|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Culture »
Dialektyka Oświecenia i krytyka rozumu instrumentalnego [1] Author of this text: Marcin Punpur
"Oświecenie
to wyjście człowieka z zawinionej przez niego niedojrzałości.
Niedojrzałość
jest nieumiejętnością w posługiwaniu się własnym rozumem
bez przewodnictwa
innych. Niedojrzałość ta jest zawiniona przez
człowieka, jeśli jej powód
tkwi nie w braku rozumu, ale zdecydowania i
odwagi, by swym rozumem posługiwać
się bez zwierzchnictwa innych.
Sapere aude! — Odważ posługiwać się własnym
rozumem! -
stanowi maksymę przewodnią oświecenia" [ 1 ].
I.
Kant Dialektyka Oświecenia — opus
magnum pierwszego pokolenia Frankfurtczyków — to dzieło z wielu względów
przełomowe i oryginalne. Pomimo swego dość podeszłego wieku (pierwsza
publikacja 1944 r.) ciągle budzi kontrowersje i stanowi źródło nieustannych
inspiracji. Szczególnie płodne okazało się w obszarze nurtu
postmodernistycznego — Lacan, Foucault, Beaudrillard, Deleuze, Derrida, Lyotard — i tych wszystkich, którzy jeśli nie negatywnie to przynajmniej sceptycznie
podchodzili do projektu modernizacji. W odróżnieniu jednak od nich, Horkheimer i Adorno swój atak na oświecenie podjęli nie w imię jego destrukcji, lecz -
co ważne — rehabilitacji: „krytyka, jakiej poddane zostaje oświecenie, ma
przygotować jego pozytywne pojęcie, wyrwać je z uwikłań w ślepą praktykę
panowania" [ 2 ].
Miała to być krytyka rozumu w imię rozumu, a nie jak to bywało wcześniej,
lokująca się gdzieś poza racjonalnym obszarem, w transcendentnych otchłaniach
mitu, religii, tradycji, czy autorytetu. Na ile się to powiodło, odpowiemy
sobie w dalszej części. Podstawową tezę Dialektyki oświecenia można streścić następująco:
„oświecenie — rozumiane najszerzej jako postęp myśli — zawsze dążyło
do tego, by uwolnić człowieka od strachu i uczynić go panem" [ 3 ].
Człowiek, dzięki nauce i jej dziecku — technice — podbił i opanował
przyrodę, stając się jej władcą. Z czasem jednak okazało się, że źródło
emancypacji — rozum — uległ instrumentalizacji i na nowo zniewolił człowieka.
Oświecenie przybrało z powrotem szaty swego przeciwnika — mitologii -
obracając się tym samym w swoje przeciwieństwo. Warto podkreślić, rozwijając powyższy pogląd, że zdaniem H. i A. źródło
destrukcji tkwi w samym oświeceniu (a nawet wcześniej, bo już u Homera, u którego
autorzy odnajdują ziarna nowoczesności). Tym źródłem jest właśnie rozum.
Rozum, zdaniem Frankfurtczyków, to nic innego jak narzędzie panowania i ucisku. „Porządkujący umysł równy jest stwórczemu bogu, gdyż tak samo
sprawują władzę nad naturą" [ 4 ]. To mechanizm uniformizujący:
„za byt i zdarzenie oświecenie z góry uznaje tylko to, co można ujednolicić;
jego ideałem jest system, z którego wynika wszystko razem i każda rzecz z osobna" [ 5 ].
To procedura przemieniająca całą różnorodność w ilościowe kategorie.
Sprowadzająca wszystkie zjawiska do wielkości abstrakcyjnych, by w ten sposób
móc je porównywać i zgodnie z własną logiką odpowiednio nimi manipulować.
To, co inne z kolei traktująca z wielką podejrzliwością i spychająca na
margines przesądu lub dogmatu. Jego metodą jak i idolem jest matematyka:
„liczba stała się kanonem oświecenia", a celem podporządkowanie [ 6 ].
Taki rozum nie jest w stanie zrodzić innych celów, poza celem
samozachowawczym, który osiąga poprzez bezmyślną adaptację: „jedynym
kryterium jest samozachowanie, udana lub nieudana adaptacja do obiektywnej
funkcji i wzorców, które je określają" [ 7 ] Stąd określenie rozumu
instrumentalnego, który sam niezdolny do wytyczania własnych celów, służy
jedynie koordynacji zadań narzuconych mu z zewnątrz, poprzez system
ekonomiczny i przemysł kulturowy. Skutkuje to zniewoleniem jednostki: bo już „przebudzenie podmiotowości
okupione jest uznaniem władzy jako zasady wszelkich stosunków", a to z kolei
prowadzi do tego, że „ludzie płacą za pomnażanie swojej władzy
wyobcowaniem od tego, nad czym władzę sprawują" [ 8 ]. W systemie liberalnym, zdaniem autorów, jednostka otrzymuje jaźń na własność.
Mówi jej się, że jest oryginalnym i wyjątkowym indywiduum. W rzeczywistości
jednak niczym się nie różni od innych i tak jak inni podporządkowuje się
temu, co ogólne, popadając w sidła konformizmu: „jednostka kurczy się,
jest tylko punktem przecięcia konwencjonalnych reakcji i funkcji, których się
od niej oczekuje" [ 9 ]. W związku z tym H. i A. dochodzą do wniosku, że indywidualność jednostki
jest negowana, a triumfy świeci „represyjny egalitaryzm", jak w przypadku
„hitlerowskiej hordy": „przejście równości prawa w bezprawie popełniane
przez równych". [ 10 ] Oświecenie zatem, jak już zostało powiedziane, przeobraża się w swoje
przeciwieństwo — mitologię. Zresztą, jak podkreślają wielokrotnie
autorzy, już sam mit był pewną formą oświecenia. A „jeśli już mity
dokonują oświecenia, to oświecenie z każdym krokiem coraz głębiej wikła
się w mitologię. Wszelką materię czerpie z mitów, aby je zniszczyć, i samo
jako instancja osądzająca wpada w zaklęty krąg mitu" [ 11 ].
Oświecenie zatem to jedynie rozkwit mitu. Tak jak mit bowiem, trzymając się
czystej faktyczności, tego co bezpośrednio dane (ideał pozytywizmu)
absolutyzuje status quo, tworząc złudzenie
niewinności i trwałości. „Im bardziej maszynka myślowa podporządkowuje
sobie to, co istnieje, tym bardziej ślepo zadowala się jego reprodukcją"
[ 12 ]. Poza tym, oświecenie
podobnie jak mit wyrasta ze strachu: „oświecenie to zradykalizowany mityczny
strach" [ 13 ]. Przy czym nie tak jak
kiedyś, przed tym co nieznane — w odczarowanym świecie nie ma takiej
potrzeby — lecz przed kolektywem i jego złowrogą omnipotencją. To tyle odnośnie głównej tezy, której pień pomimo wielu odgałęzień
pozostaje stale ten sam. Czas na krytykę. Zasadniczy błąd H. i A. polega na
redukcji tego, co przyjęło się nazywać mianem oświecenia — a co zgodnie z ciągle aktualnymi słowami Kanta jest „wyjściem
człowieka z zawinionej przez niego niedojrzałości" — do rozumu
instrumentalnego i uznaniu w ten sposób całego projektu moderny za fiasko.
Trudno powiedzieć, na ile jest to zabieg taktyczny, a na ile zwyczajna
indolencja, niemniej jednak jest to dość poważne uchybienie. Oświecenie
bowiem to przede wszystkim projekt emancypacyjny, w którym dochodzi do
odebrania władzy bogom i ich rzekomym powiernikom, tak by to człowiek stał się
panem na ziemi [ 14 ].
Rozum w tym procesie nie odgrywa jedynie instrumentalnej funkcji, lecz wydaje się
być autorem całego zrywu. Faktem jest przecież, że w praktyce nie dobiera on
wyłącznie środków do celów narzucanych mu z zewnątrz, lecz pytając o sens
całości, dąży do jej twórczego przeobrażenia. Nie dopasowuje się
automatycznie do kultury, lecz poddaje zasady jej funkcjonowania gruntownej
krytyce. Poza tym, co być może najistotniejsze, rozum jest instancją
samozwrotna, która podług uniwersalnych wartości humanizmu, systematycznie
dokonuje samokorekty. To jest prawdziwa dialektyka oświecenia, a nie sprzężenie
mitu i rozumu w wersji H. i A. To nie instrumentalizm jest sednem rozumu, lecz
krytycyzm. Rzecz zdawałoby się oczywista, tym bardziej dla twórców Teorii
Krytycznej. Innym nieporozumieniem „Dialektyki" jest kwestia panowania. Otóż władza,
panowanie, według H. i A. jest z gruntu czymś negatywnym. Każde społeczeństwo
jednak funkcjonuje w oparciu o stosunki władzy i nie ma w tym nic gorszącego.
Bez nich przestałoby po prostu istnieć. Sama władza nie jest więc niczym złym,
póki, mówiąc najprościej, służy dobrym celom. Nawet Foucault, kolejny
wielki demaskator, był tego świadom: "trzeba skończyć raz na zawsze z opisywaniem efektów władzy w terminach negatywnych: Władza wyklucza, uciska,
tłumi, cenzuruje, abstrahuje,
maskuje, skrywa. W rzeczywistości władza produkuje: produkuje realność,
produkuje dziedziny przedmiotowe i rytuały prawdy. Jednostka i wiedza jaką można o niej zdobyć zależą od tej produkcji" [ 15 ]. W rzeczy samej idzie tu o jakość owej produkcji, a nie o jej raison
d'être. Jeśli tak, to nasuwa się pytanie, jaką jakość panowania reprezentuje
oświecenie? H. i A. odpowiadają zdecydowanie: „oświecenie jest totalitarne,
gdyż uniformizuje to co różne". W tym sensie jednak, każdy zbiór
jakichkolwiek zasad będzie totalitarny. A jeśli tak, to słowo totalitarny
traci swój pierwotny złowieszczy wydźwięk i najzwyczajniej powszednieje. Weźmy
chociażby liberalny system prawny, upowszechniony wraz z nastaniem oświecenia.
Jedną z jego zasad jest egalitaryzm (równość wobec prawa). Zgoda, można
uznać tę zasadę za przejaw uniformizacji, ale nie wolno zapominać o jej głębszym
sensie, mianowicie o tym, że w ostateczności służy ona ochroni suwerenności
jednostki. Tak dla porównania, nazizm to panowanie, nie uznające żadnych
zasad poza swą ślepą ekspansjonistyczną dynamiką, gdzie jednostka stanowi
jedynie środek jej realizacji. Dlatego też nazizm stanowi najbardziej ponurą
egzemplifikację kontroświecenia. By lepiej oddać skalę niedorzeczności popełnionych przez autorów
warto przyjrzeć się „alegorii dialektyki oświecenia", tj. opowieści o Odyseuszu i syrenach. Odyseusz w mniemaniu H. i A. to pierwowzór mieszczańskiej
autonomicznej i suwerennej jaźni. Konstytuuje on siebie opanowując,
symbolizowane przez bogów, siły natury. Swoje powodzenie w tej rozgrywce
zawdzięcza sprytowi, który wedle autorów jest odpowiednikiem
rozumu oświeceniowego (czytaj instrumentalnego). Każdy sukces Odyseusza, ich
zdaniem, jest jednak połowiczny, gdyż za opanowanie zewnętrznej natury musi
on płacić zniewoleniem natury wewnętrznej (związek wedle H. i A.
nieunikniony). Mechanizm ten odzwierciedla najdobitniej przygoda z syrenami, w której bohater Odysei zostaje przywiązany do masztu, a jego towarzysze woskują
sobie uszy, tak by uwodzicielsko piękna pieśń syren nie mogła ich zbałamucić, a tym samym doprowadzić do rozbicia statku o rafy. Odyseusz słyszy wprawdzie
syreni śpiew, lecz będąc związanym i niesłyszanym przez swych kompanów,
nie jest w stanie zmienić kursu. W mniemaniu autorów, fakt przywiązania
Odyseusza do masztu symbolizuje wewnętrzne zniewolenie jakiemu się poddaje by
osiągnąć swój cel — podporządkowanie natury. W rzeczywistości owo
„zniewolenie" nie jest niczym innym jak taktyką służącą przetrwaniu.
Taktyką w dodatku godną podziwu, gdyż nie tylko ratującą życie, lecz
wzbogacającą je o estetyczne doznanie syreniego śpiewu.
1 2 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] I. Kant, Odpowiedź na pytanie: czym jest Oświecenie? Rozprawy z filozofii
historii, przeł. T. Kupś, Kęty 2005, s. 44. [ 2 ] M. Horkheimer, T. W. Adorno, Dialektyka Oświecenia. Fragmenty filozoficzne,
przeł. M. Łukaszewicz. Wydawnictwo
IFiS Pan, Warszawa 1994, s. 15. [ 14 ] Podkreślają to nawet sami autorzy, stwierdzając: „nie mamy wątpliwości,
że wolność w społeczeństwie jest nieodłączna od oświecającego myślenia",
choć nie wyciągają z tego należytych wniosków. Ibidem, s. 13. [ 15 ] M. Foucault, Nadzorować i karać, przeł. T. Komendant, Warszawa 1998, s. 189. « (Published: 03-09-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5543 |
|