|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
Kiedy był Pan w ciąży Panie doktorze Kochanowski? Author of this text: Teresa Jakubowska
Człowiek racjonalny, zanim przystąpi do
jakiegokolwiek działania, zastanawia się nad jego efektem końcowym. Odnoszę
wrażenie, że ta zasada jest obca Rzecznikowi Praw Obywatelskich. Rzecznik
złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, którego efektem stało
się zrównanie wieku emerytalnego
kobiet i mężczyzn. W rezultacie — zamiast podwyższenia wieku emerytalnego
kobiet — mamy pasztet w postaci obniżenia wieku emerytalnego mężczyzn, mimo
że średni wiek odchodzenia na emeryturę w Polsce już teraz jest najniższy w Europie, a tendencja światowa idzie dokładnie w odwrotnym kierunku. Rząd teraz
staje na głowie, żeby spowodować powrót na rynek pracy ludzi
starszych, podobno brak jest na
rynku pracy ok. 2 mln osób a FUS alarmuje, że w latach 2009 -2013 ZUS-owi zabraknie 256 miliardów złotych na wypłatę
świadczeń. Czy to jednak obchodzi
Rzecznika? Widać nie. Teraz znowu,
bez oglądania się na efekt swoich poczynań, Rzecznik miał zamiar złożyć
do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o ustalenie, czy ustawa antyaborcyjna jest
zgodna z Konstytucją. Jego zdaniem, ustawa niewystarczająco chroni prawa płodu w części dotyczącej przerwania
ciąży ze względu na zdrowie
kobiety. Nie mogę się uwolnić od podejrzenia, że gdyby Rzecznik
zachodził w ciążę, miałby zupełnie inny stosunek do zagadnienia. Polska ustawa antyaborcyjna
obowiązuje wyłącznie te kobiety i dziewczęta,
które nie mają pieniędzy. Wszystkie inne Polki, które rzadziej
stają się ofiarami gwałtów i innych czynów przestępczych, używają
wygodnych ale relatywnie droższych
środków antykoncepcyjnych, więc nie zachodzą w niechciane ciąże.
Gdy im się to zdarzy, nie przychodzi im do głowy załatwienie tego inaczej niż w prywatnym gabinecie albo za granicą gdzie bywa taniej, i gdzie stosuje się metodę
próżniową, a nie niebezpieczne łyżeczkowanie. Co więcej, nie jest się narażonym na nieuprzejme, a bywa że i poniżające
traktowanie. W Polsce łyżeczkowanie stosuje się dlatego, że sprzęt do
metody próżniowej jest łatwy do identyfikacji w przypadku najścia policji. Rzecznik
nie bierze więc pod uwagę, że polska ustawa antyaborcyjna jest fikcją
prawną, w praktyce
nierealizowaną, a gros problemu została zepchnięta do lukratywnego podziemia, o ile można to nazwać podziemiem, skoro niektóre gazety aż roją się od
aluzyjnych ogłoszeń. Wielu ginekologów jest
przeciwnych liberalizacji ustawy, bojąc się utraty świetnych dochodów. Dwieście
oficjalnych usunięć ciąży w 38-milionowym narodzie — trudno uznać za realizację ustawy.
Ta liczba ośmiesza Polskę w świecie, bo nikt przy zdrowych zmysłach
nie sądzi, że tylko tyle przypadków spełnia warunki ustawy dopuszczające
przerwanie ciąży. Ze strony władz w Polsce robi się wszystko, żeby ustawa nie była
realizowana, żeby kobiety jej nie znały, żeby nie domagały się swoich praw.
Zresztą nie znają ustawy także instytucje powołane do jej przestrzegania, na
czele z lekarzami. Na przykład kobietom wmawia się powszechnie, że można usunąć ciążę zgodnie z ustawą tylko do 12
tygodnia ciąży, podczas gdy warunek ten obowiązuje tylko w przypadku ciąży
spowodowanej czynem zabronionym. Warto pamiętać, że często np. wady genetyczne płodu można
stwierdzić dopiero później, a zagrożenie zdrowia czy życia kobiety może
wystąpić na każdym etapie ciąży. Skutki nieprzestrzegania ustawy
są skrywane przed społeczeństwem. Czy mówi się o tym, że w Polsce odsetek
dzieci upośledzonych fizycznie i mentalnie jest najwyższy w Europie? Wiemy to z badań prowadzonych w ramach programów
Unii Europejskiej, a nie z polskich statystyk.
Nie można się dziwić, skoro w Polsce przeprowadza się
śladowe ilości badań prenatalnych — proporcjonalnie 19 razy mniej niż
np. w Czechach. Na dodatek „becikowe"
spowodowało gwałtowny wzrost urodzeń w środowiskach marginesu społecznego.
Wprawdzie już prawie nie znajduje się noworodków na śmietnikach, ale mamy
plagę pozostawiania, porzucania dzieci, bo płaci się tylko za urodzenie. A „becikowe" nazywa się w tych środowiskach „spirytusowe". Mieliśmy
przecież ledwie żywego noworodka z 2 promilami alkoholu we krwi. Jest
oczywiste, że dziecko ma FAS — płodowy syndrom alkoholowy — powodujący
nieodwracalne zmiany w mózgu. A zjawisko jest niestety na tyle masowe,
że rząd przeprowadził nieśmiałą
akcję uświadamiającą szkodliwość alkoholu dla płodu. Widziałam takie ogłoszenie w „Gazecie Wyborczej". Nie sądzę, żeby osoby, do
których to ogłoszenie było adresowane, w ogóle cokolwiek czytały. Więc
znowu problem został odfajkowany, bo nikt
go nie traktuje poważnie. Nie obchodzi on zwłaszcza posłów, którzy na
oczach całego społeczeństwa kłócili
się o to, czyim pomysłem było idiotyczne „becikowe". Rzecznik uważa, że ustawa
antyaborcyjna niesłusznie chroni zdrowie kobiety kosztem
płodu. W swoim artykule w „Rzeczpospolitej" z dnia 14.1.2008. broni on właśnie
tej tezy. Pozwolę sobie zacytować fragmenty tego artykułu:
"o ile zagrożenie życia kobiety ciężarnej nie
budzi wątpliwości jako przesłanka usunięcia ciąży,
wątpliwości pojawiają się przy pojęciu „zdrowie
kobiety"...."Konfliktu dóbr, jaki zachodzić ma między bliżej
niesprecyzowanym zagrożeniem dla zdrowia kobiety ciężarnej a ochroną życia
płodu, w żadnym wypadku nie można rozwiązać poprzez unicestwienie życia po
to, by zapobiec uszczerbkowi
zdrowia".
Rzecznik reprezentuje więc zasady zupełnie przeciwne do tych,
które obowiązują w cywilizowanym świecie, a które zawsze stawiają
nie tylko życie ale i zdrowie kobiety priorytetowo wobec życia płodu.
Weźmy dla przykładu przypadek Alicji Tysiąc. Czy ustawodawca może
żądać, żeby ponosiła ona ryzyko
utraty wzroku chroniąc ciążę? Jak
wyglądałoby jej życie i życie jej trojga małych jeszcze wówczas dzieci
gdyby ten wzrok straciła? Poza tym w wielu przypadkach nie ma sztywnej granicy między zagrożeniem zdrowia a zagrożeniem życia kobiety. Najlepszym tego dowodem jest gehenna i śmierć 25-letniej Agaty Lamczak, u której nie stosowano właściwego leczenia z obawy o płód (który i tak obumarł miesiąc przed matką). Nie usunięto ciąży mimo wyraźnego żądania dziewczyny jak i jej rodziny. Przed śmiercią przez kilka miesięcy — od kwietnia do końca września 2004 — nie oszczędzono jej ani męczarni ani poniżającego traktowania w kilku przychodniach i trzech szpitalach. Ten przypadek zbrodniczego stosowania czy raczej łamania ustawy antyaborcyjnej jest może najbardziej drastyczny ale niestety nie jedyny. Orzecznictwo Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu nie pozostawia w tej kwestii żadnych
wątpliwości. Europejska Konwencja Praw Człowieka i Podstawowych Wolności w art. 2 mówi: „Prawo człowieka do życia jest chronione". W orzeczeniu
jednak z lipca 2004 Trybunał stwierdził, że nie można płodu traktować
jako „osoby" z prawem do życia chronionym artykułem 2" (sprawa
Thi-Nho Vo przeciw Francji). Polska konstytucja
precyzuje ochronę życia prawie identycznie jak wymieniona konwencja. Rzecznik w swoim artykule
wprowadza również w błąd opinię publiczną twierdząc, że Trybunał w Strasburgu zarzuca Polsce brak w ustawie precyzyjnych
przesłanek do usunięcia ciąży. Tymczasem
Trybunał nie mógł tego zarzucić ponieważ ustawa przewiduje, że decyzję o usunięciu ciąży podejmuje kobieta
na podstawie przedstawionego jej ryzyka
uszczerbku na zdrowiu. To kobieta ma zdecydować, czy podejmuje
ryzyko zagrożenia zdrowia a nawet życia. Niestety w Polsce łamanie
ustawy odbywa się codziennie. Trybunał w Strasburgu natomiast zarzucił Polsce
brak procedur odwoławczych w przypadku odmowy przerwania ciąży, nawet wówczas
gdy zachodzą przesłanki wymienione w ustawie. A to zupełnie co
innego (por: tekst orzeczenia
Trybunału w jęz. angielskim).
Podobno Rzecznik ma zamiar sugerować stworzenie tych procedur poprzez
zmiany w kodeksie etyki lekarskiej oraz przepisach dotyczących praw pacjenta.
Nie bardzo rozumiem jak można dawać korporacji lekarskiej prawo do
podejmowania ostatecznej decyzji w przypadku odmowy usunięcia ciąży, skoro to
lekarze bojkotują realizację ustawy? Są przypadki
jawnego łamania prawa poprzez arbitralne
decyzje dyrekcji szpitali państwowych co do niewykonywania aborcji. Jeżeli
chodzi o prawa pacjenta, to ustawa przecież pozostawia kobiecie decyzję co do
utrzymania ciąży nawet zagrożonej czy patologicznej lub jej przerwania.
Wydaje się, że instytucją odwoławczą mógłby być raczej sąd
powszechny w trybie pilnym np. 3-dniowym, podobnie jak to się odbywa w trakcie wyborów. Na końcu swojego artykułu
Rzecznik pisze bałamutnie o sprawie Alicji Tysiąc: „.. w obowiązującym
stanie prawnym powtarzanie się takich historii jest chyba nieuniknione". Muszę
powiedzieć, że
takie twierdzenie jest oburzające. W istniejącym stanie prawnym, gdyby
aborcję wykonano zgodnie z ustawą (do czego Alicja Tysiąc miała pełne
prawo), sprawy w ogóle by nie było. Ryzykując
utratę, a nawet tylko pogorszenie widzenia w sytuacji krótkowzroczności 25
dioptrii, miała ona pełne prawo żądać usunięcia ciąży. Kiedy już do
porodu doszło, gdybyśmy żyli w normalnym kraju, przy okazji dokonano by sterylizacji. Ale w Polsce jest
to niemożliwe. Alicji Tysiąc
proponowano przecież usunięcie ciąży, ale za 5000 zł ponieważ była już
po dwóch cesarskich cięciach. Jeszcze smutniejsze w tym kontekście
jest wtórowanie niektórych ekspertów w tych
poczynaniach Rzecznika m.in.
profesora Andrzeja Zolla. Już raz prof. Zoll zapisał się niechlubnie jako
rzecznik złej sprawy, kiedy to Trybunał Konstytucyjny pod jego przewodnictwem
uznał, że usunięcie ciąży ze względów społecznych jest niezgodne z Konstytucją. Muszę przyznać, że wniosek SLD w tej sprawie też nie był przemyślany.
Bo i dziś w świetle aktualnej ustawy lekarz powinien uznać, że tragiczna
sytuacja kobiety, a zwłaszcza nastolatki, powoduje głęboki
uszczerbek na jej zdrowiu psychicznym mogący
spowodować nawet samobójstwo, i powinien wystawić zaświadczenie,
którego inny lekarz zgodnie z ustawą nie ma prawa kwestionować. Problem w tym, że takich
lekarzy w Polsce prawie nie ma. Mało
kogo interesuje stan psychiczny, pacjentki będącej często w ciężkiej
depresji. Myślę, że Rzecznik lepiej by
zrobił, gdyby domagał się od lekarzy znajomości ustawy i jej
uczciwego stosowania, a po drugie, powinien domagać się realizacji
ustawy w części dotyczącej edukacji seksualnej w szkołach, nauki
zapobiegania ciąży i to nie metod „naturalnych"
czyli „watykańskiej ruletki", ale solidnej wiedzy. Powinien również
domagać się upowszechniania i dostępności środków antykoncepcyjnych,
dzięki którym problem niechcianych
ciąż znacznie by zmalał. Odnosi się wrażenie, nasi
decydenci, łącznie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, zupełnie nie interesują
się efektami ustawy antyaborcyjnej, losem
porzuconych niechcianych dzieci, przyszłością
narodu. Czy interesuje ich los 180.000 polskich sierot społecznych,
siedliska przemocy, przestępczości a w najlepszym przypadku przyszłych klientów
opieki społecznej? Rzecznik powinien udać się do Dziekanowa Leśnego
pod Warszawą i zobaczyć z bliska pokłosie ustawy antyaborcyjnej, braku
badań prenatalnych i zmuszania kobiet do rodzenia za wszelką cenę. Powinien
zobaczyć los upośledzonych dzieci utrzymywanych za 450 zł. miesięcznie z pieniędzy podatników. Wiele z tych dzieci może nawet nie rozumie, ale na pewno
czuje, że nikt ich nie kocha. (ak)
« (Published: 02-02-2008 Last change: 04-02-2008)
Teresa JakubowskaB. przewodnicząca partii RACJA. Absolwentka SGPiS (Szkoła Główna Handlowa), Wydział Handlu Zagranicznego. Pochodzi z Częstochowy, gdzie skończyła szkołę zakonną katolicką. Po studiach pracowała w handlu zagranicznym, w tym 6 lat w Paryżu. Żona nieżyjącego już Jerzego Jakubowskiego, profesora Wydziału Prawa UW. Działaczka lewicowa. Private site
Number of texts in service: 9 Show other texts of this author Newest author's article: Ile nas kosztuje Kościół? | All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5720 |
|