The RationalistSkip to content


We have registered
204.318.369 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life » »

Mówienie o Bogu. Po lekturze Feuerbacha [1]
Author of this text:

Anachronizm i przełom. Znamy ten spór. Teiści tworzą argumenty na rzecz istnienia Boga, ateiści znajdują ułomności tych argumentów, teiści korygują argumenty pierwszej generacji, ateiści znajdują ułomności tych skorygowanych, teiści je naprawiają, ateiści znajdują usterki w naprawianych, i tak toczy się ten anachroniczny spór. Anachroniczny, antagoniści żyją bowiem w epoce sprzed przełomu, którego dokonał w dziejach myśli o religii Ludwik Feuerbach.

Oto idea główna przełomu: istnieje sposób mówienia o Bogu, wykluczający spór o istnienie Boga — sporu tego nie możemy toczyć, bo nie mamy środków pojęciowych. Nie ma o co się spierać, wszystko rozegrało się bowiem w naszym mówieniu o Bogu, gdzie ukształtowało się znaczenie słowa „Bóg", czyli pojęcie Boga. Feuerbach opisał rodowód tego pojęcia i bronił dwóch o nim twierdzeń: (i) nie mamy innego pojęcia; (ii) nie możemy mieć innego pojęcia. (Na użytek przyszłego wywodu, [i] niech będzie twierdzeniem o jedyności, [ii] twierdzeniem o jedyności koniecznej.)

Stanowisko Feuerbacha. Przedstawię najpierw stanowisko Feuerbacha, przytaczając jego wypowiedzi. Pokażę następnie konsekwencje tego stanowiska dla sporu o Boga. Postawię z kolei pytanie, czy stanowisko uchylające ten spór samo jest bezsporne. Dużo zależy tu od odpowiedzi, a odpowiedź przecząca ma wielu zwolenników. Zarysuję więc moją odpowiedź, a na koniec wdam się w krótką rozmowę z pewnym metafizykiem.

sxc.hu(a) "Doktryna moja głosi: teologia jest antropologią, tzn. w przedmiocie religii, który nazywamy po grecku theos, a w naszym języku bogiem, nie wyraża się nic innego, jak tylko istota człowieka, albo inaczej: bóg człowieka jest tylko ubóstwioną istotą ludzką" (Ludwik Feuerbach, Wykłady o istocie religii, II. wydanie polskie, Warszawa 1981, s. 25; pierwsze wydanie niemieckie — 1851 rok).

(b) Wieczność, nadczłowieczeństwo, nieskończoność i uniwersalność boga — „są to cechy wyabstrahowane z przyrody i ją tylko określające, wszystko to dotyczy również moralnych cech boskich. Dobroć boga jest tylko abstrakcją ze wszystkich pożytecznych, dobrych, dobroczynnych istot i zjawisk w przyrodzie" (tamże, s. 127).

(c) „W nieskończoności cech boskich objawia się to, że nieskończone i nieograniczone są ludzkie pragnienia, ludzka wyobraźnia i zdolność do tworzenia abstrakcji" (tamże, s. 293).

(d) „Tak samo jak właściwości fizyczne, metafizyczne i moralne, tak i pozostałe, bardziej nieokreślone i negatywne właściwości boskie wywodzą się również z przyrody" (tamże, s. 129).

(e) „Każda religia, która wysuwa na czoło świata i czyni przedmiotem kultu boga, to znaczy istotę nie rzeczywistą, ale tylko wyabstrahowaną z rzeczywistej przyrody, z rzeczywistego człowieka, i następnie od nich odróżnioną, każda taka religia jest ikonolatrią, a więc i bałwochwalstwem. . . Albowiem nie bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje, jak mówi Biblia, lecz człowiek stworzył boga na swoje podobieństwo" (tamże, s. 211).

(f) „Wyobraźnia religijna realizuje w postaci swych bogów życzenia człowieka". „Człowiek przemienia swe pragnienia w bogów". „Bóg w ogóle może i musi być określony jako dążenie człowieka do szczęśliwości, zrealizowane w jego wyobraźni" (tamże, s. 264, 279, 280).

(g) "Bóg, ideał religii, jest zawsze jeszcze istotą ludzką, lecz istota ta została pozbawiona szeregu właściwości cechujących człowieka rzeczywistego; bóg nie jest istotą ludzką w całej pełni; jest on tylko fragmentem człowieka" (tamże, s. 285).

(h) "Ubóstwieniu podlega zawsze tylko jakaś ludzka siła, własność, zdolność; lecz z chwilą, gdy ulega ona deifikacji, oddziela się ją od wszystkich poszczególnych określeń, jakie ona posiada jako cecha rzeczywista, ludzka; gdy więc to ulatnianie się treści dojdzie do najwyższego stopnia, do ostatecznych granic, nie pozostaje w końcu nic prócz pustej nazwy . . . i teologia wyradza się ostatecznie we frazeologię pustą, choć może budującą" (tamże, s. 294-295).

Lista (a) — (h) przedstawia w skrócie stanowisko Feuerbacha, w postaci ciągu zdań bez uzasadnień. Bolączki te można jednak usunąć: pierwszą przez założenie, że skrót wiernie reprezentuje to, co skrócone, założenie sprawdzalne, gdy sięgnąć do pism Feuerbacha lub przynajmniej do uznanych omówień jego poglądów; drugą przez rozważenie, co uzasadnia to stanowisko.

Feuerbach mówi nie o Bogu, lecz o pojęciu Boga, spotka się więc ze sprzeciwem.

— Chcę słuchać o samym Bogu, nie o jego pojęciu — powie wyznawca Boga.

— Dobrze, ale żądanie to wymaga pojęcia Boga. Musisz wiedzieć, czego żądasz, żeby je wysłowić, a ja muszę wiedzieć, o czym mam mówić, żeby sprostać żądaniu — usłyszy wyznawca od Feuerbacha

— Masz mówić o samym Bogu - powtórzy wyznawca.

— O czym więc? — spyta tamten.

Dalsza rozmowa przebiegnie różnie, zależnie od rozmówcy Feuerbacha. Załóżmy skrajnie, że jest nim mistyk, oglądający Boga- jak utrzymuje — bez pośrednictwa pojęć. Mistyk przeżywa jednak niezliczone wyobrażenia, musi więc je odróżniać. Odróżnianiu służą pojęcia, bez nich nasze życie umysłowe to nieruchoma magma. Obiegowa obrona mistyka, że pojęcie Boga jest mu potrzebne tylko do powiadomienia innych, iż ogląda Boga, sam zaś wie bez pojęcia, co przeżywa — obrona ta jest daremna. Aby mieć przeżycie czegoś, mistyk musi je dla siebie jako przeżycie czegoś rozpoznawać, to zaś wymaga pojęcia. Nie ma więc ucieczki przed pojęciami, wszystko jedno, czy mowa o Bogu w traktacie teologicznym, czy w ekstazie mistyka.

Wkracza w tym miejscu Feuerbach ze swoim poglądem na pojęcie Boga. Pogląd ten zasługuje na miano teorii, opisuje bowiem treść pojęcia Boga (zob. pozycje [b], [d]), wyjaśnia tę treść wskazując, skąd się wzięła (zob. pozycje [b], [c], [d], [e]), wyjaśnienia wymagają hipotez, stawia więc wyraźnie lub w utajeniu hipotezy (zob. pozycje [b], [c], [f]), dedukuje z nich następstwa (zob. pozycje [e], [g]), z tych następstw dedukuje kolejne (zob. pozycję [h]), a całość wieńczy rodzaj zasady ogólnej, wyrażającej naturę religii (zob. pozycje [a], [e]) — teologia jest antropologią, bo bóg człowieka jest tylko ubóstwioną istotą ludzką. (Poszczególne pozycje umieszczam pod różnymi nagłówkami, bo są wielofunkcyjne.)

Co po Feuerbachu? Feuerbachowski sposób mówienia o Bogu działa jak gilotyna, spadająca na spór o istnienie Boga, bo usuwa wszystkie konkurencyjne sposoby mówienia. Koniecznym warunkiem sporu jest występowanie innego niż Feuerbachowskie pojęcia Boga, w szczególności pojęcia teistycznego. Spór toczy się bowiem o istnienie Boga ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi, który „przewyższa wszelkie stworzenia", a (1) „nasz język ujawnia wprawdzie swój ludzki charakter, (2) ale w istocie odnosi się do samego Boga, (3) chociaż nie może go wyrazić w Jego nieskończonej prostocie". Choć (4) „nie możemy określać Boga inaczej, jak tylko biorąc za punkt wyjścia stworzenie", to (5) „wszystkie stworzenia noszą w sobie pewne podobieństwo do Boga, w szczególny sposób człowiek — stworzony na obraz i podobieństwo Boże" (Katechizm Kościoła Katolickiego, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 1994, s. 25, 24; wyróżnienie tezy teizmu oraz numeracja zdań Katechizmu pochodzą ode mnie).

Oto los tych zdań w konfrontacji z Feuerbachem. Zdanie (1) jest prawdziwe, a tylko słowo „wprawdzie" jest w nim nadmiarowe — nasz język ma ludzki charakter, i na tym koniec. Zdanie (2) jest trywialnie prawdziwe, jeśli sam Bóg to Bóg, którego opisuje nasz język, Bóg nosiciel cech wywodzących się z przyrody (zob. pozycję [d]) i wyabstrahowanych z przyrody (zob. pozycję [b]). Jeśli natomiast sam Bóg to Bóg z tezy teizmu, zdanie (2) jest niezrozumiałe, w naszym języku bowiem, z jego ludzkim charakterem, nie możemy mówić o czymś wszechmogącym, co przewyższa wszelkie stworzenia. Podobnie, pozbawione znaczenia jest zdanie (3). Nie jest prawdziwe — jak można by mylnie sądzić — lecz jest bezsensowne. Sytuacja nie wygląda bowiem tak, że orzekamy nieskończoną Jego prostotę i mówimy następnie, że nie możemy jej wyrazić. Niczego nie orzekamy, bo brak nam sensownych słów na wyrażenie tego orzeczenia. Nie ma więc tu żadnego orzeczenia, a pozór zrozumiałości wyrażenia „Jego nieskończonej postaci" bierze się stąd, że każdy z osobna składnik tego wyrażenia, zaimek, przymiotnik i rzeczownik, jest zwyczajnie zrozumiały.

Zdanie (4) jest, jedno z dwojga, pozbawione sensu albo trywialnie prawdziwe. Jeśli Bóg tego zdania to Bóg z tezy teizmu — jak chcą autorzy Katechizmu — to Feuerbach go nie rozumie, nie ma bowiem pojęcia takiego Boga, w kluczowym miejscu zdania występuje więc puste miejsce, to zaś ogołaca z sensu całe zdanie. Jeśli natomiast Bóg zdania (4) to Bóg Feuerbacha, to Feuerbach otrzymuje, korzystając ze swojego pojęcia Boga, co następuje: "nie możemy określać Boga, którego nie możemy określać inaczej, jak tylko biorąc za punkt wyjścia stworzenie, inaczej jak tylko biorąc za punkt wyjścia stworzenie". Trudno się nie zgodzić, że to prawda, i że prawda to trywialna. Fałszywe natomiast jest to, co zdanie (4) wydaje się sugerować, że stworzenie bierzemy za punkt wyjścia tylko. Sugestia ta rychło staje się następstwem logicznym, skoro nasz język, biorący za punkt wyjścia stworzenie, "odnosi się do samego Boga" (tamże, s. 25; wyróżnienie moje). Nie miejsce tu na roztrząsanie pytania, jak autorzy Katechizmu widzą drogę od punktu wyjścia do punktu dojścia, do samego Boga. Istotne, że ów „punkt" wskazują, na co Feuerbach, że nie mogą go nawet wskazać, a co dopiero — opisać. Aby go bowiem wskazać, trzeba mieć pojęcie samego Boga, a tymczasem nie mamy takiego pojęcia (zob. wyżej pozycje [a] — [h]), nasz punkt wyjścia jest bowiem zarazem punktem dojścia.

Zdanie (5) natomiast jest dla Feuerbacha pozbawione znaczenia — na znanej już zasadzie deficytu teistycznego pojęcia Boga — nie sposób bowiem, żeby coś było podobne do niewiadomo-czego. Sensowne i prawdziwe natomiast jest proste odwrócenie tego zdania: „wszystkie bogi noszą w sobie pewne podobieństwo do człowieka, w szczególny sposób Bóg teizmu — stworzony na obraz i podobieństwo człowieka".

Widać więc, jak na przysłowiowej dłoni, że Feuerbachowski sposób mówienia o Bogu spada jak gilotyna na spór o istnienie Boga. Jeśli nasz aparat pojęciowy, obsługujący myśl religijną, działa tak, jak chce Feuerbach, spór o istnienie Boga jest niemożliwy. Co to bowiem znaczy, spierać się o istnienie Boga? Znaczy to — spierać się, czy zdanie: Coś jest Bogiem, jest zdaniem prawdziwym. Teista odpowiada twierdząco: istnieje coś, co jest jedyne i jest Bogiem. Ateista przecząco: nieprawda, że istnieje coś, co jest jedyne i jest Bogiem.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dymiący obrzyn - ofiary księży-pedofilów czekają na sprawiedliwość
Godność i prawo do śmierci, Część II

 See comments (7)..   


«    (Published: 23-02-2011 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Bohdan Chwedeńczuk
Filozof, profesor Uniwersytetu Warszawskiego; tłumacz literatury filozoficznej; publicysta m.in. czasopisma Bez Dogmatu.   Biographical note

 Number of texts in service: 9  Show other texts of this author
 Latest author's article: Nauka a religia
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 948 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)