|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Reading room O poczwórnej niemożliwości demona drugiego rodzaju Author of this text: Bernard Korzeniewski
W niniejszym krótkim komentarzu do twórczości Stanisława Lema chciałbym
wspomnieć o stosunkowo rzadko, o ile mi wiadomo, poruszanym aspekcie tejże twórczości, a mianowicie o subtelnym intelektualnym żarcie opartym na głębokiej erudycji w dziedzinie nauk ścisłych i przyrodniczych. Żart taki nadaje wielu utworom
pisarza niepowtarzalnego smaczku intelektualnej przygody, którym czytelnik może
się napawać z rozkoszą. Często przybiera on formę skonstruowania sytuacji
niemożliwej, czy to ze względu na logikę, teorię informacji, czy też z punktu widzenia wiedzy fizycznej lub biologicznej. Przy tym z reguły niemożliwość
ta jest skrzętnie przed postronnym okiem ukryta i cała intelektualna zabawa
polega na jej wytropieniu i eksplikacji. Moim zdaniem szczególnie interesujące
są żartobliwe paradoksy związane z szeroko pojętą informacją, statystyką i rachunkiem prawdopodobieństwa.
Czasem takie „nadużycia informacyjne" przybierają formę względnie
prostą, jak w przypadku, kiedy Trurl modeluje cały Wszechświat, ewolucję
biologiczną i dzieje cywilizacji, aby w ten sposób zaprogramować
elektronicznego poetę, w komputerze, który stanowi jedynie mikroskopijną część
Wszechświata, a którego moce obliczeniowe są o iście astronomiczny czynnik
skromniejsze, niż stopień złożoności dynamiki tego ostatniego. Żart odnosi
się tu pośrednio do demona Laplace’a. Kiedy indziej napotykamy ścisły
„dowód" na to, że żaden konkretny człowiek powstać nie mógł,
ponieważ prawdopodobieństwo ziszczenia się ciągu ogromnej ilości
przypadkowych zdarzeń prowadzących do jego zaistnienia jest praktycznie rzecz
biorąc nieskończenie małe. Oczywiście argumentacja taka jest o tyle
nieuprawniona, że jeśli wylosujemy z miliarda liczb jakąś konkretną liczbę,
na przykład 861224743, to możemy wpaść w zadziwienie, jak mała była na to
szansa, ale przecież któraś liczba musiała zostać wylosowana. Na
deser można by tu jeszcze dorzucić wzmacniacze prawdopodobieństwa smoków i całą teorię smoczej probabilistyki. Moim ulubionym przykładem
informacyjnych żartów Lema jest demon drugiego rodzaju pojawiający się w podróży szóstej Trurla i Klapaucjusza (tom „Cyberiada"). Demon pierwszego
rodzaju, czyli demon Maxwella, samoistnie i autonomicznie tworzący gradient
temperatur (czyli powodujący spadek entropii) pomiędzy dwoma komorami poprzez
segregację szybkich i wolnych cząsteczek gazu, jest niemożliwy z punktu
widzenia termodynamiki. Dzieje się tak dlatego, ponieważ koszt informacyjny
(wzrost entropii) potrzebny na zdobycie wiedzy o szybkości cząsteczek jest większy,
niż zysk informacyjny (spadek entropii) związany z segregacją cząsteczek
gazu. Lemowski demon drugiego rodzaju jest zabawny między innymi dlatego, że
jest znacznie bardziej „niemożliwy", niż demon pierwszego rodzaju. Demon
drugiego rodzaju wydobywa wszelkiego rodzaju, chociaż z reguły niezbyt ważkie,
informacje o Wszechświecie z ruchów i zderzeń cząsteczek cokolwiek zjełczałego
powietrza zgromadzonego w beczce, na przykład o tym, „jak się wije
arlebardzkie wiją", „ile powłok elektronowych liczyłby sobie termionolium,
gdyby taki pierwiastek był możliwy" oraz o „kwiatku Łubuduku, który myśliwych
staromalfandzkich wali siarczyście na odlew, świtem wzruszony". Otóż o ile
istnieje jedna zasadnicza przyczyna, dla której nie może działać demon
Maxwella, to zasadnicza niemożność funkcjonowania demona drugiego rodzaju
jest co najmniej poczwórna. Po pierwsze, aby wydobyć przekaz językowy z chaotycznej szamotaniny molekuł, trzeba by przyłożyć do niej jeden z nieskończonej ilości możliwych arbitralnych kodów przekładających ciągłe
spektrum kierunków i szybkości ruchu cząsteczek na dyskretne, skwantowane
znaki języka. Po drugie, aby przekład ten był poprawny składniowo,
należałoby narzucić jakąś wybraną gramatykę i wyselekcjonować partie
przekazu stosujące się do jej reguł. Po trzecie, wydobycie przekazu
sensownego wymagałoby przyjęcia, ponownie całkowicie arbitralnie, jednego z nieskończonej ilości kodów semantycznych. Po czwarte wreszcie,
wyselekcjonowanie w każdym przypadku przekazu prawdziwego zakładałoby
nieskończoną wiedzę o całym Wszechświacie i jego historii. Oczywistym
wydaje sie wobec tego, że zatęchły gaz w beczce żadnej informacji w ogóle w sobie nie zawiera — cała zostaje mu narzucona przez demona drugiego rodzaju. Jest zatem demon drugiego
rodzaju zabawą intelektualną wielopietrową, absurdem tak monstrualnym i rozdętym,
że autentycznie śmiesznym.
« Reading room (Published: 11-04-2007 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Private site
Number of texts in service: 41 Show other texts of this author Newest author's article: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5341 |
|