|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Various topics W usta bez namysłu, czyli mówienie polityczne [2] Author of this text: Przemysław Piela
Tak
więc, nowomowa rozbrzmiewała na zebraniach partyjnych, z trybun, z radiowych głośników i ze szpalt gazet. Obecna była nawet w dyskusjach estetycznych. Nieustannie była
jednak związana z ówczesną polityką rządzących — stała się swoista
konwencją, stosowaną w komunikacji ze społeczeństwem, lub raczej w przemawianiu doń. Sam język z oczywistych względów nie pozostawał obojętny
wobec jej wszechobecności, czego dowodem mogą być funkcjonujące powszechnie
określenia „mowa trawa" i „drętwa mowa". Językowym świadectwem niechęci
wielu Polaków do panującego systemu są określenia „dyktatura ciemniaków" i „wybrać wolność". Jest tu jednak druga strona medalu, którą poruszam
przy okazji, gdyż może się przydać w dalszej analizie języka polityki III
RP — chcę tym samym zwrócić uwagę na wzajemność oddziaływań
polityka-społeczeństwo; nawet dziś powstają oddolnie w języku nowe określenia
na określenie władzy panującej, np. „kaczyzm", „moherowa
koalicja".
Ktoś
mógłby zapytać; co ma peerelowska nowomowa narzucana odgórnie, do współczesnej
Polski? Odpowiedź na to pytanie może dać porównanie z językiem współczesnych
polityków, w którym choć nie ma ustalonych schematów i kryteriów doboru
frazeologii, te pojawiają się jakby samoistnie — w procesie powielania
chwytliwych wzorców, co powoduje popularyzację nowych określeń wchodzących
do słownika medialno-politycznego. Dla pewnych określeń bycie trendy jest tak
samo istotne jak podążanie za najnowszą modą dla niektórych ludzi. Coś
jest trendy, gdy się podoba, a aby się podobało musi wywoływać odpowiednie
pozytywne odczucia — musi działać na nas emocjonalnie. Stąd też w polityce
jest jak w przyrodzie; pewne formy komunikowania się są faworyzowane przez społeczeństwo
(środowisko) na zasadzie doboru naturalnego. Polityk nie potrafiący „trafić"
do ludzi umiera śmiercią naturalną przy okazji najbliższych wyborów.
Przemawianie dla wyborcy, czyli współczesność
Wprawdzie
nowomowa jako taka zniknęła z języka polskiego wraz z przemianami zapoczątkowanymi w roku 1989. Rok ten przyniósł zasadnicze zmiany w funkcjonowaniu naszego państwa i społeczeństwa. Państwo totalitarne ustąpiło miejsca demokracji, system
monopartyjny zastąpiony został systemem wielopartyjnym a miejsce nowomowy zajęły
różnorodne wzorce językowe ukształtowane przez poszczególne opcje
polityczne. Grażyna Majkowska badając język polityki z pierwszej połowy lat
dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wskazała na istnienie w tym języku
czterech różnych wzorców, które w moim odczuciu istnieją do dziś w takiej,
lub nieco zmienionej formie.
Pierwszym
wzorcem jest „język europejskich wartości", który jest językiem
„starej inteligencji" — cechuje go bogaty i wewnętrznie zróżnicowany słownik i składnia oraz swobodne przechodzenie od języka potocznego do podniosłego,
gdy tego wymagają okoliczności. Niepisaną zasadą użytkowników tego języka
jest nie przekraczanie granicy dobrego smaku. Jest to język sprawny, poprawny i czasem popisujący się retoryczna zręcznością. Język ten odrzuca dogmatyzm i agresję i odwołuje się do takich wartości jak tolerancja i europejskość.
Taki wzorzec językowy przypisywany jest najczęściej przedstawicielom dawnej
Unii Demokratycznej.
„Język
wartości liberalnych" jest językiem „młodej inteligencji" odwołującej
się do kategorii ekonomicznych, frazeologii gry rynkowej, konkurencji i przedsiębiorczości.
Jest to język sprawny, ale hermetyczny. (Określenie „oszołom" powstało właśnie w tym języku.) Oba te style łączy odwołanie się do wartości europejskich.
Europejskość jest słowem sztandarowym, słowem — kluczem dla obu wymienionych
języków, gdyż jest synonimem materialnych zdobyczy i określonego stylu życia.
Elitarność tych obu języków jest w społecznym odbiorze oceniana pozytywnie — jako przejaw sprawności intelektualnej i kompetencji — jak i negatywnie,
jako objaw niezrozumiałego pustosłowia bądź wyraz „inteligenckiej" wyższości.
Trzecim
wzorcem jest „język wartości chrześcijańskich" — eksploatuje on
narodową i bogoojczyźnianą frazeologię, nie przebiera w środkach, gdy
zwalcza ideologicznego przeciwnika (Słynne już stwierdzenie posła Wrzodaka:
„różowe hieny").
„Język
populistycznych haseł" zdominowany jest przez retorykę klęski i epatuje
zagrożeniem narodowych interesów. Język ten formułując uproszczoną wizję
rzeczywistości, wskazując rzekomo proste rozwiązania trudnych problemów
ekonomicznych ma integrować niezadowolonych np. „skrzywdzonych robotników"
czy też „oszukanych chłopów".
Powyższe
wzorce zachowań językowych wytworzonych przez poszczególne opcje polityczne
charakterystyczne są dla pierwszych sześciu, siedmiu lat Trzeciej
Rzeczypospolitej. W nowszej rzeczywistości zmieniła się nieco polaryzacja
polskiej sceny politycznej. Śledząc wystąpienia polityków w kampaniach
wyborczych toczących się w roku 2005 i w rzeczywistości powyborczej można
zaryzykować stwierdzenie, że dokonała się także nowa polaryzacja języków
polityki. Współczesne ugrupowania polityczne kojarzone z poglądami centrowymi i liberalnymi (wg standardów europejskich) takie jak SLD, SDPL, PD, używają języka
wartości europejskich i wartości liberalnych. Szczególnym przypadkiem, który
wymagałby osobnej analizy jest PO, która programowo będąc partią jawnie
konserwatywno-liberalną, a więc prawicową, używa zadawałoby się bardziej
przemawiającego do elektoratu języka liberalnego.
Językiem
wartości chrześcijańskich i populistycznych haseł posługują się
ugrupowania prawicowe i radykalne (PiS, LPR, Samoobrona). Bliskość języków
tych ostatnich partii prawdopodobnie umożliwiła im na zawarcie, w pierwszym
okresie po wyborach, dziwnej koalicji zwanej paktem stabilizacyjnym.
Doktor
Grażyna Majkowska w swojej refleksji nad językiem współczesnego dyskursu
politycznego zastanawia się czy nie nazwać tego języka neonowomową. Profesor
Jerzy Bralczyk w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej" powiedział
m.in., że.: "Taki codzienny język polityki to właściwie żaden język,
ale slang, odwołujący się do najogólniejszych pojęć zbiór słów i frazeologizmów" [ 4 ]. Trudno tym badaczom nie przyznać racji w odniesieniu przede
wszystkim do języka używanego przez takie ugrupowania polityczne jak PiS,
Samoobrona i LPR. Język czołowych polityków tych ugrupowań nosi wiele cech
klasycznej nowomowy. Należy jedynie zaznaczyć, iż we współczesnym dyskursie
politycznym nikt nie narzuca konwencji. Mimo to, tworzy się samorzutnie pewien
schematyzm działania.
Współczesna
debata posiada niestety coraz mniej walorów merytorycznych, natomiast coraz częściej
pojawiają się wybiegi retoryczne i chwyty czerpiące z profesjonalnych technik
marketingu i reklamy. Życzylibyśmy sobie, by ważkie sprawy dyskutowano niemalże z akademicką sumiennością; by w dyskusjach takich pojawiało się możliwie
najmniej gry emocjonalnej. W praktyce przyzwyczailiśmy się już do polityków
obrzucających się inwektywami, stosujących negatywnie nacechowane predykaty,
które tylko wspomagają proces pejoratywizacji dotychczas neutralnych określeń
lub definicji. Stało się tak z liberalizmem, socjalizmem — przez co pojęcia
te straciły rację bytu, jako że wywołują negatywne konotacje. Dziś na
topie są enigmatyczne zwroty w rodzaju „Polski solidarnej", bazujące na
pozytywnych skojarzeniach. Sukcesy w polityce odnoszą osoby sfrustrowane,
nieudacznicy życiowi bez kompetencji w istotnych dla działania państwa
dziedzinach, za to potrafiący ładnie opowiadać o sobie i zapewniać, że działa
się z wzorowych moralnie pobudek i w dobrej intencji. Nie trzeba chyba
przypominać, co jest wybrukowane dobrymi intencjami.
Za
obecny stan rzeczy w moim przekonaniu odpowiadają również media, które swoją
drogą są już aż nadto upolitycznione, kopiują wzorce z mównicy sejmowej i zakorzeniają je w świadomości społecznej. Skoro ludzie słyszą nieustannie
niezmienne grono osób deklarujące posiadanie złotego środka na naprawę
kraju w końcu zaczynają wierzyć, że tak jest w istocie. No bo skoro wszyscy o tym mówią i tak często to musi być w tym choć ziarno prawdy — w myśl
nieśmiertelnej zasady Goebbelsa. Zapanowała bezgraniczna tolerancja dla
najdziwniejszych pomysłów. Aż dręczy mnie nieodparta pokusa by określić
naszą sytuację polityczną słowem z dawnej epoki. Szanowni Państwo, zrobiło
się tromtadracko! Bibliografia i źródła:
1. Głowiński M.; Nowomowa po polsku, wyd. PEN, Warszawa 1991
2. Gośliński P., Mikołajewski J., Nowa władza mówi Konopnicką, [w:]
„Gazeta Wyborcza" 17.02.2006
3. Kuroń J., Żakowski J., PRL dla początkujących, Wydawnictwo Dolnośląskie,
Wrocław 2004
4. Lachowiecki L., Markiewicz T., Paczkowski M., Polski socrealizm. Antologia
publicystyki społeczno-kulturalnej z lat 1948-1957, t. 1-3, wyd. Almapress,
Warszawa 1988
5. Majkowska G., Czy neonowomowa? Język dyskursu politycznego w okresie
przemian ustrojowych w Polsce., [w:] „Polonistyka" nr 2, 1993, str.
72-79
Artykuł opublikowany na łamach Ateista.pl 14.09.2006
1 2
Footnotes: [ 4 ] Gośliński P., Mikołajewski J.; Nowa władza mówi
Konopnicką; [w:] „Gazeta Wyborcza" 17.02.2006 « Various topics (Published: 21-05-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5892 |
|