|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Outlook on life »
Traktat ateologiczny [3] Author of this text: Michel Onfray
Translation: Mateusz Kwaterko
Ponieważ w oficjalnej historii filozofii nadal pokutuje duch
antyfilozofii, olbrzymie obszary myśli żywej, wyrazistej, śmiałej, lecz
antychrześcijańskiej, a w każdym razie wyzbytej czołobitności i niezależnej
od panującej religii, pozostają nieznane nawet zawodowym filozofom z wyjątkiem
garstki specjalistów. Ograniczmy się do epoki Ludwika XIV: kto czyta dziś
Gassendiego? Albo La Mothe’a le Vayera? Albo Cyrana de Bergeraca (filozofa,
nie komedię Rostanda)? A przecież bez tych bojowników o niezależność
filozofii od teologii i religii judeochrześcijańskiej nie byłoby Pascala,
Kartezjusza, Malebranche’a i wielu innych herosów oficjalnej filozofii... Teologia i jej fetyszeBrakuje
pozytywnych określeń postawy ateistycznej, a zastępcze przydawki mają
lekceważące lub obelżywe konotacje. W słownictwie opisującym wiernych
panuje za to niebywały urodzaj. Każda postać wiary, choćby chodziło o najsubtelniejszą odmianę, dysponuje odrębnym pojęciem: teista, deista,
panteista, monoteista, politeista, a także animista, totemista, fetyszysta...
Do czego dodać należy historyczne krystalizacje powyższych: katolicy i protestanci, ewangelicy i luteranie, kalwiniści i buddyści, sintoiści i muzułmanie,
szyici i sunnici, żydzi i świadkowie Jehowy, ortodoksi i anglikanie, metodyści i prezbiterianie… Katalog bez końca. Jedni oddają cześć kamieniom — od plemion pierwotnych aż po współczesnych
muzułmanów, którzy wielbią betyl Al-Kaby — inni modlą się do księżyca
lub słońca. Jedni wysławiają niewidzialnego Boga i odrzucają wszelkie
wizerunki najwyższej istoty jako bałwochwalstwo, inni adorują Boga
antropomorficznego — białego, aryjskiego samca, rzecz jasna… Panteista
dostrzega Boga wszędzie, adept teologii negatywnej — nigdzie. Jedni
postrzegają go w konwencji filmów grozy, pod postacią ukrzyżowanego mężczyzny w koronie cierniowej, inni jako źdźbło trawy na wschodnią modłę sinto. Każdy
płód ludzkiego umysłu, choćby najbardziej dziwaczny, może wzbogacić
panteon bóstw. Religijne ekstrawagancje nie znają granic. Taniec uryny Indian Zuni z Nowego Meksyku. Amulety z ekskrementów tybetańskiego wielkiego lamy.
Hinduistyczny zwyczaj oczyszczających ablucji w krowich odchodach i urynie.
Rzymski kult takich bóstw, jak Stercutius i Crepitus [ 2 ]
czy bogini Cloacina (patronów, kolejno, ustępów, bździn i kanalizacji).
Ofiary z nawozu składane asyryjskiej Wenus — Isztar. Xochiquetzal, meksykańska
Bogini miłości i zabawy zjadająca własne odchody. Boskie zalecenie z Księgi
Ezechiela, aby do gotowania potraw wykorzystywać ludzkie ekskrementy. Gdy
chodzi o utrzymywanie kontaktu z Bogami oraz sferą sacrum,
każda metoda jest, jak widać, stosowna. Istnieją niezliczone imiona, obrządki, sposoby pojmowania Boga i oddawania mu czci, miriady odmian religijności, całe słowniki leksemów określających
wiarę i bogobojność, tymczasem ateista musi się zadowolić jednym nędznym
mianem ukutym po to tylko, aby go zdyskredytować i napiętnować. Wierni oddający
hołd wszystkiemu lub byle czemu, usprawiedliwiający w imię swoich fetyszy
najskrajniejszą nietolerancję, toczący od zarania dziejów bezlitosną wojnę
przeciw bezbożnikom mają więc czelność uznawać niedowiarków za istoty
niepełne, okaleczone, szczątkowe, którym do prawdziwego istnienia brakuje
Boga... Bogobojni dysponują nawet szczególną dyscypliną zajmującą się zgłębianiem
imion Boga, jego czynów, gestów, myśli, bon motów, wiekopomnych wypowiedzi,
praw, nakazów i innych dyrdymał; jest to dyscyplina prężna i dająca
zatrudnienie całej rzeszy obrońców, rzeczników, klerków, zauszników,
pochlebców, dialektyków, retorów, filozofów (niestety!), skrytobójców,
ludzi od mokrej roboty, pachołków, namiestników Boga na ziemi, ambasadorów i konsulów, dziekanów i rektorów. Teologia: „nauka" badająca dyskurs o Bogu... Nielicznym okresom w historii Europy, kiedy chrześcijaństwo było poważnie
zagrożone — jak choćby w 1793 roku — towarzyszyły nowe praktyki
filozoficzne, a więc nowe słowa i pojęcia, które szybko popadły jednak w zapomnienie. Historycy wspominają niekiedy o dechrystianizacji,aby opisać fazę rewolucji francuskiej, w której obywatele urządzali w kościołach
szpitale, szkoły lub świetlice dla młodzieży, wywieszali na ich frontonach
trójkolorowe sztandary, a krzyże z martwego drewna zastępowali jakże żywymi
drzewami. Po athéiste z Esejów Montaigne’a,
attaystes z Listów (CXXXVII) Monluca i athéistique
Woltera słuch szybko zaginął. Po ateistach rewolucji francuskiej również... Imiona
infamii Ubóstwo
ateistycznego słownictwa to następstwo wielowiekowej dominacji partii Boga: od
piętnastu stuleci jej działacze dzierżą władzę polityczną, a ponieważ
tolerancja nie należy do ich cnót kardynalnych, dokładają wszelkich starań,
aby nie dopuścić do głosu niewiary w Boga, między innymi kontrolując
oznaczające ją słowo. Ateizmpojawia
się po raz pierwszy w 1532 roku, ateistaistniał już w II wieku naszej ery: tych, którzy nie podzielali wiary w ich Boga zmartwychwstałego trzeciego dnia, chrześcijanie piętnowali mianem atheos.
Szybko uznano, że osoby lekceważące chrześcijańskie bajki nie wierzą w żadnych
bogów. Dlatego też poganie — oddający część bogom wiejskim, na co
wskazuje zresztą etymologia tego słowa — zaczęli uchodzić za bezbożników i wrogów Boga Jedynego. Za ateistę jezuita Garasse uważał nawet Lutra, a Ronsard ateistami nazywał hugenotów! To określenie ma charakter wyzwiska, obelgi, śmiertelnej obrazy; ateusz
to człowiek niemoralny, odrażający typ, zbrodnią jest nawet zwykła chęć
dowiedzenia się czegoś o życiu indywiduum opatrzonego takim epitetem, o lekturze jego książek nie wspominając. Miano to stanowi napęd machiny
wojennej, miażdżącej wszystko, co odbiega od oficjalnej linii rzymskiego Kościoła
katolickiego. Ateista, heretyk — na jedno wychodzi. Pojemna formułka. Epikur już na początku swojej działalności musiał stawić czoło
oskarżeniom o ateizm. A przecież ani on, ani jego uczniowie nie zaprzeczali
istnieniu bogów: stworzonych z materii subtelnej, przebywających w międzyświatach,
niewzruszonych, nietroszczących się o ludzkie losy, ucieleśniających ideał
ataraksji, idee filozoficznego rozumu, wzorce, które warto naśladować, aby
osiągnąć mądrość. Epikur miał swoich bogów, i to w pokaźnej liczbie. Różnili
się oni jednak od innych bóstw greckiej polis,
przemawiających ustami kapłanów, aby skłonić obywateli do podporządkowania
się wymogom wspólnoty. Oto główna przewina epikurejskich bożyszcz: antyspołeczny
charakter. Historiografia ateizmu — skąpa, uboga i przeważnie
licha — popełnia zatem błąd, datując jego narodziny na pierwszy okres w rozwoju ludzkości. Społeczne krystalizacje potrzebowały transcendencji, porządku,
hierarchii (znaczenie etymologiczne: władza świętości). Wspólnota
polityczna funkcjonuje sprawniej, jeśli czuwa nad nią panteon mściwych bóstw
reprezentowany, szczęśliwym trafem, przez tych, którzy dzierżą ster władzy. Bóg lub bogowie, których zadanie polega na legitymizowaniu władzy, stają
się uprzywilejowanymi partnerami wodzów plemiennych, królów i książąt.
Ziemscy włodarze twierdzą, że zawdzięczają swoją potęgę bogom, na dowód
czego powołują się na pozaświatowe znaki, odszyfrowywane przez kastę kapłanów,
która skądinąd ma udział w zyskach z monopolu na legalne użycie siły.
Ateizm staje się więc nader użyteczną bronią, pozwalającą wtrącać do więzień i lochów tych, którzy ośmielają się sprzeciwiać władzy. A niepoprawnych
oponentów posyłać na stos. Ateizm jest o wiele późniejszy od myślicieli, których oficjalna
historiografia potępia lub po prostu określa tym mianem. Sokrates nie powinien
figurować w historii ateizmu. To samo dotyczy Epikura i epikurejczyków, a także
Protagorasa, który w dziele O bogach stwierdził,
że nie może wiedzieć ani czy istnieją, ani czy nie istnieją. Była to
deklaracja agnostycyzmu czy nawet sceptycyzmu, z pewnością jednak nie ateizmu,
który zakłada jasne przekonanie o nieistnieniu bogów. Bóg filozofów był często skłócony z Bogiem Abrahama, Jezusa i Mahometa. Wywodził się bowiem z rozumu i dedukcji, podczas gdy tamci powstali z innego surowca: z dogmatu, objawienia, posłuszeństwa. Władza duchowa
paktowała ze świecką, Bóg Abrahama przypomina zatem Boga Konstantyna, papieży,
książąt i ma doprawdy niewiele wspólnego z ekscentrycznymi konstrukcjami
zmajstrowanymi z praprzyczyn pozbawionych przyczyn, pierwszych nieruchomych
poruszycieli, idei wrodzonych, przedustawnych harmonii i innych dowodów
kosmologicznych, ontologicznych czy fizyko-teologicznych. Filozoficzne próby ujęcia Boga niezależnie od panującego w danej
chwili modelu, określano często mianem ateizmu. Kościół, skazując księdza
Giulia Cesarego Vaniniego na ucięcie języka, uduszenie i spalenie na stosie
(wyrok wykonano w Tuluzie 9 lutego 1619 roku), zamordował autora książki
zatytułowanej Amfiteatr wiecznej Opatrzności
boskiej i magicznej, chrześcijańskiej i fizykalnej, jak również
astrologicznej i katolickiej; przeciw filozofom, ateistom, epikurejczykom,
perypatetykom i stoikom (1615). Jeśli potraktujemy ten tytuł serio — a już sama jego długość budzi
szacunek! — dostrzeżemy, iż lubujący się w oksymoronach Vanini nie odrzuca
opatrzności, chrześcijaństwa czy katolicyzmu, za to stanowczo odcina się od
ateizmu, epikureizmu i innych pogańskich szkół filozoficznych. Nie był więc
ateistą, za co skazano go na śmierć; można mu co najwyżej przypisać
eklektyczny panteizm… rzecz jasna heretycki, gdyż heterodoksyjny. Spinoza również opowiadał się za panteizmem — z niezrównaną
inteligencją — i on także został skazany za ateizm, który w tym wypadku
oznaczał niezgodność z żydowską ortodoksją. Parnassim
zasiadający w mahamadzie (władze
amsterdamskiej gminy żydowskiej) 27 lipca 1656 roku odczytali po hebrajsku,
przed arką synagogi przy Houtgracht, niezwykle napastliwy akt oskarżenia.
Zarzucili Spinozie ohydne herezje, potworne uczynki i niebezpieczne poglądy,
następnie zaś obłożyli go klątwą (cherem),
której nigdy nie cofnięto! Parnassim nie przebierali w słowach:
wyklęty, odłączony od Narodu Izraela, wypędzony, przeklęty w dzień i w
nocy, przeklęty, gdy się kładzie i gdy wstaje, gdy wchodzi do domu i wychodzi z niego… Rzecznicy Boga żądają od swojej fikcji gniewu i kary, apelują, by
zawsze i wszędzie ścigała filozofa wszystkimi przekleństwami zapisanymi w Księdze Powtórzonego Prawa. Pragną
wreszcie, by imię Spinozy znikło po wsze czasy z powierzchni ziemi. Nic z tego...
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
Footnotes: [ 2 ] Rzymianie nie czcili
Crepitusa, który został prawdopodobnie wymyślony przez Woltera. Przed
Onfrayem na ten humbug dał się zresztą złapać Flaubert (Kuszenie
św. Antoniego) (przyp. tłum.). « (Published: 11-03-2008 )
Michel OnfrayUr. 1959. Francuski filozof. Urodził się w Normandii w rodzinie farmerskiej. W latach 1983-2002 wykładał filozofię na wyższej uczelni w Caen. Następnie utworzył bezpłatny Université populaire de Caen, a manifest tej uczelni opublikował w roku 2004 (La communauté philosophique). Jego publikacje propagują hedonizm, poznanie naukowe i ateizm. Private site
| All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5781 |
|