| 
| 
|  | | Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę.
 Propozycje Racjonalisty:
 |  |  |  |
  | 
 | 
 |  | « Catholicism Bastion totalitaryzmu [2]Author of this text: Mirosław Kostroń 
 
Dużo późniejsza Filozofia czasu próby jest już przepojona
nieco skrywanym pesymizmem.
 Chciałbym się
mylić, ale czytając wielokrotnie Filozofię czasu próby, nie mogłem
odpędzić od siebie myśli o powinowactwie tego dzieła z Regresem człowieczeństwa
Konrada Lorenza. Andrzej Grzegorczyk to
jeden z największych polskich myślicieli chrześcijańskich, a lektura jego
prac zawsze dostarcza mi wstrząsających przeżyć i przemyśleń.
 
Wojtyła, zaraz po wstąpieniu na
Watykański tron, przystąpił do rozprawy z Hansem Kungiem.
 Kongregacja do
Spraw Nauki Wiary przeprowadziła proces kanoniczny, który zakończył się 18
grudnia 1979 roku odebraniem Kungowi  venia docendi przez biskupa diecezjalnego.
Praca Unfehlbar? Eine Anfrage z 1970 roku, w której Kung podważał
dogmat o papieskiej nieomylności, nie podobała się
już Pawłowi VI, ale dopiero papież — Polak szybko i energicznie rozprawił
się z niepokornym szwajcarskim teologiem.
 
W Credo znajdujemy takie myśli:
 „Kościół nie
powinien więc być arystokracją czy wręcz monarchią, chociaż niektórzy
jego przedstawiciele tak się zachowują. Kościół idący w ślady pierwotnego
Kościoła apostolskiego byłby w najlepszym tego słowa
znaczeniu wspólnotą demokratyczną".
 Credo to
zapis wielkich rozczarowań Kunga. Kościół za pontyfikatu Jana Pawła II
odszedł od idei soborowych, ale Kung  contra spem spero oświadcza:
 „Za bardzo zaangażowałem
się sam w przemianę i odnowę, aby było mi wolno rozczarować tych, którzy się zaangażowali
razem ze mną. Tej radości nie chciałbym dawać przeciwnikom odnowy, a przyjaciołom nie
chciałbym sprawiać takiego zmartwienia. Nie jestem za chrześcijaństwem
elitarnym ani za utopiami dotyczącymi Kościoła, które zmierzają ku wspólnotom
idealnym, złożonym jedynie z ludzi jednomyślnych. Mimo wszystkich bolesnych
doświadczeń z moim Kościołem wierzę, że krytyczna lojalność popłaca, że
sprzeciw jest sensowny, odnowa możliwa, zaś ponowny
pozytywny zwrot w historii Kościoła — niewykluczony".
 
Już od zarania swego pontyfikatu stanął Jan Paweł II przed dwojakiego
rodzaju nurtami swoistej opozycji wewnątrzkościelnej. Pierwszy określmy
nurtem zmierzającym do „protestantyzacji" katolicyzmu. Cokolwiek by nie sądzić o tych na nowo wymyślanych teologiach, rozpatrywane bez emocji i euforii, jakie
zwykle towarzyszą czytelnikom niezbyt obznajomionym z historią myśli chrześcijańskiej,
sprowadzają się one do powtarzania tego, co już ktoś dawniej i często mądrzej
powiedział. Wszystkie te głosy są zresztą z zasady słuszne, ale
intelektualnie mało odkrywcze. To prawda, że wydawcy każde takie wystąpienie,
zwłaszcza te z ostatnich lat kilkunastu, ogłaszają za pionierskie, ale  de
facto jest to tylko forma reklamy. Nie wymienię tu żadnych nazwisk, gdyż każdy
jako tako
zorientowany, będzie wiedział o co mi chodzi. Ze swej strony polecam lekturę
pozycji naprawdę wybitnych, które bez wątpienia na trwałe przejdą do kanonu
największych osiągnięć myśli ludzkiej. Wymienię kilka szczególnie mi
bliskich i dostępnych w polskich przekładach:
 H. de Lubac Katolicyzm,
J. Danielou Bóg i my, M.D. Chenu Lud Boży w świecie, H. Kung Sobór i zjednoczenie, Y.M. Congar Chrystus i zbawienie świata, J. Leclercq
Katolicy i wolność myśli, J. Lacroix Sens
dialogu.
 
Miał więc do wyboru polski papież: albo uderzyć w nurt
rewizjonistyczny, który sprowadzał się do przeszczepiania
na łono katolicyzmu różnych idei protestanckich, albo w teologię wyzwolenia,
która stanowiła
ten drugi nurt opozycji wewnątrzkościelnej. Dostojnicy watykańscy dobrze
zrozumieli, że w tym wypadku nie mają do czynienia z jeszcze jedną teologią w całej gamie tych nowych teologii. 6 sierpnia 1984 roku Kongregacja Nauki
Wiary ogłosiła Instrukcję o niektórych aspektach „teologii
wyzwolenia". Tym samym Watykan określił, co postrzega jako swoje największe
zagrożenie. Czego hierarchowie nie powiedzieli jasno w tym pierwszym
dokumencie, dopowiedzieli w drugim, występując 5 kwietnia 1986 roku z Instrukcją o wolności chrześcijańskiej i wyzwoleniu.
 
Kontaktowałem się w tamtym czasie z licznymi przedstawicielami Kościoła,
ale dosłownie nikt z nich nie potrafił
wyjaśnić mi paradoksu polegającego na tym, że z jednej strony zakazuje się
duchowieństwu angażowania w politykę (Cardenal — Nikaragua), a z drugiej
nie tylko toleruje, ale wręcz wspiera na różne sposoby polityczne zaangażowanie
księży. Kiedyś, po sutej i smacznej kolacji, wyszliśmy na przechadzkę z pewnym wysoko postawionym w hierarchii kościelnej kapłanem. Była to połowa
lat 80-tych, nad nami gwiaździste niebo odbijające się w malowniczym stawie,
wokół przecudne Podlasie, no i my gaworzący o teologii wyzwolenia. Z całej
tej rozmowy zrozumiałem tyle, że syty głodnego nie zrozumie. Chociaż może
wystarczyłoby, gdyby ów kapłan szczerze sobie porozmawiał z przebywającymi w Brazylii duchownymi polskimi przynależącymi do tego, co i on zgromadzenia
zakonnego. Dobrze jest sobie poteoretyzować o abstrakcyjnie rozumianej „wolności", a zwłaszcza, gdy żołądek pełny, a dookoła spokój i cisza.
 
Przy okazji, chciałbym podziękować tu prof. Jerzemu Drewnowskiemu za
piękne wspomnienia o Dorocie Solle -
przedstawicielce europejskiej teologii wyzwolenia (Obraz godziwego Boga,
„Dziś" z czerwca 2006 roku, publikacje w portalach „Racjonalista" i „Lewica.pl").
 Wróćmy jeszcze raz na koniec do Soboru Watykańskiego II. W czasie
trwania drugiej sesji Paweł VI podjął
decyzję o zwiększeniu liczby członków komisji soborowych do 30 osób. Żaden
polski biskup nie
przeszedł jednak w uzupełniających wyborach. Episkopat polski odebrał ten
fakt, jako spisek sił
„progresistowskich". Był to jeszcze jeden dowód na traktowanie Kościoła
polskiego, jako instytucji w swoim konserwatyzmie i zacofaniu sytuującej się
na peryferiach reformującego się świata
katolickiego.
 
Wszystkie poprzednie sobory były zwoływane w celu rozprawienia się z przeróżnymi herezjami i z tym wszystkim,
co stawało na drodze „świętemu" Kościołowi rzymskiemu. Wszystkie miały
agresywny, wojowniczy charakter, ich skutkiem były anatemy, wykluczenia i potępienia.
Były więc to sobory o charakterze jednostronnie doktrynalnym. Sobór Watykański
II miał być pastoralny i dialogowy, takim też miał być Kościół już po
zakończeniu obrad. Jeżeli zaistniały tendencje do przekształcenia Soboru w swoisty wiec polityczny, który miałby zakończyć się potępieniem partii
lewicowych, socjalizmu i w ogóle przeobrażeń społecznych, do których asumpt
dała Wielka Rewolucja Francuska, to te dążenia przegrały wówczas. Rej tu
wodzili niektórzy hierarchowie włoscy i hiszpańscy (inspirowani przez reżim
Franco), ale swój całkiem niemały udział w próbach przekształcenia Soboru z pastoralnego w doktrynalny miał episkopat polski pod przywództwem Wyszyńskiego. Kościół,
który próbował otwierać się na świat, w zamierzeniach tych ludzi, miał
zatoczyć jakieś ogromne koło i wrócić na pozycje wyznaczone niegdyś przez
Vaticanum I. Wtedy to się nie powiodło.
 
Czyż jednak nie należy traktować rozprawy z Kungiem i teologią
wyzwolenia jako zemsty po latach sił konserwatywnych z Wojtyłą na czele? To
on jako papież Jan Paweł II próbował wskrzesić szereg przedsoborowych idei.
Było to swoiste POLONIZOWANIE KOŚCIOŁA POWSZECHNEGO, w sensie
nadawania mu wszystkich najgorszych cech charakteryzujących katolicyzm polski, a więc zacietrzewienia, nietolerancji i ksenofobii.
 1 2
 
 
 
 « Catholicism   (Published: 25-02-2007 )
 
 
 All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
 page 5280  |  |