The RationalistSkip to content


We have registered
204.986.165 visits
There are 7362 articles   written by 1064 authors. They could occupy 29015 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Reading room » Publishing novelties

Esteta kontra dyktator [2]
Author of this text:

Translation: Andrzej Nowosad

To bardzo trafna charakterystyka. Moralność Petroniusza nie ma żadnej wartości, poza zrozumieniem przez niego samego piękna, w jego helleńskiej bezpośredniości i harmonijnej ostrości proporcji. On nie może być okrutny, zły, mściwy, ale nie z pobudek humanitarnych czy moralnych czy humanistycznych, lecz świadomości własnej estetycznej indywidualności.

To pozwala mu potępiać Nerona za postępki, na które nawet moraliści tacy jak Seneka patrzyli przez palce. „Miedzianobrodym pogardzam, bo jest błaznem-Grekiem. — mówi patrycjusz — Gdyby się miał za Rzymianina, przyznałbym mu, że ma słuszność pozwalając sobie na szaleństwa".

Jedynym światem Petroniusza jest ten, w jakim może odkrywać piękno — i w sztuce i w życiu — by mógł żyć, żyć właśnie tym pięknem. Wszystko pozostałe dla niego to iluzja. Być może jako filozof pod koniec rozumie, że również to piękno jest iluzoryczne, ale jako prawdziwy esteta zawsze wie, jak odróżnić iluzje przyjemne od nieprzyjemnych. W tym sensie, mimo że żyje przy Neronie, jego duch jest wolny, niezależny od sensatycznego hedonizmu: "W moim hypocaustum każę palić cedrowym drzewem posypywanym ambrą, bo wolę w życiu zapachy od zaduchów".

A mimo wszystko — czy możliwa jest aż taka duchowa niezależność w takim otoczeniu, by mówić o „reprezentowaniu wysokich wartości humanistycznych", o „człowieku w pełnym tego słowa znaczeniu"? Oto jest pytanie.

Nawet dumny Petroniusz nie może uniknąć poniżenia obłudy, i z jego niezależności pozostaje, w rzeczy samej, tylko świadomość, że schlebianie nie pozbawionej talentu, ale miernej twórczości Nerona jest w rzeczywistości ironicznym żartem z niego i jego niezdarnych pochlebców. Elegancko schlebiając, w rzeczy samej Petroniusz uwzniośla nadętego komendanta i czyni w ten sposób śmiesznym nie tylko jego żałosny talent, ale również jego nieograniczoną władzę.

Pierwszy skryty pojedynek pomiędzy estetą a dyktatorem odbywa się w pałacu Nerona. Petroniusz dobrze wie, że przestępca cezar szuka pozorów. Jak każdy kto ma nieograniczoną władzę, stara się upozorować każdy postępek przed inteligencją (przykłady tu również są nie do wyliczenia). Arbiter elegantiarum jednak potrafi bawić się z bestią. Przypisuje swoje własne myśli Neronowi, żeby osiągnąć własny plan i w ten sposób publicznie go ośmiesza — uczestniczący wiedzą o tym, ale nie ośmielają się nic rzec; nawet zawistni zmuszeni są naśladować błyskotliwego estetę, poprzez co sami stają się śmieszni. W tragicznym domu tyrana, Petroniusz staje się reżyserem błyskotliwej komedii, w której aktorem w roli głównej i błaznem jest sam tyran. A to jest zemsta — zemsta za wolność, spętaną koniecznością współżycia z despotycznym pyszałkiem.

Wspomniano już, że Petroniusz nie czyni rozróżnienia pomiędzy pięknem a cnotą; brak etyki jest szpetny i tym samym zostaje przez niego odrzucony. Dla Petroniusza okropne zbrodnie Nerona — matkobójca, bratobójca, żonobójca — są szpetne, nieestetyczne i dlatego są niemoralne. Być może to sprawia, że jest człowiekiem o większej moralności od tyrana i jego otoczenia, przynajmniej w jego własnych oczach. Z tej samej przyczyny on nawet oburza się na nieposkromioną wściekłość Winicjusza, który dla upustu przypieczętował ją zabójstwem niewolnika, który w dzieciństwie nosił go na rękach. W ten sposób, mimo że stawia estetykę nad cnotą, w swoich rozważaniach nad nieograniczoną władzą, dyktator smaku, w całej swej ironicznej sofistyce, nie może uniknąć kwestii moralności. Sienkiewicz wkłada mu w usta wspaniałą charakterystykę postaci autorytarnej: "Miedzianobrody jest tchórzliwym psem. Wie, że władza jego jest bez granic, a jednak stara się upozorować każdy postępek (...) Mnie samemu nieraz przychodziło na myśl, dlaczego zbrodnia, choćby była potężna jak cezar i pewna jak on bezkarności, stara się zawsze o pozory prawa, sprawiedliwości i cnoty?… Na co jej ten trud? (..) Nero szuka pozorów, bo Nero jest tchórzem (..) Ale taki Tyberiusz nie był tchórzem, a jednak usprawiedliwiał każdy swój występek. Czemu tak jest? Co to za dziwny, mimowolny hołd, składany przez zło cnocie? I wiesz, co mi się zdaje? Otóż, dzieje się tak dlatego, że występek jest szpetny, a cnota piękna. Ergo, prawdziwy esteta jest tym samym cnotliwym człowiekiem".

W jego dalszych wywodach istnieje znaczna doza cynizmu, właśnie ze względu na rozchodzenie się estetyki z etyką:

„Odjąłem Ligię Aulusom, by ją oddać tobie. Dobrze. Ale Lizypp utworzyłby z was cudowne grupy. Oboje jesteście piękni, a więc i mój postępek jest piękny, a będąc pięknym, nie może być złym".

Ten etyczny relatywizm jest wewnętrznym tragizmem estety i jego kompromisem w stosunku do dyktatora. A czyni tak, bo nie ma wyboru, nie może przyjąć nowego, do którego należeć będzie przyszłość, a nie może go przyjąć, ponieważ przeciwstawia się to jego rozumowaniu i sposobowi życia.

Nowa nauka daje pewność a Petroniusz jako żywo boi się właśnie takiej pewności, ponieważ umarłby z nudy. Niegdyś miał możliwość wydania ludowi Tygellinusa; mógł stać się prefektem pretorii, sprawić, by jego życie stało się bezpieczne, ale nie zrobił tego nie tylko dlatego że — jak stwierdził — „wrodzone mu lenistwo przemogło, lecz również dlatego, że wolał go wyśmiewać i wyprowadzać na jaw jego brak wykształcenia i pospolitość". [237]

„(...) Gdybym koniecznie chciał, potrafiłbym może zgubić Tygellina i zostać na jego miejscu prefektem pretorianów. Ale się lenię… Wolę od biedy takie życie, jakie prowadzę, i nawet wiersze cezara". Zguba Tygellinusa znaczyłoby dla niego utratę wdzięcznego obiektu do prześmiechów dla ciętego języka. Z tego samego względu żyje obok Nerona bo — „Pod innym cezarem nudziłby się jeszcze setniej". Tym samym w walce z tyranią Petroniusz jest osamotniony, w odróżnieniu od chrześcijan, skazany na zgubę — tak samo jak jego przeciwnicy i świat, od którego nie potrafi odejść.

Problematyka rozpadu starorzymskiego estetyzmu pojawia się w powieści na dwóch poziomach — w ujęciu jednostkowym, jako upadek estetycznej subiektywności i w ujęciu całościowym, jako budowa społecznego poczucia piękna. Pierwszy przypadek, który w powieści zajmuje centralne miejsce, to upadek doskonałego estety, którego poglądy odzwierciedlają kult piękna — najsilniejszą i najtrwalszą estetyczną normę w duszach starożytnych. Już od pierwszych kart powieści, kiedy to Petroniusz rządzi Rzymem poprzez wywieranie wpływu na cezara, po końcowe, gdy popada w niełaskę i zamyka się we własnym świecie wytwornych waz i rzeźb, bogatych księgozbiorów i pięknych niewolnic, los Arbitra doskonale ilustruje obiektywne prawa epoki, w której pochlebca estetyki nie może żyć całą pełnią. W tym sensie Sienkiewicz doskonale ukazał pewien przykład jedności pomiędzy obrazem a ideą. I tak w Petroniuszu istnieje poczucie przeznaczenia — osobistego, życiowego i samej rzymskiej cywilizacji. A poczucie to wzmaga jeszcze konflikt z dyktaturą. Esteta wie, że igranie z dyktatorem, które dostarcza mu prawdziwego zadowolenia, w końcu doprowadzi go do śmierci, ale woli o tym nie myśleć, i to mu daje przewagę nad Neronem. Jego maksymą jest, że uda mu się umrzeć godnie i pięknie, w sposób, w jaki potrafił żyć. Zabawa z ogniem to dla Petroniusza igraszka, hazard, w którym jest nieustraszony, gdy poddaje krytyce tego, który krytyce nie podlega i błyskotliwymi pochlebstwami wymiguje się z tego. Na temat wierszy Nerona o Troi, publicznie oświadcza, że są złe i gdy już jego wrogowie zaczynają się cieszyć, esteta nagle dowodzi, że „podobne heksametry dobre są dla Wergiliusza, dobre dla Owidiusza, dobre nawet dla Homera", ale nie dla niego, bo „może stworzyć dzieło, o jakim świat dotąd nie słyszał" — zręcznie kpiąc sobie z dyktatora, bowiem podobne „sądy" nie mogą być oznaką niewolnej uległości, lecz tylko pogardy.

Władca-Komendant, którego portret w opisie Sienkiewicza zadziwiająco przypomina innego kata z nieodległych nam czasów, szuka towarzystwa i pochwał Petroniusza, ale boi się go i mu zazdrości. Dlatego esteta oczekuje, że wcześniej czy później jego faworyt, milicyjny minister — Tygellinus zwycięży go i w końcu uda mu się wyrobić dla niego rozkaz, by sobie żyły otworzył, dokładnie tak jak zrobiło to wielu innych przed nim (jakaż to analogia do naszych czasów — jak wielu „samobójców" pochowano w zaszczytach: wrodzona choroba tyranów — zabijać a potem wymachiwać flagą nad swoimi ofiarami). Rzymski kustosz piękna czuje wstręt do tego typu przestępstw również z innego powodu — ponieważ są one skryte za parawanem parady. Z jak gorzkim prześmiechem w jednym z pism do Winicjusza (rozdział XVIII) opisuje ogromne plany tyrana budowy „nowego" Rzymu, tworzenia „nowego" świata i jednocześnie oznajmia mu o tajnych wyrokach śmierci. Ale dyktator estetycznego smaku nie mógłby żyć zawsze w pobliżu kata, który podpala Rzym i przypisuje to przestępstwo innym. Jego patrycjuszowski duch ze zdrowym poczuciem piękna nie może uznać patologii karła, który chce być większym niż człowiek. Właśnie jemu komendant z wysokości swojej absolutnej władzy zwierza: „Czasem wydaje mi się, że aby się dostać do tych olimpijskich światów, trzeba zrobić coś takiego, czego żaden człowiek dotąd nigdy nie uczynił, trzeba przewyższyć ludzkie pogłowie w dobrym lub w złym". Okropne! Tyran uznaje, że złe czyny, jakie popełnił był, są właśnie w imię tego, by przekroczyć granice ludzkiej natury: „Czy wiesz, że ja głównie dlatego skazałem na śmierć matkę i żonę? U bram nieznanego świata chciałem złożyć największą ofiarę, jaką człowiek mógł złożyć. Mniemałem, że się potem coś stanie i że jakieś drzwi się otworzą, za którymi dojrzę coś nieznanego. Niechby to było cudniejsze lub straszliwsze nad ludzkie pojęcie, byle było niezwyczajne i wielkie.…".

Wyrodek pogańskiej agonii, staczający się na dno dyktator i ordynarny komendant to nie tylko ziemski władca z nieograniczoną władzą, tak abstrakcyjną, że czyni go czymś innym tak od narodu, jak i od samego siebie, ponieważ w epoce bez wiary również cyniczny ateizm zamienił religię i kult bogom na własny kult żarliwie podtrzymywany dzięki zamiłowaniu do niewolnictwa, despotycznej „wierchuszce" i SB-eckim środkom prefekta pretorii Tygellinusa. Jest on wrogiem nie tylko chrześcijaństwa, które prześladuje nie mając o nim pojęcia, by usprawiedliwić niezliczone przestępstwa, ale w opisie Sienkiewicza jest on też wrogiem ludzkości i własnego kraju skazanego na katastrofę, skoro mógł zrodzić takiego potwora. I coś jeszcze — jego błazenada w sztuce — Neron jest i poetą, i śpiewakiem, i artystą — jest nieudaną próbą ukrycia pod płaszczykiem piękna, swego pustego świata bez piękna. Jest on estetą ostatecznym, a ostateczny estetyzm jest końcem estetyki i początkiem barbarzyństwa, powrotem do przedhistorycznych instynktów zwierzęcych. Estetyka pozbawiona duchowości, zdrowia, humanizmu, jest jedynie krokiem do barbarzyństwa. W tym sensie polski pisarz zdziera zasłonę współczesnego mu, chorego estetyzmu w jego ostatecznych przejawach i ukazuje proroczo jego twarz w przyszłości — nienawiść człowieka do człowieka i dyktaturę (porównaj wstęp do powieści). W ten sposób wyprzedza on innego wielkiego Europejczyka w literaturze XX w. — Tomasza Manna, który w powieści Doktor Faustus ujął upadek sztuki, europejską dekadencję jako pakt z diabłem. Jego bohater kompozytor Adrian Leverkühn świadomie ulega, czyni przestępstwo, gdy wysyła swe alter ego, przyjaciela Serenosa Zeitbloma na śmierć, sprzedaje swą duszę diabłu, aby kupić natchnienie, a dostaje w zamian chłodny intelektualizm, chorą podnietę zmysłów bez ducha, martwą iluzję formy. Nieprzypadkowo w jego pobliżu „tworzył" historię inny komendant, niewydarzony artysta malarz, ale za to zaś „artystyczny" twórca mąk i czystek dokonanych na całych narodach, Adolf Hitler, ostatni etap chorego, niemieckiego romantyzmu i ostatni bojownik staroniemieckiego pogaństwa. Między tymi dwoma postaciami istnieje pewna ciągłość liniowa: dehumanizacja sztuki następuje zwykle w tym samym okresie, co dehumanizacja w polityce a kultura, wyzbyta humanizmu, toruje drogę ciemnym stronom polityki. I wówczas idea estetyczna nadczłowieka schodzi do karła — małego człowieczka, który gestami złowieszczego komizmu odgrywa rolę kata. U Sienkiewicza te dwie twarze przyszłego cynizmu — nowego pozbawienia treści i nowej rzeźni są połączone w jednym obrazie — Nerona.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Studnia i labirynt
Ewolucja wolności


« Publishing novelties   (Published: 02-05-2007 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Nikolay Spasov Daskalov
(николай спасов даскалов), ur. 1939. Profesor Uniwersytetu im. Cyryla i Metodego w Wielkim Tyrnowie, w Bułgarii, gdzie Wykłada literatury słowiańskie.

 Number of texts in service: 2  Show other texts of this author
 Latest author's article: Studnia i labirynt
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5367 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)