The RationalistSkip to content


We have registered
204.982.446 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

Historia aborcji w Holandii [1]
Author of this text: Ilona Vijn-Boska, Ilona Boska

Aż do połowy XIX wieku panowało przekonanie w Holandii, że aborcja jest grzeszna wówczas, gdy służy do ukrycia dowodów zdrady małżeńskiej lub cudzołóstwa. Większość teologów nauczała, że męski płód nie może się stać istotą ludzką obdarzoną duszą przed upływem co najmniej czterdziestu dni od momentu poczęcia, a w przypadkach płodu żeńskiego miało to miejsce później. W związku z tym aborcja przed upływem tego czasu nie była grzechem.

Pod koniec XIX wieku rewolucja przemysłowa, gwałtowny rozwój nauki i techniki spowodowały, że społeczeństwo holenderskie z rolniczo-rzemieślniczego przekształciło się w przemysłowe. Postęp medycyny i poprawa opieki zdrowotnej zmniejszyły umieralność dzieci i niemowląt. Wielodzietność stała się problemem i zaczęto dostrzegać potrzebę ograniczania przyrostu naturalnego. W 1881 roku powstał w Holandii Nowy Związek Maltuzjański (NMB) [ 1 ] propagujący stosowanie środków antykoncepcyjnych. Związek ten miał niewielu sympatyków w środowisku lewicowo-liberalnym. Dla wielu kobiet niepożądana ciąża ze względów zdrowotnych, finansowych, strachu przed wielodzietnością, a u panien strachu przed skandalem, stawała się wielkim zmartwieniem.

W Holandii w roku 1887 aborcja została uznana jako czyn przestępczy. Kobieta i osoba, która jej pomogła w usunięciu żywego płodu podlegali karze. Z tego powodu, jak i pobudek etycznych większość lekarzy nie chciała przeprowadzać zabiegu przerywania ciąży. Otwierało to drogę podziemnej aborcji przeprowadzanej w mało higienicznych warunkach i środkami codziennego użycia. Zabieg aborcyjny polegał na ukłuciu macicy szydełkiem lub drutem do dziergania czy też wstrzyknięciu mydlin i wywołaniu poronienia. Pierwszą osobą, która publicznie skierowała uwagę na problem aborcji był znany profesor położnictwa i ginekologii, Hector Treub (1856-1920). W 1895 roku opublikował w „Czasopiśmie o Prawie Karnym" (Tijdschrift voor Strafrecht) artykuł Przerywanie ciąży a prawo karne. Według niego prawo aborcyjne nie brało pod uwagę sytuacji, w których zabieg przerywania ciąży był medycznie wskazany. Przez brak prawny jej akceptacji lekarz narażony był na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. Treub dążył do jej legalizacji, aby lekarze mogli przeprowadzać ten zabieg w warunkach higienicznych i medycznie sprawdzonych. Z przeprowadzonej medycznej ankiety o nielegalnej aborcji wśród 127 lekarzy amsterdamskich na początku XX wieku wynikało, że osiemdziesięciu pięciu lekarzy wielokrotnie musiało pomagać kobietom po nielegalnym zabiegu.

Na początku 1900 roku do władzy doszły partie wyznaniowe w miejsce liberalnej, która rządząc w Holandią pod koniec XIX wieku wykazywała dużo tolerancji w sprawach publicznych. Nowy rząd z miejsca ogłosił, że „moralny charakter publicznego życia ludności musi być w bardziej skuteczny sposób chroniony prawem". Chrześcijańscy politycy uważali, że przyczyna zubożenia ludności, prostytucja i zanik moralności leży w samym człowieku, który odwrócił się od Boga. Według nich społeczna reformacja nie mogła zajść bez równoczesnego nawrócenia się i poprawienia obyczajów moralnych. Propozycja liberalnych polityków o weryfikacji prawa aborcyjnego została odrzucona. Również NMB, które w 1895 roku uzyskało osobowość prawną, zaczynało odczuwać przeciwdziałania nowego rządu. Kościół rzymskokatolicki każdą ludzką interwencję w proces prokreacji uważał za wykroczenie przeciw porządkowi boskiemu i naturalnemu. W wyjątkowych wypadkach dopuszczał czasowe powstrzymanie się. Różnicą między powstrzymywaniem się a środkami antykoncepcyjnymi według Kościoła leżała w tym, że w pierwszym wypadku korzystano z naturalnych metod, a w drugim naturalny przebieg był uniemożliwiany. Między aborcją a antykoncepcją w pojęciu katolickim nie było zbyt wiele rozbieżności. Obie były skierowane przeciw potencjalnemu życiu ludzkiemu: "contra vitam hominis in potentia", tak jak to wyraził się Tomasz z Akwinu. Aborcja była o tyle gorsza, że nieśmiertelna dusza płodu zostawała zaprzepaszczona. W protestancko-chrześcijańskiej społeczności większość także nie akceptowała antykoncepcji i aborcję uważała za niedopuszczalną. Jednakże tutaj najważniejszym była jedność i zgodność między małżonkami a nie prokreacja.

Tradycyjne stanowisko Kościoła, że życie płodu jest ważniejsze niż życie matki, wywoływało wśród wielu ostry sprzeciw. Wolnomyśliciel de Vries w swojej broszurze Decyzja o nienarodzonym, niezdatnym do życia płodzie (De beschikking over de ongeboren niet levensvatbare vrucht) z roku 1903 domagał się również zniesienia karalności za aborcję. Wychodził on z założenia, że płód nie jest zdolny sam do życia i dopiero po urodzeniu dzięki otoczeniu może się rozwijać. Według niego płód był częścią matki i należał do niej, więc tylko ona miała prawo decydowania o nim: „Jej pozostaje ostateczna decyzja o tym, czy zatrzyma swoją własność czy nie, a nie mężczyznom, którzy tworzą prawo. Kto na świecie może zakwestionować, że matka ma do tego prawo?".

Jednakże inni mężczyźni będący u władzy domagali się zaostrzenia prawa aborcyjnego i zabronienia lub przynajmniej ograniczenia dostępu do środków antykoncepcyjnych. W roku 1911 Sejm zatwierdził nowe prawo obyczajowe, gdzie dwa artykuły odnosiły się do aborcji i antykoncepcji. Artykuł 251 bis głosił, że każdy, kto pomógł ciężarnej kobiecie w przerwaniu jej ciąży podlegał karze. Przy tym nieważne było, czy płód był żywy czy nie. Miało to ułatwić ściganie karne za nielegalną aborcję, bo wystarczyło tylko udowodnić utratę płodu. Jednakże spowodowało to jedynie, że holenderscy lekarze bojąc się utraty reputacji i problemów z policją nie decydowali się na przeprowadzenie tego zabiegu nawet w związku z medycznymi wskazaniami. Natomiast podziemna aborcja rozwijała się dalej. Kobiety trafiające po nieudanych, nielegalnych aborcjach do lekarzy mogły liczyć na ich obowiązek utrzymania tajemnicy zawodowej.

Artykuł 451 odnosił się do antykoncepcji i zabraniał oficjalnego reklamowania, jak i rozpowszechniania środków antykoncepcyjnych. Ogólnie uważano, że antykoncepcja wpływa dodatnio na rozpowszechnianie się nielegalnej aborcji. Ten kto nie był członkiem Nowego Związku Maltuzjanistycznego (NMB) stracił dostęp do sprawdzonych środków zapobiegających ciąży. Nie wiadomo w jakim stopniu rząd utrudniał działalność NMB, lecz liczba członków rosła z roku na rok.

Nowa dyskusja o legalizacji aborcji pojawiła się w latach trzydziestych w socjalistyczno-demokratycznych kołach w związku z sytuacją aborcyjną w Rosji, gdzie zabieg ten był zalegalizowany od roku 1924. Według socjalistów zlikwidowałoby to podziemną aborcję i pomogło biednym rodzinom, gdzie każde nowe dziecko pogarszało sytuację ekonomiczną. Domagano się również uświadamiania o antykoncepcji i rozprowadzania środków zapobiegających ciąży. Początek II wojny światowej w Holandii oznaczał koniec rozważań na temat legalizacji przerywania ciąży. Reżim nazistowski uważał wzrost przyrostu naturalnego za siłę narodową a ograniczenia urodzin za dekadencję i upadek. NMB zaraz po zajęciu Holandii przez Niemców zawiesił swoją działalność. Po wojnie w maju 1946 roku w miejsce NMB powstało Holenderskie Zjednoczenie dla Seksualnych Przemian (NSHV). Celem NVSH stało się upowszechnianie nowego podejścia do życia seksualnego. Seksualność miała być pozytywnie traktowana jako podstawa ludzkiego istnienia, a nie jako zło konieczne, dopuszczalne jedynie w celu reprodukcji. „Odważ się być wolny i będąc sam sobą nie rań innych".

Do lat sześćdziesiątych prawo aborcyjne z roku 1911 było surowo przestrzegane. W szpitalach przeprowadzano tylko zabiegi w wypadku, gdy zdrowie kobiety było poważnie zagrożone. Według konserwatywnego rozumowania posądzano kobiety pragnące przerwać ciążę, o rozwiązłe życie seksualne, głupotę i brak odpowiedzialności. Za karę musiały teraz rodzić niechciane dzieci. Zapominano przy tym o wieku kobiety czy też w jakich okolicznościach zaszła ona w ciążę. Mimo to aborcja była przeprowadzana przez lekarzy u tych, które mogły sobie pozwolić i miały odpowiednie kontakty. Inne kobiety musiały jak na początku XX wieku szukać pomocy u nielegalnych przerywaczy ciąży lub rzucać się ze schodów, aby wywołać sztuczne poronienie. Szacunkowo od 20.000 do 60.000 kobiet rocznie przerywało ciążę.

W połowie lat sześćdziesiątych aborcja powoli zaczęła wychodzić z podziemia. Aby dokonać zabiegu potrzebne było zaświadczenie lekarza psychiatry, że kobieta nie była w stanie urodzić dziecka i go wychować. W takiej sytuacji niektórzy ginekolodzy byli skłonni dokonać zabiegu. Jedna z kobiet, która wtedy miała aborcję, tak o tym mówi: „Potrzebne było 350 florenów w kopercie. Kiedy zabieg był skończony, czułam się chora i miałam mdłości. Wiem jeszcze, że dałam kopertę i wyszłam zataczając się na zewnątrz. U lekarza nie było miejsca, abym doszła do siebie. I tak stałam na ulicy, czując się źle fizycznie i psychicznie, bo zdecydowałam się dokonać czegoś, co było właściwie zabronione i nieetyczne".

W 1966 roku feministka Joke Smit publicznie stwierdziła, że tylko kobieta powinna sama o sobie decydować. Tylko kobieta potrafi najlepiej ocenić swoją własną sytuację i zdecydować, czy potrafi być matką. Również w tym samym roku znany prawnik i profesor prawa karnego Enschedé skonstatował, że lekarz nie podlega karze, jeżeli według pewnych reguł przeprowadza zabieg. Od tego momentu pewna liczba szpitali odważyła się na przeprowadzanie zabiegów nie tylko ze względów medycznych. Powstały specjalne „grupy aborcyjne" złożone z ginekologa, pracownika społecznego i psychiatry. Po wysłuchaniu argumentacji  kobiety, miały one decydować, czy jest to wystarczające do zgody na przeprowadzenie zabiegu. „Grupy aborcyjne" działały według różnych kryteriów i ta sama kobieta mogła zostać w jednym szpitalu przyjęta, a w drugim nie.

Duży wpływ na dalszy rozwój legalizacji aborcji miała telewizyjna audycja „Po wiadomościach" (Achter Het Nieuws) z dnia 9.5.1967 roku. Profesor ginekologii z kliniki Wilhelminagasthuis stwierdził tam podczas dyskusji, że w pewnych okolicznościach kobieta ma prawo sama zdecydować o przerywaniu ciąży. Następnego dnia jego klinika została zalana telefonami od kobiet z taką prośbą ze względu na specyficzne sytuacje, w których się znajdowały.

W tej sytuacji wielu lekarzy zaczęło rozważać stworzenie specjalnej kliniki, w której przeprowadzano by tylko zabieg przerywania ciąży. W 1968 zgromadzili się oni w Rotterdamie, aby omówić istniejącą sytuację. W wyniku tego powstała Fundacja Medycznie Odpowiedzialnego Przerywania Ciąży (Stimezo-Stichting Medisch Verantwoorde Zwangerschapsonderbreking). Fundacja chciała mieć własną klinikę i zaczęła publicznie gromadzić pieniądze.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Idźcie, tylko, broń Boże, nie rozmnażajcie się
Aborcja w czasach Chrystusa

 See comments (9)..   


 Footnotes:

«    (Published: 23-11-2006 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Ilona Boska
Korespondentka z Holandii współpracująca z Racjonalistą

 Number of texts in service: 17  Show other texts of this author
 Number of translations: 3  Show translations of this author
 Newest author's article: Fitna: ocalić Europę
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5120 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)