|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Czy teletubiś jest gejem Author of this text: Andrzej Kleina
Prawie wszyscy dziś w miasteczku rozprawiają o Rzeczniczce Praw Dziecka, która chce posłać
teletubisia Tinky Winky do psychologa — żeby ten ustalił jego „orientację
seksualną", bo ona, Ewa Sowińska podejrzewa, że tinek to gej. Ba, żeby
tylko w miasteczku, wiele portali internetowych aż faluje od emocji, pouczeń i temu podobne...
Jak to zwykle w życiu
bywa, szybko powstały dwie orientacje: prosowińska i antysowińska. Wszyscy
wiemy co przedrostki pro i anty znaczą, więc nie będę niepotrzebnie nawijał
słów na klawiaturę...
Podejrzenie pani
rzecznik wywołała czerwona, damska torebka, z którą tinek (a przecież
to nie dziewczynka) się nie rozstaje, więc przyszedł pani rzecznik pomysł do
głowy myślącej, czy popularny program dla dzieci „Teletubisie",
zawiera treści będące propagandą homoseksualizmu, albo jakiejś innej
nieznanej jej jeszcze dewiacji, bo ona jest przeciw? Najczęściej przeciwko
temu wszystkiemu czego nie rozumie, bo to powoduje niepokój, a niepokój to
kara, więc po co się karać za cudze grzechy...?
Mądre głowy
psychologiczne się zbiorą (wiadomo: Santorski, Eichelberger i Tymochowicz, bo
ten to na wszystkim przecież się zna, szkoda, że z pola widzenia wyleciał
Samson...) i będą się kiwały, nadymały i trochę też myślały. A wystarczyłoby może z dzieciakami pogadać, żeby zorientować się, że niemały
procent dzieci przedszkolnych ma kłopoty z identyfikacją płciową. Bo,
5-letnia Marysia np. nie chce być mamą a zdecydowanie tatą i nawet w zabawie
wąsy sobie od pluszowego misia cichaczem przed rodzicielką pożyczyła. Mój
znajomy z naprzeciwka, 6-letni Kamil podkrada 18-letniej siostrze szminkę i nawet paznokcie maluje.
Czy naprawdę pani
rzecznik nigdy jak była mała, nie
chciała być chłopakiem? Bo jak tak, to znaczy nie, to co ten stary Freud
nawijał o zazdrości dziewczynek o chłopięcego, prawdziwego członka...?
Sprowokował mnie też
do popełnienia tego tekstu lokalny bard dziennikarski stwierdzając:
„Pozdrawiam wszystkich mężczyzn, nawet jeśli są kobietami". Nie,
nie, żebym czuł się kobietą, co to — to nie. Sprowokował mnie też i tym,
że jego zdaniem „ludzie rodzą się różni i ich skłonności
(homoseksualne, bo o tym mówił) są często niezależne od nich". Nie, żebym
inaczej twierdził. Tematów mi brakuje. Wypalenie czuję. Ileż można pisać o niedoróbkach lokalnego burmistrza, czy rachitycznym społeczeństwie
obywatelskim...?
Pochodzę z epoki,
gdzie homoseksualizm (od greckiego słowa „homos" — jednakowy, taki
sam) traktowany był jako zboczenie. Tak, tak, takie to czasy były. No może
nie takie jak spisana na papirusie opowieść z 12 wieku p.n.e. o dwóch
braciach będących bogami — Horusie i Secie:
„Kiedy nadszedł
wieczór, przygotowano im łoże, a oni obaj położyli się. W nocy Set sprawił,
że członek mu stwardniał i wetknął Horusowi między pośladki. Wtedy Horus
włożył ręce między pośladki i wygarnął nasienie Seta. Potem poszedł
poskarżyć się Izydzie, swej matce. Kiedy otworzył ręce i pokazał nasienie
Seta, Izyda bardzo głośno krzyczała, chwyciła nóż, odcięła mu ręce,
wrzuciła do wody i postarała się o nowe ręce".
Czyli był traktowany
jako zboczenie, karą zaś był jedynie ostracyzm. — „O pedały idą" — mówiło się w miasteczku. I omijało się ich z daleka. O obcinaniu rąk nic
mi nie wiadomo...
Aktualnie, coraz więcej
badaczy wychodzi z założenia, że homoseksualizm jest zaburzeniem, wyrażającym
się brakiem adaptacji do heteroseksualnych norm współżycia, przyjętych we
współczesnej cywilizacji.
Pewna ich część
twierdzi, że homoseksualizm rodzi się z przesytu seksualnego, lubieżności i wynika z chęci znalezienia nowych wrażeń seksualnych. Coraz mniejsza cześć
twierdzi, że homoseksualizm jest chorobą, inni jeszcze uważają, że
homoseksualizm jest stanem mieszczącym się w granicach normalnego zachowania płciowego.
W wyniku
przeprowadzonych badań przez mojego kumpla Stacha, autentyczny talent
seksualny, najbardziej odpowiada mi traktowanie homoseksualizmu jako zaburzenia
zachowania adaptacyjnego. Całe życie społeczne współczesnego świata
cywilizowanego jest ułożone zgodnie z podziałem płci na męską i żeńską
oraz z normami heteroseksualnymi. U homoseksualistów natomiast, popęd płciowy
kształtuje się niezgodnie z heteroseksualnym nastawieniem społeczeństwa.
W świetle
przeprowadzonych samodzielnie przez Stacha badań, przyczyny homoseksualizmu można
podzielić na dwie zasadnicze grupy, które wzajemnie się ze sobą splatają:
mniejsze niż normalnie stężenie hormonów męskich w pewnym krytycznym
okresie życia płodowego oraz wpływ czynników kształtujących psychikę w okresie dzieciństwa i młodości.
W okresie kształtowania
psychiki główną przyczyną rozwoju nastawienia homoseksualnego jest splecenie
się dwóch czynników:
1/ Nadmiernie silny związek
uczuciowy z matką (zarówno pozytywny jak i negatywny) — w związku z tym
identyfikacja z nią i nasilający się w dalszych latach negatywny stosunek do
innych kobiet na zasadzie kontrastu lub potwierdzenia obrazu matki (kurna chata,
aż się boję myśleć, bo jeden b. ważny albo i jeszcze ważniejszy polityk
partyjny, nawet konto bankowe ma na Mamusię...)
2/ Brak wzorca męskiego
lub niechęć czy niezdolność do naśladowania go. Błędem w wychowaniu chłopca
może być zarówno brak męskich zabaw i obowiązków, jak i nadmierne ich
akcentowanie i wymuszanie.
Według jednej z teorii
(Stachu ją tylko toleruje) na temat homoseksualizmu — homoseksualiści są
genetycznymi kobietami. Stąd zapewne pozdrowienie Bartka „wszystkich mężczyzn,
nawet jeśli są kobietami". Innymi słowy pozdrowienie gejów, do którego
wraz ze Stachem się przyłączamy.
Z przeglądu literatury
antropologicznej wynika, że w 64% badanych społeczeństw prymitywnych,
homoseksualizm był uważany za normalny i akceptowany. W niektórych społeczeństwach
niekiedy cała nawet populacja męska praktykowała homoseksualizm. W innych
natomiast był on traktowany jako część rytuałów w okresie dojrzewania i uznawano go za konieczny dla zdrowia dorastającego chłopca.
W małym północnoafrykańskim
szczepie Siwans, wszyscy mężczyźni i chłopcy uprawiali stosunki
homoseksualne, a mężczyzna który nie miał kontaktów seksualnych zarówno z kobietami, jak i mężczyznami, uważany był za osobę nie w pełni normalną.
W szczepie Kiwai wierzy
się, iż uczestnictwo w stosunkach odbytniczych czyni mężczyznę silnym.
W szczepie Big Nambas, w Melekulach na Nowych Hebrydach, stwierdzono następujące fakty:
— Pierwszą rzeczą, jaką
zauważa się wśród Big Nambas, jest sposób, w jaki mężczyźni opiekują się
chłopcami, a chłopcy są oddanymi sługami mężczyzn. Ten homoseksualny
system jest stary, posiada własną technikę i nomenklaturę oraz reguluje związek
między mężczyzną i chłopcem. Każdy mężczyzna ma swojego chłopca, o ile
może go zdobyć, i strzeże go bardziej zazdrośnie niż swoją żonę. Mężczyzna i chłopiec zwykle lubią się bardzo. Mężczyzna oprócz chłopca ma jedną
lub kilka żon i dzieci. W szczepie tym znajduje się więcej dzieci na jedną
osobę dorosłą niż w innych częściach melekula. Kobiety — uwaga — posiadają
paralelny system przyjemności.
Stacha zdaniem — w narastającym polskim niżu demograficznym — mógłby to być sposób
zdecydowanie bardziej atrakcyjny dla zwiększenia ilości nowonarodzonych (o
przyjemności nie wspominając) niż „becikowe".
W starożytności bywało
różnie. W Asyrii na przykład, osoba oskarżona o homoseksualizm podlegała
kastracji, i jakby było tego mało — musiała zapłacić jeszcze karę pieniężną
(żeby tylko Roman Giertych nie wpadł tutaj do saloonu, he, he, he...).
Również wśród
plemion żydowskich homoseksualizm był prawnie potępiony. W Starym Testamencie
spotykamy liczne wzmianki o homoseksualizmie, a Sodoma została zniszczona
ogniem niebieskim między innymi za grzech homoseksualizmu.
W starożytnej Grecji i Rzymie homoseksualizm — zarówno mężczyzn, jak i kobiet — był akceptowany. W Atenach, Sparcie, w Tebach i w innych miastach, homoseksualizm był uważany za
jedną z dróg, po której młody człowiek dochodził do pełnej dojrzałości.
Pojmowany był jednak przede wszystkim jako związek duchowy i emocjonalny dwóch
mężczyzn, natomiast na drugim planie znajdował się związek cielesny. Chodziło
bowiem o taki układ, w którym obaj partnerzy pomagaliby sobie w swoim rozwoju
duchowym i umysłowym. Wzajemna obecność była zachętą do działalności zarówno w sensie duchowym, jak i fizycznym.
Żałuję, żem rozłożon
leżał w łożu boleści podczas ostatniej parady, czy jak to tam się nazywało...
« (Published: 06-07-2007 )
Andrzej KleinaStudiował "nauki fizyczne" w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Ukończył Studium Nauczycielskie o profilu wychowania fizycznego w Gdańsku Oliwie oraz psychologię na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Aktualnie współpracuje z Kurierem Iławskim, tygodnikiem powiatowym w województwie warmińsko- mazurskim. Biographical note Number of texts in service: 9 Show other texts of this author Latest author's article: Latawcem po prasie jestem | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5445 |
|