|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Historia aborcji w Holandii [2] Author of this text: Ilona Vijn-Boska, Ilona Boska
Tymczasem na wzór amerykański powstawały pierwsze grupy kobiece. Myślą
przewodnią było, że razem mogą osiągnąć o wiele więcej w życiu
prywatnym i publicznym. W Amsterdamie wśród studentek Uniwersytetu powstała
grupa „Dolle Mina", do której przyłączały się znane publicznie osoby. W innych miastach szybko powstawały oddziały koordynowane przez Amsterdam. „Dolle
Mina" od początku zaczęła prowadzić akcje w celu uzyskania jak największego
rozgłosu. Jej żądaniami były bezpłatne przedszkola, jednakowe wynagrodzenie w przypadku tej samej pracy dla mężczyzn i kobiet, zniesienie podwójnej
seksualnej moralności dopuszczającej mężczyznom wiele a kobietom nic,
legalna i bezpłatna aborcja, jak i ponowna rewizja podziału ról w małżeństwie i w życiu społecznym. W stosunku do aborcji przyjęły bardzo szybko
stanowisko, że tylko kobieta ma prawo decydować o sobie a nie wciąż obradujący
na ten temat mężczyźni. Buntowały się, że kobiety nie są dopuszczane do
debat, tak jakby to kobiet nie dotyczyło. W pierwszą rocznicę swojego
istnienia aktywistki tej grupy zorganizowały łódź pływającą
amsterdamskimi kanałami. „Statek miał symbolizować fakt, że w celu dokonania
aborcji trzeba popłynąć do Anglii, gdzie aborcja była legalna od 1968. W Holandii nie było takiej możliwości. Tak jak w dziecięcej piosence, tylko
dla ludzi z forsą nic nie jest troską. Wszystkie miałyśmy brzuchy wypchane
poduszkami, aby wyglądać jak ciężarne kobiety. I tak pływałyśmy w zimnie i deszczu rozentuzjazmowane naszymi ideałami". [ 2 ]
W marcu 1970 roku około pięćdziesiąt feministek z Dolle Miny wtargnęło
na kongres ginekologów w Utrechcie. Żądały, aby to kobiety same mogły
decydować o swojej ciąży. Na gołych brzuchach miały napisy z tekstem „Nasz
brzuch należy do nas". Hasło to szybko opanowało całą Holandię i spowodowało,
że kobiety stały się partnerem w dyskusji aborcyjnej. Ich żądania o dostępność
antykoncepcji dla każdego skłoniły polityków w Hadze do zniesienia zakazu
na reklamowanie środków antykoncepcyjnych. W 1972 roku tabletka
antykoncepcyjna została objęta ubezpieczeniem zdrowotnym i dostępna dla każdej
kobiety. Dolle Mina poparły od razu akcję zbierania pieniędzy na kliniki
Stimezo. Robiły to między innymi poprzez sprzedaż jabłek, symbolu kuszenia
Adama przez Ewę. Do akcji przyłączyło się Holenderskie Zjednoczenie dla
Seksualnych Przemian (NVSH), które poza tym publicznie żądało zniesienia
prawa obyczajowego z roku 1911 i emancypacji seksualnej. Również inne
organizacje kobiece włączyły się do tej akcji.
Polityczna dyskusja na temat aborcji powoli zaczynała się
toczyć. W wyborach do Drugiej Izby w 1967 trzy partie objęły tę kwestię swoim
programem. Pacyfistyczno-Socjalistyczna Partia (PSP) chciała legalizacji
przerywania ciąży, Partia Pracy (PvdA), jak i Demokraci 66 (D66) domagała się
dokładnego zbadania tej kwestii. W celu podjęcia tej tematyki wśród lekarzy,
wiceminister zdrowia zwrócił się do zrzeszenia holenderskich lekarzy (KNMG) o przedyskutowanie tej kwestii. W 1970 roku dwóch parlamentarzystów Drugiej
Izby z Partii Pracy (PvdA). Był to relatywnie nowoczesny projekt pozwalający
kobiecie samej decydować o sobie pod warunkiem, że będzie to medycznie
uzasadnione. Politycy w Hadze podzielili się na dwa obozy. Aby odłożyć podjęcie
decyzji na dogodniejszy moment wyznaniowo liberalny rząd wyznaczył rządową
komisję w celu powtórnego rozpatrzenia tej kwestii. W wyborach do Drugiej Izby w 1971 sprawa aborcji stała się głównym punktem kampanii wyborczej.
Progresywne partie, takie jak PvdA czy D66 żądały jej legalizacji, podkreślając
przy tym prawo nieuzależnionej od nikogo decyzji kobiety. Partia Wolności i Demokracji (VVD) twierdziła, że aborcja legalna czy też nie, była kwestią
sumienia każdej kobiety i władza nie powinna się w to wtrącać. Partie
wyznaniowe, takie jak Katolicka Partia Narodowa (KVP) chciały utrzymania prawa
aborcyjnego z roku 1911 lub w ostateczności jej dokonywania, gdy zdrowie
fizyczne lub psychiczne danej kobiety było zagrożone.
Tymczasem w Arnhem została otwarta pierwsza klinika, gdzie można
było dokonać aborcji, a w rok
później w Zwolle. Również NVSH otworzył dwie swoje kliniki. Niektórzy
lekarze domowi stali się znani, jako ci, co pomagają kobietom. Kobiety z grupy
Dolle Mina robiły wszystko, aby aborcja stała się ogólnie dostępna. Podczas
niektórych programów telewizyjnych pokazywały numer telefonu, gdzie kobiety
chcące dokonać aborcji mogły dzwonić. Za ich namową znane Holenderki
publicznie opowiadały, dlaczego zdecydowały się na przerwanie ciąży.
Przeprowadziły wiele akcji i protestów, zbierały w całej Holandii podpisy
pod petycją o legalizację aborcji.
W 1972 minister zdrowia Stuyt i minister sprawiedliwości Van Agt, obaj z Katolickiej Partii Narodowej (KVP) przedstawili nowy projekt ustawy. Aborcja miała
pozostać karalna. Zabieg przeprowadzany byłby tylko w wypadku zgody zespołu medycznego
ze względu na medyczną potrzebę. Zabiegi mogłyby mieć tylko miejsce w szpitalach. Propozycja ta wywoła dużo protestów, ponieważ w klinikach
dopuszczalne było o wiele więcej. Każda kobieta po zapłaceniu 400 florenów
(średnia płaca brutto w tym czasie wynosiła 1600 florenów), mogła poddać się
zabiegowi przerywania ciąży do dwunastego tygodnia od ostatniej menstruacji.
Było to dużo, ale mimo wszystko o wiele taniej niż podróże organizowane
przez NVSH do Anglii, gdzie dochodziły koszty podróży i noclegów.
Nowa formacja rządowa, do której weszła między innymi Partia Pracy
wycofała propozycję ministrów KVP. Zdecydowała również, że inicjatywa
nowego projektu powinna wyjść od parlamentarzystów Drugiej Izby. W międzyczasie
minister sprawiedliwości, którym nadal pozostawał Van Agt, miał
interweniować w sytuacjach, kiedy praktyki aborcyjne zaczną wybiegać poza
nieformalnie dozwolone granice.
W październiku 1974 doszło do poważnego konfliktu między
progresywnymi partiami (PvdA, D66) i ministrem Van Agt w sprawie kliniki aborcyjnej „Bloemenhove" w Heemstede. W klinice tej przeprowadzano zabiegi po dwunastym tygodniu,
niekiedy aż do osiemnastego. Van Agt powołując się na to, postanowił zamknąć
klinikę. Po długich debatach politycy postanowili przedłużyć dozwolony czas
do trzynastu tygodni a sprawę kliniki przekazać do sądu. Ponieważ granica
dwunastu tygodni nie była nigdzie wyraźnie określona, Bloemenhove pozostało
otwarte. Van Agt poinformował pismem Drugą Izbę, że wszystkie kliniki
przerywające ciąże powyżej trzynastego tygodnia będą ścigane prawnie.
Feministyczne grupy kobiece zaczęły zdawać sobie sprawę, że nowe prawo
aborcyjne może cofnąć to wszystko co nieformalnie było dozwolone. Postanowiły
zacząć jeszcze bardziej aktywnie działać. W tym celu stworzyły nową
organizację „My kobiety żądamy" (Wij vrouwen eisen). Grupa ta
przedstawiła trzy żądania, które miałyby być spełnione przy legalizacji
aborcji: aborcja usunięta z kodeksy karnego, objęta ubezpieczeniem zdrowotnym i każda kobieta sama podejmuje decyzję. Swoje żądania przedstawiły w grudniu 1975 roku podczas demonstracji w Hadze, w której wzięło udział około
dziesięć tysięcy osób. „My kobiety żądamy" bardzo szybko stała się
krajową organizacją z komitetami w prawie każdym większym mieście. W ten
sposób docierano do kobiet, które do tej nie znały pojęcia aborcja i antykoncepcja. Holandia stała się polem walki dwóch przeciwnych obozów. Z jednej strony stała organizacja „My kobiety żądamy" ze swoim roszczeniem całkowitego
przywileju do własnej decyzji a z drugiej politycy, którzy w większości
wypadków nie chcieli do tego dopuścić. Prawo, moralność i opinia publiczna
były czynnikami, które miały decydować o wyniku tej walki.
Wiosną 1976 roku partie rządzące po cichu przygotowywały nową ustawę.
Aborcja do dwunastego tygodnia miała być przeprowadzana tylko wtedy, jeżeli
zdrowie psychiczne i fizyczne kobiety było zagrożone. Lekarz miał dokładnie
badać każdy, konkretny przypadek i swoją decyzję konsultować z zespołem złożonym z ginekologa, psychiatry i współpracownika
społecznego.
Aborcja mogła mieć miejsce w szpitalu i każda kobieta między zgodą na
aborcję a jej przeprowadzeniem musiała odczekać pięć dni. Plany te wyszły
na jaw. „My kobiety żądamy" zorganizowały demonstrację w Amsterdamie z udziałem
tysięcy sympatyków. Kobiecy kabaret Nataszy Emanuels śpiewał piosenkę
„Dzieci Van Agt", gdzie ostatnia zwrotka brzmiała:
|
"Śpiewam dzisiaj wieczorem dla ciebie
i dla wszystkich dzieci Van Agt.
Również dla tych, które powstaną,
jeżeli Van Agt nie pozwoli nam decydować.
Tak długo jak on będzie uważał,
że ciąża jest męską sprawą.
Śpij dobrze kochanie
jutro oddam cię Van Agt". |
Minister Van Agt nie miał jednak zamiaru odstąpić od prowadzonej przez
siebie polityki i czekał tylko na dogodny moment. Na początku maja w klinice
Bloemenhove przeprowadzono u Niemki zabieg, po którym wystąpiły komplikacje.
Niemiecka para małżeńska zwróciła się do dyrekcji kliniki o odszkodowanie.
Po odmowie zameldowali policji o źle przeprowadzonym zabiegu. To wystarczyło
ministrowi Van Agt, do dokładniejszego zbadania tego przypadku.
Dyrekcja kliniki została poinformowana 18 maja o godzinie 15.00, że ma
przygotować się do zamknięcia kliniki. Wieczorem o 20.00 miała tam wkroczyć
policja opieczętować gabinety ginekologiczne i skonfiskować sprzęt. Dyrekcja w miejsce tego zawiadomiła organizację „My kobiety żądamy" o planach
ministra sprawiedliwości. Te pięć godzin wystarczyło, aby setki kobiet i ich
sympatyków zebrało się w klinice. Akcja policja została uniemożliwiona.
Wiadomość o okupacji kliniki dzięki radiu i telewizji została
rozpowszechniona w całej Holandii. W ciągu tygodnia nie wiadomo było jak
dalej potoczą się losy kliniki. Z jednej strony obawiano się ponownej akcji
policji a z drugiej wystąpienie Van Agt groziło kryzysem politycznym. Większość
członków gabinetu rządowego i parlamentarzystów z Drugiej Izby była
przeciwna akcji Van Agt. Po intensywnej debacie postanowiono nie podejmować
dalszych działań w związku z kliniką Bloemenhove, dotąd dopóki sąd tego
nie rozstrzygnie. Sąd orzekł, że akcja policji była nieprawomocna i klinika
pozostała dalej czynna.
Pięć tygodni Van Agt rozważał możliwość poddania się do dymisji ze
względu na krytykę jego polityki prowadzonej w związku z kwestią aborcyjną.
Następnie powiadomił pisemnie Drugą Izbę, że zostaje, bo jego ustąpienie
oprócz przyznania się do winy nie miałoby innego efektu. „Oprócz tego
pozostając ministrem mogę dalej, dzięki dostępnym możliwościom, wywierać
wpływ na rozwój ustawodawczy wokół kwestii aborcji". W tym samym czasie
parlamentarzyści z Partii Pracy (PvdA) i Partii dla Wolności i Demokracji (VVD)
przedstawili nowy projekt ustawy aborcyjnej, w której pozostawiano kobiecie
wolność decyzji. Po przyjęciu tej ustawy większością głosów przez Drugą
Izbę, została ona odrzucona w Pierwszej.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 2 ] Archiwum Dolle Mina. « (Published: 23-11-2006 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5120 |
|