|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« People, quotes Lema nie ma mamy memy Lema [1] Author of this text: Elżbieta Binswanger-Stefańska
Nie można uwierzyć w Pana Boga tylko dlatego,
że to nam dobrze zrobi.
Stanisław Lem
Nastolatki lubią mieć swoich idoli [ 1 ]. Od czasu wczesnej nastolatkowatości moim idolem był Stanisław Lem. Rozumiem, że się o to złościł. To znaczy znacznie później zrozumiałam, jak bardzo go musiało denerwować, że miał już wśród dzieci swoich wielbicieli [ 2 ], bo przecież pisał dla dorosłych, a nawet dla bardzo dorosłych
[ 3 ]. Choć po jego śmierci zastanawiano się na poważnie, czy trafi do działu „wysoka filozofia" czy do popularnych książek dla młodzieży, co przytrafiło się Jules Verne’owi, czy H.G. Wellsowi...
Rys. Aleksander Kiluk
|
Ja jednak uważam to za swoje wyjątkowe szczęście, że Lem napisał u początków swojej kariery pisarskiej kilka dość banalnych książek z dziedziny science fiction [ 4 ]. Dzięki temu i te trudniejsze, z półki „high science philosophy", stawały się dla mnie, wraz z moim czytelniczym wzrastaniem, nie za trudne. Inna sprawa, że już do tych pierwszych byłam nieźle przygotowana, oczywiście jak na jedenastolatkę: Verne, Wells, „Wielka, większa i największa" Broszkiewicza, „Zwycięzcy oceanu" Umińskiego, „Robinson Crusoe", „Hrabia Monte Christo", „Podróże Guliwera", „W pustyni i w puszczy", „Dzieci z Bullerbyn", „Tajemniczy ogród", „Karolcia", „Serce", „Pinokio", „Kubuś Puchatek", „Alicja w krainie czarów"..., w ciągu tych kilku lat, odkąd posiadłam sztukę czytania, do sięgnięcia po tytuły Lema, byłam całkiem całkiem oczytana, nieprawdaż?...
Na pogrzebie Lema w pierwszym momencie nie zauważyłam, że pośród wieńców i kwiatów… nie ma trumny. Mała jak donica urna ledwie widoczna była pomiędzy liśćmi, kwiatami, wśród szarf… ach, prawda, przecież Lem był niewierzący, kremacja, dla katolika rzadkość, grzech chyba nawet, nie wiem, dla ateisty rzecz coraz normalniejsza, może sobie zażyczyć bez konfliktu sumienia. Ale pogrzeb był w obrządku katolickim, w nowiutkiej kaplicy na cmentarzu salwatorskim… „Lem nie wierzył w Boga, ale kto wie, może Bóg wierzył w Lema?" ksiądz odprawiający mszę żałobną był sympatyczny, życzliwy, przyjazny. Mówił bez kaznodziejskiego zadęcia, mądrze, zwyczajnie.
Spojrzałam w górę, na sklepienie kościoła… bo jak się szuka czyjegoś ducha, patrzy się odruchowo w górę, choćby i duch kwalifikował się do piekła, czyli w dół. Duch jest bezcielesny, prawie nic nie waży, a może 21 gramów, jak twierdzą niektórzy? Jak w filmie o takim tytule? W każdym razie jest lekki albo wręcz nieważki, wzlatuje w górę i spogląda w dół. Czy Lem teraz patrzy na nas? Na swój pogrzeb? Zanim uleci w zaświaty? Czy będzie czasami wracał, żeby spojrzeć na Kraków i swój dom z ogrodem? I jak rośnie jego wnuczka? Jak się ma syn, Tomek? Żona, którą zostawił?
Nie! Lema nie ma! To co z Lema zostało, zmieściło się w naczyniu wielkości garnka. Mam tej samej wielkości urnę z prochami mojego poprzedniego psa, Parysa [ 5 ]. Doczesne szczątki, spopielone kości, ale nie na proch, grzechocze, jak nią potrząsnąć. Lem tak często podkreślał, że uważa wszelkie życie za kończące się definitywnie z chwilą śmierci, że chyba byłby wręcz rozczarowany, gdyby tak nie było i gdyby po śmierci przyszło mu się o tym przekonać. Myślę też, że nie miałby mi za złe porównania urny mojego psa do swojej, skądinąd wiadomo, że kochał psy i miał ich kilka pokoleń. Acz, przyznać trzeba, że urna Lema była o wiele bardziej elegancka, ozdobna, z ciemnego metalu… z czego robi się urny? Z jakiego stopu? Z mosiądzu? Brązu? Parysa jest prosta, jasna, gliniana. I zaplombowana. Jak właściwie zamykane są ludzkie urny? Na amen?
Lema nie ma. Mojego psa — też nie. Ale byli. I mieli fajne życie. Parys na pewno. I Lem, jak się wydaje, też niezgorsze. Lema nie ma, lecz po Lemie bardzo wiele zostało, tak jak i po Parysie, tyle że po Lemie więcej. Kilka milionów książek w prywatnych i publicznych bibliotekach dookoła globu. Jego własnego autorstwa. I licznych opracowań, i opracowań opracowań, a te jeszcze mogą się mnożyć a mnożyć [ 6 ]. Lem nie napisze już ani jednej książki, ale wydawany może być po wsze czasy. Zostało wiele zdjęć. Trochę filmów. Artykuły w archiwach różnych polskich i zagranicznych pism. Wywiady. Taśmy z nagraniami wywiadów… Sama mam kilka. Bo moje uwielbienie dla Lema zaowocowało paroma rozmowami. Głos Lema jak żywy, jakby siedział obok.
Jestem także w posiadaniu jednego listu od pana Lema. W którym wyjaśnia, że w czasie wywiadu, jako że nie czuł się dobrze, nie powiedział tego, co by powiedział, gdyby miał jeszcze raz szansę, więc napisze to teraz sam. I napisał. Esej pod tytułem „Sex Wars" [ 8 ]. To moje wspomnienia, skromne memories na miarę małego Pikusia, ale jakże jestem z nich dumna, jak bardzo wzbogaciły moje życie, mogę o nich pisać. Choćby teraz. A przecież są tacy, którzy widywali się z Lemem wielokrotnie, na co dzień, jak na przykład jego osobisty sekretarz, autor opracowań o twórczości swojego pracodawcy, prof. Jerzy Jarzębski, jak autor „Rozmów…" [ 9 ] Stanisław Bereś, który przesiedział u Lema wiele, wiele godzin… Ciekawe byłoby wiedzieć, ilu ludzi Lema znało, spotkało, lub choćby zetknęło się z nim bliżej. A niezliczeni dziennikarze, a tłumacze na 40 języków świata, a studenci, a sąsiedzi, a przyjaciele wreszcie, a rodzina, najbliżsi mu ludzie… Mnóstwo listów, rozmów, spotkań. Oraz mrowie czytelników.
Po Lemie zostało więc, oprócz genów, bardzo, bardzo wiele memów. Będą się nadal rozprzestrzeniać. Zmieniać ludzi. Zmieniać świat. Żyć. Ale świadomości Lema już nie ma. Dla samego Lema, którego świadomości już nie ma, nie ma to już żadnego znaczenia. Nie może nadlecieć, spojrzeć z nieba i nacieszyć się swoim istnieniem pośmiertnym. Więc zamiana wiary w życie pośmiertne w niewiarę, a więc nicość, jest bardzo wątpliwym interesem. Z jednej strony istnienie świadomości po wieczność, z drugiej pamięć o nas i nasze dzieło. Ale w chwili śmierci — dla bohatera wydarzenia — kończy się wiedza o tym. Tylu ludzi wybiera to pierwsze. I dziwi się, że ktoś może to odrzucić. I to świadomie. Jak na przykład Lem. Przecież o wiele lżej się żyje ze świadomością, że po śmierci będzie się żyło nadal. Coś się teraz nie uda? Ale potem będzie rekompensata. Czegoś teraz nie dokonamy? Nadrobimy w życiu wiecznym, czasu będzie dość.
Stanisław Lem zwykle mówił o sobie, że jest agnostykiem [ 10 ], czasami podkreślał, że jeżeli chodzi o bogów, to jest ateistą [ 11 ], ateista żadnych wątpliwości nie ma, to ktoś, kto odrzuca wiarę w Boga. Jakiegokolwiek. Jednak bycie agnostykiem ma różne odcienie i jest to zgoła inne ustawienie sprawy. Agnostyk nie wierzy w Boga, ale też nie do końca wierzy w możliwość naukowego poznania [ 12 ]. Więc ludzie mówią, że agnostyk jest ostrożny. Albo wręcz lękliwy. A ja mówię, że tylko otwarty. Z dwojga wątpliwych „wiem", wolę pewne „nie wiem".
Bo i ja jestem agnostykiem. Czy na wzór Lema? Tego też nie wiem. Ale na pewno, jak wielu innych zakochanych w Lemie, mogę o sobie powiedzieć, że to Lem mnie „wychował". Inna sprawa, że miał ułatwione zadanie, bo mój tato był zdeklarowanym niewierzącym, a mama ledwie, ledwie, typ: „praktykująca na użytek rodziny z dużym zastrzeżeniem". Dzieci, cztery córki, wyrosły jak jedna na bezbożne. Na lekcje religii chodziłam na własne życzenie. Ani mnie nie nakłaniano, ani nikt mi nie zabraniał. Jestem ochrzczona, choć na chrzcie świętym dano mi imię Ewa. Tato w USC postawił na swojego faworyta, Elżbietę, jakoś nie widział w tym problemu. Poszłam do pierwszej komunii. W kościele Piotra i Pawła w Krakowie.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] W czasach, o których mówię, idol to był bożyszcze, ciekawe, że słowo to wyszło z mody, jak mi się wydaje, na gwiazdy filmowe przestało się też mówić „bogini", lub „boska", „boska Garbo" na przykład, lub „boski Rudolf Valentino"...ale to było jeszcze wcześniej. Etymologicznie „bożyszcze" to inaczej „fetysz", przedmiot będący wcieleniem bóstwa posiadający moc magiczną, od francuskiego „fétiche", a to z kolei rodem z portugalskiego „feitiço" czyli „rzeczy sztucznej, czarów", z łacińskiego „facticius", „sztuczny", „kunsztowny" od „factus", imiesłowu biernego czasu przeszłego czasownika „facere", „działać", „czynić" [ 2 ] Opowiedział (bodaj) do książki Stanisława Beresia "Rozmowy ze Stanisławem Lemem", jak to kiedyś robił zakupy w aptece i pani aptekarka bardzo się ucieszyła, że może poprosić o autograf pisarza, ulubieńca jej małego wnuka... [ 3 ] "To jest delikatna sprawa i nieprzyjemna dla mnie, ale ją wyartykułuję: jeśli założyć, że jestem duchem pierwszej klasy, to powinny się mną zajmować duchy tej samej klasy. Natomiast osoby, które brały się za moją twórczość, zawsze ściągały mnie w dół. Tylko okazywało się to nieco później. Jeśli ktoś się pasjonował Lemem, to zaraz potem okazywało się, że jego frapują przede wszystkim latające talerze, a literatura znajduje się na czwartym planie." (Tako rzecze LEM..., str.
221) [ 4 ] Moją pierwszą książką Lema był „Obłok Magellana", wpadłam na nią wertując skrycie stare roczniki „Przekroju", kolekcję mojej mamy, w poszukiwaniu zdjęć aktorek filmowych, które namiętnie zbierałam i których nie wolno mi było wycinać, ale jednak czasem wycinałam; „Obłok Magellana" był w „Przekroju" drukowany w odcinkach, w 1953 czy 54 roku, jako książka wydany był bodaj w 56 roku; Lem długo zabraniał potem wznawiania tej powieści, uważał ją za tak złą (przesiąkniętą socrealistyczną ideologią), jednak w końcu w Dziełach Wszystkich wydanych przez Wydawnictwo Literackie ostatnimi laty i ona się znalazła; ja wtedy wpadłam w zachwyt, miałam ok. 11 lat, nie wiem, czy dziś wpadłabym w zachwyt, nigdy jej potem już nie czytałam, choć posiadam to pierwsze wydanie, nie chciałam czytać książki Lema, o której Lem wyrażał się niepochlebnie, a która miała dla mnie tak kluczowe znaczenie: „Wielu swoich książek, takich jak 'Astronauci' czy 'Obłok Magellana' nie lubię w ten sam sposób, co całą masę głupich książek obcych autorów", powiedział do St. Beresia. [ 5 ] To w Szwajcarii nie uchodzi za jakąś wyszukaną ekstrawagancję, jeśli się chce, można zwłoki psa oddać do kremacji (za odpowiednią zapłatą, rozumie się), dostaje się urnę z certyfikatem, że są tam autentyczne prochy naszego zwierzęcia. [ 6 ] Choćby ostatnio wyszła książka o twórczości Lema pt. „Co to są sepulki. Wszystko o Lemie" Wojciecha Orlińskiego, wyd. Znak, Kraków 2007. [ 8 ] Wydany w zbiorze esejów pod tym samym tytułem,
wyd. Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1996. [ 9 ] Wywiad-rzeka Stanisława Beresia ze Stanisławem Lemem wydawana była przez Wydawnictwo Literackie w dwóch różnych wersjach, pierwsza, „Rozmowy ze Stanisławem Lemem" w 1987 roku (przed 1989), i druga, znacznie poszerzona i uaktualniona, pt. "Tako rzecze… LEM", w 2002 roku (po 89). [ 10 ] Agnostos = „nieznany, niepoznawalny", w kontekście Lema tutaj. « People, quotes (Published: 17-09-2007 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5557 |
|