|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Zmierzch determinizmu albo wyzwolenie z tyranii Platona [1] Author of this text: Rafał Imos
R. Rorty, czołowy, radykalny przedstawiciel amerykańskiego neopragmatyzmu ma dla europejskiej myśli taką oto radę: porzućcie jałowe rozważania, które dotychczas przysparzały wam jedynie kłopotów rodząc podziały i niezdrowe nadzieje, nie przynosząc jednocześnie żadnych konstruktywnych owoców. Odrzućcie cały balast platońskiej spuścizny nakazujący wam szukać czegoś ponad tym, co jest realnie a co stanowić ma klucz do istoty rzeczy, zatem remedium na wszystkie dylematy razem wzięte. Nas w Ameryce nie dręczą tego typu rzeczy, nas inspirują i integrują doraźne problemy i możliwości ich rozwiązania, potrzeby i zdolność ich zaspokajania. W nowoczesnym świecie nie ma miejsca na mit kolektywny; akademiccy filozofowie, którzy właśnie niczym innym poza kreowaniem mitów się nie zajmują, powinni to sobie uzmysłowić. [ 1 ] Rorty postuluje odrodzenie filozofii, przywrócenie jej życiu przez opracowanie dlań nowego słownika (miałby to być słownik pragmatycznego pochodzenia), oraz przez odrzucenie zdewaluowanej tradycji europejskiej myśli. A przez tradycję tę Rorty rozumie platonizm. W obciążaniu Platona odpowiedzialnością za tragiczne skutki realizacji filozoficznych uogólnień Rorty nie jest osamotniony: towarzyszą mu I. Berlin, zdaniem którego platonizm leży u podstaw niebezpiecznych determinizmów [ 2 ], oraz K. R. Popper uważający Platona za duchowego ojca „historycyzmów” [ 3 ], przy czym determinizm u Berlina jest niemal synonimem popperowskiego historycyzmu i oznacza, krótko rzecz ujmując, taki system, który przy założeniu istnienia pewnego nadrzędnego wzorca zawiadującego rzeczywistością, zwykło się uważać za zdolny do wyjaśniania wszystkiego, jako że ów wzorzec odkrywa i komentuje. Pokłosiem takich systemów były urządzenia społeczne, które zdominowały historię ubiegłego wieku — komunizm, faszyzm i wszelkiego rodzaju nacjonalizmy. Od Hegla przez Marksa, Spenglera, Lenina po Fukuyamę co rusz obwieszczano odkrycie będące kluczem do istoty rzeczy, zatem gwarantujące właściwą interpretację historii, teraźniejszości oraz pewne prognozowanie przyszłości, a domagające się przez wzgląd na swoją ostateczną wartość konsekwentnej realizacji. Odpowiedzialny za to miałby być Platon. Z tej to tyranii należy się obecnie wyzwolić.
Nie chodzi tu, jak się zdaje, o inspirację myślą Platona, bowiem ta miała znacznie szerszy zasięg i więcej wątków niż byłby skłonny przyznać Rorty, co raczej o stereotyp platonizmu redukujący myśl filozofa i jego wpływ do podstawy totalitaryzmów wynikającej ze skłonności do szukania „drugiego dna”, zasady uniwersalnej, która, jeśli już się ją znajdzie, nie podlega dyskusji. Tak rozumiany Platon wywarł swój destrukcyjny wpływ na europejską myśl, nakazując jej szukać ostatecznych prawd i realizować je (według Berlina i Poppera), a w najlepszym razie oddawać się jałowemu kreowaniu bezużytecznych już dziś mitów (wedle Rorty’ego). Tak czy inaczej, Platon odpowiada za mityczne oblicze światopoglądu Europejczyków będące zdradą oświeceniowego przełomu w tym sensie, że zamiast skłonić do zaprzestania próżnych poszukiwań zaowocował poszukiwaniami gdzie indziej a motywowanymi tak samo. Cała myśl europejska grzeszy platonizmem, zatem jest oderwana od życia, bo w ponowoczesnym świecie nie ma zapotrzebowania na kompleksowe systemy, dlatego że — po pierwsze są skompromitowane za sprawą dotkliwych w skutkach realizacji, i po drugie nie odpowiadają duchowi czasu. Krótko mówiąc: dzisiejsza Europa nie potrzebuje mitów lecz efektywnych hipotez, wobec tego europejska filozofia powinna stawiać sobie za wzór myśl amerykańską zorientowaną na realne problemy.
Jest to stanowisko dość aroganckie i można je przypisać — za Gellnerem — amerykańskiemu samozadowoleniu [ 4 ], którego nieodrodnym dzieckiem jest neopragmatyzm lansujący, nie nowy przecież, bo sformułowany przez Engelsa pod koniec XIX wieku, postulat zgodności teorii z praktyką. Niemniej intuicja Rorty’ego zdaje się przenikać pewne europejskie rozterki i kompleksy: oto Europa aspirując do amerykańskiego postnowoczesnego pluralizmu konstruuje optymalnie neutralną preambułę do konstytucji odwołującą się do wspólnej rzekomo krytycznej antycznej i oświeceniowej tradycji, co wywołuje fale protestów reakcyjnych, jak się okazuje, Europejczyków, którzy z tą tradycją się nie identyfikują, czy też sytuują ją na nieco innym planie niż życzyliby sobie autorzy peambuły. Ponadto podobnego zdania co Rorty są europejscy filozofowie: indeterminista i liberał I. Berlin oraz humanista i naturalista K.R. Popper, przy czym stanowisko Poppera jest o tyle intrygujące, że zakłada, iż proponowana przez niego radykalna filozofia nauki znajduje swe odzwierciedlenie w powszechnej świadomości współczesnego społeczeństwa.
Niniejszy szkic byłby próbą określenia czy Europa spełnia kryteria popperowskiego „społeczeństwa otwartego”, czy też pozostaje obszarem mitycznym, mimo pooświeceniowej ufności w potęgę nauk pozytywnych i czy wobec tego znajdują tu zastosowanie propozycje neopragmatyzmu? Albo, czy europejska społeczność rzeczywiście godzi się — jak chciałby Popper i autorzy preambuły- na pozbawioną kosmicznych gwarancji legitymizację rzeczywistości etosem nauki zorientowanym na nowość, postęp i wspólne praktyczne cele, czy raczej wolałaby zachować owe gwarancje nawet za cenę wynikających z różnicy zdań co do ich wagi podziałów w przekonaniu, że ranga doraźnych, praktycznych wysiłków nauki nie może pretendować do roli uniwersalnego światopoglądu? Słowem, chodzi o to, czy Europa ma szanse na wspólny, powszechnie akceptowany światopogląd ponad podziałami podobny amerykańskiemu, czy pozostaje mityczna, mimo wspólnych interesów doraźnych zgodnie ze stereotypowym „platonizmem” oddzielając Naukę od nauki.
Według C. Levi-Straussa umysłowość konstruująca mit zmaga się z fundamentalną, nierozstrzygalną opozycją na zasadzie swoistej logiki: przenosi niewyjaśniony problem drogą niejako metaforyzacji na poszczególne plany egzystencji- geograficzny, ekonomiczny, społeczny, itd.- w formie opozycji binarnych, na każdym etapie oczekując rozwiązania i uwzględnia je wszystkie razem. [ 5 ] Jeśli przyjąć, że ta aktywność mitologizuje naukę, czy też sprawia, iż to, co często uważa się za naukę jest w istocie mityczną wypowiedzią na planie naukowym, to ważne wydaje się wyodrębnienie tego planu i określenie, czy istnieje w nim sfera niepodatna na mit, a jeśli tak, to czy jest w stanie usensawniać rzeczywistość.
Nauka, jak żadna inna dziedzina kultury, broni swej autonomii pieczołowicie wyznaczając granice swego terytorium — linia demarkacyjna między nauką a nie-nauką zdaje się być precyzyjnie wyznaczona. Korzystając więc z tego dorobku można ocenić czy, i w jakim stopniu nauka jest mitogenna. Pozwoli to, sądzę, określić wzajemne relacje religii i nauki, ich strefy wpływów.
Każde ważniejsze odkrycie naukowe było sygnałem do obwieszczenia tryumfu nauki nad religią w zmaganiach o prymat w wyjaśnianiu rzeczywistości, jednocześnie jednak skutkowało pełnym zniecierpliwienia uogólnieniem — mitologizacją o ambicjach wszechwyjaśniania. Antagonizm między nauką a religią kulminujący w jaskrawym przypadku socjalizmu naukowego zdaje się wyrastać bezpośrednio z samego mechanizmu usensawniania ludzkiego świata. Problem okazuje się tym bardziej doniosły, że na pewnym etapie rozwoju uznano za konieczne rozszerzyć sferę nauki poza naturę, tzn. poza nauki przyrodnicze, czy też włączyć w obręb natury to, co tradycyjnie uznawano za specyficznie ludzkie. [ 6 ]
Historia, polityka, ekonomia, psychologia, a nade wszystko socjologia miały odtąd podlegać tak samo bezosobowym prawom (siłom) weryfikowanym zgodnie z kryteriami naukowości, jak zjawiska natury. Zabieg ten sprawił, że świat ludzki stał się w tej optyce równie przejrzysty co świat przyrody — to jest przewidywalny tak samo, jak podatny na rekonstrukcję. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by właściwie interpretować przeszłość oraz bezbłędnie przepowiadać przyszłość. Jest to, z grubsza rzecz biorąc, trzon krytyki jakiej poddał determinizm I. Berlin uznając go za grzech pierworodny nauki, bez względu na to, czy naznaczony był teleologią, to jest koniecznością wyznaczenia punktu finalnego dziejów, czy też gnozą, to znaczy rozpoznaniem Logosu dziejów bez uciekania się do precyzowania jego końca. [ 7 ]
Badacz, którego I. Berlin określa mianem deterministy, a K. Popper- historycysty, nosi wszelkie cechy osoby w charakterystykach religioznawczych nazywanej prorokiem. [ 8 ] Więcej — definicja determinizmu zaproponowana przez Berlina [ 9 ] jest niemal identyczna z definicją funkcji mitu C. Levi-Straussa, zgodnie z którą mit określa „dlaczego rzeczy początkowo inne stały się takie, jakimi są i dlaczego nie mogą być inne. Otóż dokładnie dlatego, że jeśli zmieniłoby się w jednej dziedzinie, to ze względu na homologię wszystkich dziedzin wywróciłoby to cały porządek świata.” [ 10 ] Zdaje się więc, że I. Berlin popełnił błąd obwieszczając bankructwo determinizmu za sprawą skutków realizacji deterministycznych wizji. Otóż stwierdził on, że faszystowski i komunistyczny eksperyment wyzwoliły tyle nieprzewidzianych i złowrogich mocy, iż na zawsze pogrzebały pod warstwą potencjalnej entropii wszelkie utopijne nadzieje na ostateczne naukowe rozpoznanie natury rzeczy. [ 11 ]
Z pewnością doświadczenie to wstrząsnęło nauką, ale nie determinizmem, jeśli spojrzeć nań jako na realizację mitu na planie naukowym, bowiem sprzeczności i klęski nie unicestwiają mitu, są jedynie okazją do jego przeformułowań. Wynika to z dynamiki mitu opartej na fakcie, iż dąży on do rozstrzygnięcia opozycji nierozstrzygalnych. Wszak sowiecki mit bez trudu uporał się z uzasadnieniem NEP-u (bądź co bądź będącego grubą niekonsekwencją wobec rewolucyjnych idei), uporał się również ze wstrząsem epoki stalinowskiej, był w stanie również przezwyciężyć breżniewowski marazm, skoro Gorbaczow ogłaszając pieriestojkę i głasnost’ nie powoływał się na standardy gospodarki rynkowej i demokratyczny parlamentaryzm, lecz argumentował koniecznością powrotu do leninowskich korzeni. [ 12 ] Mitowi nie zagraża naukowa weryfikacja, lecz utrata wiary w społeczności, której orientację w świecie uzasadnia.
1 2 3 4 Dalej..
Footnotes: [ 1 ] R. Rorty, Relatywizm: odnajdywanie i tworzenie, R. Rorty, O powinności moralnej, prawdzie i zdrowym rozsądku, w: Habermas, Rorty, Kołakowski: Stan filozofii współczesnej, Warszawa 1996, s. 49- 69, s. 70- 76., R. Rorty, Wychowanie bez dogmatu, „Ameryka" 236, 1990, s. 44- 47., R.Rorty, Pierwszeństwo demokracji wobec filozofii, „Odra" 7/8, 1992, s. 22- 30. [ 2 ] I. Berlin, Cztery eseje o wolności, Poznań 2000, s. 105- 183. [ 3 ] K.R. Popper, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, Warszawa 1993, t. 1. [ 4 ] E. Gellner, Oświecenie — tak czy nie?, w: Habermas, Rorty, Kołakowski: Stan filozofii współczesnej, Warszawa 1996, s. 109- 117. [ 5 ] C.Levi-Strauss, D.Eribon, Z bliska i z oddali, Łódź 1994, s. 163-165., E. Leach, Levi-Strauss, Warszawa 1973, s. 66. [ 6 ] F.H.Carr, Historia. Czym jest, Poznań 1999, s. 73-80., również jego antagonista- I.Berlin, Zmysł rzeczywistości, Poznań 2002, s. 28-29. [ 7 ] I.Berlin, Cztery eseje o wolności, Poznań 2000, s. 105-182 [ 8 ] J.Wach, Socjologia religii, Warszawa 1961, s. 327-333., G. van der Leeuw, Fenomenologia religii, Warszawa 1997, s. 199-207. [ 9 ] I.Berlin, Cztery eseje..., s. 116. [ 10 ] C.Levi-Strauss, D.Eribon, Z bliska..., s. 165-166. [ 11 ] C.Levi-Strauss, D.Eribon, Z bliska..., s. 165-166. [ 12 ] S.Dębski Tryumf i tragedia Lenina, w: „Arcana" 2/1998 (20), s. 164. « (Published: 05-12-2008 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6235 |
|