|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
»
Suwerenność konsumenta [2] Author of this text: Bogusław Siemiątkowski
Czy zatem nigdy dobierając metody jakimi chcemy
dojść do celu nie zdarza nam się przy tym podejmować irracjonalnych decyzji? A co z naszymi emocjami? Psychologia społeczna zdaje się znalazła na to odpowiedź. Oto 10 sposobów, dzięki którym podejmowanie decyzji wyrywa się
kanonom racjonalności: 1 — efekt dostępności, mamy tendencje do opierania
naszych sądów do tego co z łatwością przychodzi nam do głowy; 2 — efekt
pierwszeństwa, pierwsze wrażenie ma zawsze ogromne znaczenie, interpretujemy
dalsze informacje pod kątem naszych pierwotnych sądów, które niezbyt chętnie
korygujemy; 3 — efekt świeżości, przeceniamy nowe informacje. Gdy są one spójne z pierwszym wrażeniem, to działa w takim wypadku efekt pierwszeństwa, gdy
nie, to ulegamy najnowszym danym; 4 — efekt halo, na naszą ocenę danej osoby najczęściej
wpływa jakaś wybijająca się jej dobra cecha, dzięki czemu
zdarza nam się generalizować, oceniając ją lepiej niż w rzeczywistości; 5 — efekt dostosowania, bardziej liczymy się z informacjami, które potwierdzają
naszą wcześniejszą opinię, niż z tymi, które jej przeczą. Udowodnione
jest, że częściej szukamy informacji które zgadzałyby się z naszymi
przekonaniami, niż tych, które poddawałyby je w wątpliwość; 6 — wyjątkowo
ciekawy, efekt utopionych kosztów. Tym czynnikiem powinni zainteresować się
szczególnie ci, którzy już zdążyli zachłysnąć się swoją przedsiębiorczością i racjonalnością. Otóż drodzy homo oeconomicus, zamiast wycofać się z czegoś co przyniosło same straty, mamy dziwną tendencję do inwestowania w to
coraz większych pieniędzy. Z racjonalnego punktu widzenia powinniśmy uwolnić
się od przeszłych błędów i opierać swoje decyzje na przyszłych wynikach.
Nic z tego. Nasza nieuzasadniona konsekwencja nie pozwala nam podjąć
racjonalnej decyzji. Wykazano też — i to nie jeden raz — że wolimy podejmować
ryzyko dla zminimalizowania strat niż dla osiągnięcia zysków; 7 — nadmierna
pewność, za bardzo ufamy własnym sądom, zarówno w kwestii przyszłości jak i ludzkiego charakteru. A gdy połączymy to ze wspomnianym już efektem
dostosowania zakładającym, że rzadko kiedy szukamy czy uznajemy dowody, które
przeczą raz już postanowionym przez nas opiniom, to do momentu jakieś najbliższej
katastrofy, pewność siebie nie będzie nas opuszczać; 8 — złudzenie
kontroli, która jest odmianą nadmiernej pewności siebie. Ile razy grając w kości,
za każdym razem, gdy zależało nam na wyrzuceniu niskiej liczby, rzucaliśmy
lekko, i mocno, gdy z kolei zależało nam na wysokiej? Tak, jakkolwiek by to się
dziwne nie wydawało, posiadamy irracjonalną wiarę w to, że kontrolujemy
zdarzenia, na które nie mamy wpływu, nawet te zupełnie przypadkowe; 9 -
konformizm społeczny. Aż wstyd się przyznać, ale wielu z nas ulega
zdecydowanie zbyt często tzw. „owczemu pędowi". Szukając akceptacji a nawet prestiżu ulegamy presji tłumu, jego sądom, wartościom i oczekiwaniom, nawet wtedy, gdy są one zupełnie nieracjonalne. Wielu z nas robi
to samo, co wszyscy, myśląc, że tak jest bezpiecznie, a przynajmniej dobrze.
Zabawne jest to, że wszystkie kryzysy miały ten sam, identyczny schemat. Ludzie
podążali za sobą w irracjonalnej wierze, że aż tylu nie może się mylić i za każdym razem, gdy gospodarka waliła się, wszyscy oni byli tak samo z tego
faktu zdziwieni; 10 — zła ocena bezpieczeństwa, tam gdy sytuacja wymaga od nas
dokładnego oszacowania prawdopodobieństwa, intuicja nas zawodzi. Zadziwiające
jest z jaką łatwością znajdujemy zasady rządzące zupełnie losowymi
zdarzeniami. Zapewne nie raz ulegliśmy złudzeniu, zwanemu błędem
hazardzisty. Rzucamy monetą i dziesięć razy z rzędu wypada reszka. Dlaczego w takich wypadkach intuicja podpowiada nam, że teraz to już na pewno orzeł
jest bardziej prawdopodobny, skoro moneta nie ma pamięci i niczego sobie, ot
tak, przecież nie planuje?
Przykra sprawa, ale nic nie wskazuje na to, że
jesteśmy racjonalni. My bywamy racjonalni. Człowiek to nie tylko zimny
wyrafinowany umysł. Homo sapiens to także emocje: chciwość, pożądanie,
zazdrość, strach, euforia, podniecenie, frustracja, niecierpliwość. Ludzie
często pod ich wpływem podejmują decyzje, które wydają im się racjonalne,
ale nimi nie są. Także wspomniany wcześniej altruizm wcale nie musi być formą
jakiegoś wyrafinowanego egoizmu, gdyż pomagać innym możemy wyłącznie z poczucia czystego obowiązku, nierzadko ponosząc przy tym koszta, nie osiągając
jednocześnie żadnych zysków.
"Niech kupujący sam siebie strzeże", radzą w tej sytuacji
rynkowi populiści. Sugerują zachować większą rozwagę i uważniej dokonywać
wyborów. Mamy starać się zdobyć jak najwięcej
pewnych informacji. W końcu to my sami ponosimy odpowiedzialność za własne
czyny. Nawet jeżeli są irracjonalne, obarczone deficytem informacji, to i tak,
to są nasze indywidualne wybory. Zdaje się, że rynkowi populiści próbują
przekonywać, że nawet dobre regulacje są gorsze od złego rynku, gdyż to właśnie
ten ostatni ma być naturalnym stanem, w którym to człowiek może wreszcie żyć
swoim własnym życiem. Ale jak wytłumaczyć dwa poniższe przykłady. Trzy
lata temu wybuchła w Polsce afera w zakładzie mięsnym Constar,
rozwożącym do sklepów przeterminowane wędliny, które uprzednio były
specjalnie „odświeżane" (pracownicy starachowickiego zakładu
robili to przy użyciu oleju, następnie przedłużali ważność wędlin na
opakowaniach). Jak widać, pozornie błaha czynność jaką są zakupy w pobliskim
markecie, może mieć daleko idące konsekwencje dla naszego stanu zdrowia. W jaki to sposób klient ma zachować rozwagę dokonując wyboru wędlin, poza
standardowym zapoznaniem się z terminem świeżości jak i ewentualną
konsultacją ze sprzedawcą? Żyjąc coraz szybciej, nie starczyłoby mu czasu
na nic, gdyby musiał przed zakupem któregokolwiek produktu mięsnego, spędzać
za każdym razem długie godziny w poszukiwaniu informacji na temat jego
ewentualnej przydatności do spożycia. Regulacje służące lepszej ochronie
konsumentów wydają się być w tym przypadku dla niego raczej poszerzeniem
indywidualnej wolności, niż jej ograniczeniem.
Ale co zrobić, gdy stajemy się
ofiarami nadmiernej deregulacji gospodarki, nawet wtedy, kiedy sami nie
podejmowaliśmy jakichkolwiek decyzji? Jak wytłumaczyć sytuację, w której
nawet kiedy sami nie popełniliśmy żadnego błędu musimy zapłacić za pomyłki
innych graczy rynkowych?
Dobrym
przykładem takiego wydarzenia, jest obecny kryzys na rynku kredytów
mieszkaniowych w USA, który to unaocznił do czego może doprowadzić
wprowadzanie nowych instrumentów finansowych w środowisku niepodlegającym
niemal żadnej regulacji. Łatwe kredyty, do których zachęcano nie informując
przy tym o żadnych zagrożeniach jakie mogą czekać na konsumentów, sprawiły,
że ludzie łatwo zadłużali się i kupowali domy na potęgę, zakładając, że
ceny mogą tylko rosnąć. Kiedy w 2006 roku trudno było już znaleźć chętnych
na kredyty, co nie było niczym dziwnym, wszak niemal całe społeczeństwo
amerykańskie zadłużyło się na lata, bańka mieszkaniowa pękła, ceny domów
zaczęły spadać, rozpoczęła się panika. W takich przypadkach zaczyna działać
efekt domina. Przedsiębiorstwa
budowlane wycofują się z inwestycji, nie mogą bowiem sprzedać domów, które
już wybudowały. Konsumenci zaczynają coraz mniej kupować, gdyż zaciągnięte
wcześniej kredyty trzeba wreszcie zacząć spłacać, a nadciągający kryzys
gospodarczy wpędza ich w niepokój. Zaczyna się oszczędzanie. Kolejnymi
ofiarami są firmy, które nie mogą znaleźć chętnych na swoje produkty,
zaczynają więc upadać, gospodarka zwalnia. Także i te osoby, które nawet jeżeli
nie brały udziału w tej swoistej orgii kredytowej, i tak odczują jej skutki
na własnej skórze.
Zatem,
jaka jest odpowiedź na postawione na początku tego artykułu pytanie?
Suwerenność konsumenta — prawda czy fałsz? Zdaje się, że lepiej byłoby
gdyby każdy spróbował sobie na nie odpowiedzieć samodzielnie. Jedno jednak
jest w tym wszystkim pewne. Gdy tak sobie rozważamy na ile nasze wybory są
wynikiem świadomych decyzji, a na ile nie, w tym samym czasie całe zastępy
marketingowców kombinują, czego by tu nam jeszcze nie wepchnąć.
Rynkowi populiści poradzą — „no ale nie musisz tego wcale kupować. Masz
przecież asa w rękawie, "wyjście". Przenieś swoją wartość
nabywczą gdzie indziej". Tylko co zrobić, gdy wszystkie oferty brzmią
niemal identycznie, jak w przypadku operatorów telefonii bezprzewodowej czy
banków?
1 2
« (Published: 04-06-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 5911 |
|