The RationalistSkip to content


We have registered
204.328.218 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Traktat ateologiczny [6]
Author of this text:

Translation: Mateusz Kwaterko

Odwrót oddziałów judeochrześcijańskich nie umniejsza ich władzy nad podbitymi terytoriami, którymi administrują od dwóch tysiącleci. Nasza planeta z dawien dawna stanowi ich zdobycz oraz strefę wpływów ideologicznych, intelektualnych, pojęciowych, czego dowody widać nawet w geografii. Zdobywcy, chociaż nieobecni fizycznie, pozostają obecni duchem, podbili bowiem ciała, dusze i umysły większości ludzi. Ten odwrót strategiczny nie zwiastuje kresu ich realnego panowania. Judeochrześcijaństwo pozostawia po sobie episteme, fundament, na którym opiera się wszelka wymiana myślowa i symboliczna. Choćby kościoły przestały rzucać cień, choćby znikła religia i jej wyznawcy, ludzie nadal będą ujarzmieni, ukształtowani i sformatowani dwoma tysiącami lat dominacji ideologicznej. Dlatego tak aktualna i paląca jest walka z tą groźną siłą; groźną tym bardziej, im bardziej sprawia wrażenie osłabionej.

Obecnie mało kto wierzy w transsubstancjację, dziewictwo Maryi, niepokalane poczęcie, nieomylność papieży i pozostałe dogmaty rzymskiego Kościoła apostolskiego. Rzeczywiste, a nie tylko symboliczne istnienie ciała Chrystusa w hostii? Geografia i logika piekła, raju lub czyśćca? Przedpiekle, w którym przebywają dusze niechrzczonych dzieciątek? Nawet gorliwi katolicy nie daliby dziś złamanego szeląga za te androny.

Gdzież więc szukać substratu katolicyzmu, judeochrześcijańskiej episteme? W przeświadczeniu, że materia, rzeczywistość i świat nie obejmują wszystkiego; że coś nie daje się objąć rozumem: jakaś moc, energia, wola, siła sprawcza. Czy po śmierci następuje nicość? Skądże, cośz pewnością zostaje. Czy zjawiska dają się wytłumaczyć za pomocą związków przyczynowo skutkowych, empirycznych obserwacji, rozumowych analiz, dedukcji? Nie, coś wymyka się logice. Czy świat to widowisko absurdalne, irracjonalne, alogiczne, potworne, bezsensowne? Broń Boże, musi przecież istnieć coś więcej, jakieś źródło sensu, usprawiedliwienie, uzasadnienie. Bo jeśli nie...

Z tej wiary w coś wyrastają nader żywotne przesądy i zabobony skłaniające Europejczyka do wyznawania religii dominującej w kraju, w którym przyszedł na świat (religii króla i piastunki, jak pisał Kartezjusz). Montaigne twierdził, że chrześcijaninem jest się tak samo jak Pikardyjczykiem lub Bretończykiem, czyli niejako z urodzenia. Wiele osób mieniących się ateistami opowiada się bezwiednie za etyką, filozofią i wizją świata przesyconymi judeochrześcijaństwem. Trudno dopatrzyć się jakiejś zasadniczej różnicy między kazaniem uczciwego księdza wysławiającego wielkość Jezusa a mową pochwalną na część Chrystusa zawartą w Etyce Kropotkina, jednego z patronów anarchizmu.

Prawdziwy ateizm zakłada odrzucenie wszelkiej transcendencji. Pragnie przezwyciężyć wszystkie chrześcijańskie przeświadczenia, a w każdym razie rości sobie prawo do selekcji i rozpatrzenia, w świetle rozumu, czy to, co religia uznaje za cnoty i przywary jest rzeczywiście godne uznania lub potępienia. Tłumaczenie biblijnych wartości na język świeckiej filozofii, aby je zachować i uwiecznić, nie ma nic wspólnego z etyką pochrześcijańską.

Religia w obrębie samego rozumu Immanuela Kanta to tekst niezwykle ważny w dziejach Europy, położone w nim bowiem zostały podwaliny świeckiej etyki. Jego rewolucyjny charakter przejawia się w formie, stylu, słownictwie. W rzeczywistości jednak mamy tu po prostu do czynienia z filozoficznym przeformułowaniem judeochrześcijańskiej spuścizny. Czym bowiem różnią się etyka chrześcijańska i etyka Kanta? Niczym. Kantowska góra urodziła chrześcijańską mysz.

Wszyscy drwią sobie z papieskiego potępienia prezerwatyw? A mimo to kpiarze biorą ślub w kościele, twierdząc obłudnie, że czynią to jedynie przez wzgląd na rodziców. Ci, którzy zdobyli się na samozaparcie i przewertowali katechizm, nie mogą się wprost nadziwić ilości zawartych tam bredni? Zgoda, ale pogrzeby świeckie są doprawdy wyjątkiem. Ludzie śmieją się z księży i ich poglądów? To prawda, ale upraszają się o ich błogosławieństwa, współczesne odpusty, które godzą świętoszków z obu środowisk: petenci sprawiają przyjemność swoim bliskim, pasterze korzystają zaś z okazji, by odzyskać kilka zbłąkanych owieczek...

Ślady władzy

Michel Foucault określał mianem episteme niewidoczne, ale niezwykle skuteczne urządzenie dyskursów, wizji świata oraz sposobów ujmowania rzeczywistości, które cechują poszczególne epoki, krystalizując je i organizując wokół pewnego zbioru zastygłych przedstawień. Episteme judeochrześcijańska obejmuje to wszystko, co od ataków histerii Pawła z Tarsu na drodze do Damaszku aż po transmitowane na cały świat z placu Świętego Piotra telewizyjne widowiska z Janem Pawłem II w roli głównej wyznacza pojęciową i wyobrażeniową władzę, wprawdzie rozproszoną, ale obejmującą wszystkie aspekty cywilizacji i kultury. Przytoczę dwa z wielu przykładów, aby unaocznić ten przemożny wpływ chrześcijaństwa: ciało i prawo.

Ciało w kulturze Zachodu jest chrześcijańskie. Nawet ciało ateistów, muzułmanów, deistów czy agnostyków wychowanych w geograficznej i ideologicznej strefie judeochrześcijańskiej. Nasza cielesna powłoka, przyjmowany przez nas bezwiednie platońsko-chrześcijański schemat ciała, symbolika narządów i ich zhierarchizowanych funkcji (szlachetność serca i mózgu, wulgarność trzewi oraz organów rozrodczych, górowanie neurochirurgii nad proktologią), spirytualizacja i odmaterializowanie duszy, zestawianie grzesznej materii z bezcielesnym, wzniosłym umysłem, ontologiczna stratyfikacja tych dwóch sztucznie przeciwstawionych komponentów, mroczne siły ekonomii libidinalnej ujmowane w kategoriach moralnych — oto sposoby tworzenia hierarchii na gruncie liczącego dwa tysiące lat dyskursu chrześcijaństwa. Anatomia, medycyna, fizjologia, ale również filozofia, teologia i estetyka współuczestniczą w tym chrześcijańskim formowaniu ciała.

Wspomniany dyskurs kształtuje spojrzenie lekarzy, specjalistów od radiologii i diagnostyki obrazowej, naznacza swoim piętnem filozofię zdrowia i choroby, normalności i patologii, pojmowanie cierpienia, podejście do bólu, farmacji, substancji znieczulających i narkotyków, wyznacza sposób, w jaki medyk zwraca się do pacjenta, a także stosunek do samego siebie, uwewnętrznienie własnego obrazu, konstrukcję idealnego „ja" fizjologicznego, anatomicznego i psychologicznego. Duch judeochrześcijaństwa unosi się nad chirurgią i farmakologią, medycyną alopatyczną i paliatywną, ginekologią i tanatologią, onkologią i epidemiologią, psychiatrią i psychologią, szpitalami i klinikami, nawet jeśli trudno rozpoznać symptomy tego ontologicznego skażenia.

Ta ukryta władza jest także przyczyną współczesnego przewrażliwienia bioetycznego. Świeckie decyzje polityczne w dziedzinie bioetyki pokrywają się w gruncie rzeczy ze stanowiskiem kościelnym. Trudno się dziwić, etyka bioetyków jest bowiem z gruntu judeochrześcijańska. Jeśli pominąć legalizację aborcji i sztuczną antykoncepcję, dwa ważne kroki w stronę ciała pochrześcijańskiego — albo, jak to określiłem w innej książce, ciała faustycznego - zachodnia medycyna pozostaje w dużym stopniu posłuszna zaleceniom Kościoła.

Watykańska Karta pracowników służby zdrowia potępia inżynierię genetyczną, badania naukowe prowadzone na zarodkach, dzieci z probówki, zastępcze matki, sztuczne zapłodnienie w przypadku heteroseksualnych par niemałżeńskich lub par homoseksualnych, klonowanie zarówno reprodukcyjne, jak i terapeutyczne, koktajle znieczulające, które pozbawiają umierającego pacjenta świadomości, terapeutyczne zastosowanie konopi indyjskich, eutanazję. Opowiada się z kolei za metodami paliatywnymi i głosi, że cierpienie ma wzniosłe znaczenie pokutne i zbawcze. Komitety etyki, rzekomo świeckie i niezależne od religii, powtarzają owe nieprawdopodobne nonsensy niby papugi.

Lekarze, w chwili gdy zajmują się chorym ciałem, nie zdają sobie przeważnie sprawy, że myślą, działają i diagnozują na gruncie chrześcijańskiej episteme. Nie czynią tego świadomie, w grę wchodzą o wiele głębsze uwarunkowania, sięgające czasów, w których kształtowały się ich temperament i zawodowa deontologia. Nieświadomość terapeuty i pacjenta hartowały się w jednakowej metafizycznej kąpieli. Ateizm zakłada pracę nad tymi potężnymi, choć niedostrzeganymi uwarunkowaniami, które odciskają się na życiu codziennym ciał. Przeprowadzenie szczegółowej analizy ciała płciowego, seksualnego i jego odniesień do świata wymagałoby jednak napisania odrębnej książki.

(...)

W stronę pochrześcijańskiej laickości

Trzeba zatem przezwyciężyć laickość tak przesiąkniętą tym, przeciw czemu występuje. Chwalmy jej zasługi, wynośmy pod niebiosa jej pamiętne zwycięstwa, wznieśmy toast za wszystko, co jej zawdzięczamy. Nie wstrzymujmy jednak ruchu dialektycznego. Obecne i jutrzejsze walki wymagają nowego oręża, lepszego, skuteczniejszego, dostosowanego do naszej epoki. Jeszcze jeden wysiłek, żeby zdechrystianizować etykę, politykę i całą resztę. W tym również samą laickość, która wymaga radykalnej emancypacji od judeochrześcijańskiej metafizyki, jeśli ma nam posłużyć w dalszych bojach.

Zrównując wszystkie religie i ich krytykę, co postuluje obowiązująca dziś wykładnia laickości, firmujemy w istocie relatywizm: dekretujemy równość myślenia magicznego i myśli racjonalnej, bajki i mitu oraz rzeczowej argumentacji, dyskursu taumaturgicznego i myśli naukowej, między Tory i Rozprawy o metodzie, Nowego Testamentu i Krytyki czystego rozumu, Koranui Z genealogii moralności. Mojżesz wart jest Kartezjusza, Jezus — Kanta, a Mahomet — Nietzschego...

Równość wierzącego żyda, przeświadczonego, iż Bóg rozmawiał z jego przodkami i darzył ich szczególnymi względami — rozdzielając wody Morza Czerwonego, zatrzymując słońce… — oraz filozofa, który rozumuje zgodnie z metodą hipotetyczno-dedukcyjną? Równość chrześcijanina przekonanego, iż jego bohater, zrodzony z dziewicy Maryi, ukrzyżowany za Poncjusza Piłata, zmartwychwstały trzeciego dnia, wiedzie odtąd spokojny żywot, siedząc po prawicy swojego ojca, i myśliciela analizującego fabrykację tej wiary, konstrukcję mitu, wytwarzanie opowieści? Równość muzułmanina utrzymującego, iż wychylenie lampki beaujolais i spałaszowanie wieprzowych żeberek zamknie przed nim na zawsze wrota raju, podczas gdy zamordowanie niewiernego szeroko je rozewrze, oraz skrupulatnego badacza, który, postępując zgodnie z zasadami pozytywizmu i empiryzmu, dowodzi, iż wiara monoteistyczna jest warta tyle samo co wierzenia animisty, na przykład Dogona twierdzącego, że duch jego przodków wraca pod postacią lisa? Jeśli tak, to równie dobrze możemy od razu przestać myśleć...


1 2 3 4 5 6 7 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dlaczego trzeba bać się Michela Onfraya?
Ateizm walczący i deliberujący

 See comments (40)..   


«    (Published: 11-03-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Michel Onfray
Ur. 1959. Francuski filozof. Urodził się w Normandii w rodzinie farmerskiej. W latach 1983-2002 wykładał filozofię na wyższej uczelni w Caen. Następnie utworzył bezpłatny Université populaire de Caen, a manifest tej uczelni opublikował w roku 2004 (La communauté philosophique). Jego publikacje propagują hedonizm, poznanie naukowe i ateizm.
 Private site
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 5781 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)