The RationalistSkip to content


We have registered
204.328.591 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Traktat ateologiczny [3]
Author of this text:

Translation: Mateusz Kwaterko

Ponieważ w oficjalnej historii filozofii nadal pokutuje duch antyfilozofii, olbrzymie obszary myśli żywej, wyrazistej, śmiałej, lecz antychrześcijańskiej, a w każdym razie wyzbytej czołobitności i niezależnej od panującej religii, pozostają nieznane nawet zawodowym filozofom z wyjątkiem garstki specjalistów. Ograniczmy się do epoki Ludwika XIV: kto czyta dziś Gassendiego? Albo La Mothe’a le Vayera? Albo Cyrana de Bergeraca (filozofa, nie komedię Rostanda)? A przecież bez tych bojowników o niezależność filozofii od teologii i religii judeochrześcijańskiej nie byłoby Pascala, Kartezjusza, Malebranche’a i wielu innych herosów oficjalnej filozofii...

Teologia i jej fetysze

Brakuje pozytywnych określeń postawy ateistycznej, a zastępcze przydawki mają lekceważące lub obelżywe konotacje. W słownictwie opisującym wiernych panuje za to niebywały urodzaj. Każda postać wiary, choćby chodziło o najsubtelniejszą odmianę, dysponuje odrębnym pojęciem: teista, deista, panteista, monoteista, politeista, a także animista, totemista, fetyszysta... Do czego dodać należy historyczne krystalizacje powyższych: katolicy i protestanci, ewangelicy i luteranie, kalwiniści i buddyści, sintoiści i muzułmanie, szyici i sunnici, żydzi i świadkowie Jehowy, ortodoksi i anglikanie, metodyści i prezbiterianie… Katalog bez końca.

Jedni oddają cześć kamieniom — od plemion pierwotnych aż po współczesnych muzułmanów, którzy wielbią betyl Al-Kaby — inni modlą się do księżyca lub słońca. Jedni wysławiają niewidzialnego Boga i odrzucają wszelkie wizerunki najwyższej istoty jako bałwochwalstwo, inni adorują Boga antropomorficznego — białego, aryjskiego samca, rzecz jasna… Panteista dostrzega Boga wszędzie, adept teologii negatywnej — nigdzie. Jedni postrzegają go w konwencji filmów grozy, pod postacią ukrzyżowanego mężczyzny w koronie cierniowej, inni jako źdźbło trawy na wschodnią modłę sinto. Każdy płód ludzkiego umysłu, choćby najbardziej dziwaczny, może wzbogacić panteon bóstw.

Religijne ekstrawagancje nie znają granic. Taniec uryny Indian Zuni z Nowego Meksyku. Amulety z ekskrementów tybetańskiego wielkiego lamy. Hinduistyczny zwyczaj oczyszczających ablucji w krowich odchodach i urynie. Rzymski kult takich bóstw, jak Stercutius i Crepitus [ 2 ] czy bogini Cloacina (patronów, kolejno, ustępów, bździn i kanalizacji). Ofiary z nawozu składane asyryjskiej Wenus — Isztar. Xochiquetzal, meksykańska Bogini miłości i zabawy zjadająca własne odchody. Boskie zalecenie z Księgi Ezechiela, aby do gotowania potraw wykorzystywać ludzkie ekskrementy. Gdy chodzi o utrzymywanie kontaktu z Bogami oraz sferą sacrum, każda metoda jest, jak widać, stosowna.

Istnieją niezliczone imiona, obrządki, sposoby pojmowania Boga i oddawania mu czci, miriady odmian religijności, całe słowniki leksemów określających wiarę i bogobojność, tymczasem ateista musi się zadowolić jednym nędznym mianem ukutym po to tylko, aby go zdyskredytować i napiętnować. Wierni oddający hołd wszystkiemu lub byle czemu, usprawiedliwiający w imię swoich fetyszy najskrajniejszą nietolerancję, toczący od zarania dziejów bezlitosną wojnę przeciw bezbożnikom mają więc czelność uznawać niedowiarków za istoty niepełne, okaleczone, szczątkowe, którym do prawdziwego istnienia brakuje Boga...

Bogobojni dysponują nawet szczególną dyscypliną zajmującą się zgłębianiem imion Boga, jego czynów, gestów, myśli, bon motów, wiekopomnych wypowiedzi, praw, nakazów i innych dyrdymał; jest to dyscyplina prężna i dająca zatrudnienie całej rzeszy obrońców, rzeczników, klerków, zauszników, pochlebców, dialektyków, retorów, filozofów (niestety!), skrytobójców, ludzi od mokrej roboty, pachołków, namiestników Boga na ziemi, ambasadorów i konsulów, dziekanów i rektorów. Teologia: „nauka" badająca dyskurs o Bogu...

Nielicznym okresom w historii Europy, kiedy chrześcijaństwo było poważnie zagrożone — jak choćby w 1793 roku — towarzyszyły nowe praktyki filozoficzne, a więc nowe słowa i pojęcia, które szybko popadły jednak w zapomnienie. Historycy wspominają niekiedy o dechrystianizacji,aby opisać fazę rewolucji francuskiej, w której obywatele urządzali w kościołach szpitale, szkoły lub świetlice dla młodzieży, wywieszali na ich frontonach trójkolorowe sztandary, a krzyże z martwego drewna zastępowali jakże żywymi drzewami. Po athéiste z Esejów Montaigne’a, attaystes z Listów (CXXXVII) Monluca i athéistique Woltera słuch szybko zaginął. Po ateistach rewolucji francuskiej również...

Imiona infamii

Ubóstwo ateistycznego słownictwa to następstwo wielowiekowej dominacji partii Boga: od piętnastu stuleci jej działacze dzierżą władzę polityczną, a ponieważ tolerancja nie należy do ich cnót kardynalnych, dokładają wszelkich starań, aby nie dopuścić do głosu niewiary w Boga, między innymi kontrolując oznaczające ją słowo. Ateizmpojawia się po raz pierwszy w 1532 roku, ateistaistniał już w II wieku naszej ery: tych, którzy nie podzielali wiary w ich Boga zmartwychwstałego trzeciego dnia, chrześcijanie piętnowali mianem atheos. Szybko uznano, że osoby lekceważące chrześcijańskie bajki nie wierzą w żadnych bogów. Dlatego też poganie — oddający część bogom wiejskim, na co wskazuje zresztą etymologia tego słowa — zaczęli uchodzić za bezbożników i wrogów Boga Jedynego. Za ateistę jezuita Garasse uważał nawet Lutra, a Ronsard ateistami nazywał hugenotów!

To określenie ma charakter wyzwiska, obelgi, śmiertelnej obrazy; ateusz to człowiek niemoralny, odrażający typ, zbrodnią jest nawet zwykła chęć dowiedzenia się czegoś o życiu indywiduum opatrzonego takim epitetem, o lekturze jego książek nie wspominając. Miano to stanowi napęd machiny wojennej, miażdżącej wszystko, co odbiega od oficjalnej linii rzymskiego Kościoła katolickiego. Ateista, heretyk — na jedno wychodzi. Pojemna formułka.

Epikur już na początku swojej działalności musiał stawić czoło oskarżeniom o ateizm. A przecież ani on, ani jego uczniowie nie zaprzeczali istnieniu bogów: stworzonych z materii subtelnej, przebywających w międzyświatach, niewzruszonych, nietroszczących się o ludzkie losy, ucieleśniających ideał ataraksji, idee filozoficznego rozumu, wzorce, które warto naśladować, aby osiągnąć mądrość. Epikur miał swoich bogów, i to w pokaźnej liczbie. Różnili się oni jednak od innych bóstw greckiej polis, przemawiających ustami kapłanów, aby skłonić obywateli do podporządkowania się wymogom wspólnoty. Oto główna przewina epikurejskich bożyszcz: antyspołeczny charakter.

Historiografia ateizmu — skąpa, uboga i przeważnie licha — popełnia zatem błąd, datując jego narodziny na pierwszy okres w rozwoju ludzkości. Społeczne krystalizacje potrzebowały transcendencji, porządku, hierarchii (znaczenie etymologiczne: władza świętości). Wspólnota polityczna funkcjonuje sprawniej, jeśli czuwa nad nią panteon mściwych bóstw reprezentowany, szczęśliwym trafem, przez tych, którzy dzierżą ster władzy.

Bóg lub bogowie, których zadanie polega na legitymizowaniu władzy, stają się uprzywilejowanymi partnerami wodzów plemiennych, królów i książąt. Ziemscy włodarze twierdzą, że zawdzięczają swoją potęgę bogom, na dowód czego powołują się na pozaświatowe znaki, odszyfrowywane przez kastę kapłanów, która skądinąd ma udział w zyskach z monopolu na legalne użycie siły. Ateizm staje się więc nader użyteczną bronią, pozwalającą wtrącać do więzień i lochów tych, którzy ośmielają się sprzeciwiać władzy. A niepoprawnych oponentów posyłać na stos.

Ateizm jest o wiele późniejszy od myślicieli, których oficjalna historiografia potępia lub po prostu określa tym mianem. Sokrates nie powinien figurować w historii ateizmu. To samo dotyczy Epikura i epikurejczyków, a także Protagorasa, który w dziele O bogach stwierdził, że nie może wiedzieć ani czy istnieją, ani czy nie istnieją. Była to deklaracja agnostycyzmu czy nawet sceptycyzmu, z pewnością jednak nie ateizmu, który zakłada jasne przekonanie o nieistnieniu bogów.

Bóg filozofów był często skłócony z Bogiem Abrahama, Jezusa i Mahometa. Wywodził się bowiem z rozumu i dedukcji, podczas gdy tamci powstali z innego surowca: z dogmatu, objawienia, posłuszeństwa. Władza duchowa paktowała ze świecką, Bóg Abrahama przypomina zatem Boga Konstantyna, papieży, książąt i ma doprawdy niewiele wspólnego z ekscentrycznymi konstrukcjami zmajstrowanymi z praprzyczyn pozbawionych przyczyn, pierwszych nieruchomych poruszycieli, idei wrodzonych, przedustawnych harmonii i innych dowodów kosmologicznych, ontologicznych czy fizyko-teologicznych.

Filozoficzne próby ujęcia Boga niezależnie od panującego w danej chwili modelu, określano często mianem ateizmu. Kościół, skazując księdza Giulia Cesarego Vaniniego na ucięcie języka, uduszenie i spalenie na stosie (wyrok wykonano w Tuluzie 9 lutego 1619 roku), zamordował autora książki zatytułowanej Amfiteatr wiecznej Opatrzności boskiej i magicznej, chrześcijańskiej i fizykalnej, jak również astrologicznej i katolickiej; przeciw filozofom, ateistom, epikurejczykom, perypatetykom i stoikom (1615).

Jeśli potraktujemy ten tytuł serio — a już sama jego długość budzi szacunek! — dostrzeżemy, iż lubujący się w oksymoronach Vanini nie odrzuca opatrzności, chrześcijaństwa czy katolicyzmu, za to stanowczo odcina się od ateizmu, epikureizmu i innych pogańskich szkół filozoficznych. Nie był więc ateistą, za co skazano go na śmierć; można mu co najwyżej przypisać eklektyczny panteizm… rzecz jasna heretycki, gdyż heterodoksyjny.

Spinoza również opowiadał się za panteizmem — z niezrównaną inteligencją — i on także został skazany za ateizm, który w tym wypadku oznaczał niezgodność z żydowską ortodoksją. Parnassim zasiadający w mahamadzie (władze amsterdamskiej gminy żydowskiej) 27 lipca 1656 roku odczytali po hebrajsku, przed arką synagogi przy Houtgracht, niezwykle napastliwy akt oskarżenia. Zarzucili Spinozie ohydne herezje, potworne uczynki i niebezpieczne poglądy, następnie zaś obłożyli go klątwą (cherem), której nigdy nie cofnięto!

Parnassim nie przebierali w słowach: wyklęty, odłączony od Narodu Izraela, wypędzony, przeklęty w dzień i w nocy, przeklęty, gdy się kładzie i gdy wstaje, gdy wchodzi do domu i wychodzi z niego… Rzecznicy Boga żądają od swojej fikcji gniewu i kary, apelują, by zawsze i wszędzie ścigała filozofa wszystkimi przekleństwami zapisanymi w Księdze Powtórzonego Prawa. Pragną wreszcie, by imię Spinozy znikło po wsze czasy z powierzchni ziemi. Nic z tego...


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dlaczego trzeba bać się Michela Onfraya?
Ateizm walczący i deliberujący

 See comments (40)..   


 Footnotes:
[ 2 ] Rzymianie nie czcili Crepitusa, który został prawdopodobnie wymyślony przez Woltera. Przed Onfrayem na ten humbug dał się zresztą złapać Flaubert (Kuszenie św. Antoniego) (przyp. tłum.).

«    (Published: 11-03-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Michel Onfray
Ur. 1959. Francuski filozof. Urodził się w Normandii w rodzinie farmerskiej. W latach 1983-2002 wykładał filozofię na wyższej uczelni w Caen. Następnie utworzył bezpłatny Université populaire de Caen, a manifest tej uczelni opublikował w roku 2004 (La communauté philosophique). Jego publikacje propagują hedonizm, poznanie naukowe i ateizm.
 Private site
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5781 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)