (autonomii) świadomości oraz ludzkiej i boskiej wolności bądź też o całkowitej zależności poznania ludzkiego od istnienia
Absolutu. Nie wspomina się także na ogół o tym, że system Descartes'a
zakładał symetrię pomiędzy wewnętrzną skłonnością wywołaną przez łaskę Boga a wewnętrzną skłonnością biorącą się z jasnych spostrzeżeń. Wobec ego wiara w Objawienie zakłada takie samo kryterium oczywistości jak wiara w naukę -
jest to logiczne. Dyskusyjne jest także określanie poglądów Kartezjusza mianem
„racjonalistycznych", gdyż zależy to od roli, jaką w jego koncepcjach
odgrywa intelekt oraz transcendencja. Intelekt Kartezjański jest bierny, nie
tworzy prawdy, lecz znajduje ją przez refleksję nad sobą samym. Dla Descartesa
racjonalne jest to, co jest obecne dla rozumu. Wola (a nie intelekt) jest aktywna.
Wiec biorąc pod uwagę role „woli" w filozofii Kartezjusza, powinno
się go nazywać „woluntarystą" (rozum i intelekt zależne od woli), a nie „racjonalistą". Etykietka „racjonalisty" przyklejona
została do Kartezjusza już pod koniec XVII wieku. Pierre Poirtet zarzucał mu,
że ten stara się wszystko oprzeć na rozumie. Poza tym określano jego filozofię,
ze względu na jej związek z religią, a uściślając, ze względu na związki pomiędzy
prawdami wiary, a prawdami filozofii. Były spore kłopoty z pogodzeniem religii
katolickiej i kartezjanizmu, pomimo najszczerszych chęci filozofa i jego stronników
(np. Arnaulda lub Malebranche’a). Można jednak także dowodzić, że system
Descartes'a nie jest możliwy do przerobienia na „wolterianizm" i że nie da się go wykorzystać w walce z religią. Jednakże autorzy oświeceniowi
za wszelką cenę starali się podciągnąć Kartezjusza do Woltaire’a i nie
dawali wiary pobożnym deklaracjom Kartezjusza. Na te deklaracje myśliciela odpowiadali
późniejsi autorzy pytaniem: "Jeśli nowa filozofia była tak dobra dla
religii, to, dlaczego okazała się tak zła?". Aby odpowiedzieć sobie
na nie, należy przypomnieć najważniejsze zarzuty, jakie Kartezjusz stawiał scholastyce.
Po pierwsze utożsamiał (słusznie lub niesłusznie — to już zupełnie inna sprawa) koncepcje jezuitów ze scholastyką i kościołem. I trudno mu się dziwić — w końcu to środowisko znał najlepiej. Mówiąc
na marginesie, jezuici nie mieli wtedy jednej i jasnej koncepcji doktrynalnej. W kilku punktach zarzucili tomizm (np. w teologii łaski, wolnej woli, predestynacji),
ze scholastyki wzięli wersję tomizmu, lecz bardzo rozrobionego i rozmytego. W 1641 r. byli zwolennikami doktryny półpelagiańskiej (sprzeczność z poglądami
św. Augustyna). Rosło znaczenie jakie jezuici wywierali na politykę kościoła,
więc dlatego Kartezjusz obarcza odpowiedzialnością za kościół jezuitów. Apogeum
niechęć ta osiągnęła w "Medytacjach". Dużo im zarzucał (od
mylenia Arystotelesa z Biblią, po nadużywanie autorytetu kościoła i ciemnoty
ludu). Kartezjusz twierdził, że rozum nigdy nie sięgnie do prawd wiary z tego
prostego powodu, że jest ograniczony — nie podobała mu się więc jej metoda
argumentacyjna. Twierdził także, że scholastyka prowadzi do wojen religijnych i waśni. Kościół zrewanżował się Kartezjuszowi potępieniem jego i jego filozofii
(rok 1867, za pontyfikatu Piusa IX, w „dziele" zatytułowanym "Syllabus",
rozdział drugi, teza 13). W ten oto sposób kościół pokazał swe ograniczenie i nieprzystosowanie do realnych czasów. Jedyną odpowiedzią na argumenty nie
było rozumowe działanie, lecz potępianie. Tak było najłatwiej gdyż wszystko
przyjmowano a priori, bez dyskusji.
1 2 3 4 5 Dalej..
« (Published: 06-06-2002 Last change: 12-08-2010)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 404 |
|