The RationalistSkip to content


We have registered
204.378.374 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
 Outlook on life »

Ateistyczny optymizm Leibniza [1]
Author of this text:

czyli najlepsza z możliwych,… marności nad marnościami

Nigdy nie wiem z góry jaki następny tekst napiszę i czy w ogóle jeszcze cokolwiek napiszę. Tak samo było i w tym przypadku; miałem zamiar dokończyć pewne opowiadanie, zaczęte już parę lat temu, a jednak wena podpowiedziała mi zupełnie inny pomysł. Otóż w książce „Ludzkie oblicze boskiej prawdy” autorstwa p. Jerzego Kopani (z której to pozwoliłem sobie skomentować krytycznie jeden z esejów w tekście „Oślepiający blask prawdy”) jest przynajmniej jeszcze jeden esej, który z przyczyn wymienionych na końcu, zainteresował mnie do tego stopnia, iż postanowiłem poświęcić mu niniejszy tekst.

Dotyczy on wielkiego myśliciela Gottfrieda Wilhelma Leibniza i nosi tytuł „Rozum i nadzieja”. A jest on o tyle ciekawszy od innych tam zamieszczonych, że podobnie jak w eseju o św. Tomaszu z Akwinu, logika rozumowania w nim zawarta wydaje mi się „nieco” dziwna (z mojego oczywiście punktu widzenia) i budzi wiele moich wątpliwości; uważam, że tkwi w niej parę wewnętrznych sprzeczności, a pośród nich jedna rażąco wielka. Aby nie przedłużać niepotrzebnie tego wstępu, pozwólcie, iż przejdę do meritum tego tekstu… i zobaczymy co z tego wyniknie.

Szanowny Autor wspomnianego eseju, po krótkim wstępie, tak pisze: 

„A świat na którym żyjemy, naprawdę jest najdoskonalszym i najlepszym z możliwych. Aby to w pełni odczuć, wystarczy tylko przeprowadzić ścisłe rozumowanie; przecież nic nie dzieje się bez racji dostatecznej, a więc skoro świat istnieje, to można podać rację wyjaśniającą, dlaczego istnieje oraz dlaczego jest taki a nie inny. Jednak w następstwie rzeczy przypadkowych próżno byłoby tej racji szukać; racja dostateczna wszechrzeczy musi znajdować się poza ciągiem bytów przygodnych i w sobie samej zawierać rację swego istnienia, a więc musi być bytem koniecznym, który w sobie zawiera wszelkie możliwości. Byt taki filozofowie zwykli nazywać Absolutem, ale teologowie mówią o Bogu.

Teraz trzeba tylko zauważyć, że skoro w umyśle boskim istnieją wszystkie możliwości, to Bóg jako wszechmocny, wszechwiedzący i będący najwyższą dobrocią, stwarzając świat, wybrał plan najlepszy z możliwych. Gdyby bowiem z najwyższej doskonałości Boga nie wynikało, że świat przez Niego stworzony jest najdoskonalszym z możliwych, to nie można byłoby podać racji, dla której rzeczy mają się tak, a nie inaczej.

Powyższe rozumowanie przeprowadził Leibniz w obszernym dziele, które zatytułował „Teodycea” i odtąd ta nazwa „Teodycea” zaczęła być używana na oznaczenie racjonalnej wiedzy o istnieniu Boga i Jego naturze. Każda poprawnie przeprowadzona dedukcja ma siłę zniewalającą; uznawszy przesłanki, musimy uznać wniosek. Jeżeli Bóg istnieje, to stworzony przezeń świat jest najlepszym z możliwych”. 

W tych kilkunastu zdaniach, jest wiele określeń (np. owa racja dostateczna czy też rzeczy przypadkowe, albo byty przygodne), których sens budzi moje wątpliwości i tak na dobrą sprawę powinienem zacząć od przeanalizowania i zdefiniowania ich znaczeń. Jednakże, aby zbytnio nie komplikować tego wywodu szczegółami, odniosę się jedynie do tego głównego stwierdzenia: „Najlepszy z możliwych światów”, gdyż nieco dziwne wydaje mi się ono w kontekście bożych atrybutów. Przecież religia utrzymuje, że Stwórca może wszystko („Czy jest coś dla mnie niemożliwego?”, pyta w swoim Słowie, albo: „Dla ludzi to niemożliwe, lecz dla Boga wszystko jest możliwe”). Skoro więc dla Boga absolutnie wszystko jest możliwe, określenie „najlepszy z możliwych” jest wg mnie tautologią. To tak jakby powiedzieć: najlepszy w ramach nieskończonych możliwości bożych, wiedząc, że nieskończone możliwości nie mogą mieć żadnych ram. Myślę, że bardziej na miejscu byłoby: najlepszy jaki jest do pomyślenia przez Boga. Ale to tylko taka luźna dygresja, nie czepiajmy się mało istotnych szczegółów, wg mnie są tu większe nielogiczności i wewnętrzne sprzeczności.

Zatem takie to proste i oczywiste? Wystarczy tylko przeprowadzić ścisłe rozumowanie aby pojąć i uzmysłowić sobie tę prawdę? Czy jednak wyrozumowana prawda dotycząca naszego świata nie powinna aby pokrywać się z bezpośrednim i pośrednim oglądem naszej rzeczywistości? Z wiedzą na jej temat, jaką ludzie nabywają nie tylko ze swojego bezpośredniego życiowego doświadczenia, ale też z doświadczenia innych ludzi, w czasie istnienia naszej cywilizacji?

Przecież z tego ludzkiego doświadczenia i z tej wielowiekowej wiedzy skrzętnie zbieranej, wynika coś zupełnie przeciwnego; nasz świat jest wielce niedoskonały i to pod wieloma względami: zło, krzywda, śmierć, cierpienie, strach i ból są w nim tak immanentne, iż nie sposób tego nie zauważyć i nie wziąć pod uwagę; w każdej sekundzie, na świecie giną miliony istnień, pożeranych ze smakiem przez polujących na nie i żywiących się nimi osobników. Czy ktoś kiedyś próbował wyobrazić sobie i zsumować tę niesamowicie wielką ilość cierpienia, bólu i strachu wyzwalanych podczas tego ogólnoświatowego wielkiego żarcia i polowania na słabszego (albo mniej uważnego), trwającego nieprzerwanie od setek milionów lat ?!

Każdego dnia i nocy, w każdej chwili – przez niezliczoną ilość zwierząt pożerających się wzajemnie; od mikroskopijnych bakterii aż po wielotonowe kolosy. Nad ziemią, na ziemi, pod ziemią, na wodzie, pod wodą i w jej głębinach, gdzie tylko możliwe, trwa polowanie na setki różnych sposobów. „Jeśli chcesz przetrwać musisz pożerać innych, zanim sam nie zostaniesz pożarty” – czy nie taka jest ogólna zasada naszej „dobrej” ziemskiej przyrody?

A obfite żniwo jakie zbierają w każdym miejscu i w każdym czasie tysiące chorób i epidemii? Nękające wszystko co żyje i zabijające nie mniej ofiar niż to wielkie, nieustanne pożeranie się. Czy ktoś z was wie może jak długa jest lista chorób dręczących samych tylko ludzi? Gotów jestem się założyć, że będzie to kilkaset pozycji i nie tylko wciąż dochodzą nowe, nieznane dotąd ale też powracają dawne choroby, z którymi ludzkość już miała nadzieję uporać się raz na zawsze.

Mark Twain w swych doskonałych „Listach z ziemi” tak ujął ten aspekt dzieła bożego: „Pomyślcie o chorobach, które zesłał! Są niepoliczalne, żadna książka ich nie wymieni. Każda jest pułapką zastawioną na niewinną ofiarę /.../ Choroba! To główna siła; pracowita i niszcząca siła. Atakuje niemowlę w momencie narodzin; zsyła jedną zarazę po drugiej /.../ ściga dziecko do wieku młodzieńczego, a i wtedy obdarza odpowiednimi dolegliwościami. Ściga młodość do dojrzałości, a tę do starości, a starość do grobu”. Dla uzupełnienia, dodałbym do powyższego choroby (genetyczne) atakujące płód jeszcze przed narodzeniem, o których istnieniu Twain miał prawo nie wiedzieć. 

Do nękających nas chorób należy dopisać głód, tę specyficzną „chorobę” ludzkości, który w samej tylko Afryce zabija rocznie ok. miliona dzieci. Na powyższy stan wpływ mają także przeróżne plagi nawiedzające tamte rejony ziemi, np. zmasowane ataki szarańczy, pożerające na swej drodze wszystko co zielone, z rolnych upraw pozostawiając jedynie gołe badyle. Ciekawe czy ci myśliciele mieli okazję kiedykolwiek widzieć zdjęcia tych afrykańskich głodujących dzieci, wyglądających jak żywe, obciągnięte skórą szkielety, nie zwracające nawet uwagi na muchy chodzące po nich? Myślicie, że ten widok miałby dla nich większą siłę zniewalającą, od poprawnie przeprowadzonej dedukcji myślowej? Ciekawe … 

Następne krwawe żniwo jakie zbiera przyroda, to wszelkiego rodzaju naturalne (?!) kataklizmy; trzęsienia ziemi potrafiące w zaledwie kilkadziesiąt sekund pogrzebać pod ruinami miast tysiące ludzi, huragany i trąby powietrzne równające z ziemią wszystko na swej drodze z niszczycielską siłą, nawałnice i gradobicia, burze z piorunami, pożary lasów niszczące całe skomplikowane ekosystemy, a przy okazji i ludzkie osiedla znajdujące się na drodze płomieni, przenoszonych błyskawicznie przez wiatr. Wielkie i małe powodzie powtarzające się regularnie każdego roku, powodujące ogromne szkody i straty idące w miliony złotych oraz najgroźniejsza odmiana żywiołu wodnego – tsunami, które potrafi w bardzo krótkim czasie zabić setki tysięcy ludzi i zwierząt.

Także erupcje wulkanów – stosunkowo rzadkie, ale czasem o tak niesamowitej sile i zasięgu oddziaływania, że ilość ich ofiar liczona jest w setkach tysięcy (jak np. podczas wybuchu wulkanu Krakatau, kiedy to zginęło ok. 180 tys. ludzi). Do tego dochodzą uderzenia w ziemię komet lub asteroidów, bardzo rzadkie bo raz na parę milionów lat, ale za to zmiatające z powierzchni planety 90 % żyjących wtedy gatunków stworzeń (tzw. „wielkie wymierania”, które dość regularnie – w skali geologicznej – nawiedzają ziemię i co do których przyczyn jest parę hipotez naukowych).

I na koniec tego przyrodniczego pandemonium, dodać należy nieustające wojny jakie ludzie prowadzą między sobą, zabijając się na wszelkie możliwe sposoby, odkąd tylko istnieje rodzaj ludzki. Tu także ilość ofiar idzie w miliony – zależnie od czasów i aktualnych możliwości wojujących – i z każdą następną wojną może być ich więcej, gdyż bronie są bez przerwy unowocześniane i mają coraz większą moc rażenia przeciwnika, a ludzka inteligencja nie wzrasta niestety w równie szybkim tempie.

Mimo tego, że dość ogólnikowo przedstawiłem ten problem i nie przytoczyłem wszystkich zagrożeń jakie czyhają na większość stworzeń żyjących na ziemi (a znalazło by się ich jeszcze niemało), pozwolę sobie na podstawie powyższego zapytać: czy tak powinien wyglądać ten „najdoskonalszy i najlepszy z możliwych światów”? Miałbym co do tego poważne wątpliwości (aż strach pomyśleć i trudno sobie wyobrazić jak zatem musiałby wyglądać ten najgorszy z możliwych?!). Czy nie zaczynacie odnosić niejasnego wrażenia, że ktoś tu się musi mylić; albo nasz świat (i przyroda na nim) albo nasi filozofowie?

Przyjrzyjmy się więc jak dalej poradzili sobie oni z tym arcyciekawym problemem poznawczym. W dalszej części eseju jego Autor zdaje się podzielać moje wątpliwości, gdyż tak pisze: 

„Nawet jeśli Bóg istnieje, to świat przezeń stworzony nie jest najlepszym z możliwych; przez całe swoje życie człowiek styka się ze złem i cierpieniem i dlatego wie, że świat mógłby być lepszy /.../ nie sposób wątpić w istnienie zła i cierpienia – zbyt boleśnie jesteśmy doświadczani przez całe życie; z drugiej strony jednak Pismo św. oznajmia jednoznacznie, że wszystko co Bóg stworzył, jest dobre. Dla chrześcijan nie podlega wątpliwości, że jakiekolwiek byłoby rozwiązanie tej kwestii, nie może ono w żadnej mierze zaprzeczać wszechmocy i nieskończonej dobroci Boga”. 


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Ateiści wierzą
Ateizm dla opornych

 See comments (16)..   


«    (Published: 08-08-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Number of texts in service: 130  Show other texts of this author
 Newest author's article: Słabość ateizmu
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 6001 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)