|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« People, quotes Witwicki o religii [1] Author of this text: Andrzej Rusław Nowicki
WYCHOWANIE RELIGIJNE
Matka Witwickiego była siostrzenicą arcybiskupa i marzyła o tym, aby jej najmłodszy syn, Władysław, został również arcybiskupem. Warto teraz przyjrzeć się bliżej, jak pokierowała jego wychowaniem religijnym.
Wiemy o tym z niedrukowanego (do 1980 r.) rękopisu wspomnień Witwickiego z najwcześniejszego dzieciństwa pt.
Ankieta w sprawie utraty wiary religijnej
[ 1 ]. Przytoczmy z tego rękopisu kilka fragmentów:
"(...) wykształcenie matka odebrała tylko elementarne w klasztorze Sakramentek we Lwowie, jej wyobraźnia poetycka, niewyzyskana i niekształcona, wypowiadała się w wierze w cuda, duchy, zjawy, w zabiegach pobożnych i modlitwach, w żarliwym życiu religijnym jej samej i obu córek, z którymi była w bliskim i serdecznym porozumieniu. Każdą wolną chwilę spędzała w kościele, należała do bractw i towarzystw religijnych, na choroby w domu pomagała woda z Lourdes i cudowny obrazek
Pana Jezusa. (...) Nowenny odmawialiśmy wszyscy, klęcząc wieczorami przed ołtarzykiem Serca Jezusowego. Wisiał na ścianie pomiędzy łóżkiem matki i siostry, paliła się na nim wieczna oliwna lampka z czerwonego szkła. (...) Nad drzwiami medalik cudowny św. Benedykta chronił od złodziei pokój, w którym i tak trudno było coś ukraść, bo nędza wyglądała z każdego kąta.
Św. Antoni Padewski pomagał szukać rzeczy zgubionych, Matka Boska Nieustającej Pomocy ratowała w cięższych i lżejszych chorobach, Niepokalanie Poczęta w małej figurce porcelanowej miała też swój ołtarzyk w pokoju — świeckich obrazków w ogóle nie było na ścianach. Największy obraz na ścianie to było Niepokalane Poczęcie Papuzińskiego.
W zimie chodziliśmy o w pół do siódmej na roraty przed szkołą, do Trzech Króli śpiewaliśmy w domu kolędy, w poście co niedzieli odprawiałem u św. Mikołaja Gorzkie żale od 4 do 8 po południu, a w piątki wieczorem obchodziłem na klęczkach 14 stacyj Męki Pańskiej. W maju co wieczór zasypiałem podczas litanii Loretańskiej w kościele Bernardynów lub u św. Mikołaja. Kościół był nad wyraz duszny (...).
Najbardziej świeckie były miesiące letnie. Wtedy już tylko jakieś
40-minutowe nabożeństwo albo nabożeństwo dziękczynne i ekspiacyjne, dni krzyżowe, Boże Ciało, św. Trójca, św. Piotr i Paweł, Matka Boska Zielna lub imieniny siostry najstarszej i własne nakazywały nabożeństwa poza niedzielami (...).
I w lecie jednak dzień, zmrok i część nocy wypełniały myśli i nastroje związane z wiarą religijną. Co dzień rano przed śniadaniem trzeba było głośno mówić na klęczkach przed ołtarzykiem Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę w Boga, modlitwę do Anioła Stróża i Modlitwę za umarłych na końcu. To samo wieczorem, przed snem (...).
Zaziemski świat zbliżał się najwięcej o zmroku, kiedy w domu nie było nikogo, a lampy nie należało świecić, bo nafta była droga. W miarę jak gasły barwy i zacierały się kształty znanych przedmiotów, wypełniały się kąty za meblami i pod meblami światem nadprzyrodzonym. Kto wie, czy właśnie za szafą nie pokutuje ojciec nieboszczyk (...). Za piecem może też siedzieć dusza jakiegoś dawnego lokatora tego mieszkania — może był samobójcą — nie można wiedzieć, a samobójcy straszą po domach latami. Pod łóżkiem mogą siedzieć diabły — podobnie pod stołem — przecież to są duchy ciemności, a tam jest bardzo ciemno (...). Mrok był stale okresem najbujniejszego i najstraszniejszego zarazem życia religijnego w latach niższego gimnazjum" [ 2 ].
Wiarę utracił Witwicki w latach gimnazjalnych — na lekcjach katechizmu i dogmatyki. Przyczyniło się do tego „upokarzające traktowanie ze strony księży i nauczycieli"
[ 3 ], stosowany rygorystycznie przymus praktyk religijnych.
W latach późniejszych — w odpowiedzi na ankietę postępowego czasopisma łódzkiego „Szkoła i Nauczyciel" — Witwicki napisze, że „przymusowa nauka religii i przymusowe praktyki religijne są czynnikiem wychowawczym na ogół ujemnym (...). Ujemnym przede wszystkim dla dzieci inteligentniejszych i lepszych (...) tych, którym trudniej kłamać (...). Ujemnym dlatego, że na przymusowej nauce religii zmusza się gwałtem dzieci myślące, oświecane w szkole i w domu, żeby wierzyły w rzeczy nieprawdopodobne, sprzeczne wewnętrznie oraz sprzeczne z tym, co dzieci słyszą i słyszeć oraz czytać muszą poza godzinami religii (...). Utrata wiary dziecięcej jest zjawiskiem naturalnym i niezmiernie rozpowszechnionym (...). Wychowanie moralne w szkole należy oprzeć na gruncie świeckim"
[ 4 ].
ROZWÓJ ZAINTERESOWAŃ RELIGIOZNAWCZYCH
Z pierwszą drukowaną wypowiedzią Witwickiego na temat wiary religijnej spotykamy się już w 1904 r., kiedy miał dwadzieścia sześć lat. Opublikował wówczas recenzję z dwóch książek jezuity z Chyrowa, księdza Jana
Nuckowskiego (1867-1920): Początki logiki ogólnej dla szkół (Chyrów 1903) i
Kilka uwag o nowym podręczniku logiki (Chyrów 1904).
Witwicki był w owym czasie nauczycielem gimnazjalnym we Lwowie; uczył wprawdzie matematyki i historii naturalnej, ale przygotowywał się już do podjęcia w wyższych klasach zajęć także z propedeutyki filozofii, a
Logika księdza Nuckowskiego była — jak pisał Witwicki — „jedynym podręcznikiem, z którego młodzieży szkół średnich wolno logikę poznawać". To był podręcznik zatwierdzony przez austriackie władze, według tego podręcznika Witwicki musiał uczyć logiki, chociaż zauważał sprzeczność pomiędzy swoimi zadaniami jako nauczyciela propedeutyki filozofii a treścią i sposobem opracowania obowiązującego podręcznika.
„Kiedy uczę logiki w gimnazjum — pisał Witwicki we wspomnianej recenzji — zależy mi na tym, żebym podał uczniom krótki szkic umiejętności, o której mowa, ale przede wszystkim chodzi mi o to, żebym uczniów nauczył myśleć naukowo. Wówczas zaś powiem o kimś, że umie myśleć naukowo, kiedy potrafi myśli
swe formułować jasno, wyrażać jasno, kiedy uznaje i wypowiada tylko te przekonania, które uzasadnić potrafi, kiedy i od siebie, i od drugich z nałogu już wymaga, żeby uzasadniali to, co głoszą, kiedy potrafi ocenić logiczną wartość rozumowań, które napotka, kiedy skutkiem tego nie pyta, kto mówi, ale pyta, co kto mówi i jak to uzasadnia, kiedy nie idzie za powagami, ale za argumentami"
[ 5 ].
Tymczasem ksiądz Nuckowski pisał w swoim podręczniku, że „trzeba mieć przede wszystkim na uwadze tego, kto mówi". Zamiast uczyć młodzież krytycyzmu, ksiądz Nuckowski domagał się od młodzieży wiary i szacunku dla autorytetów. Obok indukcji i dedukcji zrobił z wiary „trzecią metodę rozumowania". Co gorsza: — dodaje Witwicki — „Nie wiadomo, o jaką wiarę autorowi chodzi. Czy ma na myśli wiarę w zabobony, czy wiarę, z jaką się
rozagitowany tłum zwraca do demagogów, czy też wiarę religijną?" [ 6 ].
Sprawa ta miała dalszy ciąg. Ksiądz Nuckowski skierował do redakcji list, dopatrując się w recenzji Witwickiego, napaści na wiarę
[ 7 ].
Wystąpienie Witwickiego przeciwko podręcznikowi księdza Nuckowskiego odsłania nam — już w 1904 r. — jego wizję kultury świeckiej, w której jako najważniejszy składnik wysuwa się na pierwszy plan kultura filozoficzna, polegająca na umiejętności samodzielnego, krytycznego myślenia i na uznawaniu za prawdę tylko takich twierdzeń, które są racjonalnie uzasadnione.
W recenzji z pracy zbiorowej pt. Darwinizm a wiedza współczesna Witwicki zwraca — w 1911 r. — uwagę przede wszystkim na wstęp
Ludwika Krzywickiego (1859-1941), będący „wyrazem nadziei, że darwinizm przyczyni się z czasem do usunięcia zabobonu, który masami rządzi dziś, podobnie jak i w średnich wiekach". Tę samą myśl odnajduje Witwicki również w artykule I. E. Harrisona. Chodzi tu nie tylko o bezpośrednie znaczenie darwinizmu jako teorii przyrodniczej dla budowy naukowego poglądu na świat, ale także „o wpływ darwinizmu na badania w zakresie religii". Warto
przytoczyć najważniejszy fragment tej recenzji:
„I.E. Harrison, mówiąc o wpływie darwinizmu na badania w zakresie religii, cytuje szereg faktów z życia i zwyczajów ludów dzikich, szereg obserwacji nad dziećmi i na podstawie tych rozważań genetycznych, ewolucyjnych dochodzi do twierdzenia, że nie dogmat, ale obrzęd jest w religii rzeczą pierwszą, że
antropomorfizm nie jest ostatnim, ale pierwszym stadium ewolucji religijnej, że religia jest wprawdzie
obałamuceniem rozumu i woli, ale obałamucenie to ma dużą wartość życiową dla jednostki i grupy społecznej i to jest też jej obecną racją bytu"
[ 8 ]
Jeszcze wyraźniej zainteresowania te dochodzą do głosu w kilku recenzjach z prac religioznawczych. Rozczarowała Witwickiego książka księdza Idziego Benedykta Radziszewskiego (1871-1922) pt.
Geneza religii w świetle nauki i filozofii. „Zadaniem autora — pisał — jest
dowieść, że początkiem religii nie jest ani animizm pierwotnego człowieka, ani kult przodków, ani fetyszyzm, ani totemizm, ani magia
pierwotna", tylko objawienie. Argumenty autora „przekonać zdołają tylko tych, którzy jego stanowisko podzielali już z góry" [ 9 ].
Wysoko natomiast ocenił Witwicki prace wybitnego filologa klasycznego, Ryszarda Gansińca (1888-1958), na przykład
Katabasis:
"W encyklopedycznym, zwięzłym stylu utrzymany rzeczowy referat, oparty na
wyczerpującym chyba zbiorze ustępów i odsyłaczów, a dotyczący zstępowania do piekieł w wierze Egipcjan, Babilończyków, Greków, Żydów i chrześcijan. Rozbiór tego motywu i olbrzymi materiał dotyczących dokumentów w cytatach. Niezbędnym dla każdego, kto by szukał informacji o motywie powszechnie znanym, choćby ze
Składu apostolskiego i z
Arystofanesa, a ważnym dla zrozumienia dziejów i istoty wierzeń religijnych, które autor bada z pomocą swej rzadkiej erudycji — jeden z bardzo niewielu w Polsce"
[ 10 ].
Wygłaszając na Pierwszym Zjeździe Filozofów Polskich w maju 1923 r. wykład inauguracyjny, Witwicki posłużył się przejętym od Freuda pojęciem „zbitki". Zastosowanie tej kategorii do analizy wierzeń religijnych — z trybuny zjazdu filozoficznego — było ze strony Witwickiego aktem wielkiej odwagi:
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] Rękopis Witwickiego udostępniony mi przez p. Andrzeja Madejskiego, spadkobiercę uczennicy
Witwickiego, Kazimiery Jeżewskiej (1902-1979). Opublikowany w całości w: A.
Nowicki: Inedita Władysława Witwickiego (1878-1948). Ankieta w sprawie utraty wiary religijnej (rękopis),
„Euhemer", 1980, nr 3 (117), s. 103-113. [ 4 ] W. Witwicki: O wychowaniu moralnym w szkole, „Szkoła i Nauczyciel", R. IV, Łódź grudzień 1926, styczeń 1927, nr 10-1, s. 18-25. [ 5 ] "Muzeum", T. XX, Lwów 1904, s. 995-1005 i T. XXI, 1905, s. 117-119. [ 7 ] "Muzeum", T. XXI, 1905, s. 113-117. [ 8 ] "Ruch Filozoficzny", R.I, Lwów 15.2.1911, nr 2, s. 22-23. [ 9 ] Tamże, R. II, Lwów 15.3.1912, nr 3, s. 35. [ 10 ] Tamże, R. VII, 1922, nr 4-5, s. 56. Por. także inne recenzje Witwickiego z prac Gansińca. « People, quotes (Published: 29-04-2006 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Private site
Number of texts in service: 52 Show other texts of this author Newest author's article: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4740 |
|