|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Prowincja pięknych feministek? Author of this text: Aneta Kapelusz
Dlaczego niektórzy uważają, że feministki to
brzydkie, niekobiece, agresywne „babochłopy" nienawidzące mężczyzn? Może
odpowiedzi należałoby szukać w historii i filozofii ruchu. Sufrażystki
sprzed stu lat chętnie nosiły elementy „równouprawniającego" je męskiego
stroju: krawaty, marynarki lub ubrania skromne, workowate nie podkreślające płci.
Obcinały włosy na krótko i paliły cygara. Niektóre zakładały smokingi,
najczęściej dla prowokacji, jak pisarka George Sand. Manifestowały na ulicach i wykrzykiwały swoje hasła, robiąc ogólnie dużo zamieszania. Nie wychodziły
za mąż, gdyż chciały się dalej kształcić lub pracować, po ślubie musiałyby z tego zrezygnować, bo nie wypadało, aby mąż nie mógł utrzymać żony. Stąd
pewnie historia o nienawiści do mężczyzn. Ciekawie o feminizmie, w tym również o interesującej mnie kwestii postrzegania działaczek
tego ruchu pisze Kazimierz Ślęczka w swojej pracy poświęconej tej ideologii.
[ 1 ]
Według niego, określony stereotyp postrzegania kobiet związanych z ruchem
feministycznym ukształtował się w latach sześćdziesiątych (mówi się w tym czasie o tzw. feminizmie drugiej fali, którego pojawienie się bywa uważane
za kluczowy moment w dziejach ruchu kobiecego). Proponowany wówczas przez media
obraz ruchu feministycznego utrwalił postrzeganie go jako ruchu „szalonych
ekstremistek". Relacje z organizowanych manifestacji koncentrowały się na
prezentacji elementów najbardziej widowiskowych i gorszących. „Szczególnie
spopularyzowano w potocznej wyobraźni obraz "bra burners" (spalaczek staników) — chociaż do dziś trwa spór, czy gdziekolwiek publicznie palono
biustonosze" [ 2 ]. — W rzeczywistości określenie to ukuła
dziennikarka Lindsey Van Gelder, która pisała do „New York Post" o akcji
protestacyjnej w czasie wyborów Miss Ameryki 1969 w Atlantic City. Miała jak
najlepsze intencje. Uznała, że notatka prasowa sporządzona przez same
organizatorki jest przeładowana retoryką, a wizja palenia staników lepiej
odda malowniczość wydarzenia. Płonący biustonosz jest świetny medialnie:
nie dość, że seksowny, to jeszcze pięknie komponuje się z innym, dla
wszystkich wówczas zrozumiałym symbolem buntu — publicznym paleniem powołań
do wojska przez przeciwników wojny w Wietnamie. [ 3 ] I tak rodzi się plotka.
W artykule
„Kobiecość, co z niej zostało?" E. Skroka, S. Doleckiego, który ukazał
się w piśmie „Focus" w marcu 1999r. można było przeczytać: „Z
przeprowadzonych w Polsce badań wynika, że feministka byłaby równie niemile
widzianym sąsiadem jak agent SB i nosiciel wirusa HIV." Czy coś zmieniło się
od 1999 roku? Owszem, jak wykazują badania, które przeprowadziłam w Skierniewicach — przykładowym polskim mieście średniej wielkości -
bardzo wiele. Jestem wciąż zdziwiona, zszokowana i zdezorientowana. Czyżby
prowincja była bardziej tolerancyjna i otwarta niż duże metropolie? A może
coś jest „nie tak" z moimi badaniami? Może… W każdym bądź razie,
feministka nie jest tu często utożsamiana z przysłowiowym potworem z brodą,
agresywnym i zatwardziałym. Nie jest nienawistnym babochłopem. Ludzie zaczęli
postrzegać feministkę, jako „normalną" kobietę, która żyje podobnie
jak inne kobiety; no, może jest bardziej niezależna i pewna siebie. Wie czego
chce od życia, walczy o to, aby osiągnąć swoje cele, broni praw innych. Ale
może być matką, żoną, kochanką, koleżanką z sąsiedztwa i okazuje się,
że nie trzeba się jej bać. Jest zwykłą kobietą o sprecyzowanych poglądach.
Kobiety czasem jej zazdroszczą, ponieważ żyje nieco inaczej niż one, mężczyźni
boją się, bo jest zbyt silna i niezależna. Ale obraz feministki normalnieje.
Staje się to pewnie za sprawą obecności w mediach, w życiu publicznym samych
feministek, które pokazują, że nie należy się ich bać ani być do nich
wrogo nastawionymi.
Jak więc wygląda
ta stereotypowa feministka w oczach mieszkańca niedużego miasta? Być może
tak naprawdę stereotypu feministki nie ma. A być może jest to autostereotyp,
który powstał w umyśle samych feministek? Postać feministki jako
zaniedbanego, wojującego, nienawidzącego mężczyzn babochłopa, tak często
powtarzająca się wcześniej w różnych opracowaniach znikła prawie zupełnie. W ankiecie, którą wypełniali skierniewiczanie znalazły się pytania dotyczące
negatywnych i pozytywnych cech psychicznych i fizycznych feministek. Aż 100%
respondentów uznało, że feministka to osoba ambitna i przedsiębiorcza.
Niewiele mniej stwierdziło, iż jest władcza, zdecydowana, pewna siebie i niezależna. Można pokusić się o stwierdzenie, że z opinii tych wyłania się
obraz przebojowej, nowoczesnej businesswoman — kobiety interesu. I niby
wszystko do tego momentu się zgadza. Ale badani podkreślili także uznane za
bardziej „kobiece" cechy charakteru: odpowiedzialność (88,2%), wrażliwość
(70,4%), opiekuńczość (72%) i altruizm (68,8). Feministka z moich badań to,
owszem, kobieta pragnąca równouprawnienia kobiet z mężczyznami, ambitna i przedsiębiorcza, ale też ładna i dbająca o swój wygląd. Bardzo ciekawe
wyniki uzyskałam zadając pytania dotyczące cech fizycznych feministki.
Zgodnie ze spotykanym w kulturze masowej stereotypem feministka powinna być:
„brzydka, niechlujna, zaniedbana w wyglądzie, ubrana i obcięta po męsku, do
tego z nie wydepilowanymi nogami". Czyli obraz nędzy i rozpaczy. Wyniki
badania okazały się zgoła odmienne. Prawie 82% badanych wskazało, że
feministka to kobieta ładna. Do tego ponad 90%, — że jest to osoba dbająca o swój wygląd. Zdecydowana większość odpowiedziała, że feministka jest
kobieca, kobieco ubrana i uczesana. Ponad trzy razy tyle respondentów stwierdziło,
że feministka to kobieta wyróżniająca się, aczkolwiek może to też mieć
znaczenie pejoratywne. Możemy tu dla przykładu porównać dwie znane z ekranów
telewizorów panie uznające się za feministki — dziennikarka Małgorzata
Domagalik wyróżnia się kobiecymi strojami, zaś prof. Joanna Senyszyn
ekscentrycznymi kreacjami. Prawdopodobnie ta pierwsza będzie postrzegana jako
wyróżniająca się pozytywnie, druga zaś negatywnie. Kilkanaście procent
odpowiedzi było zdecydowanie na niekorzyść feministek — że są one
brzydkie. Jeden z respondentów dopisał, że ma tu na myśli kontrowersyjną
feministkę Kazimierę Szczukę, ale tak naprawdę owe słowo „brzydka"
kojarzy mu się raczej z „ogólnie niesympatyczna i odpychająca." Większość
badanych stwierdziło, iż feministka jest władcza, zdecydowana, pewna siebie i niezależna, o bardzo różnych poglądach politycznych, bynajmniej nie tylko
lewicowych. Najwięcej respondentów uznało, że feministka to osoba wolnego
stanu cywilnego, która może być również dobrą katoliczką. Na pytanie
„Jakie są przyczyny, że niektóre kobiety zostają feministkami?" prawie
38% respondentów odpowiedziało, że z powodu poświęcenia się karierze
zawodowej. Zdecydowana większość ankietowanych słyszała też o organizacjach zajmujących się równouprawnieniem kobiet i mężczyzn, a prawie
połowa orzekła, iż ma do organizacji feministycznych stosunek raczej
pozytywny. Ze stereotypem feministki mogłoby się zgadzać, że jest to osoba
wykorzystująca mężczyzn i niemająca dzieci, aczkolwiek różnice procentowe
były minimalne.
Aż 83,3% badanych
odpowiedziało „zdecydowanie tak" na stwierdzenie, że feministka to
„kobieta pragnąca równouprawnienia kobiet z mężczyznami", nieco mniej,
że feministka to „kobieta chcąca mieć wpływ na sprawy kobiet" i feministka to „kobieta, działająca na rzecz poprawy losu kobiet
ich rodzin." Prawie połowa ankietowanych uznała, że feministka to
„kobieta nowoczesna", a ponad 31% — „kobieta, która walczy z przesądami".
Średnio po 45% ankietowanych zaznaczyło odpowiedź „raczej tak" w rubrykach opisujących feministki jako kobiety: dynamiczne, wykształcone,
konkurujące zawodowo z mężczyznami, zajmujące się polityką, społeczniczki
walczące z tradycją. Wbrew panującym stereotypom tylko 1,9% respondentów
podkreśliło zdanie, iż feministka to „kobieta, której nie udało się życie
osobiste", a 5,8% że feministka to „kobieta z kompleksami." Tylko kilkanaście
procent respondentów zakreśliło odpowiedź „trudno powiedzieć" przy
stwierdzeniach dotyczących feministek. Świadczy to o tym, że społeczeństwo
średniego miasta ma wyrobione poglądy na temat wizerunku i zachowania
feministek.
Jeśli chodzi o zależność między płcią respondentów, a ich spojrzeniem na feminizm, to
wydaje się, że jednak kobiety postrzegają ruchy feministyczne bardziej
pozytywnie, chociaż różnica nie jest aż tak wielka. W świetle opisywanego
badania ponad 70% kobiet ma do feminizmu stosunek pozytywny. Najwyraźniej
badane kobiety zdają sobie sprawę, że ruchy na rzecz równouprawnienia kobiet i mężczyzn działają dla nich i walczą o respektowanie ich praw. Połowa
badanych mężczyzn również odniosła się pozytywnie do feminizmu.
Jak rozumieć
tak zaskakująco pozytywne odpowiedzi na pytania dotyczące feministek i feminizmu? Czyżby deklarowane postawy badanych były inne niż postawy
rzeczywiste? Czy respondenci czując się „wybranymi" do udziału w ankiecie
chcieli wypaść jak najlepiej, prezentując się jako osoby postępowe, o dużej
wiedzy i tolerancji? Ciekawe, że odpowiedzi na niektóre pytania dotyczące
wyboru między dwoma przeciwnymi cechami, które należało przypisać
feministce w zasadzie rozkładają się po równo np. w pytaniu o bezdzietność,
czy wykorzystywanie mężczyzn. Podobny rozkład odpowiedzi może świadczyć o braku stereotypu lub o stereotypach przeciwnych, np. środowisko akceptujące
feministki bardziej skłonne jest przypisywać im pozytywne cechy — feministka będzie
więc ładniejsza i lepsza niż w opinii tych, którzy nie akceptują feminizmu. W każdym ze środowisk może funkcjonować inny stereotyp feministki — bardziej
lub mniej jej przychylny. Poza tym respondenci mający dzieci przychylnie patrzący
na feministki bardziej skłonni będą obdarzać ją potomstwem,
profeministyczni miłośnicy prowokacji dostrzegą w feministkach raczej
prowokacyjność niż skromność. Respondenci, którzy nie mają nic przeciw
wykorzystywaniu partnera będą postrzegać feministki właśnie jako osoby, które
to robią. Z reguły jesteśmy skłonni przypisywać własne cechy osobom
postrzeganym pozytywnie. Jako że ankieta nie przewidywała pytań, które
pozwoliłyby poznać cechy respondentów, pozostanie to tajemnicą.
Footnotes: [ 1 ] Kazimierz Ślęczka, Feminizm. Ideologie i koncepcje współczesnego
feminizmu, Książnica, Katowice 1999. [ 2 ] Joanna Bator, „Wizerunek kobiety w polskiej debacie politycznej. Perspektywafeministyczna". [ 3 ] Agnieszka Graff, Świat bez
kobiet, WAB 2001. « (Published: 16-08-2006 )
Aneta Kapelusz Ur. 1970. Dziennikarka, absolwentka socjologii, feministka. Pracowała m.in. w tygodnikach lokalnych i "Dzienniku Łódzkim". Przez pewien czas związana z angielskim niezależnym teatrem feministycznym "Something Permanent". Pisze opowiadania post-postmodernistyczne. Interesuje się biografiami historycznymi, historią sztuki i literaturą współczesną. Number of texts in service: 2 Show other texts of this author Newest author's article: Historia baby z wąsami czyli feminizm wczoraj i dziś | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5005 |
|