|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » » » »
Perfekcyjny świr czyli o nerwicy natręctw [2] Author of this text: Damian Janus
Przejdźmy do innych zachowań
bohatera — pokażę, że wszystkie układają się w pewną zwartą, wzajemnie
powiązaną strukturę. Tak więc, bohater nasz dba o zdrowie, gimnastykuje się.
Widzimy także, iż dba o czystość językową, np. bardzo pilnuje, aby się
nie przejęzyczać i wyrażać poprawnie (no cóż, jest polonistą, więc może
się to wydawać normalne, tyle tylko, że tego typu zachowania możemy
obserwować u wielu innych osób z nerwicą natręctw, które bynajmniej
polonistami nie są). Próbuje również „być poetą", i jak się wydaje
nie tyle chodzi mu o same wiersze, co o to, aby czuć, że jest poetą, że ma
tożsamość poety (to trochę tak, jakbym był lekarzem, lecz nie tyle chodziłoby
mi o pomaganie ludziom lub zgłębianie tajemnic medycyny, co o to, aby mówiono
do mnie „panie doktorze"). Można więc powiedzieć, że nasz bohater stara
się być człowiekiem „na poziomie". Z drugiej strony widzimy, jak co rusz
cisną się mu na usta przekleństwa: „kurwa, ja pierdole", powtarza stale.
Rano zaś lubi słuchać w radiu „jak tkwią te chuje w tych jebanych
korkach". Dochodzimy tu do bardzo ważnej dla zrozumienia nerwicy natręctw
kwestii: rozszczepienia w obrębie osobowości chorego. Człowiek taki składa
się jak gdyby z dwu części: części idealnej i części mrocznej, agresywnej i nieopanowanej. Całe jego życie polega na próbie utożsamienia się z częścią
idealną, niejako „wmówienia" sobie i innym, że cały jest jedynie tą częścią.
Cześć ta jest racjonalna (dbanie o język, unikanie przejęzyczeń itd.),
„na poziomie" (poeta), poddana pełnej kontroli (dbanie o zdrowie -
choroba jest bowiem czymś, nad czym nie mamy kontroli). Aby pomóc sobie w tym,
by żyć tą idealną częścią osobowości (częścią self, jakbyśmy z angielska i bardziej psychoanalitycznie powiedzieli), kontroluje rzeczywistość
wokół siebie. Stara się, aby jego świat był totalnie uporządkowany
(liczenie, symetria, porządek, pełne godziny), żeby nie było w nim
przypadkowości, rzeczy biegnących własnym torem, zmian. Dlaczego? Ponieważ w ten sposób próbuje opanować i zagłuszyć tę drugą sferę swojej osobowości — tę nieokrzesaną, popędliwą, agresywną. Im bardziej jednak pragnie żyć
idealną sferą, tym bardziej ta nieokrzesana jest przez niego odrzucana. Wtedy
staje się ona jeszcze bardziej nieokrzesana i tym silniej próbuje wcisnąć się
do jego świadomości i zachowań. Wtedy człowiek próbuje jeszcze bardziej się
od niej odciąć.… I mamy błędne koło. Oczywiście wszyscy jesteśmy do
pewnego stopnia rozszczepieni na dwa: każdy „składa się" z ja, które
jest racjonalne, poddane naszej wolicjonalnej kontroli, z którym się utożsamiamy,
oraz ze sfery popędów, nieakceptowanych myśli i impulsów, a także tego, co
osobiście nazywam, obszarem nieustrukturowanym (są to takie rzeczy w nas, na
które nawet nie ma nazwy, jakieś niezwerbalizowane stany z okresu dzieciństwa).
Tę sferę Zygmunt Freud ochrzcił jako to (id, das Es). Jednak w przypadku człowieka chorego na nerwicę ów podział jest szczególnie ostry i bezkompromisowy. Człowiek taki „nie znosi" niczego, co mieści się poza
jego ja. A to jego ja jest szczególnie sztywne. Uznaje on, iż
jest „tym, a tym i basta" — nie znosi stanu niepewności co do samego
siebie, nie znosi pytania: „kim naprawdę jestem?". Takie pytanie musi się
tak naprawdę pojawić u każdego z nas, gdyż nigdy nie jesteśmy dokładnie
tacy, za jakich się uważamy. Jednak w przypadku ludzi z nerwicą natręctw
jest ono szczególnie silnie odpierane. Ponieważ osoba z nerwicą natręctw
usilnie stara się zamknąć w świecie swojego wyidealizowanego self
(jak bohater Koterskiego, który zasiadał symetrycznie w fotelu, „z kawką",
brał notes i próbował przeistoczyć się w „uduchowionego" poetę),
przeto niemal wszystko zaczyna ją drażnić, gdyż wybija z owego
wyidealizowanego stanu. Bohater filmu stale czuje się atakowany przez głośnych
sąsiadów, pracujących robotników, dozorcę strzygącego trawnik. Ale także
przez psie kupy na chodniku. Osoba owładnięta natręctwami rzeczywiście tak
to przeżywa — czuje, że ludzie i niektóre rzeczy (szczególnie te brudne,
chaotyczne) próbują aktywnie ją zaatakować. Jak to rozumieć? No cóż,
przyrównajmy to do… fizjologii komórki. Jeśli jakaś osoba tak aktywnie
stara się widzieć wokół siebie tylko określone rzeczy, myśleć o sobie
tylko w określony sposób, robić tylko z góry zaplanowane działania to tak,
jakby zmniejszała swoje „ciśnienie osmotyczne". Po prostu mnóstwo rzeczy
(myśli, emocji itd.) musi trzymać z daleka od siebie (od swojej świadomości,
swojego ja), wtedy wszystko to zaczyna na nią napierać — właśnie tak
jak płyny organizmu na komórkę. Dobrze, jeszcze inaczej: jeśli powiem
„staraj się za żadne skarby nie myśleć o słoniu", to „słoń"
zacznie napierać na twoje myśli, zacznie ci natrętnie przychodzić do głowy.
Taka jest mniej więcej sytuacja chorego na nerwicę natręctw. Dlatego odbiera
świat, nawet martwe przedmioty (kupy, noże, środki żrące), jako podejmujące
się ataków na jego osobę. Człowiek cierpiący na nerwicę
natręctw dostrzega, iż jest z nim coś nie tak, że dziwnie się zachowuje.
Niekiedy próbuje nie wykonywać czynności natrętnych, przeciwstawić się im.
Jednak czuje niemożliwy do odparcia impuls, a gdy zwleka z wykonaniem czynności — napięcie lub lęk. Bohater filmu również udał się do psychiatry. Ten zaś,
uczciwie go poinformował, iż na jego przypadłość nie ma żadnego
farmaceutyku, że potrzebna jest długotrwała psychoterapia. No cóż w rzeczywistości psychiatrzy nie zawsze są tak uczciwi — karmią takich
pacjentów lekami przeciwdepresyjnymi, małymi dawkami neuroleptyków lub lekami
uspokajającymi, najczęściej z mizernym skutkiem (inna sprawa, że również
psychoterapia tych stanów jest niezwykle trudna). W nerwicy natręctw występują
dwa rodzaje objawów: kompulsje oraz obsesje. Kompulsje to czynności natrętne
(jak to liczenie łyków czy dbanie o symetrię), a obsesje to natrętne myśli
(człowiek może np. mieć przymus, aby na okrągło myśleć o czymś w danej
sytuacji).
Jak powiedziałem całą nerwicę natręctw można ogólnie rozumieć,
jako obronę przed nieakceptowaną, popędową sferą osobowości. Wydaje mi się,
że w przypadkach mniej nasilonych natręctw sfera ta bardziej bezpośrednio
wdziera się do świadomości człowieka i możemy ją łatwiej dostrzec. Jak to
wygląda? Np. matka może mieć ni stąd ni zowąd impuls i myśl, aby zabić
swoje dziecko. Jest tym przerażona i broni się stając się jeszcze bardziej
troskliwą matką. Zaczyna strasznie obawiać się, że ktoś jej coś zarzuci
odnośnie jej moralności, uczuć macierzyńskich, postępowania. Stara się być
idealna, robić wszystko dobrze. Tym samym tłumi w sobie jeszcze więcej, a podstawową zasadą psychoanalizy jest to, że stłumione (lub wyparte -
powiedzieć o różnicach jeszcze będzie czas) zawsze powraca i nęka. Dlatego
jej impulsy stają się jeszcze bardziej nieopanowane i agresywne. Widzimy, że i tu powstaje błędne koło, oraz że i w tym przypadku osoba stara się być jednym („dobrą, spokojną matką"), a odeprzeć od siebie coś innego (agresję, mordercze impulsy). „No tak, ale dlaczego takie myśli się pojawiają u tej kobiety?"
Szczegółowo nie odpowiem na to pytanie, gdyż poprawna odpowiedź wymagałaby...
kilku lat psychoterapii z tą konkretną osobą. Tak ogólnie: wszystko musiało
zacząć się w dzieciństwie....
1 2
« (Published: 01-08-2005 Last change: 08-08-2005)
Damian JanusAbsolwent psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Psycholog kliniczny. Odbył szkolenie w zakresie terapii Gestalt, psychoanalizy oraz metody ustawień systemowych. Pracuje jako coach i psychoterapeuta. Autor uznaje wartość religii w życiu człowieka oraz rolę chrześcijaństwa w rozwoju zachodniej kultury. Number of texts in service: 9 Show other texts of this author Newest author's article: Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4297 |
|