|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
Esteta kontra dyktator [3] Author of this text: Nikolay Spasov Daskalov
Translation: Andrzej Nowosad
Jak już wspomniano, w Ancjum
Neron wyznał Petroniuszowi, że zabił matkę swą i żonę, żeby otwarły się
przed nim wrota nieznanego, choćby miało to być straszliwsze nad ludzkie pojęcie, nad
ludzką wyobraźnię — jest to kompleks Adriana Leverkühna, — niezdrowa podnieta, która słyszy
krzyk harpii. Neron zabija jak śmierć i szaleje jak Bakchus, ponieważ zaczął
się dusić w banalności i marności dnia codziennego, i dlatego chciałby go
zniszczyć — a w jaki sposób? — posługując się ogniem i krwią; podpala
Rzym, by przeżyć coś nadludzkiego, staje się masowym zabójcą, aby zostać
bogiem. Dyktator z nieograniczoną władzą podpala stolicę swego imperium i dokonuje rzezi na chrześcijanach, a jednocześnie na, w oświetleniu
gigantycznego pożaru, strasznej dekoracji swej próżności, śpiewa pieśń,
podczas gdy z zakrwawionej areny wozy zbierają szczątki rozszarpanych ludzkich
ciał. Sztuka poszukuje siebie w zbrodni, a zbrodnia usprawiedliwia się sztuką.
Czy taka jest sztuka? Nie. Sztuką jest ludzkość. Przed wszystkim innym -
ludzkość. W tej idei, w znacznym stopniu zamyka się również wieczna
aktualność sienkiewiczowskiej powieści. A obraz Nerona właśnie dlatego, że
nacechowany jest talentem miernoty, przekształca się w straszną bestię; jego
chore ambicje przerywają nawet te ostatnie pokłady, które mogłyby go łączyć z rodzajem ludzkim. (Mówi się, że Stalin również uwielbiał pisać wiersze
religijne). W Petroniuszowej ocenie twórczości Nerona nie miejsce na wątpliwość:
"Lukan ma w jednym palcu więcej talentu, ale i w
Miedzianobrodym coś jest. Jest przede wszystkim niezmierne zamiłowanie do
poezji i muzyki (...) A co do wierszy, to, com ci mówił, że używam ich po uczcie, tak jak
Witeliusz używa pióra flaminga, to nieprawda!… Bywają czasem wymowne (...) Czasem mi go żal. Na Polluksa! Co to za dziwna mieszanina! Kaliguli brakło
piątej klepki, ale nie był jednak takim dziwotworem (rozbicie
moje — M. N.). W tej ocenie arbiter jest szczery ale i … myli się:.".
Dokładnie w tej "dziwnej mieszaninie" jest dziwaczna istota Nerona. Tyran byłby mniej
dziwaczny, gdyby nie czuł w sobie talentu poety i artysty. Właśnie to uczucie
budzi w nim dążenie do przekroczenia granicy ludzkiej natury. Należy wierzyć
wyznaniu Nerona: „szukam — i dlatego chcę być większym niż człowiek, bo tylko w ten sposób mogę być
największy jako artysta", i to wyznanie brzmi w książce bardziej złowieszczo niż występki,
jakie przygotowuje i jakich dokonał. Dlatego pozwalam sobie na polemikę z Julianem Krzyżanowskim, który przytaczając wzniosłe słowa Petroniusza o talencie Nerona pisze: "Dzięki działalności Petroniusza w tym
cudacznym wynaturzeniu zauważymy również kilka ludzkich cech z tragicznym
odcieniem" [Krzyżanowski 1976]. Wręcz przeciwnie — właśnie
talent niewydarzonego artysty poety, jego niezdrowe natchnienie, chore wypalanie
się w sztuce ostatecznie go oszpecają, niszczą w nim wszystkie cechy ludzkie.
Istnieją również tragiczne następstwa, ale nie odnoszą się one do bóstwa-Nerona,
lecz do sztuki i do człowieczeństwa. Petroniusz nie zgadza się z tym złowieszczym estetyzmem i występuje
przeciwko niemu wykorzystując ironię i pogardę, ale w walce jest pasywny i brak aktywności skazuje również jego. W najbardziej krytycznym momencie, w którym
by mógł czegoś dokonać i tym samym pomóc nie tylko sobie, ale też swym
bliskim i Rzymowi, mógłby powiedzieć, to co miał na ustach: „Mianuj mnie prefektem pretorii, a ja wydam ludowi Tygellina i uspokoję w jednym dniu miasto". Ale jego wrodzone lenistwo
zwycięża. Żeby być prefektem to dla niego w rzeczy samej, „dźwigać
na barkach osobę cezara i tysiące spraw publicznych. I po co mu ten trud? Zali nie lepiej czytywać w rozkosznej
bibliotece wiersze, oglądać wazy i posągi lub trzymając na łonie boskie ciało
Eunice przebierać palcami w jej złotych włosach i schylać usta do jej
koralowych ust. Więc rzekł: Ja radzę jechać do Achai". W ten sposób esteta gubi nie tylko siebie, ale staje się współwinny zbrodni,
jakich dokonał sam dyktator i skazuje na zagładę tysiące niewinnych ludzi. W ten sposób Henryk Sienkiewicz wspaniale zademonstrował kolejną prawdę — często
powtarzalny fatalny błąd inteligencji, która w czasach społecznego konfliktu i terroru ustawia się z dala od narodu. Zmanierowany inteligent — esteta rzadko
czyni rozróżnienie pomiędzy narodem a tłumem.
A mimo wszystko pod wpływem nadchodzących, innych
czasów Petroniusz trochę się zmienia. Ten, który patrzył na niewolników
jak na rzeczy, zakochał się w swojej złotowłosej niewolnicy Eunice. Powiedzmy
sobie — jakież to dziwne; Eunica ucieleśnia dokładnie to, co Petroniusz ubóstwia — piękno formy. Owszem, prawdą jest, że to właśnie jego poczucie
estetyczne skłania go, aby uniknąć krwawej orgii, jaką Neron i jego dwór
przygotowali w rzymskiej arenie, ale właśnie stąd wynika coś innego — nie,
nie zmiana punktu widzenia, czy sposobu życia, lecz doznanie, że być może
apostoł Piotr i Paweł z Tarsu mają jednak jakieś prawa.
Jeśli pominiemy jego rozmowę z apostołem
Piotrem, to zewnętrznie Petroniusz nie ma żadnego kontaktu z nową nauką.
Poznaje chrześcijaństwo na tyle, na ile jest związany z Winicjuszem i jego
pragnieniem, by ratować Ligię. („Muszę
ratować Winicjusza, który oszaleje, jeśli tamta dziewczyna zginie", i ten wzgląd przeważył wszystkie inne).
W całym wątku tematyczno-fabularnym Petroniusz jako poganin nie angażuje
się w walce z chrześcijaństwem, a nawet nie ma nic przeciwko niemu, ponieważ
wydaje mu się ono nieszkodliwe. Całkiem inny stosunek rysuje się poza fabułą,
wewnątrz, w kontekście powieści. Tam Petroniusz i chrześcijaństwo spotykają
się na arenie ideologiczno-filozoficznych przeciwstawień i zaprzeczeń; a walka między nimi jest bezkompromisowa. W walce tej Petroniusz, będąc
symbolem rzymskiej estetyki, musi zginąć.
Oczywiście zwolennik tego pięknego i surowego, wesołego i smutnego,
pozornie niezniszczalnego, ale skazanego na katastrofę świata nie może nawet
dopuścić myśli, że zostanie on pokonany przez prostą wiarę w ukrzyżowanego
filozofa, i że etyka zwycięży estetykę. Bez wiary w przyszłość nowej
nauki, bez świadomości, że zajmuje ona powoli, ale nieodwracalnie
strategiczne pozycje pogańskiej cywilizacji i kładzie fundamenty pod przyszłą
formację Średniowieczna, esteta przeczuwa upadek: „Petroniuszowi nigdy nie stanęła wyraźniej przed oczyma ta
prawda, że ów uwieńczony wóz, na którym w postaci tryumfatora stoi Rzym,
wlokąc za sobą spętaną trzodę narodów, idzie do przepaści. Życie światowładnego
grodu wydało mu się jakimś błazeńskim korowodem i jakąś orgią, która
jednak musi się skończyć Rozumiał teraz, że jedni tylko chrześcijanie mają
jakieś nowe podstawy życia, ale sądził, że wkrótce nie pozostanie z chrześcijan
ślad żaden. A wówczas co?".
Będąc potomkiem starej rzymskiej arystokracji, którą despotyzm
odpycha, Petroniusz jest człowiekiem samotnym. Nie ma dla niego miejsca w starym świecie, ale też i nie ma dla niego w nowym. Ponieważ jego filozofia
jest mieszaniną epikureizmu, sceptycyzmu i stoicyzmu, a jego religia to piękno i doskonałość formy. Umrze — z uśmiechem epikurejczyka, ironią sceptyka,
twardością stoika i subtelnością estety. Jego pogardliwy stosunek do
chrześcijaństwa, pod wpływem zdarzeń, miłości do siostrzeńca i zapoznania
się z istotą tej nauki zamienia się w życzliwość, ale religia ta na zawsze
pozostaje mu obca. Ponieważ jego sceptycyzm jest światły, miłość do życia — niepohamowana, a samo życie — jak artystyczna twórczość: "Nie!
szczęśliwy małżonku królewny-jutrzenki! Wasza nauka nie dla mnie. Mamże miłować
Bityńczyków, którzy noszą moją lektykę, Egipcjan, którzy palą w moich kąpielach,
Ahenobarba i Tygellina? Na białe kolana Charytek przysięgam ci, że choćbym
chciał, nie potrafię. W Rzymie jest najmniej sto tysięcy ludzi mających albo
krzywe łopatki, albo grube kolana, albo wyschłe łydki, albo okrągłe oczy,
albo za wielkie głowy. Czy każesz mi ich kochać także? Gdzie mam odnaleźć
tę miłość, skoro jej w sercu nie czuję? A jeśli wasz Bóg chce, bym miłował
ich wszystkich, czemu w swojej wszechmocy nie dał im kształtu na przykład
Niobidów, których na Palatynie widziałeś? Kto kocha piękność, dla tego
samego nie może kochać brzydoty. Inna rzecz nie wierzyć w naszych bogów, ale
miłować ich można, jak miłowali ich Fidiasz i Praksyteles, i Miron, i Skopas, i Lizypp".
Petroniusz, patrycjusz z pochodzenia, jest arystokratą ducha i jest to najbardziej charakterystyczna cecha jego charakteru. On nie może żyć w świecie sklepikarzy, szewców, handlarzy z duszy i pochodzenia, w świecie
tych, którzy otaczają plebejskiego dyktatora i idola lumpów. I nie pozwala im
skazać go na śmierć, wyprzedza ich, a jego śmierć jest jego ostatnią wobec
nich kpiną. Samobójstwo Petroniusza to jedna z najwspanialszych scen w literaturze światowej — jest to jego łabędzia pieśń z ukochaną złotowłosą, w otoczeniu przyjaciół, z daleka od lumpów i pseudorepublikańskiego dworu.
Nie będziemy jej opisywać, ponieważ można ją przeżyć tylko w opisie
Sienkiewicza. Ale zacytujmy choćby ten fragment listu do tyrana, w którym mówi
mu prawdę w oczy, a też i rzuca najszersze światło na głęboką istotę
konfliktu między estetyką i dyktaturą w powieści „Quo Vadis" będąc
sama w sobie też najwyśmienitszą i najbardziej lakoniczniejszą
charakterystyką Arbitra Elegantiarum: „Życie
jest wielkim skarbem, mój drogi, jam zaś z owego skarbu umiał najcenniejsze
wybierać klejnoty, lecz w życiu są także rzeczy, których już dłużej znieść nie potrafię. Och,
nie myśl, proszę, że mnie zraziło to, iżeś zabił matkę i żonę, i brata, iżeś spalił Rzym i wysłał do Erebu wszystkich uczciwych ludzi w twym
państwie. Nie, mój prawnuku Kronosa. Śmierć jest udziałem ludzkiego pogłowia,
po tobie zaś innych postępków nie było się można spodziewać. Ale kaleczyć
sobie uszy jeszcze przez lata całe twoim śpiewem, widzieć twe domicjuszowskie
cienkie nogi, miotane tańcem pirrejskim, słuchać twej gry, twej deklamacji i twoich poematów, biedny poeto z przedmieścia, oto co przewyższyło moje siły i wzbudziło do śmierci ochotę. Rzym zatyka uszy słuchając ciebie, świat cię
wyśmiewa, ja zaś dłużej już za ciebie płonić się nie chcę, nie mogę.
Wycie Cerbera, mój miły, choćby do twego śpiewu podobne, mniej będzie dla
mnie dotkliwe, bom nie był mu nigdy przyjacielem, i za głos jego wstydzić się
nie mam obowiązku. Bądź zdrów, lecz nie śpiewaj, zabijaj, lecz nie pisz
wierszy, truj, lecz nie tańcz, podpalaj, lecz nie graj na cytrze, tego ci życzy i tę ostatnią przyjacielską radę posyła ci Arbiter elegantiae".
Nieprzypadkowo Sienkiewicz wybrał opozycję Petroniusz — Neron, nie na
przykład Senaka — Neron. W tym artystycznym kontraście zamknięta jest głęboka
myśl. Upadek moralny w jednej osobie najwyższego kapłana, boga i ateisty doszedł do tak ogromnych rozmiarów, że nie wymaga już uwag i komentarzy moralisty. Moraliści tacy jak Seneka nie mieliby żadnych szans w otoczeniu rozpasanego dyktatora; nic w świecie ogólnego moralnego rozkładu,
rozpusty i zbrodni, nie brzmiałoby bardziej naiwnie a nawet komicznie niż
ocena etyczna i moralizatorskie pouczenia. Pod względem moralnym dyktatura,
jako instytucja niebywale zorganizowanego ludzkiego zła, dyskredytuje się sama w sobie. Sienkiewicz doskonale zna tę prawdę [por. odpowiedź Sienkiewicza na pytanie „Co Pan
myśli o Bismarcku?",
Majchrowski 1966] i dlatego przeciwstawia tyranowi nie moralistę,
lecz estetę. Czyż w takiej epoce można znaleźć bardziej doskonałe
antypody? Z jednej strony miotany pirrejskim tańcem w domicjuszowskiej błazenadzie kat „esteta", a z drugiej — ostatnie drgawki na uśmiechu, pełnym blasku i pogody ducha, starej kultury — kipiącej niegdyś i wolnej, genialnie ułożonej w harmonii, dzięki antycznym normom sztuki.
1 2 3 4 Dalej..
« Publishing novelties (Published: 02-05-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5367 |
|