|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Science » Science and Religion
Małpi ogon homo teologicusa [2] Author of this text: Andrzej B. Izdebski
Pamiętam — od lat siedemdziesiątych poprzez osiemdziesiąte, w czasie, gdy byłem
zainteresowany tą problematyką — ciekawe dyskusje toczone na łamach
„Przeglądu Powszechnego", „Tygodnika Powszechnego", „Więzi",
„Znaku" i innych pism katolickich, odwołujące się do ówczesnej polskiej i światowej literatury tematu. Obok księdza Józefa Życińskiego
można było poznać zdanie: ks. Kazimierza Kłósaka, o. Piotra Lenartowicza,
ks. Ludwika Wciórka, a także świeckich: Andrzeja Paszewskiego, czy Antoniego
Hoffmana, którzy pisali o problemach związanych z koncepcjami
ewolucjonistycznymi. Dyskutowane były ewolucyjne koncepcje wielkiego
przyrodnika, jezuity o. Teilharda de Chardin [ 9 ]. Wymieniam tu tylko
tych, którzy w mojej pamięci pozostawili ślady swoich przemyśleń. Zamknięciem
tego etapu może być praca
ks. dr hab. Kazimierza Kloskowskiego pt. Między ewolucją a kreacją, wydana w 1994 r. na ATK w Warszawie, w której autor pisze:
„Myśl
na temat stwarzania, w imię wolności
badań, ani nie deprecjonuje, ani nie 'ubóstwia' nauki, jest po prostu zupełnie
inną interpretacją świata i człowieka. Wychodzi całkowicie poza obręb świata
materialnego i poza właściwe tym naukom wyjaśnienia poprzez poszukiwanie łańcuchów
przyczynowych, ukazując ostateczną rację, uniesprzeczniającą i usprawiedliwiającą fakt jego istnienia (...) I tu ewolucyjna wizja świata,
nie będąc przecież wymogiem wiary, przychodzi mu (Bogu) z pomocą. Przy
takiej teologicznej interpretacji (...) ewoluujący świat ujawnia, 'odsłania'
to Boże działanie, zarówno na początku, jak i w trakcie jego rozwoju. "Bóg
nieustannie realizuje czynnie ten świat jako świat ewoluujący. Boga nie
stawia się, jak chcą fundamentaliści, w rzędzie przyczyn ziemskich, czy
nawet przed nimi, 'na początku', ale całkowicie ponad nimi".
Na
większą swobodę mogą sobie katoliccy uczeni pozwolić po wypowiedzi o ewolucjonizmie Jana Pawła II w piśmie
do Papieskiej Akademii Nauk z 22.10.1996r., w którym wyjaśnił, „iż
prawda nie może być w sprzeczności z Prawdą", a tym samym, że prawdy
religijne nie mogą zaprzeczać empirycznym badaniom naukowym. Natomiast omawiając
teorię ewolucji papież stwierdza: "Encyklika Humani Generis traktowała naukę o ewolucjonizmie jako poważną hipotezę,
tak samo godną rozpatrywania i badania jak jej przeciwna hipoteza… Dzisiaj,
prawie pół wieku po opublikowaniu tej encykliki, nowe osiągnięcia doprowadziły
do uznania, iż teoria ewolucji jest więcej niż hipotezą. Rzeczywiście
godnym uwagi jest, że teoria ta jest przez badaczy coraz bardziej akceptowana z powodu wielu odkryć w różnych dziedzinach nauki. Zgodność niezależnych od
siebie wyników prac (ani wymyślona, ani fabrykowana) jest już sama znaczącym
argumentem dla tej teorii". Przez
145 lat stosunek wierzących do ewolucji bardzo ewoluował i nadal ewoluuje.
Prof. Adam Łomnicki zauważa: „Zaprzeczanie
darwinowskiej teorii ewolucji i odkryciom biologii ewolucyjnej wydaje się stratą
czasu, objawem nieuctwa i nieznajomości mechanizmów działania współczesnych
nauk ścisłych. Jest to teoria niesprzeczna z danymi empirycznymi i zgodna z ustaleniami innych dyscyplin: geologii, chemii, fizyki". [ 10 ]
Czytając
prace intelektualistów katolickich oraz oficjalne dokumenty Kościoła, istotnie
daje się zauważyć permanentne wysiłki wpisywania nauki w teologię, choć
przesuwanie granic dogmatycznych formuł połączone jest ze stałą obawą, że
naruszenie pewnych prawd objawionych mogłoby okazać się zgubnym zamachem na
całość doktryny katolickiej. Proces ten jest społecznie konieczny i już choćby
dlatego całkowicie zrozumiały. Dla sceptyków zdecydowanie bardziej interesujące
są sposoby racjonalnego rozwiązywania problemów, z jakimi teologowie muszą
się zmagać.
Jeżeli
chodzi o przywoływanie autorytetu ks. Józefa Życińskiego, to myślę, że
warto sięgać do bardziej aktualnych opracowań. Obecnie arcybiskup może być
raczej tylko przykładem jednostkowej ewolucji: od znaczącego intelektualisty do miernego, acz zacietrzewionego polityka — niż wykładnią aktualnego stanowiska Kościoła Rzymskokatolickiego w interesujących nas tu kwestiach.
Ewolucjonizm syntetyczny
Teoria ewolucji opierała się
początkowo na danych morfologicznych, embriologicznych i paleologicznych. Nauki
te rozwijają się nadal, ale w XXw. znaczenie teorii wzmocniło się dzięki
całej serii wyników badań zgromadzonych przez genetykę, biochemię i biologię
molekularną.
W
latach 1930-1950 rodzi się nowa synteza ewolucji nazywana ewolucjonizmem
syntetycznym. Jej twórcy powiązali w spójny system odkrycia teoretycznej i eksperymentalnej genetyki populacji (T. Dobzhansky, R.A. Fisher, J.B.S.
Haldane, S. Wright) z osiągnięciami zoologii i botaniki
systematycznej (E. Mayr, B. Rensch, G.L. Stebbins) oraz paleontologii (G.G.
Simpson), uznając dobór naturalny, wybierający pomiędzy drobnymi mutacjami
genowymi, za podstawowy lub nawet jedyny mechanizm ewolucji.
Wszystkie
zjawiska ewolucji to efekt interakcji procesów genetycznych i środowiska
życia, a więc zjawiska ponadgatunkowe są sumarycznym efektem procesów
mikroewolucyjnych działających przez bardzo długi czas na bardzo wiele gatunków i w bardzo rozmaitych warunkach. Zatem nie ma żadnej jakościowej różnicy
między przyczynami zjawisk mikroewolucji, czyli przemian wewnątrzgatunkowych,
oraz makroewolucji i megaewolucji. Ewolucja
zostaje sprowadzona do procesu zmian proporcji udziału poszczególnych genów
na poziomie całej populacji (lub gatunku). To tzw. myślenie populacyjne uznano
za najważniejszy wkład teorii syntetycznej do ewolucjonizmu.
Pięćdziesiąt
lat temu Crick i Watson opisali budowę DNA jako podwójną spiralę złożoną z genów, będących nośnikami informacji. Stworzyło to podstawy do powstania
nowej dziedziny — biologii molekularnej. Osiem lat później Polak Francois
Chapeville (Franciszek Chrapkiewicz) pokazał doświadczalnie rolę RNA jako
dekodera (i transportera — tRNA) informacji zawartych w genach. W 1966 roku
G.C. Williams wprowadził pojęcie genu na oznaczenie stabilnego fragmentu nici
DNA złożonej z nukleotydów. Dzisiaj wiemy, że procesy zachodzące pomiędzy
DNA, RNA i białkami są wielostronne i niezwykle złożone. Rzeczywistością
badań stał się wielowymiarowy mikroświat wewnątrz komórek, a sensem badań
zrozumienie procesów tam zachodzących.
Poszukuje
się możliwych dróg powstania i ewolucyjnych labiryntów komplikacji i złożoności
form życia. Jedną z głównych zagadek dotyczących pochodzenia życia na
naszej planecie jest powstanie pierwszego
replikatora, czyli struktury zdolnej do
samopowielania się, a także do ewolucji drogą mutacji (czyli błędów w kopiowaniu się) oraz doboru naturalnego.
Procesy
ewolucji zachodzą w miliardach pokoleń. Wiek ziemi oblicza się na 4,6
miliarda lat. Ponad 3,6 mld lat [ 11 ] temu na ziemi pojawiły się
pierwsze organizmy przypominające bakterie i archebakterie i przez 1,5 mld
istniały tylko one. Dopiero około 220 milionów lat temu pojawiły się
pierwsze ssaki, a hominidy wyodrębniły od głównej linii małp 33 miliony lat
temu. Od neandertalczyka oddzieliliśmy się około 250 tysięcy lat temu, a od
wspólnych przodków z dzisiejszym szympansem minęło ponad 6 milionów lat.
Powstaje
pytanie: „Co mówi prawdę? Kości czy geny?" [ 12 ] Jedno i drugie.
Stale udoskonalane metody laboratoryjne uzupełniają odkrycia palentologiczne.
Badania
wewnątrzkomórkowe zajęły się mitochondriami ze swoim całkowicie innym i osobnym DNA. Dzięki tym badaniom otrzymaliśmy jeszcze jedno źródło
informacji o procesach ewolucji. Możemy np. wyliczyć, że ludzie w Europie
wywodzą się od siedmiu matek, a ludzie całego świata — od 33 córek afrykańskiej
matki [ 13 ].
Wszechświat
ukształtowany jest z odwiecznej — stale zmieniającej się według własnych
praw rozwoju materii. Świat istot żyjących, w tym ludzi, istnieje nie
dlatego, że ktoś go stworzył i dalej celowo przekształca, ale jako wynik
działalności praw przyrodniczych — przypadkowa realizacja jednej z wielu możliwości.
Ślady ewolucji odnajdywane są dzisiaj w każdej z naszych komórek, w każdej
naszej cząsteczce.
Obecnie
stało się w zasadzie niemożliwe wyjaśnienie olbrzymiej ilości danych
zebranych od początku tego wieku, bez teorii bardzo zbliżonej do współczesnego
darwinizmu. Socjobiolodzy odwołują się do niego, próbując wyjaśnić
mechanizmy naszych społecznych zachowań, psycholodzy ewolucyjni uważają go
za klucz do zrozumienia indywidualnych cech osobowości, neurobiolodzy traktują
ludzki mózg jako produkt procesu ewolucyjnego. Koncepcja doboru naturalnego
znajduje nawet zastosowanie w naukach ekonomicznych i w kosmologii. Najważniejszym
jednak dowodem żywotności darwinizmu pozostaje fakt, że jest on nadal zdolny
prowokować zażarte polemiki.
Kreacjonizm i kreacjonizmy
Nauka nie zajmuje się
kwestią istnienia bądź nieistnienia Boga. Teoria ewolucji też nie udowadnia,
iż Bóg nie istnieje. Pozwala nam tylko wnioskować, że Boga nie ma. Trochę
dziwny to Wszechmocny, zmieniający nukleotydy [ 14 ] w niciach DNA. Po
Darwinie uczony może już tylko powiedzieć „wierzę, że istnieje Bóg".
Teza „wiem, że Bóg istnieje" z punktu widzenia nauki już jest nie do
obrony. W kręgach chrześcijan wszyscy są kreacjonistami, natomiast różni
ich ocena, czy Pan Bóg stwarzał świat w sposób natychmiastowy, w ciągu sześciu
24-godzinnych dni, czy też poprzez miliardy lat, czuwając nad kierunkiem
powolnej ewolucji metodą prób i błędów. Pierwsi nazywają siebie
kreacjonistami młodej ziemi i dosłownie — zgodnie z biblijnym zapisem -
rozumieją tydzień stworzenia [ 15 ], drudzy są kreacjonistami starej
ziemi, którzy dni stworzenia interpretują niedosłownie i na różne sposoby. W skrajnej postaci „konkordyzmu" stwierdzenia biblijne dopasowuje się do
stwierdzeń naukowych.
Zgodnie
ze starą prawdą wszędzie i zawsze znajdziemy ludzi bardziej papieskich od
samego papieża. Półtora wieku przedstawiania dowodów naukowych niewiele
zmieniło w poglądach, a co za tym idzie — w argumentach kreacjonistów. Można
dyskutować z wiedzą, z wiarą nie ma dyskusji. Warto pamiętać, że choć
przeważająca większość zwolenników kreacjonizmu rekrutuje się dziś z kręgów
religijnych fundamentalistów, których antyintelektualizm stawia poza forum
naukowej debaty, to wśród rzeczników boskiej opatrzności — zwanej czasem
„inteligentnym projektem" — są także
ludzie wysoko wykształceni [ 16 ] (o czym może świadczyć przyznanie
Nagrody Nobla), tacy jak odkrywca lasera, fizyk Charles Townes, który oświadczył:
„Czym więcej wiemy o kosmosie i biologii
ewolucyjnej, tym bardziej wydają się nam one niemożliwe do wyjaśnienia
inaczej niż jako produkt inteligentnego zamysłu", czy belgijski cytolog
Christian de Duve, który opowiada się
za wszechświatem „sensownym", a nie rządzonym przez czysty przypadek.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 9 ] Koncepcjami zainteresowani
byli zarówno marksiści, jak i bardziej otwarta część Kościoła — porównaj:
T. Płużański, Marksizm a fenomen Teilharda, Warszawa 1967oraz Teilhard
de Chardin, sześciotomowe dzieła wybrane PAX od 1984 roku. [ 11 ] W 1997 S. Moizsis na Grenlandii odnalazł
ślady życia sprzed 3,85 mld. [ 12 ] "National Geographic.
Polska". Nr 4/2003. [ 13 ] Bryan Sykes, Siedem matek Europy. [ 14 ] Najmniejsze cegiełki kodu
genetycznego. [ 15 ] Należy do niej prof. M. Giertych. [ 16 ] Por. Poprawka z natury,Krzysztof
Szymborski. Warszawa 1999. « Science and Religion (Published: 05-06-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 4815 |
|