|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Reading room » Publishing novelties
W światopoglądowym bidulu Author of this text: Adrian Krysiak
Komentarz do tekstu Szymona
Hołowni
„Duchowe sieroty"
Nie dziwi, że na wieść o nowej publikacji spod znaku „dumnego ateizmu
walczącego" [ 1 ],
religijni hunwejbini postanowili dać odpór. Dziwi za to, że wśród nich znalazł
się sam Szymon Hołownia — na co dzień spokojny, zrównoważony, obecny w mainstreamowych mediach katolik-negocjator, uchodzący za religijnego liberała,
człowiek o wszelkich niezbędnych kwalifikacjach moralnych, który żadnego
trudnego tematu się nie lęka. W swym bardzo osobistym tekście redaktor Hołownia
protekcjonalnie przyznaje (w nie najlepszej polszczyźnie), że „lubi polskich
ateistów", mimo iż ich ateizm "bywa płaczliwy, gorliwy i
wymagający oceanu cierpliwości
[podkreślenie — Sz. H.]". Na szczęście dla „polskich ateistów", którzy o taki
wyrozumiałym interlokutorze normalnie mogą tylko pomarzyć, redaktor Hołownia
postanowił pochylić się nad ich problemami (vide
tytuł artykułu) i podzielić ubogacającym doświadczeniem dobrego, gorliwego
katolika, jak tutaj: "ksiądz idący do seminarium z maturą ma dokładnie
takie same kompetencje
[podkreślenie -
Sz. H.] jak „nowy" po choćby kilkuletnich świeckich przejściach,
ale wagi życiowego doświadczenia nie da się przecenić, to wie każdy, kto
spowiadał się u jednego i drugiego."
Redaktor Hołownia ubolewa, że „naszych ateistów zajmuje (ba — funduje)
nie tyle zmaganie z pytaniem o istnienie Stwórcy (żadnych nowych, rozwijających
debatę tez w tej sprawie nie udało mi się tu znaleźć), ile głęboka niechęć do
Kościoła". Nie wiadomo niestety, dlaczego jakikolwiek ateista (nasz czy nie
nasz) miałby zmagać się z tym jałowym intelektualnie pytaniem. Więcej, nie
wiadomo, dlaczego wspomniana „debata" (jakby od jej wyniku miało cokolwiek
zależeć) powinna się toczyć. Takie ugodowe podejście złożyć należy zapewne na
karb wspomnianego liberalnego podejścia redaktora Hołowni. Bądź co bądź, to
zadziwiające, że dyrektor programowy religia.tv wzywa niewierzących do
rozwijania debaty o istnieniu (resp.
nieistnieniu) swojego boga, ponieważ większość z nich ma tę sprawę już
załatwioną.
Ku pokrzepieniu serc „duchowych sierot" ze światopoglądowego bidula,
redaktor Hołownia podaje, w charakterze przypowieści, jak mniemam, iż „tydzień
temu w Drohiczynie święcenia przyjął 69-letni Marian Klubiński, były
wicewojewoda ciechanowski, ojciec i dziadek, który po śmierci żony zdecydował,
że wróci do seminarium, w którym jako młody człowiek spędził trzy lata." Ten
wyciskający łzy z oczu fragment miał stanowić, jak rozumiem, egzemplifikację
tezy, iż „polski ateizm" jest płaczliwy (bo jakże się nie wzruszyć, że były
wicewojewoda, ojciec i dziadek, po śmierci żony...).
Jednak pojednawczy ton redaktora Hołowni nie powinien uśpić czujności
czytelnika, któremu obce są biblijne egzegezy i kazania na miarę Piotra Skargi.
Otóż w przypływie dobrze pojętej złości i niezgody na nieuczciwe traktowanie
Kościoła katolickiego autor pisze: "Można tysiące razy pisać, tłumaczyć,
pokazywać, że Kościół walczy z własnym brudem energiczniej niż niejedno
środowisko, że sensem wiary nie jest podporządkowanie, ale emancypacja,
że dobrze przeżyta pokuta uwalnia od „psychozy grzechu"
[podkreślenie -
Sz. H.], wreszcie: że w tym kraju to naród wybiera prawodawców. I uczciwiej byłoby rzucić mu w twarz: „narodzie, jesteś głupi", niż zasłaniać się
bajaniem o piszących ustawy biskupach." Konia z rzędem temu, kto będzie w stanie
wytłumaczyć, co znaczą w tym kontekście takie sformułowania, jak „sensem wiary
nie jest podporządkowanie, ale emancypacja", czy
"dobrze
przeżyta pokuta uwalnia od „psychozy grzechu".
Czyniąc jednak zadość prośbie (?) autora, rzucam w twarz narodu (sic!):
narodzie, jesteś głupi, a biskupi nie pisują ustaw, tylko kazania. No i lobbują
za treścią niektórych ustaw (rzucam en
passant).
Pojednawczy ton powraca, gdy redaktor Hołownia przyznaje: „Jasne,
niektórzy ludzie Kościoła do debaty przystępują z pozycji siły". Znowu jednak
dają o sobie znać ambiwalencja i mentalność rodem z piaskownicy: „Tyle że gdy
jeden partner bywa pyszny, drugi wydaje się głuchy. I nie ma do zaoferowania nic
poza emocjami wspartymi pseudointelektualną przemocą à la Dawkins i Hitchens."
Serce roście, gdy się czyta, że specjaliści od prawdziwie intelektualnej
angelologii stosowanej zarzucają nam pseudointelektualną przemoc; zwłaszcza gdy
sami stosują terror symboliczny, bo innego już dziś nie mogą (chociaż wiadomo,
jak to drzewiej bywało).
Zorientowawszy się w swojej fałszywej wyrozumiałości, Szymon Hołownia
przyznaje, że „nie chce traktować medialnych ateistów z góry. Dlaczego jednak
sami ustawiają się w roli skrzywdzonych sierot albo nie patrząc na jakość
uzbrojenia, ruszają do bitwy?". Ależ to zbytek łaski. Wydaje mi się, że takim
osobom jak Barbara Stanosz, Zygmunt Bauman czy Ludwik Stomma [ 2 ]
nie przeszkadza, jeśli redaktor Hołownia potraktuje ich z góry. Zapewne nawet
nie zwrócą na to uwagi. Redaktorowi Hołowni pragnę zaś przypomnieć cytat z prymasa Glempa o „szczekających kundelkach" oraz słowa Wittgensteina o tym, że
nie ma nic przeciwko chłopcu, który kradnie jabłka z jego ogrodu, ale nie zgadza
się na to, żeby ten chłopiec mówił, że je od niego dostał. Co innego traktowanie z góry, a co innego bałamutne stwierdzenie, że traktowany sam sobie winny.
Na koniec
dostało się i… kapłanom, którzy „hołdują [intelektualnej] perwersji" i którzy
określeni zostają mianem „grupy facetów [w paradnych strojach], którzy w podnieceniu pobiegają po wałach". A nie, przepraszam, to nie o kapłanach, to o myśliwych.
Footnotes: [ 2 ] Niektórzy z rozmówców Piotra
Szumlewicza. « Publishing novelties (Published: 07-06-2010 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 7336 |
|