Science »
Pani Gromadzińska: polska prorokini spirytyzmu [2] Author of this text: Stanisław Wasylewski
A potem znowu dziewczynka: | Lila przyszła nie wzywana, | | Bo dziś tutaj jest od rana, | | Chcielibyście o czym wiedzieć?… | | Trudno mi tu darmo siedzieć. | W domu pp. Gromadzińskich zbierało się co czwartku kółko lwowskich zwolenników
„duchownictwa", tak bowiem spolszczono termin spirytyzmu. Przejąwszy się gorąco ideami Allana Kardeca, postanowili je przeszczepić na grunt polski i wzięli się do pracy we Lwowie. Z żarliwością kacerzycy, z naiwnością dyletantki i uporem monomana wzięła się do pracy pani
Malwina. Imion jej współpracowników nie znamy, z wyjątkiem jednego: był to pan Horacy Letronne, emigrant i nauczyciel języka francuskiego. Od adeptów swych wymagali nie tylko „pojęcia pięciu zmysłów", ale nadto — pokory wobec niedocieczonych tajemnic Bożej przyrody. Już w r. 1868 zebrania odbywały się stale w domu przy placu Mariackim, naprzeciw dzisiejszego pomnika Mickiewicza, z udziałem braci i sióstr, z ceremoniałem prawie masońskim. Liczne i górne cele przyświecały gorliwej trójce „duchowników". A więc: zjednać sekcie jak największą ilość wyznawców, upowszechnić dzieła
Kardeca i stoczyć zwycięską walkę z przesądem, który dotąd uważa spirytyzm za głupstwo lub zabawkę. W tym celu założono pismo, pierwsze w języku polskim pismo spirytystyczne: „Światło Zagrobowe". Pan Karol Gromadziński rzucił igłę, żelazko i zasiadł na fotelu redaktora, „w biurze naprzeciw katedry w domu pod 1. 28", jako współwydawca podpisywał miesięcznik wspomniany Francuz p. Letronne. W lipcu 1869, w dwa miesiące po śmierci proroka i apostoła wyszedł numer pierwszy. Był bardzo uroczysty: „Ufni w pomoc światła duchowego — brzmiały słowa manifestu — podnosimy sztandar spirytyzmu". Następnie zaznaczono, że pismo to wychodzić będzie pod podwójnym patronatem: Allana Kardeca i… ewangelii św. Mateusza: „Gdzie są dwaj zgromadzeni w imię moje itd." Nielicznych zrazu swych czytelników zachęcali państwo Gromadzińscy ogromnie ponętnymi perspektywami. Obiecywali: 1. „dać dowód namacalny istnienia życia zagrobowego", 2. zapewnić szczęście i błogosławieństwo tym, którzy się przejmą ich zasadami, 3. wskazać „wątpiącym i chwiejącym się" możność łatwej komunikacji z duchami osób zmarłych. Zważywszy koszta prenumeraty (2 zł rocznie bez przesyłki, 2 zł 50
ct. z przesyłką do wszystkich państw Europy) zaznaczyć trzeba, że komunikacja ta była nie tylko łatwa, ale i tania. Skład współpracowników pisma był istotnie fenomenalny, nie mogło się nim poszczycić żadne inne pismo na świecie przez zwyczajnych śmiertelników wydawane! Już zaraz w pierwszym numerze pomieścił dłuższą naukę...
św. Stanisław Szczepanowski, tłumacząc w słowach dość mętnych dlaczego to Pan Bóg pozwala teraz duchom stykać się z ludźmi (t. I, str. 14). Kto by śmiał kwestionować autentyczność relacji krakowskiego biskupa, otrzymanej „przez pośrednictwo pani Malwiny G. dnia 19 czerwca 1869", temu obiecywała redakcja okazać „pismo
oryginalnej (?) tej korespondencji w biurze wydawnictwa". Później drukowano w „Świetle
Zagrobowym" dłuższe i posilne traktaty św. Pawła, oświadczającego się całym sercem po stronie pisma i kółka czwartkowego (t. II, str. 26). Szczególnie przychylnym redakcji był cesarz Napoleon
I, który, jak obwieszcza redakcja, „chcąc dać żywy dowód sympatii dla naszego koła, obiecał napisać pamiętnik życia swego w rodzaju spowiedzi" (t. I, str. 8). Skończyło się jednak na zapowiedzi. Dziwnie konsekwentny był ten cesarz Francuzów, bo i tej pozagrobowej obietnicy także nie dotrzymał! Uroczysty obchód pogrzebu odszukanych szczątków Kazimierza Wielkiego w r. 1869 zachęcił redakcję do szukania kontaktu z jego duchem. Lecz król chłopków nie miał jakoś ochoty do zawarcia tej znajomości i wysłał w zastępstwie ducha Gedeona Szumlańskiego. Obecni zadali mu szereg pytań. Na zapytanie jaki jest stan obecny ducha Kazimierza Wielkiego — była odpowiedź, że stan jest, owszem, szczęśliwy. Czy potrzebuje modlitw? Nie potrzebuje.
Czy nie wszedł w powtórne życie ziemskie? Nie wszedł i sam za grzechy swoje pokutuje. W ogóle duch ten zachował się wcale zimno i nie zdradzał żywszych sympatii dla przyjaciół pani Malwiny. Natomiast w sposób poetyczny opowiadał o niebie. W chwili obecnej znajduje się "na wielkiej przestrzeni, gdzie jasnozielony rozsiewa różnobarwne kwiaty… gdzie niebo, opatrzone tysiącem gwiazd, które główki pałające kłonią ku ziemi, a wkoło cisza święta… a na tej przestrzeni tysiące mężów z różnych stron w różnych strojach… Wszystko to są Słowianie… (t. I, str. 60). Współpracownikiem „felietonu spirytystycznego", bo i taką rubrykę miało „Światło Zagrobowe", był Tomasz Kajetan Węgierski. Ten niezbyt płodny za życia poeta stanisławowski teraz z wielką ochotą i pilnością podyktował redakcji całą powieść pt.
Książęcy żart. Zresztą rzecz bezbrzeżnie nudna i nieudolna. Rzecz dzieje się w Warszawie na początku wieku XIX.
(Passus niemiły, widocznie zapomniano zajrzeć do encyklopedii. Węgierski żył w wieku XVIII.) Współpracownik czwarty: Juliusz Słowacki nie popisał się nadzwyczajnie. Wspaniały mocarz słowa, co w jego ręku lśniło wszystkimi kolorami zaświatów, tym razem pożyczył sobie słów od owych kartek wróżbiarskich, które już wówczas, za czasów p. Malwiny, białe myszki wyciągały z katarynek na przedmieściach!... Właściwie był to rodzaj wywiadu z duchem twórcy Anhellego. Zadano dwa pytania: o "niektóre objaśnienia względem poematu
Kordian" oraz o „udzielenie rady pytającemu co do dalszego kształcenia się w naukach". Słowacki za pośrednictwem p. Malwiny mówił co następuje: „Na pierwsze pytanie dam odpowiedź później… Myśli moje wówczas były tak różne i dziwaczne, że nie chcę nic z tego wspomnienia. Daj inne pytanie, które by dla ciebie mogło się stać pomocą i posłużyć radą, o! młodzieńcze marzący, jak wszyscy w wieku twoim… Z chęcią… Słowacki w chwilach wolnych poda ci radę i porymuje [!] jeszcze… ale inaczej dziś… dziś nie ma już marzyciela fantastycznego… duch oczyszczony widzi inaczej i inne dzieje pisałby dziś polskiej dziatwie!… (Podpisano): Juliusz Słowacki". Ten oczyszczony Słowacki, który „w chwilach wolnych porymuje" dla rozrywki „polskiej dziatwy". Nadzwyczajne!
Nareszcie duch Adama Mickiewicza podyktował dnia 29 maja 1869 na drodze spirytyzmu
Krótkie porównanie Tadeusza Kościuszki i Napoleona. Było to pensum uczniowskie, napisane mętną i cudaczną gwarą mediumistyczną! Ogłoszono je już nie na szpaltach „Światła Zagrobowego", ale w osobnej książce, zredagowanej i wydanej przez owego p.
Letronne.
Tak wzięto na tortury i arcymistrzów słowa. Stali się zjawami, przychodzili co czwartku na plac Mariacki i, przefiltrowani przez móżdżek żony lwowskiego krawca, pletli niestworzone brednie. I nie było prawa autorskiego, które by położyło kres tym nieznanym „utworom pośmiertnym". Na szczęście tortury romantyków nie były jedynym celem pisma. „Światło Zagrobowe" umieszczało ponadto „porady co do sposobu rozmów z duchami" (t. II str. 161, 183), pośredniczyło w nabywaniu dzieł spirytystycznych we wszystkich językach świata, obiecywało przeprowadzić generalną i może już nareszcie decydującą kampanię z szatanem (t. I, str. 5, t. II, str. 126) — a między wierszami i cichutko przemycano nieraz zapowiedzi o zamierzonej walce z Kościołem i konieczności jego reformy. Przede wszystkim atoli wysiłek p. Malwiny i p. Horacego zmierzał w kierunku wykładu i wspólnej z czytelnikami lektury dzieł Mistrza, Allana
Kardeca. Czynił to przeważnie pan Horacy i przekładał w wyjątkach wszystkie ważniejsze rozprawy apostoła nowej wiary. Poznajomiono najpierw czytelników polskich z „perispritem" i reinkarnacją.
„Perisprit" nazwano po polsku „szatą uźroczą" albo krótko „uźroczem". W ślad za Kardecem tłumaczyła p. Malwina, iż: „to uźrocze nie jest wcale zamknięte w granicach ciała, jak w jakim pudełku, lecz przez swą fluidyczną naturę wylewa się, błyszczy na zewnątrz i formuje około ciała rodzaj atmosfery, której myśl i siłę woli rozciągnąć mogą mniej i więcej". W ciągu dwu lat istnienia pisma przetłumaczono wszystkie ważniejsze ustępy jego książek, a nawet wydano osobno
Księgę duchów. Lecz nie tylko lwowskich ezoterystów organem był ten miesięcznik w bladoniebieskich obwódkach. Pod sztandarem „Światła" stanęli skwapliwie
spirytyści polscy z całej Polski. Jakiś „brat z Kamienobrodu" przysyłał swe elukubracje, załączając „pozdrowienie braciom i siostrom w spirytyzmie", „laik spod Babiej Góry" komentował Pismo św. wzorem Mistrza. Anonim z Krakowa wołał: „Przyjmij szanowne zgromadzenie wyraz radości, jaka napawa serce każdego Polaka przez to wreszcie zawiązujące się towarzystwo wspólnej pracy nad Światłem i Prawdą. Dążnością swą w pracy duchowej Lwów wyprzedził grody inne", (t. II, str. 25). Zatem istna sekta! Krakowskim protektorem kółka był stary wiarus napoleoński Wincenty Karwicki, serdeczny przyjaciel Allana Kardeca, który wspierał wydawnictwo materialnie. Aż z Petersburga przysyłał artykuły Henryk Stecki, również przyjaciel Kardeca. Ten Stecki wydał był w Paryżu książkę pt.
Le spiritisme dans la bible (Paris 1870), gorąco chwaloną i zalecaną przez Mistrza w „Revue pirite". I nad Bosforem znaleźli się zwolennicy p. Malwiny, rodacy, którzy założyli w Konstantynopolu filię „wygnańców
spirytystów". To jedno przyjemnym było wśród wszystkich członków tego związku, że tam właściwie nikt nie umierał, bo i po śmierci cielesnej uczestniczył za pomocą swego uźrocza w pracach towarzystwa. I po śmierci nawet (np. śp. Karwicki) ogłaszali artykuły w „Świetle
Zagrobowym". „Światło Zagrobowe" było także organem Kółka spirytystów-Polaków w Lipsku, założonego przez E. L. Kasprowicza i Adolfa hr. Ponińskiego (+1878). „Polacy niech się nie obawiają — pisał tenże Kasprowicz — zostać spirytystami. Znajdą oni i dla swych pojęć politycznych i dla uczuć serca i w ogóle
dla wszystkich uczuciowych obowiązków rozwiązanie w spirytyzmie". Więcej jeszcze: „Znajdą w spirytyzmie to, czego dotychczas daremnie szukali — przyszłość swoją!" (t. I, str. 27).
1 2 3 Dalej..
« (Published: 13-01-2005 Last change: 25-01-2005)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 3881 |