|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life » »
Nierozważny Banasik albo o nieroztropności Russella Author of this text: Adrian Krysiak
Tekst
zawiera polemikę z tezami zawartymi w artykule Mateusza Banasika Nieroztropny
Russell. Stanowi rozwinięcie innego mojego artykułu, zatytułowanego Nierozważny Banasik, opublikowanego w ateista.pl 23.9.2006. Niektóre
sformułowania (również całe zdania) pochodzą z pierwszego tekstu. Nie
umieszczam ich jednak w cudzysłowie.
Zacznijmy od znaczeń kluczowych słów i wyrażeń. Nieroztropny
Russell to Russell „nieodznaczający się zdolnością trafnej orientacji,
rozsądkiem, rozwagą" [ 1 ].
Nieroztropny czyn Russella to czyn
(tegoż Russella) „świadczący o braku bystrości, rozwagi, rozsądku"
[ 2 ].
Nierozważny Banasik to Banasik „któremu
brak rozwagi" [ 3 ].
Nierozważny czyn Banasika to czyn (tegoż Banasika) „świadczący o braku rozwagi, nierozsądny, nieoględny,
nieostrożny" [ 4 ]. Słownik synonimów [ 5 ]
podaje ponadto, iż wyrazy nieroztropny
i nierozważny, a także nierozsądny i nieracjonalny
są parami bliskoznaczne. Idzie więc o racjonalność; racjonalność czynów
oraz leżących u ich podstaw przekonań angielskiego filozofa (Russell) i studenta filozofii we Wrocławiu (Banasik). Na wyjaśnienie, co rozumiem przez
racjonalność czynów i racjonalność przekonań nie ma tu miejsca. Pozostaje
mi odesłać Czytelnika do lektury tekstów specjalistów, na przykład polskich filozofów
analitycznych [ 6 ].
Skoro już ustaliliśmy związki znaczeniowe między ważnymi wyrazami, przejść
możemy do meritum [ 7 ].
Mateusz Banasik (dalej: MB) interpretuje tezę Russella następująco:
„teologowie budując swoje teorie wyjaśniające całość rzeczywistości nie
zauważyli, że hipoteza Boga nie jest argumentem ostatecznego uzasadnienia,
albowiem zawsze możliwe będzie postawienie pytania o pochodzenie 'stwórcy
wszechrzeczy', czyli Boga" [ 8 ].
MB uważa, iż, formułując tak swoje stanowisko, współautor Principiów postąpił nierozsądnie. Na potwierdzenie tego MB
przytacza poglądy greckich myślicieli, w tym Talesa i Arystotelesa, na
metafizykę, szczególnie akcentując ideę zasady wszechrzeczy. Oddajmy na
chwilę głos Russellowi, który w tym samym tekście przyznaje: „Skłonny
jestem przypuszczać, że ten argument [argument z pierwszej przyczyny — przyp. A.K.] nie ma dzisiaj wielkiej wagi, przede
wszystkim dlatego, że pojęcie przyczyny nie jest już tym, czym było dawniej"
[ 9 ].
Pozostaje zapytać, dlaczego MB zajął się tylko tym punktem rozważań swego,
jak go nazywa, „brata w wierze", w sytuacji, gdy sam Russell nie przykładał
większej wagi do argumentu z pierwszej przyczyny. Od starożytnych
filozofów przechodzi MB do pisarzy chrześcijańskich. Nie wiadomo, niestety,
kogo konkretnie ma na myśli, ponieważ w tym kontekście nie padają żadne
nazwiska. Wiemy za to, że "dla nich [pisarzy chrześcijańskich — przyp.
A.K.] zasadą wyjaśniającą całokształt rzeczywistości był Bóg (...)
rozumiany jako zasada — a zasada to (...) argument ostatecznego uzasadnienia. Z tego wynika, że byli oni świadomi
faktu, że łańcuch przyczynowo-skutkowy nie może ciągnąć się w nieskończoność.
Więcej, to właśnie dzięki temu przeświadczeniu wynikało im niezbicie, że
byt zwany Bogiem musi istnieć. Właśnie dlatego, żeby uniknąć regresu ad
infinitum." Problem polega na tym, że z tego, iż ktoś wyznaje jakiś pogląd, nie wynika, że pogląd ten jest
prawdziwy [ 10 ]. Tak więc przekonania
greckich filozofów i chrześcijańskich pisarzy nie stanowią dobrego
kontrargumentu; w szczególności nie świadczą o nierozsądku Russella. Wracając
zaś do pojęcia arché u starożytnych myślicieli, będąc świadomym faktu, że z tego, iż ktoś wyznaje jakiś pogląd, nie wynika, że pogląd ten jest
prawdziwy, pozwolę sobie zacytować Rudolfa Carnapa: „Ze zdania: 'Zasadą
wszechrzeczy jest woda', nie jesteśmy w stanie wywieść żadnych przewidywań
dotyczących naszych przyszłych postrzeżeń, odczuć czy jakichkolwiek doświadczeń.
Toteż zdanie: 'Zasadą wszechrzeczy jest woda', nic w ogóle nie stwierdza."
[ 11 ] Ot i tyle. Ewentualnie można by dodać uwagę, sformułowaną przez Russella
podczas debaty z o. Frederickiem Coplestonem, iż z tego, że każdy byt posiada
przyczynę nie wynika, że istnieje przyczyna wszystkich bytów; w końcu to, że
każdy człowiek ma matkę nie pociąga za sobą istnienia matki wszystkich
ludzi. Ponadto,
zauważmy, iż Russell twierdzi nie tylko, że (bezprzyczynowy) Bóg nie jest
(nie musi być) przyczyną wszechświata, ale podaje też możliwość, że to
sam wszechświat jest (może być) bezprzyczynowy [ 12 ]
(argument z Milla). Możemy więc uniknąć regresu w nieskończoność, nie odwołując się do idei Boga. Tego zaś, że świat może
być bezprzyczynowy, nie da się wykluczyć na mocy logiki. Pisał o tym Paul
Edwards: „Największym wkładem Russella do krytyki argumentu kosmologicznego
było jego wprowadzenie do teorii zbiorów Georga Cantora, przeznaczone dla
szerokiej publiczności. Cantor wykazał, że pojęcie nieskończonego ciągu
nie powoduje żadnych sprzeczności, jak to zakładał Kant i liczni metafizycy.
Mogą istnieć fizykalne argumenty przemawiające za tym, że wszechświat nie
istniał zawsze, ale możliwości wiecznego istnienia świata nie da się
wykluczyć na mocy logiki". [ 13 ] Tym samym możemy stwierdzić, że MB myli się pisząc: „pisarze chrześcijańscy
wiedzieli do czego prowadzi regres w nieskończoność, więc tym bardziej ich
koncepcja Boga wydaje się być adekwatna". Co prawda, mogłoby być tak,
jak pisze MB, gdyby było tak, jak nie jest. W końcu argumenty (większości)
fizyków, jakkolwiek wykluczające możliwość „wiecznego istnienia świata",
nie wspierają tezy teistów. Pod koniec
lektury tekstu MB poznajemy drugi zarzut sformułowany przeciwko filozofowi: "implicite
uznał, że o bogach transcendentnych można mówić sensownie". Abstrahując
od tego, czy Bohdan Chwedeńczuk rzeczywiście wykazał, że metafizyczne użycie
słowa Bóg jest bezsensowne (pozostaje to kwestią sporną), trzy rzeczy
wymagają odnotowania. Po pierwsze, prowadząc dyskurs z teistami (np. debata z o. Coplestonem) Russell musiał przystać na niektóre warunki interlokutora i „dyskursu religijnego". Po drugie, Russell był zwolennikiem innej koncepcji
znaczenia niż neopozytywiści pokroju Carnapa, dlatego być może i explicite
by uznał, iż „o bogach transcendentnych można mówić sensownie". Jak
napisałem, trudno tu o rozstrzygnięcie. Po trzecie wreszcie, pisząc:
„koncepcja Boga wydaje się być adekwatna", „poza wszelkimi innymi
atrybutami, których nie sposób tutaj wymienić, jest on (Bóg — przyp. A.K.)
wieczny, niezmienny i niezrodzony, jest zasadą rzeczywistości w sensie jaki powyżej naszkicowałem"
MB wychodzi od tego, że „o bogach transcendentnych można mówić
sensownie", a zatem sam popełnia „błąd", który przypisuje Russellowi. Podsumowując,
jestem gotów przyznać, iż Russell "implicite
uznał, że o bogach transcendentnych można mówić sensownie". Nie wydaje mi
się jednak, by stanowiło
to poważny zarzut. To, że ktoś nie przystaje na naszą koncepcję znaczenia,
nie upoważnia nas do nazwania go nieroztropnym, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie
wyjaśniamy, ze względu na co nasze kryterium (tutaj pozwalające odróżnić
to, co sensowne od tego, co bezsensowne) miałoby być lepsze. MB napisał: „A
filozofować przecież trzeba". Otóż nie trzeba, a czasem nawet nie należy.
Lepsza w tej sytuacji ostrożność niż pycha. Filozoficznego bełkotu jest i tak aż nadto.
Footnotes: [ 1 ] Słownik języka polskiego pod
red. M. Szymczaka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992. [ 5 ] Słownik synonimów pod red.
A. Dąbrówki,
Świat Książki, Warszawa 1996. [ 6 ] Zob. np. B. Stanosz, O racjonalności
przekonań (artykuł dostępny na racjonalista.pl oraz w archiwum
„Bez Dogmatu"); J. Woleński, O
racjonalności przekonań (archiwum „Bez Dogmatu"); M. Przełęcki, Problem
racjonalności wierzeń religijnych, [w:] B. Stanosz (red.) Z
punktu widzenia humanizmu, Wydawnictwo Książka i Prasa, Warszawa 1995. [ 7 ] Moją ocenę motywacji MB zawarłem w artykule Nierozważny
Banasik i nie ma sensu jej tu powtarzać. [ 8 ] Argument z pierwszej przyczyny jest jednym z kilku, którymi zajmuje się
Russell w tekście Dlaczego nie jestem
chrześcijaninem, dostępnym w serwisie racjonalista.pl. [ 9 ] Cyt. za: B. Russell, Dlaczego nie
jestem chrześcijaninem, dostępny na stronie racjonalista.pl. [ 10 ] Takie rzeczy to tylko w religii, parafrazując znany slogan reklamowy. [ 11 ] R. Carnap, Filozofia i składnia
logiczna, [w:] tegoż, Filozofia
jako analiza języka nauki, PWN 1966. Nie podaję numeru strony, ponieważ
cytat pochodzi z fragmentu książki zamieszczonego na stronie internetowej
Wojciecha Sadego. [ 12 ] Dwadzieścia jeden lat po wygłoszeniu Dlaczego
nie jestem chrześcijaninem, w debacie z o. Frederickiem Coplestonem
Russell powiedział: „Pan pyta, czy ja uważam, że wszechświat jest
niepojęty. Ja bym nie powiedział, że jest niepojęty. Myślę, że nie ma
wyjaśnienia (...) Powiedziałbym, że wszechświat po prostu istnieje i koniec" (w oryginale: „(...) you ask whether I consider that the
universe is unintelligible. I shouldn't say unintelligible — I think it is without explanation (...) I should say that the universe is just there, and that's all."). Polskie tłumaczenie
znaleźć można na stronie Humanizm w Polsce (jako że jest nie najlepsze, pozwoliłem sobie dokonać kilku
zmian w cytowanym fragmencie). Fragment w języku angielskim pochodzi ze
strony Evangelical Catholic
Apologetics (sic!). [ 13 ] P. Edwards, „Bez
Dogmatu" nr 64, wiosna 2005, tłumaczenie Michała Kozłowskiego. « (Published: 02-03-2008 Last change: 14-04-2008)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5763 |
|