The RationalistSkip to content


We have registered
204.473.687 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Religions and sects » Religion science

Quasi-filozofia w mitach [1]
Author of this text:

Koncepcje quasi-filozoficzne czyli co kryje się za mityczną narracją?

O ile skłonni jesteśmy podziwiać i doceniać sztukę plastyczną i architekturę starych, przedgreckich cywilizacji, o tyle nasze mniemanie o zdolnościach filozoficznych ich twórców nie jest najlepsze. Zdolności do rozważań filozoficznych przypisujemy wciąż — jako pierwszym — Grekom. Czy słusznie? Bo przecież "… zawsze i wszędzie sztuka plastyczna czerpie swe natchnienie i ideały z tworów kultury duchowej, odbijając pewną filozofię widzenia świata" (Bator, 1993, s. 4).

Czytając zaś mity egipskie, sumeryjskie czy greckie wkładamy je „między bajki", nie zauważając ich głębszych przesłań i myśli czy idei tkwiącej poza narracją. Niesprawiedliwe jest już to, iż sam termin „mit" zrównaliśmy w naszej ocenie ze słowem „bajka", „nieprawda". Tymczasem mit jest czymś daleko więcej… Na szczęście badacze mitów i przekazów religijnych ostatnimi czasy, przedzierając się przez warstwy opowieści, odsłaniają ich głębsze znaczenia i coraz częściej wyciągają takie na przykład wnioski: "Nie można dziś stwierdzić, czy mit był pierwotnie ilustracją formuły filozoficznej, czy też idea filozoficzna została później wydestylowana z mitu. Z pewnością mit wywodzi się z odległej przeszłości, ale to samo można powiedzieć o filozofii. Któż wie jakie myśli snuły się po głowach starożytnych mędrców, którzy stworzyli mit, przechowali go i przekazali nam? Analizując archaiczne symbole i w wnikając w ich tajniki, bardzo często odnosimy wrażenia, że powszechnie przyjęta koncepcja historii filozofii opiera się na całkowicie fałszywym założeniu, iż myślenie abstrakcyjne i metafizyczne zaczyna się dopiero z chwilą, kiedy pojawiają się pierwsze wzmianki o nim w zachowanych do naszych czasów przekazach". (J. Campbell, 1997, s. 199). Czy wciąż mamy wierzyć, że pierwszym filozofem był Tales?

Jedną z podstawowych kwestii jest problem odnoszących się do formacji religijnych terminów, którymi nauczyliśmy się posługiwać — zapytajmy zatem: Czy w tamtych kulturach naprawdę mamy do czynienia z politeizmem? Po początkowych nietrafnych a uproszczonych wnioskach (o animizmie, fetyszyzmie itp.) dotyczących istoty religii Egiptu, Sumeru czy Indii, badacze nareszcie bliżej pochylili się nad zagadką świadomości twórców tamtych systemów religijnych i quasi-filozoficznych i dostrzegli pewne paradoksy. Pozwalając sobie na nieco lżejszy ton: ludzie w Polsce uważają, że Hindusi wierzą w „świętą krowę". Autorka była świadkiem takiej konkluzji, do której doszły rozmówczynie, prowadząc rozmowę w sklepie. Nie mogły się temu nadziwić. Cóż, Hindus pewnie nie może się nadziwić, że chrześcijanie co tydzień pożerają ciało swego boga. Oto do czego prowadzi dosłowne traktowanie symbolu! Tak i Egipcjanie nie wierzyli np. w boga z głową skorpiona. Fizyczna forma obrazu i jego sens to jednak niezupełnie to samo. Campbell powiada: „Symbole są jedynie nośnikami znaczenia; nie można ich mylić z ich treścią, czyli tym, do czego się odnoszą. Bez względu na to jak atrakcyjne czy imponujące mogą się wydawać, zawsze pozostaną tylko wygodnymi środkami przekazu, dostosowanymi do naszego pojmowania." (1997, s. 177).

Zatem niektórzy badacze posługują się dziś terminem henoteizm, określając tak wiarę w Jednego i zarazem w wiele bóstw. Inni wobec wiary Egipcjan stosują termin panenteizm i twierdzą, że Egipcjanie posiadali wyraźne inklinacje ku monoteizmowi (por. Bator).

Czy naprawdę tak trudno uwierzyć, że ludzie którzy projektowali i wznosili takie budowle jak te w Mezopotamii, Harappie, Knossos czy Gizie, prowadzili handel na wielką, międzynarodową skalę, posiadali szkoły, sztuki plastyczne na takim poziomie, że jeszcze dziś budzą zachwyt, mieli przy tym światopogląd pasujący do plemion z epoki kamiennej? Z całym szacunkiem dla tych plemion, zresztą.

Czy więc tak musi nas zdumiewać, że Egipcjanie od zarania posiedli pojęcie jednej, wszechogarniającej boskości, którą — a nie jest to imię własne! — zwali ntr, co egiptolodzy transliterują na neczer?

Neczer to nie tyle bóg, jak wcześniej ten termin tłumaczono, ile raczej bezosobowa siła, to źródło wszelkiej etyki, wszelkiego istnienia i władca losu (Bator, 1993, s 14). Prawdę mówiąc to pojęcie i ta nazwa przywołuje skojarzenie z pewnym terminem sumeryjskim. I nie tylko brzmienie wyrazu jest podobne — podobne są też zakresy znaczeniowe. Sumerowie (a może już ludność mieszkająca na terenach Mezopotamii przed Sumerami, tzw. Obeidzi?) wierzyli w istnienie odwiecznej Siły rządzącej wszechświatem i w jednorodność materii. Bogowie nie są stwórcami — wyłonili się z tej Siły, jak inne byty i jak Prawa kierujące światem. Prawo, przeznaczenie — jak oddać tę intuicję ontologiczną? To właśnie Sumerowie zwali nam-tar. Bezosobowa moc mająca określać losy wszystkich bytów. Oczywiście wciąż wiemy mało nawet o egipskich koncepcjach, choć zdawałoby, że posiadamy wcale pokaźne zasoby odczytanego piśmiennictwa, a sumeryjskie tabliczki są jeszcze bardziej niekompletne. Ale nie będzie chyba wielkiego błędu, jeśli postawimy tezę, iż ntr i nam-tar to były bliskie sobie pojęcia i może nawet wywodzące się z jednego źródła… Los, przeznaczenie, bezosobowa moc „pilnująca" Porządku w świecie — te wszystkie elementy odsyłają nas z kolei ku indyjskiej koncepcji karmy, dharmy i rty. Choć w tym miejscu trzeba przyznać, że to zagadnienie wymagałoby dalszych badań, tym bardziej, że mimo indyjskiego konserwatyzmu, dającemu badaczowi nadzieję na zachowanie się wielu prastarych idei, po dziejowych perturbacjach pewne rozwiązania musiały ulec dosyć daleko idącym zmianom.

W. Bator konkluduje, że wśród Egipcjan powszechna była myśl o Stwórcy, który powołał byt z siebie samego i nadal jest w nim wszechobecny. Tu można tylko wykrzyknąć „to tak samo, jak w Indiach". Stwarzanie przez boga bytu z siebie samego, niejako emanowanie siebie w świat przez bóstwo to przecież charakterystyczna cecha wierzeń hinduskich. Nie może być raczej wątpliwości, jakkolwiek byśmy te zależności tłumaczyli.

"...Jedynym, który zachowuje swą jedność
stwarzając świat (...)
Chwała Tobie, stwórco tego wszystkiego,
Chwała Jednemu, który pozostaje Jednym..."
(z hymnu do Amona, cyt. za: Bator, 1993, s. 15)

"(...) Jedyny, choć ukazujesz się w tysiącach zjawisk (...)"
"(...) Jesteś jeden jedyny, choć rozmaite masz ramiona (...)"
"(...) Imiona twoje liczne i coraz inne,
A nikt nie zna ich w pełni (...)"
(cytat również z hymnu do Amona, z: Dywan wschodni [red.] A. Lange, 1921)

podobne treści można znaleźć np. w hymnie do Ra:

"Witaj wszechpotężny bycie, który w form tysiącach się ujawniasz (...)"

A w Indiach:

"..Przez własną moc To Jedno bez tchu oddychało
I nic innego nigdzie poza nim nie było."
(z hymnu Rigwedy, hymn 82, zob.: Michalski (tłum i oprac.), 1912, s 141)

W wielu innych tekstach przejawia się myśl o Jedności, jednorodności bytu. „On jest bowiem Taczenem, który wyemanował bogów, a wszelkie rzeczy: pożywienie, produkty, ofiary dla bogów i wszystkie dobra są jego cząstkami" zapisano na tzw. Steli Szabaki (za: Bator, 1993, s. 28). Świat jako „ciało" boga — to myśl iście indyjska (zresztą nie tylko indyjska). Tekst jest jednak egipski.

Tak i Sumerowie uważali, że ich bogowie nie są stwórcami świata (w takim pojęciu w jakim my to pojmujemy, jako stworzenie ex nihilo). Bogowie wyłonili się z Bytu, a pierwsi z nich mieli moc stwarzania dalszych bytów — z siebie, oraz Praw. To za co odpowiadali bogowie, to dalsze harmonijne trwanie świata i jego rozwój, który musi iść zgodnie z Prawem i Przeznaczeniem (nam-tar). Bogowie działali zatem w ramach Bytu, którego także byli „dziećmi". Byt i Prawa, czyli jakby Coś i Jak — są niejako dane, odwieczne. I w sensie epistemologicznym — niepoznawalne! Ostatecznej rzeczywistości nie można pojąć naszym uwarunkowanym umysłem czy sercem — w sukurs temu przeświadczeniu Sumerów poszli mędrcy Indii, szczególnie ci, którzy byli twórcami Upaniszad. To tam pojawia się formuła „neti-neti". Nie to-nie to — cokolwiek powiesz o Absolucie, będzie to nie To.

Ale i w Rigwedzie czytamy:

"Nie było bogów przed stworzeniem świata!
Któż wie od kogo wszechświat ten pochodzi?
ON, od którego wszechświat ten pochodzi,
ON jeden wie — a może i ON nie wie?"
(hymn X,129, cyt. za: Deussen, 1914)

Oto w tym pięknym hymnie pojawia się przed nami prastara intuicja podpowiadająca, że to nie ci czczeni bogowie są stwórcami świata, i że Ten Prawdziwy Stwórca jest niepoznawalny.

Nic nie można o Nim powiedzieć, ale wiemy, że Jest. A w Egipcie?

"Ale w sobie Tyś nieznany -
Niewiadomy, niepoznany -
Żaden słaby język ludzki,
Nie potrafi nam określić
Z niczym Twego podobieństwa (...)"
(Hymn do Ra, [red.] A. Lange, 1921, s. 16 )

A skoro Bóg obecny jest w każdej istocie i każdej rzeczy jaka jest w kosmosie — to konsekwentnie jego hierofanią może być… wszystko! A co tym będzie, to już sprawa tradycji, nauk, przekazu. Hindusi nie czczą krowy — lecz Boga w niej, nie składają rąk w geście namaste przed człowiekiem lecz Bogiem w nim. Sądzić należy, że Egipcjanie, Sumerowie, Kreteńczycy mieli bardzo podobne odczuwanie świata i jego sakralności.

Aby oddać przeczucie jaka jest istota tego świata „pełnego Boga", używano rozmaitych środków przekazu — obrazu, symbolu, opowieści, wykładu. Opowiadano więc w mitach o samoofiarującym się bogu, dzięki ofierze którego mógł powstać świat — tak jest w przypadku indyjskiego Puruszy. Mówiono o tym, że świat jest ciałem rozćwiartowanego pierwotnego boga — stąd motyw ćwiartowania Ozyrysa, Pradżapatiego, Dionizosa. Te mity to przekaz w „podobieństwach", by posłużyć się terminem ewangelicznym, dotyczący tej samej prawdy, która może być przekazana w subtelniejszy sposób. Nie należy takich mitów interpretować tak, jakby ci, którzy je układali wierzyli w prosty i bezpośredni sposób w takie opisy, i nie byli zdolni do odbioru metafory. Jeśli tak prosto zinterpretujemy ich mity, wtedy rzeczywiście ich twórcy objawią się nam jako barbarzyńcy...

Ale w ich myśleniu o naturze uniwersum musiało się oczywiście pojawić pytanie: skąd wielość form i istot? M u s i zatem pojawić się koncepcja dwójni. Najwyższą formą wiedzy według Hindusów jest szkoła a-dwaita-wedanty (wiedzy o Jedności, która jest istotą, ale nie formą świata; wiedzę o tym osiąga się w swoistym procesie poznawczym, jakim jest joga i medytacja). Ale jest i dwaita-wedanta — badająca byt w aspekcie fundamentalnego procesu powstawania. Hindusi prawie we wszystkich swych głównych szkołach filozoficznych mówią o Jedni i o Dwójni. Świat istnieje pomiędzy biegunami bytu.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Raj - od mitu do utopii
Starożytne wyprawy dalekomorskie


« Religion science   (Published: 05-06-2002 Last change: 06-09-2003)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Number of texts in service: 90  Show other texts of this author
 Newest author's article: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 395 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)