|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Wspieramy morderców Author of this text: Daniel Zbytek
Książka
„Strach" wywołała lawinę komentarzy, w tym także do mojego artykułu
Hitler zrobił za nas dobrą robotę, opublikowanego na stronie internetowej
„Racjonalisty" — niniejszym bardzo dziękuję za wszystkie
komentarze. Najczęściej
stawiany zarzut, to ten, że J.T. Gross nie jest prawdziwym naukowcem. Nie mam wątpliwości,
iż zarówno „Strach" jak i jego poprzednia książka na temat polskiego
antysemityzmu, „Sąsiedzi", nie są dziełami naukowymi sensu stricto, że to
przede wszystkim zaangażowana publicystyka. Książki naukowe historyków czy
socjologów, trudne są na ogół do czytania, nazbyt wiele w nich różnych
przypisów, analiz źródeł, cytatów itp.
Publicystyka
historyczna jest w świecie popularna — w Polsce także, znane są książki
Pawła Jasienicy czy Normana Davisa, a w świecie Niala Fergussona (jego książkę
„Imperium", apologię brytyjskiej misji kolonialnej, opublikowała oficyna
wydawnicza „Spraw Politycznych" w roku 2007).
Wszyscy ci autorzy,
choć z zawodu naukowcy, swoje książki pisali z tezą, dla masowego, choć
inteligentnego odbiorcy. Niezależnie, czy akceptujemy ich tezy, czy nie,
istotne jest, że zwracają oni uwagę na pewien istotny składnik dziejów,
zmuszają czytelników do myślenia, do aktywnej reakcji.
Nie zauważyłem co
prawda, aby książki brytyjskiego historyka, Davisa, wzbudziły jakakolwiek
dyskusję, mimo, że bardzo często mija się on z prawdą i stosuje naciąganą
argumentację. Nie wzbudził też reakcji inny naukowiec, Daniel Beauvais. Jego książka „Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914" (Wydawnictwo UMCS 2005), która otrzymała nagrodę
za najwybitniejszą publikację historyczną w roku 2006, nie doczekała się
publicznej dyskusji. Autor podkreśla jednoznacznie (i dowodzi powołując
się na liczne źródła), że za rozbiory Polski pod koniec XVIII wieku
odpowiada polska magnateria i szlachta, która nie była zainteresowana w posiadaniu własnego państwa, potrzebna jej była tylko siła, która utrzyma
chłopów w absolutnym poddaństwie. Nikt się po tej książce jakoś się nie oburzył z powodu tego, że ktoś z zewnątrz, jakiś Francuz, twierdzi, że za upadek swojego własnego kraju odpowiadają
sami Polacy.
Bardzo nas
natomiast oburza inny fakt, udowadniany przez Grossa, że Polacy mordowali Żydów,
którzy przeżyli Holocaust. Wynika z tego, że jest to fakt jednak ciągle żywy,
aktualny, ukryty w głębi świadomości wielu ludzi, a przy okazji publikacji
„Strachu" nagle wyeksponowany. Wygląda na to, że z jakiegoś względu,
chcemy się schować za tymi, którzy Żydów ratowali, poświęcając w zamian
swoje życie. Nie było szmalcowników, ochotników w armii i policji Hitlera,
donosicieli. Mówi się, że jeśli byli, no na pewno nie Polacy, albo jakaś
nieistotna mniejszość, margines marginesu, albo obcy, może nawet sami Żydzi. Fałszujemy
rzeczywistość lub unikamy faktów, które mówią niewygodne prawdy.
Gardzimy natomiast
jedną z najpiękniejszych kart ludzkiej postawy w trakcie Drugiej Wojny Światowej:
postawą ludzi, którzy ratowali Żydów.
Ci Polacy, którzy
Żydów ratowali, nie robili tego przecież ze względu na jakąś szczególną
miłość do Żydów. Niektórzy z nich byli aktywnymi przeciwnikami Żydów -
jak znany przypadek pisarki, Kossak Sztuckiej.
Ale oni wszyscy widzieli przede wszystkim w wyznawcy judaizmu CZŁOWIEKA.
Większość z tych
„Sprawiedliwych wśród narodów świata", którzy poświęcili swe życie,
to byli polscy katolicy, ale traktowali oni chrześcijaństwo poważnie, jako
religię, która stawia im określone wymagania. Dziesięć przykazań,
ewangelie nie były dla nich pustosłowiem, były wartością, która jest ważniejsza od
ich życia.
Jestem osobiście
ateistą, ale ludzi, którzy naprawdę wierzą, szanuję, bo ich wiara jest
prawdziwa, chcą zmienić świat zgodnie z moralnymi zasadami swego wyznania.
Dotyczy to także muzułmanów, żydów, buddystów — wszystkie religie
stawiają na pierwszym miejscu szacunek dla innego człowieka, podobnie jak
humaniści.
Ci którzy mordują w imię jakiejkolwiek religii, traktują ją instrumentalnie, jako dogodne narzędzie
do walki politycznej lub do usprawiedliwienia własnej podłości. Gross w „Strachu" podaje mimochodem fakt, iż maca, do wyrobu której, według
napastników, posłużono się krwią chrześcijańskiego dziecięcia, została
rozkradziona i zjedzona. Nikomu to nie przeszkadzało, jak widać sami
napastnicy traktowali posądzania Żydów, iż utoczyli krwi na macę, jako
fikcję, silny argument uzasadniający własną podłość, a nie jako prawdę, która
wymaga zemsty.
W Polsce nie ma
pomnika ludzi, którzy poświęcili swoje życie w obronie najwyższej ludzkiej,
społecznej wartości — szacunku dla innego człowieka.
W centrum Warszawy
stoi palma i pomnik generała francuskiego. Nigdzie nie upamiętniliśmy ludzi
prawych. Czy to znaczy, że zlekceważyliśmy ich poświęcenie, ich godną
postawę wobec rozpasanej nikczemności faszystowskich bydlaków?
Nie szanujemy
ludzi, którzy winni być dla nas wzorem. Natomiast obrażamy się, gdy ktoś nam
wskazuje, że było wśród nas wielu, gotowych dla własnego interesu, albo wysługując
się aktualnej władzy, popełnić każdą podłość.
Taka
postawa jest bardzo groźna. Usprawiedliwia podłość, grozi, że sytuacja może
się powtórzyć. Zapewne nie w stosunku do Żydów, których praktycznie już
nie ma. Ale są inni? Przeczytałem kilka dni temu, że chuligani w Brzegu
atakowali Cyganów: kobiety i dzieci, bo jakiś młody Cygan, widać
sprawniejszy od zapewne podpitych bandziorów, pobił kilku napastników.
Atakowali kobiety i dzieci. Słabszych, niezdolnych do skutecznego oporu. Nikt nie zareagował w ich
obronie, żaden sąsiad. Wiadomo, miejscowi nie lubią Cyganów, to inni, obcy.
Tylko co usprawiedliwia agresję wobec niewinnych?
Jesteśmy więc ciągle w tym samym punkcie, jak w roku 1946, gdy mordowano Żydów w Kielcach,
Rzeszowie, Krakowie, na stacjach kolejowych, w pociągach, w małych miastach i wsiach. To ten sam zwierz w człowieku, którego musimy zdefiniować i stłamsić,
bo każdy z nas będzie zagrożony: bo nie chodzi do kościoła lub chodzi, ale nie
do tego co
trzeba, bo ma inne zainteresowania seksualne, bo nie tak jak trzeba się ubiera,
bo jest w jakikolwiek sposób inny.
Szanuję w Janie
Tomaszu Grossie zaangażowanego, polskiego publicystę, któremu na tym kraju
zależy. Tylko sentyment do rodzinnego kraju mógł go wystarczająco umotywować,
aby cokolwiek w Polsce opublikować. Któż inny by się męczył, będąc
szanowanym profesorem znakomitego, amerykańskiego uniwersytetu, pisać na nowo
książkę, przeznaczoną dla polskiego czytelnika? Sławy w świecie ma
wystarczająco dużo, także uznania i szacunku naukowców wielu krajów.
Inne niepokojące
zjawisko, potwierdzające, że tylko Polaków wyznania katolickiego uważa się
za Polaków, jest stwierdzenie, że ludzie pochodzenia żydowskiego to nie są
Polacy. Czyli, począwszy od Mickiewicza po Tuwima, Leśmiana — i tysięcy
innych twórców polskiej kultury, to niby to byli twórcy jakiejś innej
kultury? Żydowskiej, Izraelskiej? A protestanci Żeromski i Piłsudski,
piosenkarka German? Niemcy? A ateiści to w ogóle jacyś beznarodowcy.
Ograniczając się do katolików pozbawiamy się wielu światłych umysłów,
jakiegokolwiek znaczenia wśród ludzkości, która składa się z tysięcy
narodów i grup etnicznych, wielu różnorodnych religii. Najwybitniejsze dzieła
literatury i sztuki powstają w rezultacie wpływów różnych ludzkich
tradycji, umożliwiają spojrzenie na świat z jeszcze innej strony, pozwalają
odkryć coś nowego, co nadaje sens życia jednostce i wszystkim ludziom.
Szanujmy tę inność, odmienność, bo korzystamy na tym wszyscy.
Islam był do XII
wieku najbardziej rozwiniętą cywilizacją ludzką, bo był synkretyczny, bo w jego ramach żyli i tworzyli wyznawcy wielu religii. Zapadł się i cofnął,
gdy przyjęto tylko jedną, obowiązującą wykładnię Koranu i szariatu, a myślących
inaczej i wyznawców innych religii zaczęto krwawo prześladować. Podobnie w Europie, kraje, gdzie, jak w Polsce, Hiszpanii, Portugalii, zwyciężyła w XVII
wieku ortodoksyjna kontrreformacja, wroga wszelkim odmiennościom i nowinkom
wszelkiej natury, notujemy zapaść cywilizacyjną.
Nienawiść do
innych nie jest tylko polskim wynalazkiem. W Polsce przybrał on formę
antysemityzmu, podobnie jak w wielu innych krajach europejskich, szczególnie
Europy Wschodniej i Południowej, gdzie Żydzi byli największa mniejszością,
różniącą się religią, językiem, zwyczajami.
Żyłem przez wiele
lat w kraju, gdzie o Żydach nikt nie słyszał (poza nieliczną kastą Bene
Israel, której judaistyczne korzenie sięgają czasów sprzed zburzenia świątyni Salomona,
ludzie wyspecjalizowani w tłoczeniu oleju i kojarzeni raczej jako olejarze, a nie Żydzi),
nie było więc antysemityzmu. Były, i są, zapiekłe nienawiści do muzułmanów
ze strony hinduistów i do hinduistów ze strony wyznawców islamu, do dalitów
(czyli bezkastowych) ze strony kast minimalnie wyższych w hierarchii społecznej,
do czików, czyli mongoloidalnych wyznawców hinduizmu ze strony innych hinduistów, i tak dalej, lista jest bardzo długa. Te nienawiści wybuchają od czasu do
czasu, przeradzają się w pogromy.
Polacy nie są więc
wyjątkiem na tym świecie. Szowinizm jest powszechnym
zjawiskiem. W Europie Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych w pewnym stopniu opanowano te
zjawisko, choć też nie do końca, szczególnie wśród nowych imigrantów.
Pierwszy stopień
na długiej drodze do pełnego uczłowieczenia relacji między ludźmi różnych
wyznań, ras, zachowań jest otwarte przyznanie się do wszelkich podłości,
zrozumienie przyczyn — bo tylko w ten sposób będziemy w stanie określić,
co należy zrobić, aby tych podłości w przyszłości uniknąć — po prostu
podłych ludzi należy napiętnować, a nie chronić ich twierdząc, że ich
nigdy tak naprawdę nie było, a ludzi prawych uszanować i postawić za wzór.
Póki co w Polsce
jeszcze się na to nie zdobyliśmy. (ak)
« (Published: 02-02-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5716 |
|