The RationalistSkip to content


We have registered
204.321.280 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Science » Science and Religion

Nauka a religia [2]
Author of this text:

Interesuje mnie, przypominam, odniesienie nauki mojego czasu do religii. Mamy za sobą formalny opis nauki współczesnej. Formalny, w odróżnieniu od materialnego. Ten polegałby na przedstawieniu treści nauki, czyli wszystkich zdań uznawanych dziś w nauce. Zadanie praktycznie nie do wykonania! Poprzestajemy więc zwykle na namiastkach: przytaczamy kluczowe teorie nauki, epokowe odkrycia, odsyłamy do podręczników, kompendiów, encyklopedii, przynoszących z założenia selektywny opis stanu wiedzy. Wystarczy to, by przedstawić, co nauka mówi.

Tu ważne jest, jak pracuje ten organizm. Optymalizuje poziom zaufania do zdań, co prowadzi w granicy do prawd, optymalizuje przez uzasadnianie, a na korzystanie ze zdań nauki (w badaniu, nauczaniu, w komunikacji społecznej, w medycynie, inżynierii itd.) nakłada rygor dorównania: poziom zaufania ma nie przekraczać poziomu uzasadnienia.

3. Religia współczesna - katolicyzm. Wymowna różnica kryteriów wyboru. Weźmy teraz człon drugi naszej relacji — religię. Którą religię? System totemiczny z Australii, czy z przeciwległego bieguna współczesny rzymski katolicyzm? Wybieram ten ostatni, kierując się wyłącznie poziomem znajomości tej religii wśród moich czytelników. Wyboru tego nie dyktuje żaden wzgląd rzeczowy, a tylko wygoda — uwzględniwszy naszą sytuację, wygodnie jest kierować uwagę ku współczesnemu katolicyzmowi, gdy konfrontujemy naukę z religią.

Dokonałem więc dwóch wyborów. Padło na naukę współczesną i na jedną z współczesnych religii. Można by sądzić, kierując się tożsamością dat, że kryteria obu wyborów są przynajmniej podobne. Nie są, a dzieląca je różnica, o której za chwilę, przenosi się na różnicę między przedmiotami wyboru, nauką i religią, bo z niej wypływa.

Decyzję, by konfrontować z religią naukę współczesną, wyznacza przeświadczenie, że jest najbardziej naukowa, poznawczo najwydajniejsza, metodologicznie najdojrzalsza, sięgająca dalej i głębiej w rzeczywistość, niż wcześniejsze (stadia) nauki. Wynoszę ją nad tamte nie dlatego, że nasza, lecz dlatego, że informacyjnie najbogatsza — cała prawda nauki wcześniejszej zawiera się w dzisiejszej, lecz nie na odwrót.

Nie mam takiego kryterium, gdy wybieram dzisiejszy katolicyzm. Nie ma żadnej racji, by wystawiać go przed innymi religiami. Gdyby chodziło o racje, można znaleźć przemawiające za wyborem religii pierwotnej, bo „religie pierwotne nie tylko pozwalają na uwydatnienie elementów konstytutywnych religii", lecz „umożliwiają ich wyjaśnienie", a „mitologie ludowe i zręczne teologie", przenikające religie późniejsze, przesłaniają „prawdziwą naturę" religii (zob. E. Durkheim, Elementarne formy życia religijnego, Warszawa 1990, s. 6, 7 [wydanie oryg., Paris 1912]). Rację wyboru katolicyzmu nie stanowi to, że jest (w przybliżeniu) monoteizmem — nie wynosi go to logicznie nad politeizm; przeciwnie, stawia przed logicznymi trudnościami obcymi panteonom politeistycznym (choćby przed problemem teodycei: Skąd się bierze zło w świecie stworzonym przez wszechmocnego i dobrego Boga?). Monoteizm katolicyzmu nie dostarcza też moralnej racji wyboru, nie wywyższa go bowiem moralnie. Przyzna to każdy, kto poczytując tolerancję za cnotę uznaje, że „nietolerancyjność wszystkich prawie religii, głoszących jedynobóstwo, jest równie znamienną rzeczą jak przeciwstawna zasada politeistów" (D. Hume, Naturalna historia religii, Warszawa 1962, s. 179 [wydanie oryg., London 1757]). Nie znajduję zatem racji prowadzących do wyboru katolicyzmu, mam natomiast powód, by dokonać tego wyboru — łatwość dostępu do tej religii w kręgu moich czytelników. Tu jednak znany szkopuł: ciągle nie wiem, co właściwie biorę, gdy biorę katolicyzm.

Wszystko, cały współczesny katolicyzm. Byłaby to donkiszoteria — wystąpić z takim zamiarem — w obliczu bezmiaru tworzących katolicyzm słów, rzeczy, instytucji, ludzi, gestów. Szczęśliwie jest na nią sposób — wskazanie głównych aspektów tej religii, czyniących z niej religię, a naznaczonych swoistymi znamionami, czyniącymi z niej katolicyzm właśnie. O każdej religii wiadomo, że składają się na nią wierzenia i obrzędy. To jednak za mało, wierzenia i obrzędy występują też w magii, natomiast "wierzenia właściwe religii są zawsze wspólne jakiejś określonej zbiorowości, która otwarcie je uznaje i praktykuje związane z nimi obrzędy" Zbiorowość ta "nazywa się właśnie kościołem". Religia zatem to system „wierzeń i praktyk, łączących wszystkich wyznawców w jedną wspólnotę moralną zwaną kościołem". (E. Durkheim, dz. cyt., s. 38, 41).

Mamy więc trzy warunki religii, z osobna konieczne, a łącznie wystarczające — wierzeniowość, obrzędowość i kościelność. Wierzenia religijne mają rys szczególny: odnoszą się do „rzeczy świętych, to znaczy rzeczy wyodrębnionych i zakazanych". Bez tego, choćby pozostałe warunki były niezmienione, mamy co najwyżej świeckie kulty parareligijne, lecz nie religie.

Katolicyzm spełnia wszystkie warunki ustanawiające religię, każdy po swojemu. Poświadcza to miarodajny dokument autoryzowany przez właściwą Komisję Kurii Rzymskiej - Katechizm Kościoła Katolickiego (korzystam z wydania polskiego, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 1994). Daje on opis korpusu wierzeń, „wyznania wiary chrześcijańskiej" (Credo). „Wierzę w Boga" jest najbardziej podstawowe: "Wszystkie artykuły Credo zależą od pierwszego" (Katechizm, wyd. cyt., s. 58). Katolicy wyznają wiarę w jednego Boga-Trójcę, a „tajemnica Trójcy Świętej stanowi centrum wiary i życia chrześcijańskiego" (tamże, s. 65).

Kluczowa jest zależność między zasobem wierzeń a podtrzymującą je zbiorowością: „<<Święty depozyt>> wiary został powierzony przez Apostołów wspólnocie Kościoła", rozumianej jako ciało z ośrodkiem władzy, bo "zadanie autentycznej interpretacji słowa Bożego powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa", toteż „Lud Boży pod przewodem świętego Urzędu Nauczycielskiego . . . niezachwianie trwa przy wierze" (tamże, s. 34, 35; kursywa -B.C., wielokropek w oryginale).

„Bóg zechciał objawić mu się [człowiekowi] i udzielić łaski, by mógł przyjąć to objawienie w wierze", ale też "Kościół utrzymuje i naucza, że naturalnym światłem rozumu ludzkiego można z rzeczy stworzonych w sposób pewny poznać Boga", istnieją bowiem „<<spójne i przekonujące argumenty>>, które pozwalają osiągnąć prawdziwą pewność" (tamże, s. 23, 22; kursywa — B. C.). Mamy zatem dwie drogi prowadzące do przekonania o istnieniu Boga — wiarę oraz naturalną argumentację, czyli wiedzę, bo „świat i człowiek świadczą", że istnieje rzeczywistość, „która jest pierwszą przyczyną i ostatecznym celem wszystkiego, <<a którą wszyscy nazywają Bogiem>>" (tamże, s. 23).

Jakie są zależności między wiarą a wiedzą? Autorzy Katechizmu mówią tylko o zależności psychologicznej: „dowody na istnienie Boga mogą jednak przygotować człowieka do wiary". Zależność ta, jeśli brać ich za słowo, może występować, a może nie występować; wystarcza sama wiara. Mamy tu natomiast, w myśl Katechizmu, pokrewieństwo logiczne: wiara i wiedza dają taki sam owoc — zdanie, że istnieje Bóg — a zdanie to, dowodzone, czy przyjęte na wiarę, ma tę samą moc: pewność. Pokrewieństwo to zachodzi jednak między procedurami logicznie niezależnymi: wiara nie potrzebuje wiedzy, by doprowadzić do Boga, a wiedza nie potrzebuje wiary, by doprowadzić do poznania istnienia Boga. Tyle Katechizm.

4. Czy istnieje wiedza religijna? Zatrzymajmy się tu, bo to sprawa istotna dla odpowiedzi na pytanie, jak mają się do siebie nauka i religia. Jeśli istnieje wiedza religijna, to nauka i religia są jedynie różnymi tematycznie częściami jednej całości — wiedzy. W nauce bezspornie ubiegamy się o „spójne i przekonujące" argumenty na rzecz istnienia różnych obiektów. Tak samo, zdaniem autorów Katechizmu, w religii - argumentujemy na rzecz istnienia Boga. Owe części wiedzy są wprawdzie tematycznie różne, lecz metodologicznie sprzęgnięte — religia korzysta z danych i metod nauki, skoro „biorąc za punkt wyjścia ruch i stawanie się, przygodność, porządek i piękno świata, można poznać Boga jako początek i cel wszechświata" (tamże, s. 23). Wyłożony właśnie pogląd, natychmiastowe następstwo katechizmowych dwóch dróg, ma zwolenników, dawniej i dziś. Ma też, jak widać, zwolennika instytucjonalnego — Kościół katolicki.

Słyszy się niekiedy, że ów dualizm wiary i wiedzy to rys swoisty katolicyzmu, nadający mu piętno religii racjonalnej. Sądzę, przeciwnie, że jest to rys wspólny wszystkim religiom, od najpierwotniejszego totemizmu po wyrafinowany panteizm. Mało komu wystarcza sama wiara, umysł ludzki ma wśród swoich roszczeń roszczenie do prawdy, a prawda nie wisi w powietrzu, wspiera ją więc roszczenie do uzasadnienia. W katolicyzmie roszczenie to występuje wyraziście i zostaje deklaratywnie, lecz tylko deklaratywnie zaspokojone.

Jeśli trafny jest wywód, który wnet przedstawię, racjonalność katolicyzmu to pozór. Jak każda religia, jest irracjonalny, to zaś znaczy: nie ma niczego, co można by powołać wprost lub nie wprost jako rację dostateczną przekonania o istnieniu Boga. Przekonanie to natomiast, jak wszystkie inne przekonania religijne, ma swoje powody. Na tyle intrygujące i ważne, że nikt zdrowy na umyśle nie wybiera się ich lekceważyć.

5. Nie istnieje wiedza religijna. Co o tym przesądza? Pogląd, że nauka i religia w jednym stoją domu, jest fałszywy, nie istnieje bowiem całość złożona z wiedzy naukowej oraz wiedzy religijnej, bo nie istnieje wiedza religijna. Żaden zespół przekonań nie jest wiedzą, jeśli obciążają go wady logiczne, których nie sposób usunąć. Katolickie (szerzej, religijne) argumentacyjne drogi, prowadzące do Boga, są logicznie wadliwe.

Nie miejsce tu na przegląd tych dróg i zarzutów kierowanych od stuleci pod ich adresem, a dalej argumentów odpierających owe zarzuty, a dalej argumentów odpierających argumenty wymierzone w zarzuty, i tak do upojenia (w języku polskim dostępna jest książka poświęcona tej wymianie zdań: J. L. Mackie, Cud teizmu. Argumenty za istnieniem Boga i przeciw istnieniu Boga, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997.) Całą tę uczoność możemy sobie jednak darować. Wystarczy uchwycić nerw sytuacji. Ta zaś wygląda następująco. Bierzemy (a raczej biorą to apologeci wiary) świat w całości lub jakiś jego obszar, bierzemy więc całość naszej wiedzy o świecie lub jej część, astronomię, fizykę, biologię itd., i wnioskujemy z tego: skoro to wszystko taką ma postać i tak działa, musi być Bóg; albo tak: skoro to wszystko ma taką postać, Bóg raczej jest, niż go nie ma.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nowy punkt obserwacyjny
Jedyna dozwolona nienawiść?

 See comments (12)..   


« Science and Religion   (Published: 26-08-2010 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Bohdan Chwedeńczuk
Filozof, profesor Uniwersytetu Warszawskiego; tłumacz literatury filozoficznej; publicysta m.in. czasopisma Bez Dogmatu.   Biographical note

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Newest author's article: Mówienie o Bogu. Po lekturze Feuerbacha
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 543 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)