|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Outlook on life Mój ateistyczny racjonalizm [1] Author of this text: Piotr Szumlewicz, Mariusz Agnosiewicz
Fragment książki Niezbędnik ateisty. Rozmowy Piotra Szumlewicza (wyd. Czarna Owca,Warszawa 2010)
Piotr Szumlewicz:
Co oznacza dla
Ciebie bycie ateistą? Czy to przede wszystkim postawa polityczna, etyka czy też
podejście do codziennego życia?
Mariusz Agnosiewicz:
Ateizm to dla mnie przede wszystkim nonkonformistyczna i zadziorna etykietka.
Każdy bezbożnik wypełnia ją sobie semantycznie według uznania i zapotrzebowania.
Jeśli bowiem do sprawy chcielibyśmy podejść naukowo i aptekarsko, to ateizm nam
się rozpływa w coś zupełnie amorficznego i bezpłodnego. Cóż to bowiem jest
ateista? To w istocie osoba niepodzielająca teistycznej wiary, co w porywach
można jeszcze na deizm rozciągnąć. Etykietkę tę przypinają sobie nie tylko
materialiści, ale i kręcący młynkami modlitewnymi buddyści, latający na
spotkania z zielonymi ludzikami raelianie, wyznający kimirsenizm juchiści,
oddający się guruśuśrusie sankhjiści czy wreszcie tzw. ateistyczni
chrześcijanie. W takim aptekarskim rozumieniu ateizm to drobna negacja jednej z metafizycznych tez. Tak więc ścisłe pojęcie ateizmu nijak nie pozwala się
przypiąć do żadnego ruchu społecznego czy grupy światopoglądowej, bo ateizm nie
jest żadnym światopoglądem na dobrą sprawę. Dlatego właśnie musimy zarzucić
tutaj ścisłość i traktować ateizm jako pewną atrakcyjną etykietkę. Atrakcyjną
dlatego, że wywołującą wciąż sporo emocji. Emocje te wprawdzie nie zawsze zdrowe
są, lecz można je z pewnością odpowiednio wykorzystać.
Jeśli zatem
mówię o ateizmie, to rozumiem przez to taką postawę światopoglądową, która
odrzuca całą sferę nadnaturalną, cudownościową oraz dogmatyzm ideologiczny.
Takie, można by rzec, mocne rozumienie ateizmu, to przede wszystkim postawa
etyczna.
Wielu etyków
twierdzi, że istnieje wspólne, uniwersalistyczne jądro wszystkich wielkich
religii. Czy jednak rzeczywiście treści chrześcijaństwa albo islamu są
ogólnoludzkie?
Etyka dekalogu, nawet po odrzuceniu pogróżek Zazdrosnego Boga, które są w niej
formalnie priorytetowe (pierwsze przykazania), nie jest etyką uniwersalną, lecz
trybalistyczną i minimalistyczną etyką zakazów: nie cudzołóż, nie kradnij, nie
pożądaj. Po bulgoczącym oceanie idei naszej cywilizacji należałoby oczekiwać
człowieka o nieco bardziej rozwiniętym zmyśle etycznym, dla którego etyka
dekalogu jest już nieadekwatna. Oczywiście dla człowieka prymitywnego potrzeba
przede wszystkim zakazów. Nam jednak potrzeba takich bodźców etycznych, które
wznoszą nas coraz wyżej. Zrozumiałym jest, że Bóg Zazdrosny o swoją domenę nie
chce człowieka, który szturmuje Bramy Raju, stąd tak ważna dla niego etyka
negacji, dekalog. Ateizm, który otrząsnął się z mitologii, czyli zwątpił w Zaświat, Duszę oraz Sąd Wieczny, jest bardzo ważnym etapem laicyzacji, lecz
jednocześnie prymitywnym. Coś jakby w astronomii odkryć, że nie słońce się kręci
wokół ziemi, lecz na odwrót — do lotów kosmicznych wciąż bardzo daleko. Aby
ateizm przestał być li tylko wielką ciekawostką w dziejach idei i miał swoje
konsekwencje społeczne musi sięgać przewartościowania etyki.
Czym jest
ateistyczna etyka? Czy jest coś, co ją różni od systemów etycznych związanych z katolicyzmem czy islamem? Czy ateizm jest głównie krytyką religii, czy też
niesie on jakieś pozytywne treści?
Są ateiści, którym się wydaje, że być ateistą to po prostu nie wierzyć w Jehowę
oraz Allaha. Ateizm bez konsekwencji etycznych nie ma istotnego sensu
społecznego oraz cywilizacyjnego. To tak jakby uznać, że podejście medyczne
sprowadza się do tego, aby modlitwy wstawiennicze zastąpić ziołolecznictwem.
Etyka adekwatna cywilizacyjnie to nie etyka, która kodyfikuje elementarne
powściągi, jak nie czynienie zła innemu człowiekowi, bo te w zasadzie zakodowane
są socjobiologicznie. Etyka humanistyczna, która może dziś aspirować do
uniwersalizmu, nie może się sprowadzać do zakazów, musi być afirmatywna.
Rozwijaj, buduj, przekształcaj, twórz, poprawiaj, udoskonalaj, wynajduj,
poznawaj. To etyka w pewnym sensie stworzycielska, czyli poniekąd boska.
Wkraczająca w domeny, które religie rezerwowały bogom. To jest etyka na wskroś
ateistyczna i humanistyczna. Najradykalniejszym i najkonsekwentniejszym ateizmem
jest więc transhumanizm. Ateizm, który ogranicza się do etyki religijnej, to
świecka wspakultura, jak określiłby to Jan Stachniuk.
Zrozumiałym jest oczywiście lęk etyczny ateistów, bowiem ludzie religijni przez
wieki atakowali ateistów, którzy wyzwalali się z mitologii — za „niemoralność".
Etyka zakazów jest więc ostatnim bastionem religii. Po jej odrzuceniu religia
upada definitywnie. Upada bowiem Bóg Społeczny. Ateizm nie może jednak
egzystować na swym prymitywnym poziomie, bo inaczej jest niewiele wart albo
wręcz społecznie szkodliwy — rodzi niebezpieczeństwo nihilizmu, degeneracji
świata idei.
Społeczeństwa pierwotne, które układały dekalog, w kategoriach winy analizowały „marnowanie nasienia" a w kategoriach
zadośćuczynienia aplikowały ofiary z barana. To już nie nasz świat. Naszym
wyzwaniem etycznym nie jest kwestia, czy za męsko-męski seks lub onanizm należy
ukamienować czy wystarczy złożyć ofiarę z barana. Bardziej intrygujące etycznie
jest pytanie, czy większą wartością jest być dobrym czy twórczym człowiekiem,
albo czy i gdzie są granice naszej ingerencji w naturę ludzką. Jakie znaczenie
ma ekohumanizm? Gdzie jest racjonalny kompromis między wolnością a bezpieczeństwem? itd.
Etyka judeochrześcijańska nie jest więc uniwersalna lecz archaiczna.
W
swoich tekstach często pisałeś, że ateizm w Polsce jest postrzegany jako
ułomność, a osoby niewierzące są traktowane jako niedojrzałe czy kalekie
duchowo. Czy ateiści w Polsce są dyskryminowaną mniejszością? Na czym polega ich
dyskryminacja?
Pisałem na ogół o konkretnych przypadkach, o tym, z czym
się stykam jako osoba ateistycznie zaangażowana od dobrych ośmiu lat. Ale
odpowiedź na pytanie zależy od tego, co rozumieć będziemy przez dyskryminację.
Myślę, że najważniejszym kryterium jest tutaj wymiar markospołeczny, czyli
dostępność odpowiednich instytucji (możliwości) i uobecnienie wartości, a nie
indywidualne poczucie dyskryminowania. Można sobie wyobrazić społeczeństwo,
które idealnie konformizuje wszelkie mniejszości i „inności". Załóżmy, że
konformizacja jest według wzorca religijnego. W społeczeństwie takim egzystować
sobie mogą zarówno „heretycy", jak i ateiści. Wszyscy jednak uznają za
oczywistość społeczny wzorzec, już to z przeświadczenia, że jest on bardzo
ważnym fundamentem społecznym, już to z przekonania o nierealności zmiany. I wszyscy akceptują status quo i nikt nie czuje się dyskryminowany. A jednak w społeczeństwie tym ateiści i ateizm są społecznie dyskryminowane. Oczywiście
takiego idealnego społeczeństwa na szczęście nigdzie nie ma, lecz każde
społeczeństwo ma mniej lub więcej z takiego modelu. Uważam, że w Polsce mamy z niego zdecydowanie za dużo i wielu ateistów nie uważa, że są dyskryminowani z racji tego, że nie zdają sobie sprawy, że ateista może nie żyć wedle
katolickiego wzorca społecznego; że może oczekiwać niereligijnej edukacji
światopoglądowej w polskiej szkole, świeckich ceremonii, programów ateistycznych w publicznych mediach, itd. Stopień subiektywnego poczucia dyskryminacji rośnie
wraz ze wzrostem świadomości oraz możliwością publicznego artykułowania przez
ateistów swoich oczekiwań i potrzeb. Ponieważ ja mam do czynienia najczęściej z ateistami „świadomymi", a nie mam badań socjologicznych, które ukazywałyby
mikrospołeczny problem dyskryminacji ateistów (obecnie prowadzi je Radosław
Tyrała z AGH), więc się na ten temat wolę kategorycznie nie wypowiadać.
Nie mam natomiast wątpliwości, że w tej ważniejszej
sferze ateiści są w Polsce dyskryminowani. Dotyczy to nie tylko braku
społecznych instytucji, ale symbolicznego wykluczenia.
Mniej jednoznacznie wygląda ta kwestia w sferze wartości.
Wartości chrześcijańskie są wprawdzie jeszcze społecznym hegemonem, tyle już
wyraźnie korodują, bo i u nas „cywilizacja śmierci" coraz śmielej sobie poczyna.
Myślę, że to będzie najlepszym katalizatorem laicyzacji. Najpierw więc upadną
chrześcijańskie zakazy, później dopiero mity i symbole.
Nie wiąże się z tym automatycznie skutek stworzenia przez
ateistów swojej przestrzeni społecznej, lecz daje to szansę.
Symbole
religijne stały się w Polsce istotnym elementem przestrzeni publicznej. Bardzo
rzadko kwestionuje się obecność krzyża w parlamencie i innych instytucjach
publicznych. Czy Twoim zdaniem Polska jest krajem wyznaniowym?
Wyznaniowość kraju jest cechą stopniowalną. Każdy kraj w którym religia jest obecna w sferze publicznej jest krajem jakoś wyznaniowym. W Europie są kraje wyznaniowe. Ważna tutaj jest więc nie sama łatka kraju
wyznaniowego, lecz stwierdzenie, iż Polska jest w zasadzie najbardziej
wyznaniowym krajem Europy. Należy też zauważyć, że dekonfesjonalizacja państw
europejskich jest procesem bardzo wyraźnym i nawet te kraje, które czysto
formalnie mają wyznaniowy status sukcesywnie to eliminują. W kwietniu 2008
Norwegia zniosła luteranizm jako religię państwową. W maju Anglia i Walia
usunęły z prawa karnego przestępstwo obrazy uczuć religijnych (blasfemii). W sierpniu 2008 Grecja zniosła obowiązkową religię w szkołach. W Hiszpanii rewolucja Zapatero. Europejskie bastiony wyznaniowości padają jak domki z kart, bo i domkami z kart były przez ostatnie lata. Polskie państwo wyznaniowe nie jest,
niestety, domkiem z kart, lecz ponurą twierdzą. To wszystko źle wygląda, lecz
bastion ma coraz mniej wojska. A nastroje się radykalizują. Co trochę zgłaszają
się do nas ludzie z prośbą o pomoc w apostazji. Nawet uczniowie pytają się, czy
mogą zrywać ze ścian szkolnych krzyże, które wiszą tam przecież
„niekonstytucyjnie".
Jesteś
założycielem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Co to znaczy być
racjonalistą? Czy racjonalizm oznacza ateizm?
Racjonalizm to ateizm rozkwitający na podłożu naukowym. To postawa życiowa i intelektualna, która bazuje na nauce i którą w sferze wartości można sprowadzić
do trójcy: Wolność, Wiedza, Optymizm. Ten ostatni równie dobrze mógłbym zastąpić
'realizmem', tyle że pojęcie to anektują także czarni pesymiści. Optymizm
poniekąd zastępuje ideę postępu, która dziś nie ma najlepszej prasy. Chodzi
mianowicie o przekonanie, że nasza cywilizacja mimo czarnych wieszczb rozwija
się w wielu wymiarach. Nawet mimo shoah i wojen światowych mamy znacznie więcej
dobrych powodów do optymizmu i wiary w przyszłość niż ludzie czasów Oświecenia.
Żyjemy znacznie dłużej, zakaz tortur i niewolnictwa jest powszechnym standardem,
równouprawniono kobiety, jesteśmy inteligentniejsi, zaczynamy latać w kosmos,
coraz więcej ludzi może sobie pozwolić na refleksję poza kieratem zarabiania na
chleb, coraz więcej ludzi może w ciągu swojego życia odwiedzić różne zakątki
ziemi, doskonale komunikujemy się ze sobą na odległość. Nauka, technika i medycyna oferują nam dalszy rozwój jakości życia coraz większej liczby ludzi na
ziemi. Pesymista z miejsca zasypie mnie potokiem „ale". Ale nie w tym rzecz, bo
powód do narzekania zawsze się znajdzie, nawet wbrew obiektywnym faktom, że nie
jest tak źle, a świat niekoniecznie runie w roku 2012, jak zapowiadają
Emisariusze Złej Wiadomości. Swego czasu Małgorzata Bocheńska próbowała zarazić
polskie media ideą Dobrej Wiadomości w przekazie. Nie udało się. Dalej tkwimy po
uszy w bagnie eksploatowania złej nowiny i złej przepowiedni. Pragnę napisać
książkę „Dzieje pesymizmu", aby pokazać, jak generalnie destruktywna i bezpodstawna jest to postawa, która ogranicza naszą kulturę.
1 2 3 Dalej..
« Outlook on life (Published: 10-10-2009 Last change: 07-06-2010)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6848 |
|