The RationalistSkip to content


We have registered
199.551.171 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2991 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Charlotte Roche - Modlitwy waginy
Anna Bojarska - Kozzmoss!

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
 Society »

Spór o tożsamość europejską [2]
Author of this text:

Kultura polityczna jako źródło tożsamości europejskiej

Jeśli więc ani historia, ani religia, to co w takim razie ma stanowić podstawę europejskiej tożsamości? Co łączy wszystkie narody europejskie bez względu na ich dawne zatargi i obecne różnice? Wydaje mi się, że najlepszym kandydatem jest polityczna kultura, która posiada największy potencjał uniwersalizmu ze wszystkich składników naszej cywilizacji. Mówiąc kultura polityczna mam na myśli przede wszystkim ustrój polityczny, porządek prawny i wartości stojące za nimi, co w przypadku Europy oznacza: demokrację, prawa człowieka, pluralizm, tolerancję, indywidualizm, racjonalizm itd. Kultura polityczna stanowi dlatego dobry wybór, albowiem ma zakotwiczenie w historii Europy (oświecenie) i będąc efektem konsensusu, nie budzi większych kontrowersji. Poza tym stanowi wartość samą w sobie i rzecz godną rozpowszechniania nie tylko w Europie, ale także poza nią.

Zresztą europejskie standardy istnieją także poza Europą jako tzw. „zachodnie wartości”. Stąd też zarzut niektórych teoretyków, że to co określa się jako sedno europejskości w istocie wykracza poza Europę (np. Winkler, który twierdzi, że „nie ma europejskich, tylko zachodnie wartości”). Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro Europa obok USA tworzą właśnie Zachód. Poza tym, o czym była mowa na początku, Zachód to nie monolit i w różnych kwestiach jego przedstawiciele się różnią.

Inni zarzucają powyższemu rozumieniu tożsamości europejskiej, że ma w zasadzie sztuczny i zbyt abstrakcyjny charakter, dlatego mało efektywnie pełni swą funkcję. Po pierwsze należy podkreślić, że tożsamość narodowa też została wynaleziona i sztucznie narzucona, w dodatku całkiem niedawno, bo dopiero w XIX wieku. Po drugie, tworzenie tożsamości nigdy nie opiera się wyłącznie na tym co jest, ale odpowiada także na pytanie jak być powinno. Tożsamość bowiem ma charakter dynamiczny i zmienia się w czasie.

A poza tym nikt nie neguje faktu, że głębokie zakorzenienie tożsamości wymaga emocji, a nawet swoistego idealizmu. Angielski historyk Timothy Garton Ash stwierdza na przykład: „Brytyjczycy wiedzą równie dobrze jak wszyscy inni, że sztuczny, wynaleziony twór bez wiązki emocjonalnej identyfikacji, bez wspólnego mitu, mistyki bądź magii nie jest w stanie przetrwać” [ 4 ]. I słusznie, ale przecież ideałom demokracji i praw człowieka od dawna towarzyszą głębokie emocje i mityczna tradycja!

Habermas versus Ratzinger

J. Habermas ukuł nawet pojęcie „patriotyzmu konstytucyjnego”, który rozumie jako postawę respektującą wspólne instytucje i tradycje konstytucyjne. Jego zdaniem konstytucyjny patriota powinien umieć zdystansować się do własnej tradycji narodowej i potrafić ją krytycznie ocenić przez pryzmat wartości stojących za nowoczesnym państwem prawa. Tego typu patriotyzm wykracza więc poza lokalny narodowy kontekst i opiera się na racjonalnej debacie i uniwersalnym poszanowaniu praw drugiego człowieka. Dla Habermasa jest to symboliczne przejście od orientacji ethnos do demos. By to przejście w pełni się dokonało, zdaniem Habermasa, potrzebna jest wspólna europejska konstytucja, która dzięki formalnemu włączeniu obywateli w demokratyczny proces, na stałe mogłaby zaszczepić ideały praworządności, a w rezultacie wytworzyć „solidarność wśród obcych” [ 5 ].

Takiego stanowiska broni niemiecki filozof w debacie z J. Ratzingerem, która toczy się nieprzerwanie na łamach prasy od 2004 roku. Ratzinger odwrotnie niż jego polemista poszukuje źródeł tożsamości europejskiej w przeszłości. W jego opinii wystarczy rehabilitować stare zasady, spod znaku christianitas i nadać im bardziej współczesny kształt, by stworzyć silną europejską tożsamość, niepodatną na moralny relatywizm i szereg innych zagrożeń płynących ze współczesnej cywilizacji. Tożsamość, która jest wedle niego niezmienna i ponadczasowa jak samo chrześcijaństwo [ 6 ].

Habermas również zwraca uwagę na relatywizm, choć inaczej go rozpatruje. Problemem nie jest dla niego pluralizm systemów wartości, lecz zanik racjonalności debaty na ich temat, którego źródeł upatruje w subiektywizacji rozumu. W sferze prywatnej skutkuje to koncentracją wyłącznie na własnych potrzebach i konsumpcjonizmem, w sferze publicznej rozpadem więzi integrujących, zanikiem demokratycznego tworzenia opinii, a ostatecznie odpolitycznieniem samych obywateli.

Ważnym zagrożeniem jest również islamski fundamentalizm. I tu zdają się spotykać obaj Niemcy, zresztą nie tylko oni. Choć znowu, Ratzinger potępia fundamentalizm, albowiem dyskredytuje religię jako taką, Habermas bo stoi w sprzeczności z nowoczesnością, będąc w istocie zjawiskiem stricte nowoczesnym. Z drugiej strony widać zmianę w poglądach Habermasa, który po atakach z jedenastego września, skłony jest przesunąć granicę kompromisu rozumu z wiarą dalej, aniżeli zwykł to robić w przeszłości.

Europejska „klasa dla siebie”

Jak widać zatem, wzmocnienie tożsamości europejskiej może wymagać wyjścia poza tożsamość narodową i przejście do tożsamości ponadnarodowej. Przejście, które w dużej mierze dzięki procesowi globalizacji, już się dokonało. Wymiana handlowa, edukacyjna, naukowa i turystyczna systematycznie pogłębiają więzi łączące Europejczyków. W każdej z tych dziedzin rozwój zależy od kooperacji i wzajemnej współpracy i ma konkretny wymiar. Ciągle jednak to za mało by przestać myśleć o Europie w kategoriach „ci z Brukseli” i zacząć ją utożsamiać z nami.

Tożsamość europejska oczywiście nie wyklucza tożsamości narodowej. Systematyczne badania popularnego Eurobarometru wskazują, że mieszkańcy Unii, czują się zarówno Europejczykami jak i przedstawicielami swoich narodów. Poza tym kultura polityczna z reguły nie stoi w sprzeczności z narodową tradycją, gdyż są to różne porządki. Można być Polakiem kultywującym lokalną tradycją i jednocześnie Europejczykiem, respektującym europejskie standardy. Mamy tu raczej do czynienia z nakładaniem się tożsamości (w języku angielskim mówi się o overlapping identity) aniżeli z ich antagonizmem.

Oczywiście czasami dochodzi do konfliktu, jak w przypadku Karty Praw Podstawowych, którą kraje o rodowodzie katolickim (cokolwiek to znaczy), w tym Polska odrzuciły. W rzeczywistości jednak nie do końca wiadomo czy był to efekt niekorzystnej koniunktury politycznej, czy wynik rzeczywistego światopoglądu. W każdym bądź razie obywatele, przynajmniej w Polsce, nie mieli okazji wypowiedzieć się w tej kwestii w referendum.

Karol Marks rozpatrywał kategorię klasy poprzez dwa typy: „klasę w sobie” i „klasę dla siebie”. Pierwsza ma charakter obiektywny i stanowi produkt historycznej dialektyki. Druga powstaje w wyniku uświadomienia sobie własnego położenia i na tej podstawie tworzy poczucie wspólnoty i solidarności. Obecnie, jak stwierdza Winkler, europejska tożsamość przypomina klasę w sobie, jest słaba i rozproszona. By stać się klasą dla siebie Europejczycy muszą uświadomić sobie zmiany jakie zachodzą na międzynarodowej scenie oraz odkryć w sobie poczucie wspólnotowego my, które już istnieje, ale z różnych powodów nie może dojść do głosu.

Nie chodzi o to by zbudować nowe supermocarstwo, czy powrócić do misji cywilizacyjnej z epoki kolonializmu czy imperializmu. Nie ma na to zgody w wielobiegunowym świecie. Czas skończyć również z samobiczowaniem spod znaku postkolonializmu i postimperializmu. Bo choć akurat na to zgoda w świecie istnieje, nijak ma się to do naszych interesów. Trzeba stworzyć silną, samoświadomą Europę, mającą realny wpływ na losy świata. Ci co myślą, że da się to zrobić w pojedynkę, kurczowo trzymając narodowej spódnicy, to fantaści. Im dedykuje weto prezydenta, który notabene zwlekając z podpisaniem traktatu lizbońskiego zdaje się, że po raz pierwszy w historii wetuje sam siebie. Reszta niech zwiera szeregi, idzie nowe.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zbrodnie bez niczyjej szkody
Co się kryje pod kołderką

 Comment on this article..   See comments (12)..   


 Footnotes:
[ 4 ] Timothy Garton Ash, Europa? Sorry, wir sind Briten, Zeit 11.2001.
[ 5 ] Por. J. Habermas, Obywatelstwo i tożsamość narodowa. Rozważania nad przyszłością Europy, Warszawa 1993, s. 1-19.

«    (Published: 08-12-2008 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Marcin Punpur
Absolwent ekonomii i filozofii. Studiował w Olsztynie, Bremie i Bernie. Zainteresowania: filozofia kultury, religii i polityki.

 Number of texts in service: 53  Show other texts of this author
 Newest author's article: W co wierzą ateiści
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 6240 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)