The RationalistSkip to content


We have registered
204.315.896 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Rozważania świąteczne
Author of this text:

Z perspektywy teologicznej celem istnienia ludzkości jest służba bogu. Jako twór bożej fantazji, mamy obowiązek:

1. Poszukiwania istoty bytu poprzez posłuch i zaufanie do duchowieństwa, bożych ambasadorów w realnym świecie.

2. Podejmowania wysiłków w poznaniu świata, danego nam z kaprysu bóstwa, aby krzepić nasze uwielbienie dla Stwórcy, który tak roztropnie ten świat urządził.

Współczesne kościoły chrześcijańskie nie sprzeciwiają się otwarcie działalności poznawczej. Co więcej, od wieków czyniły i wciąż czynią wysiłki, aby udowodnić fundamentalną dla chrześcijaństwa tezę — istnienie boga, przy użyciu rozumu, bez podpierania się ślepą wiarą. Inaczej, próbuje ślepą wiarę poprzeć rozumem. Rozważmy skuteczność i uczciwość intelektualną tej działalności na podstawie kilku „racjonalnych" dowodów na istnienie Boga, jak przedstawia je chrześcijaństwo.

Pierwsza przyczyna

Argument ten jest zasadniczo najprostszy, a zatem często wysuwany przez zwolenników chrześcijaństwa. Utrzymuje on, że każde obserwowalne wydarzenie i obiekt mają swą bezpośrednią, poprzedzającą je przyczynę. Jeśli podążymy wzdłuż łańcucha skutków i przyczyn w odpowiednio odległą przeszłość, dotrzeć musimy do przyczyny pierwszej, którą jest akt stworzenia z woli bożej (nawet jeśli jest to prawybuch).

Argumentacja taka miała być może wartość, kiedy wiedza ludzka ograniczała się do wniosków wysnuwanych z obserwacji, przy użyciu ograniczonych ludzkich zmysłów. Współczesna kosmologia postuluje prawybuch jako początek naszego poznawalnego świata, nie wyklucza jednak jego modelu oscylacyjnego, w którym ekspansja i grawitacyjne zapadanie się następują cyklicznie. Wprowadzania dodatkowego elementu sprawczego w postaci bytu nadprzyrodzonego jest w tym modelu zbędne i dodatkowo niezgodne z zasadą, popularnie zwaną „Brzytwą Ockhama".

Przyczynowość nabiera zupełnie nowego znaczenia w świetle fizyki kwantowej. Na poziomie cząstek elementarnych rządzą bowiem zasady czysto statystyczne, zaś element uniwersalnego czasu, tak istotny w tradycyjnie pojmowanych związkach przyczynowo- skutkowych, nie ma zastosowania. W niektórych zjawiskach w obszarach lokalnych przyczyna następuje po skutku.

Względność czasu i przestrzeni obowiązująca w teorii Einsteina, anuluje absolutną zależność skutków od przyczyn, bowiem sekwencyjność wydarzeń i czas ich trwania zależą od warunków w jakich znajduje się obserwator lub przyrząd pomiarowy.

Argument pierwszej przyczyny zastosowany w dowodzie, na zasadnicze dla kosmologii chrześcijańskiej, istnienie Boga, musi być absolutny. Powinien zatem mieć zastosowanie w kwestii kto, lub co „sprawiło" boga. Nasuwa się tu analogia z kosmologią hinduistyczną, w której świat spoczywać ma na grzbiecie słonia, który stoi na skorupie żółwia. Na czym stoi żółw hinduizm nie wyjaśnia.

Związki przyczynowo skutkowe nie są w naturze absolutne. Nie posiadają wartości niezależnego argumentu w kosmologii. Są zatem, pozbawione wartości w dowodzie na istnienie Boga.

Zamierzona celowość

Rozumowanie w ramach tego argumentu obraca się wokół następującego poglądu: Wszystko na świecie zbudowane jest w sposób umożliwiający istnienie życia, które nie byłoby możliwe, gdyby świat był nieco inny.

Według logiki tego argumentu człowiek posiada uszy po to, żeby kapelusz nie spadał mu na oczy. Od czasów Darwina rozumiemy, że środowisko naturalne nie zostało skonstruowane, aby służyć ludzkości, ale człowiek powstał jako produkt tego środowiska, poprzez proces ewolucji.

Jest raczej przerażające, że wiele osób wciąż wierzy, że nasz świat, ze wszystkimi defektami, stworzony został na nasz użytek przez wszechmocnego i ultradobrego Boga. Akceptując celowość bytu i świata poddajemy w wątpliwość dobroć Boga. Świat jest niedoskonały. Jeżeli Bóg stworzył świat najlepszy z możliwych, to podlegał ograniczeniom w akcie stworzenia, co kwestionuje jego omnipotencję. Gdyby udzielono mi wszechmocy, nawet jeśli nie mam aspiracji do absolutnej dobroci, na pewno nie stworzyłbym świata z Inkwizycją, Hitlerem, Stalinem i pluskwami.

Nauka zdaje sobie sprawę, że wszechświat nie jest wieczny i niezmienny. Życie na przeciętnej planecie, w przeciętnej galaktyce jest zjawiskiem tymczasowym. Za około 5 miliardów lat Słońce przestanie być gwiazdą stałą, ze wszystkimi tego skutkami. Argument zamierzonej celowości miał sens w małym, prostym wszechświecie naszych odległych przodków. W kontekście współczesnej kosmologii, wartości nie posiada.

Prawa natury

Dowód oparty na istnieniu praw natury popularny był w XVIII wieku. Powstał on pod silnym wpływem Newtona i jego kosmologii. Obserwując na przykład, ruchy ciał niebieskich ludzkość trwała w podziwie dla posłuszeństwa natury wobec pewnych reguł, które wydawały się być dane od bytu nadprzyrodzonego.

Od tamtych czasów stało się oczywiste, że większość zjawisk podlega zasadom, które są tylko pewną konwencją stworzoną przez człowieka. Natura nie zachowuje się bowiem zgodnie z prawami. Lokalne w sensie przestrzennym i czasowym regularności jej zjawisk umożliwiły powstanie życia, człowieka, a później ich opis i pewną przewidywalność. Pozornej regularności nie należy mylić z posłuszeństwem natury do działania według praw. Prawa można przestrzegać lub nie. Nasze ograniczenia w okowach zjawisk naturalnych nie są przedmiotem wyboru. Będąc produktem natury jesteśmy niewolnikami jej zachowań.

Przychylność natury dla naszego istnienia jest antropocentrycznym błędem. Na Marsie nikt nie zadaje sobie pytań o istotę bytu. Gdyby w przeszłości Ziemi zaszły lub nie miały miejsca pewne wydarzenia, również na Ziemi nikt nie pytałby o sens bytu i nie odnosił iluzji działania specjalnych praw naturalnych.

Poza kontekstem ludzkiej egzystencji, możliwej na skutek przypadkowych warunków w naszej obecnie części wszechświata, nie ma praw naturalnych i ludzkich. W galaktyce M87 żelazo topi się także w temperaturze 1535 stopni C, ale „nie wie" o tym, bo to człowiek z tej regularności uczynił „prawo".

Regularności i powtarzalność pewnych zachowań natury dowodzą tylko, że w naturze zachodzą regularności i powtarzalność, nie zaś istnienia bóstwa-prawodawcy.

Moralność

Argument ten utrzymuje, że bez boga nie byłoby różnicy między dobrem i złem. Skłania on do zastanowienia, czy definicja dobra i zła, a stąd różnica między nimi, są produktem bożej decyzji, czy nie. Jeżeli pochodzą od boga to nie ma między nimi różnicy, poza arbitralnie przez bóstwo wymyśloną. Argument moralności nie ma w tym przypadku sensu.

Z drugiej strony teologowie utrzymują, że bóg jest dobry. Dobro i zło są zatem nadrzędne względem boga. Jest on tylko pośrednikiem w przekazaniu pewnej uniwersalnej racji, której podlega sam. Argument moralności pochodzącej od Boga również w tym przypadku nie ma sensu, bo wymaga wiary w nieskończoną hierarchię bóstw, narzucających swym podwładnym zasady dobra i zła.

Na niesprawiedliwość świata chrześcijaństwo wymyśliło kompensatę w postaci wiecznej szczęśliwości. Podobno cierpienia za życia będą wynagrodzone w niebie. Trudno jednak dopatrywać się sprawiedliwości w cierpieniu niezliczonych zwierząt, nękanych pasożytami i żywcem pożeranych przez drapieżniki. To cierpienie nie zapewnia zbawienia; zwierzęta nie mają duszy.

Dowody na istnienie bytów nadprzyrodzonych często imitują logikę, którą posługuje się nauka. Cierpią jednak na zasadniczy, dyskwalifikujący je defekt: dopasowują strukturę dowodów do wcześniejszego, niewzruszalnego przekonania, że Bóg istnieje. Nie posiadają przez to wartości dowodu w sensie naukowym. Poddają przy tym w wątpliwość adekwatność czystej wiary, która jest centralnym elementem każdej irracjonalnej ideologii. Oddawanie doktryny chrześcijańskiej pod obstrzał racjonalnej metodologii naraża ją na konfrontacje z rygorami metod naukowych, a tym chrześcijaństwo, jako jedna z mitologii, oprzeć się nie jest zdolne. Fantazje cierpią dotkliwie, kiedy są nierozważnie konfrontowane z racjonalizmem. Znacznie zdrowiej jest dla nich pozostać w świecie bajki. Przynajmniej mają wtedy szansę akceptacji przez dzieci i osoby „młode" duchem.

*

„Horyzont", Numer 6, Brisbane, grudzień 1998


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Skąd tyle zła ?!
Rozważania Platona o użyteczności kłamstwa w sprawach religii

 Comment on this article..   See comments (2)..   


«    (Published: 21-03-2005 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Witold Ryniuk
Publikował w "Horyzoncie". Mieszka w Australii

 Number of texts in service: 7  Show other texts of this author
 Latest author's article: Nic na wiarę...
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 4030 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)