The RationalistSkip to content


We have registered
204.321.432 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji
 Science » » » »

Perfekcyjny świr czyli o nerwicy natręctw [1]
Author of this text:

Wprowadzenie do psychopatologii

Jednym z terminów, który został określony przez Czytelników jako niejasny, był termin „mechanizmy obronne". Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby od niego zacząć kolejną część naszego cyklu.

Mechanizmy obronne osobowości (lub mechanizmy obronne ja) to jedno z podstawowych pojęć dla człowieka, który pragnie zrozumieć funkcjonowanie psychiki. Jest to jeden z tych terminów, które będą powracać w różnych konfiguracjach, aby w końcu stać się — na ile to możliwe — jasnymi. Jest oczywiste, że człowiek, aby fizycznie przetrwać, musi zapewnić sobie pewne warunki. Musi się odziać, by chronić przed zimnem, musi znaleźć na noc miejsce do spania, musi unikać pewnych substancji i starać się przyjmować do swego organizmu inne, odżywcze. Tak więc ciało człowieka wymaga pewnego stopnia pielęgnacji, biernie się w świecie nie utrzyma. Otóż podobnie jest z psychiką, a ściślej z naszym ja. Ja bowiem nie jest czymś tak stabilnym, jakby mogło się nam wydawać, nie jest mocarzem i potrzebuje ochrony. Tę ochronę zapewniają mu mechanizmy obronne. Tyle że — w odróżnieniu od naszej troski o ciało — działają one głównie nieświadomie, czyli automatycznie. Ale przed czym ma się bronić nasze ja? O, jest tego mnóstwo, ale można to zawrzeć w trzech ogólnych kategoriach. Tym co zagraża ja są: pewne myśli (wyobrażenia, wnioski, spostrzeżenia, wspomnienia), pewne emocje oraz pewne impulsy popędowe. Wszystkie te „rzeczy" mogą zagrażać jego spoistości, jego „gładkiemu" funkcjonowaniu. Co dokładnie i jak to coś zagraża ja, o tym będę jeszcze mówił.

Czym jest samo ja? Nie sposób go jednoznacznie wyróżnić, pokazać "oto: ja". Ale można to zrobić z pewnym przybliżeniem. Upraszczając, moje ja jest tym, z czym się utożsamiam, oraz moim świadomym myśleniem. Czyli to, co o sobie myślę, oraz moje świadome myślenie w ogóle — to ja. Jeśli można tak powiedzieć, w ja mieści się moja racjonalność wraz z moją wiedzą o mnie samym. Jednak w psychoanalizie i psychopatologii, gdy mówimy o ja to raczej pomijamy „myślenie jako takie" (rozum, racjonalność) i koncentrujemy się na poczuciu tożsamości, podmiotowości.

"No dobrze, ale czy nie można powiedzieć, że ja to po prostu cała psychika człowieka?" W żadnym wypadku! I każdy zna powód. Najzwyklejsze marzenie senne pokazuje nam, że psychika nie ogranicza się do ja. Czy sen wymyślasz sobie sam? Nie. Sen nierzadko cię zaskakuje, przychodzi jakby znikąd, ktoś ci go „wyświetla". Z drugiej strony, jest jasne, że pochodzi z twojej psychiki. Rozwiązanie tej pozornej sprzeczności jest jedno: psychika jest szersza od ja. Zawiera obszar nieświadomy. Nieświadome, nieświadomość (niekiedy mówi się też: podświadomość), to kolejne pojęcie, które musimy znać (ba, tym razem najgłówniejsze z głównych). Również je będę jeszcze omawiał.

Powiedziałem, że ja nie jest mocarzem. Istotnie, łatwo je „zranić". Wyobraź sobie, że jesteś znanym i lubianym kabareciarzem. Pewnego dnia kolejny raz wychodzisz na scenę, i gdy kończysz występ zapada cisza. Nikt się nie śmieje, nikt nie bije braw. Czujesz, że krew odpływa ci do nóg, nie wiesz co zrobić, nie byłeś na to przygotowany. Możesz mieć wrażenie jakbyś rozpadał się na kawałki. Co się stało? Można powiedzieć, że ta cisza zaatakowała twoje ja. Wiedziałeś bowiem o sobie, że jesteś dobrym kabareciarzem, że te rzeczy, które mówisz ludzi śmieszą, wyobrażałeś sobie może nawet, że jesteś kimś szczególnym, lepszym od innych.… To była twoja tożsamość, twoja wiedza i twoje fantazje na swój temat. To wszystko legło teraz w gruzach.

W przykładzie tym chodzi mi jedynie o pokazanie, jak może wyglądać „uderzenie" w ja, i jaki stan może to wywołać. Mechanizmy obronne mają chronić przed wieloma innymi czynnikami — może nie tak wyraźnymi, jak w podanej sytuacji i raczej wewnętrznymi — które jednak mogą „osłabić" ja zupełnie podobnie. Ich zadaniem jest zapewnienie nam dobrego samopoczucia — nieraz za cenę samooszukiwania się, naginania rzeczywistości pod siebie, niedostrzegania pewnych rzeczy wokół, niepamiętania o pewnych sytuacjach itp. Gdyby odnieść to do powyższego przykładu, nasz kabareciarz musiałby zaprzeczyć temu, że cisza oznacza klapę i twierdzić (wierząc w to!), że jest to przejaw maksymalnego zachwytu widowni, albo np. słyszeć gorące brawa (czyli mieć halucynacje), albo zaraz po występie zupełnie o nim zapomnieć (że w ogóle miał miejsce). Oczywiście to tylko poglądowa przypowieść — gdyby taka sytuacja miała rzeczywiście miejsce (czyli, gdyby tak zareagował), byłby to przejaw poważnych zaburzeń psychicznych. A mechanizmy obronne tu widoczne - nie zwyczajne i w normie, lecz skrajne, psychotyczne. Po prostu, tak silne naginanie rzeczywistości jest już mocno nienormalne.

Zostawmy mechanizmy obronne, szczegółowo będę objaśniał je później, i przejdźmy do ogólnego podziału zaburzeń psychicznych. Można podzielić na kilka grup. Niekiedy w podręcznikach może to być ujęte nieco inaczej, lecz najpowszechniej przyjętym podziałem wydaje się być taki oto:

- nerwice

- zaburzenia osobowości

- zaburzenia dysocjacyjne

- psychozy

- zaburzenia psychosomatyczne

- perwersje

- inne (upośledzenie, zaburzenia wynikłe z uszkodzeń mózgu itd.)

Powiedziałem, że podział ten niekoniecznie wygląda tak samo w podręcznikach, gdyż nazewnictwo psychiatryczne ulega zmianom (nie zawsze sensownym!), obecnie w Polsce obowiązuje klasyfikacja ICD-10 („Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych"), a np. w Stanach DSM-IV (klasyfikacja podobna, lecz nie identyczna). I co ciekawe, w obu tych podręcznikach diagnostycznych nie stosuje się nazwy „nerwica"! Zamiast tego mówi się o „zaburzeniach" (zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, zaburzenia depresyjno-lękowe itd.). Jednak słowo „nerwica" jest nadal powszechnie używane w środowisku medyczno-terapeutycznym, i wydaje się być całkiem użyteczne, wiążąc w jedną grupę problemy, które pod wieloma względami są podobne. Dlatego posługiwanie się tą nazwą, mimo prób „ulepszania", nie znikło.

Wśród nerwic wyróżnia się przede wszystkim: depresję nerwicową, zaburzenia lękowe oraz depresyjno-lękowe, fobie, nerwicę natręctw.

Gdybym miał powiedzieć jaki rodzaj nerwic jest najczęstszy, rzekłbym, że coś wokół depresyjno-lękowych.… u kobiet. Jakoś tak jest, że w roli współczesnego „wzorca" nerwicy jawi mi się kobieta w średnim wieku, depresyjna, obawiająca się życia (choćby zawodowego), uwikłana w zagmatwane emocjonalnie relacje ze swoimi dziećmi, ma się rozumieć niezadowolona z męża, wręcz będąca jego ofiarą. „Gdzie tu jednak nerwica, może kobieta ma po prostu ciężkie życie?" No cóż, być może ma, ale to nie wyjaśnia całej jej sytuacji. Ona sama ma tendencje do pokazywania, że jest ofiarą czynników zewnętrznych. Nie zauważa jednak — i tu dochodzimy do sedna nerwic (tych „sedn" będzie kilka, zależnie od tego, jaki aspekt weźmiemy pod uwagę, ale proszę mi wierzyć, że każde należy do czynników najważniejszych) — ile rzeczy w swoim życiu sama kreuje, oraz tego, że chociaż narzeka na obecną sytuację, to w zasadzie nie jest zdolna do innego życia. To właśnie jest ważne w nerwicy: uciążliwość objawów oraz życiowej sytuacji, w której się trwa, a zarazem..… wielki opór przed zmianą. Od czasu do czasu będę wyrażał się skrótowo i lakonicznie, teraz więc powiem: osoba neurotyczna jest najbardziej dobitnym przykładem człowieka, który nie wie czego chce (proszę tylko pamiętać, iż nie chodzi mi o piętnowanie kogoś — mówię tak, aby pobudzić do rozumienia). Dla neurotyka nigdy nie ma jednoznacznego celu, zadania, jednoznacznej chęci.

Film Marka Koterskiego „Dzień świra" w sposób genialny ukazuje problem nerwicy natręctw (inaczej: zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego). Nie znam drugiego filmu, w całej światowej kinematografii, który by tak przenikliwie ukazywał jakiś problem psychiczny. Wszystkie filmy na temat zaburzeń psychicznych, jakie do tej pory widziałem opierały się głównie na fantazji autorów, nie mając wiele wspólnego z rzeczywistością. Z tym filmem jest inaczej. Oszałamiająca analiza, jakby opowiedziana z dwóch perspektyw na raz: od strony samego chorego oraz jego psychoanalityka, gdzie każdy ukazał to, co sam wie, widzi, rozumie i czuje. Polecam ten film wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się czegoś o psychice ludzkiej, nie ryzykując przy tym, że bardziej niż faktami nakarmią się „przesłaniem" reżysera. Podobno Marek Kondrat, grający główną rolę, dostawał sygnały od różnych ludzi, że w filmie tym dostrzegli oni charakterystyczne dla siebie samych zachowania.… Myślę, że osoby te niekoniecznie musiały cierpieć na nerwicę natręctw, a już na pewno nie musiały mieć jej tak nasilonej, jak bohater filmu — po prostu, jak pisałem o tym w części pierwszej, pomiędzy zachowaniami w pełni patologicznymi a jedynie cechami charakteru, bądź tzw. „nieszkodliwymi dziwactwami" istnieje kontinuum, czyli sedno tkwi w stopniu nasilenia.

Bohater filmu Koterskiego prezentuje wszystkie elementy poważnej nerwicy natręctw. Szczególnie zaznaczają się czynności natrętne: wszystko musi robić „na siedem", „na trzynaście" lub „dwadzieścia jeden". Gdy pije wodę — siedem łyków; siedem razy łyżeczką, gdy miesza herbatę; siedem podtarć papierem toaletowym, a gdy to za mało, to trzynaście, albo dwadzieścia jeden. Większość czynności stara się zaczynać o pełnych godzinach lub o wpół. Dba także o symetrię, np. gdy robi sobie kawę, stara się, aby kopczyk na łyżeczce był równiutki, a gdy „z kawką" zasiada w fotelu — poprawia ubranie i pilnuje by usiąść symetrycznie i w ściśle ustalony sposób. Zanim przejdziemy do innych zachowań oraz do próby wyjaśnienia ich istoty, zastanówmy się, co pokazują już opisane zachowania. Jak możemy je rozumieć? Wszystkie te zachowania są próbami wprowadzenia jakiegoś porządku. Wygląda na to, że chory człowiek próbuje nawet błahe czynności poddać ścisłej kontroli. O ile osoba bez takich zaburzeń po prostu zamiesza łyżeczką w herbacie, o tyle osoba z natręctwami nie może sobie pozwolić na taką dowolność. Czułaby ogromny dyskomfort, coś w rodzaju lęku, oraz stale myślała o tej czynności, której pozwoliła zadziać się w tak przypadkowy sposób! Podobnie jest i z pozostałymi zachowaniami, takimi jak rozpoczynanie o pełnych godzinach i dbanie o symetrię, to również próby wprowadzenia dodatkowego porządku w swoje życie.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
Wprowadzenie do psychopatologii

 See comments (20)..   


«    (Published: 01-08-2005 Last change: 08-08-2005)

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Damian Janus
Absolwent psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Psycholog kliniczny. Odbył szkolenie w zakresie terapii Gestalt, psychoanalizy oraz metody ustawień systemowych. Pracuje jako coach i psychoterapeuta. Autor uznaje wartość religii w życiu człowieka oraz rolę chrześcijaństwa w rozwoju zachodniej kultury.

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Newest author's article: Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 4297 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)