|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Various topics » PSR »
Na humanistyczną tacę? [1] Author of this text: Nina Sankari
8-go grudnia 2007 r. odbył się
pierwszy ślub humanistyczny w Polsce. Ceremonię
zorganizowało Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, którego członkiem jest
Pan Młody Miłosz Kuligowski. Jednym z dwojga celebrantów był także członek
Stowarzyszenia Krzysztof Tanewski (drugim była zaproszona przez PSR
przedstawicielka Szkockiego Towarzystwa Humanistycznego Jane Bechtel), Prezes
PSR Mariusz Agnosiewicz przedstawił licznym zgromadzonym ideę ślubu
humanistycznego. Od tego czasu pojawiło się już sporo informacji na ten temat w mediach, przypomnę więc tylko samą istotę sprawy. Najkrócej rzecz ujmując,
chodzi o humanistyczną w treści oraz uroczystą i bogatą w formie ceremonię
stanowiącą, z jednej strony, alternatywę dla ludzi, którzy nie chcą bądź
nie mogą wziąć ślubu w Kościele lub taki ślub im nie wystarcza, a z
drugiej — jest to oferta dla tych,
których nie satysfakcjonuje ślub cywilny, często traktowany jako urzędowa
formalność. Ślub humanistyczny różni się przy tym od obu pozostałych
bardzo ważną cechą: pozwala na bardzo daleko idącą indywidualizację
ceremonii i poczucie pełnej podmiotowości oraz wyjątkowości młodej pary, która
korzysta z pomocy organizatorów i pozostaje z nimi w kontakcie na długo przed
samą ceremonią. Państwo Młodzi sami wybierają oprawę artystyczną (muzyczną,
literacką, plastyczną), jak również tekst przysięgi małżeńskiej. Tu Młodzi
wybrali do odczytania przez ich przyjaciół fragmenty prozy, które najlepiej
oddają ich przekonania i system wartości. W przypadku Moniki był to fragment o humanizmie z „Kociej kołyski"
Kurta Vonneguta, a Miłosza — fragmenty z „Mszy wędrującego" Edwarda
Stachury. „Będziesz mógł się dzielić ze mną wszystkim: myślami, materiałem
genetycznym, zasobami i czym tylko zapragniesz" -
brzmiał fragment przysięgi małżeńskiej.
Pierwszy ślub humanistyczny w Polsce należy z całą pewnością uznać za sukces. Na sali obecni byli liczni
przedstawiciele mediów, w tym telewizji, całość odbyła się pięknie i uroczyście, ale bez zbędnej pompy. Wielu ludzi reagowało bardzo emocjonalnie,
sama widziałam twarz mężczyzny, który miał oczy „na mokrym miejscu".
Relacje z tego wydarzenia ukazały się w prasie, telewizji i Internecie,
wzbudzając burzliwe dyskusje na forach internetowych i nie tylko. Do Polskiego
Stowarzyszenia Racjonalistów napływają zgłoszenia następnych kandydatów do
zawarcia ślubu humanistycznego, trwają przygotowania do następnych ceremonii
(w chwili publikacji jesteśmy po dwóch ceremoniach). Życząc raz jeszcze Monice i Miłoszowi
stu lat życia w miłości, szczęściu i Racjonalizmie, chcę otworzyć debatę
na temat przyszłości ceremonii humanistycznych w Polsce, bo są, moim zdaniem,
sprawy, które należy rzetelnie rozważyć z punktu widzenia racjonalisty właśnie. Przede wszystkim chciałabym
zadać pytanie o docelowy status prawny ceremonii humanistycznych. Po drugie,
interesuje mnie rola Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w tych ceremoniach.
Po trzecie — i chyba najważniejsze — należałoby się zastanowić,
czy humanistyczne ceremonie będą służyć idei świeckiego państwa,
czy też, przeciwnie, mogą zaszkodzić i tak już mocno nadwątlonemu rozdziałowi
Kościoła od państwa w Polsce. Obecnie ślub humanistyczny w Polsce ma taki sam status prawny, jaki miał w ślub kościelny przed
podpisaniem konkordatu w 1998 r., tj. nie jest uznawany przez państwo. By był
ważny w świetle prawa, państwo młodzi muszą
zawrzeć oficjalny związek małżeński w Urzędzie Stanu Cywilnego. Dziś jest to więc uroczystość prywatna,
która w przypadku Moniki i Miłosza stała się publiczną ze względu na duże
zainteresowanie mediów. W wielu komentarzach pojawiły
się postulaty doprowadzenia w przyszłości do legalizacji ślubów
humanistycznych. Niezależnie od oceny wykonalności takiego projektu w obecnych
realiach politycznych, warto przemyśleć jego celowość. Jeśli chodzi o realia
polityczne, należy się zgodzić co do tego, że w obecnym Sejmie nie ma szans
na taką zmianę ustawodawstwa, by gwarantowało ono obywatelom równe prawa w kwestiach światopoglądowych, innymi słowy, by znieść dominację Kościoła
Katolickiego w Polsce przypieczętowaną przez Konkordat (v.
Paweł Borecki, Status prawny osób bezwyznaniowych w Polsce). Ostatnie
wypowiedzi pani Minister Edukacji w sprawie oceny z religii na świadectwie
maturalnym są tego dowodem. Wrogie wypowiedzi hierarchów na temat pierwszego
ślubu humanistycznego nie pozostawiają wątpliwości co do stanowiska
polskiego Kościoła Katolickiego w tej sprawie. W tym kontekście projekt
legalizacji ślubów humanistycznych w niedalekiej perspektywie czasowej wydaje
się niewykonalny. Mało realne wydaje się
przeprowadzenie legalizacji ślubów i innych ceremonii humanistycznych
także ze względów praktycznych, w szczególności, organizacyjnych.
Potrzebna jest duża, efektywna i stabilna struktura, która mogłaby
podołać temu wyzwaniu od strony formalnoprawnej i organizacyjnej: ktoś musiałby
przyjmować wnioski (i je weryfikować), prowadzić rejestry i za nie odpowiadać,
wykonywać funkcję celebrantów oraz — co bardzo ważne — pozyskiwać finanse
potrzebne na realizację takich ceremonii oraz nimi zarządzać. Nie jest to
wcale trywialny problem, bo łatwo można sobie wyobrazić np. poligamię przy
braku odpowiednich procedur i zaplecza administracyjnego. Oczywiście, nie
musimy wymyślać koła, są kraje europejskie, w których stowarzyszenia
humanistyczne zajmują się z sukcesem organizacją takich ceremonii i są to
akty uznawane przez państwo, posiadające tam moc prawną: to Wielka Brytania
(Szkocja) i Norwegia. Tu stowarzyszenia humanistyczne
zapewniają swoim członkom humanistyczne alternatywy wobec chrześcijańskich
rytuałów związanych z cyklem życia, na przykład, w ramach ślubów, pogrzebów
czy humanistycznej konfirmacji. Tak się jednak składa, że są
to kraje, w których nie ma rozdziału kościoła od państwa. W Wielkiej Brytanii głowa państwa, królowa, jest jednocześnie głową
kościoła anglikańskiego. Oczywiście innowiercy w Wielkiej Brytanii są dziś
traktowani na równi z obywatelami wyznania anglikańskiego i cieszą się
pełnią swobód religijnych, niemniej nadal obowiązuje prawo z 1701
roku zakazujące katolikowi (innowiercy) wstąpienia na brytyjski tron oraz poślubienia
monarchy. Nie anglikanin nie może być również brytyjskim premierem (w tym
kontekście nie dziwi niewczesne „nawrócenie" Tony’ego Blaira na
katolicyzm). W Norwegii, która do 1964 r. była państwem wyznaniowym,
protestantyzm jest religią państwową, a nauczanie religii w szkole jest obowiązkowe. W tych krajach legalność ceremonii humanistycznych (zrównanie ich statusu z ceremoniami kościelnymi) można rozpatrywać jako wyraz zwiększającej się
tolerancji dla wspólnot religijno-światopoglądowych
nienależących do dominującego kościoła, tj. postęp w tej dziedzinie.
Czy ten model jest jednak właściwy dla Polski, kraju, w którym do
niedawna jeszcze funkcjonował pełny rozdział kościoła od państwa, a Konstytucja nadal głosi neutralność światopoglądową państwa (art. 32
stanowi, iż wszyscy są równi wobec prawa i mają prawo do równego
traktowania przez władze publiczne, a nikt nie może być dyskryminowany z jakiejkolwiek przyczyny, w szczególności ze względu na swoją bezwyznaniowość)?
Czy byłby to krok do przodu w sferze swobód obywatelskich? Zakładając, że mimo wszystko
udałoby się doprowadzić do uznawalności ceremonii humanistycznych (ślubów) przez państwo polskie, powstaje pytanie: kto
miałby się nimi zajmować? Pierwszy humanistyczny ślub w Polsce zorganizowało
Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, korzystając z pomocy zagranicznych
towarzystw humanistycznych, które przysłały materiały informacyjne, a Szkockie Towarzystwo Humanistyczne wydelegowało nawet swoją przedstawicielkę,
Jane Bechtel, celebrantkę o dużym doświadczeniu w tej dziedzinie. PSR otrzymało
już zaproszenia na szkolenia za granicą swoich kandydatów na celebrantów i zamierza włączyć do swojej regularnej działalności organizowanie następnych
rites de passage. Pozostawiając na razie na boku niemało ważne kwestie
finansowe, do których przejdę później, chciałabym zadać pytanie o mandat
PSR do organizowania takich ceremonii, gdyby miały one być oficjalnie uznawane
przez państwo. Z jednej strony, choć PSR jest organizacją bardzo dynamicznie
rozwijającą się, trudno jednak uważać, że może sobie rościć prawo do wyłącznego
reprezentowania tej części społeczeństwa, której bliskie są wartości
humanistyczne. Czy miałoby wobec tego organizować te ceremonie tylko dla
swoich członków? Jeśli tak, to czy każda organizacja humanistyczna (a
pozostałe są albo mniej liczne, albo mniej aktywne niż PSR) robiłaby to
oddzielnie? Nie ulega przecież wątpliwości, że w przypadku legalizacji tych
ceremonii, celebranci musieliby być rejestrowani przez urzędy państwowe jako
osoby uprawnione do ich przeprowadzania (tak przynajmniej dzieje się w krajach, w których ceremonie humanistyczne są uznawane przez prawo), a rekomendujące
ich organizacje ponosiłyby odpowiedzialność moralną (i zapewne nie tylko)
za wykonywaną przez nich pracę. Zatem kto i na jakiej podstawie rekomendowałby
celebrantów? Rodzi się także
pytanie o kryteria kwalifikowania jakiejś ceremonii jako humanistycznej.
Problem ten pojawił się w mailu do PSR jako reakcja na informacje o pierwszym
ślubie humanistycznym w Polsce. Otóż pewien młody człowiek stwierdził, że
pierwszy ślub humanistyczny zorganizował on, opisując przy tym swoją piękną
ceremonię ślubną, która miała miejsce bez udziału Kościoła oraz USC, a była zgodna, jego zdaniem, z wartościami humanistycznymi. Tak więc o tym, czy
dana ceremonia może zostać uznana za humanistyczną decydowałaby obecność
„licencjonowanego" celebranta, a nie jej charakter? Czy to aby nie uszczupla
tych zalet, którymi humanistyczne ceremonie różnią się przede wszystkim od
pozostałych, tj. ogromną indywidualizacją i adaptacją do potrzeb młodej
pary? Niejednokrotnie pojawiało się także pytanie o możliwość udzielania
ślubu humanistycznego przez osobę bliską młodej parze, niekoniecznie
oficjalnego celebranta. Czy śluby humanistyczne byłyby udzielane gejom i lesbijkom? W myśl zasad humanizmu nic nie stoi na przeszkodzie, ale co wtedy z legalizacją? I wreszcie last but not least w tym kontekście: pieniądze.
Kto i w jaki sposób miałby finansować te ceremonie? PSR jest stowarzyszeniem
utrzymującym się ze składek i niezbyt wysokich darowizn. Z całą pewnością
nie stać go na regularne finansowanie uroczystości ślubnych, pogrzebowych czy
innych. Wydaje się, że inne organizacje humanistyczne w Polsce mają jeszcze
mniejsze możliwości finansowe. Z czego zatem miałyby brać się fundusze na
śluby humanistyczne, kto i jak opłacałby celebrantów, bo z jakichś powodów
przeważa opinia, że nie powinni być oni wolontariuszami, jak pozostali członkowie
działający na rzecz PSR. Nie mniejsze wątpliwości pojawiają się w przypadku świeckich ceremonii pogrzebowych. O tym, że istnieje pilna potrzeba
zapewnienia obsługi świeckich ceremonii pogrzebowych w Polsce mógł przekonać
się każdy, kto uczestniczył np. w Warszawie w bezwyznaniowych pogrzebach.
Moje doświadczenia w tej materii były tak złe, że wolałabym raczej, żeby
nikt nie pełnił roli mistrza ceremonii na pogrzebie bliskiej mi osoby, niż
miałby to robić osobnik przebrany w szaty do złudzenia przypominające
sutannę kapłana i głoszący modulowanym głosem kazanie o humanizmie.
Okazuje się przy tym, że niektórzy przedstawiciele nekrobiznesu w Polsce już
zaczynają obawiać się o rynek.
1 2 Dalej..
« (Published: 13-02-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5736 |
|