|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Philosophy »
Homo sovieticus – spór o człowieka [2] Author of this text: Patrycja Walter
Tischner wyodrębnia dwa etapy w procesie przejście z systemu zniewalającego człowieka do/w, jak to już wyżej nazwano, systemu
wolności. W pierwszej kolejności następuje odejście ze społeczeństwa
monologicznego na rzecz społeczeństwa dialogu. Druga faza prowadzi społeczeństwo
dialogu ku społeczeństwu, w którym podmiotami stają się już obywatele. W społeczeństwie monologicznym następuje z jednej strony dewaluacja słowa, tj.
władza pozostaje głucha na słowa jednostki czy nawet całego społeczeństwa; jej
słowa nie mają więc wartości. Z drugiej natomiast następuje inflacja słowa tj.
władza mówi wprawdzie dużo, lecz jej słowa nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Dobrze ilustruje to przedstawiona przez Michela Foucaulta w dziele „Nadzorować i karać" idea Panoptykonu, jako pewnej metafory relacji w społeczeństwie nadzoru: "Aby zaś działać, władza ta musi wyposażyć się w narzędzie stałego, kompletnego, wszechobecnego, zdolnego wszystko uwidocznić
nadzoru, który na dodatek sam będzie niewidzialny. Ma być niczym spojrzenie bez
twarzy, które przekształca całość ciała społecznego w pole percepcji: tysiące
rozmieszczonych wszędzie oczu, ruchliwe i gotowe na zawołanie punkty
obserwacyjne, rozległa hierarchiczna siatka (...)"
[ 15 ].
Tak oto władza nie rozmawia ze społeczeństwem: ona przemawia, kieruje
przesłanie. Sam Tischner w „Filozofii dramatu" sens tegoż monologu władzy ku
społeczeństwu opisuje następująco: „Podobnie jak nie ma spotkań między panem a niewolnikiem — stosunkiem tym rządzi dialektyczna reguła przeciwieństw — tak nie
ma spotkań między pogardzającym a pogardzanym"
[ 16 ].
Brak spotkania implikuje brak dialogu, co prowadzi do zaniku wolności. Faza przejścia ku społeczeństwu dialogu, jak by ją można
nazwać, wymaga od jednostek stania się podmiotami dialogu społecznego. Świat je
otaczający przestaje być zatem jednokierunkowym kanałem — monologiem władzy do
jednostki. Jednostka na nowo staje się podmiotem dyskursu, to jest czynną stroną
procesu komunikacji i interakcji. Nie jest to jednak proste. Wystarczy zderzyć
przedstawioną dotąd charakterystykę homo sovieticusa z komentarzem Emmanuela
Levinasa w wykładzie pt. „Bycie i Sens" wygłoszonym w 1975 roku: „Dla Greków
dyskurs to miejsce, w którym się komunikuje i wyjawnia sens — jednak przedłożony
już temu, kto myśli. I właśnie w tej spójności dyskursu myśli się sama myśl. To
nie tak, że najpierw jest myśl, a potem dyskurs, lecz dyskurs jest w samej
myśli"
[ 17 ]. W nowo powstałej przestrzeni społecznej pojawia się inna ważna kategoria:
zaufanie. Bez zaufania, czy choćby zgody na spotkanie z innym, z jego twarzą -
jak powiada Levinas — nie ma dialogu. Wchodząc w przestrzeń dialogu wchodzimy
wszakże w przestrzeń spotkania. W „Filozofii dramatu" Tischnera czytamy:
„Spotkanie jest wydarzeniem. Spotkanie pociąga za sobą istotną zmianę w przestrzeni obcowań"
[ 18 ].
Dialog zatem, podkreśla filozof, to coś więcej niż tylko wymiana słów, dźwięków,
to postawa przyjęta przez człowieka, w której ten akceptuje innych. Więcej: jest
to postawa, uznająca współistnienie we wspólnocie i to zarówno w rozumieniu
czysto liberalnym celów i interesów, jak i szerszym: we wspólnocie rozumności i akceptacji wielości w jednej wspólnocie ludzkiej. Można by rzec, że jest to
ponowne odniesienie do Arystotelesa, że człowiek jest zwierzęciem społecznym
(gr. zoon politikon): człowiek znajduje się we wspólnocie, którą akceptuje, jako
że akceptuje także wolność innych. Jeśli jednostka akceptuje wspólnotę, to
dzieje się tak również dlatego, że — jak powiadają komunitarianie — bierze
odpowiedzialność za drugiego człowieka.
Co jeśli wspólnota staje się wartością nadrzędną i nie ma
weń miejsca na indywidualizm czy indywidualne wartości konkretnej jednostki?
Całość nadaje wówczas sens części: bez całości nie ma części. Tutaj więc „być"
oznacza wyłącznie „być we wspólnocie" (tj. rozumieć logikę dziejów). Z tego
powodu tragedia człowieka rosła w totalnej wspólnocie o totalnej władzy.
Komentuje to Tischner: "Komunizm twierdził, że człowiek jest w całości
'produktem społecznym' i jako taki jest 'własnością społeczeństwa'. Człowiek
może rozporządzać sobą, ale jedynie w tych ramach, jakie wyznacza mu 'komuna'"
[ 19 ].
Społeczeństwo dialogiczne kieruje się ku społeczeństwu, w którym człowiek staje się podmiotem prawa. Tischner akcentuje tym samym
znaczenie prawa i rządów prawa. Nasuwa się w tym miejscu analogia do
kontraktualizmu Johna Locke’a
[ 20 ],
tj. dwuetapowej umowy społecznej, która prowadziła do powstania właśnie rządów
prawa, gdzie podmiotami prawa są jednostki. Tischnerowska analiza bliska jest
też pracom Friedricha A. von Hayeka, który w „Konstytucji Wolności" stwierdza,
iż wolność jednostki może występować tylko tam, gdzie istnieją stałe, ogólne i abstrakcyjne prawa
[ 21 ].
Opatrując słowem wstępu dzieło „Wolność — państwo — kościół" niemieckiego
filozofa Ernsta — Wolfganga — Boeckenfoerde’a Józef Tischner powiada: „(...)
pojęcie 'obywatela' nie jest niczym innym, jak określeniem wolności przez prawo.
'Obywatel' znaczy: miejsce wolności wśród wolności innych. Nie co innego, lecz
właśnie demokracja jest próbą wprowadzenia prawa w głąb wolności po uprzednim
wyprowadzeniu go z niej. Prawo nie pochodzi tutaj z zewnątrz, lecz od wewnątrz"
[ 22 ].
Także sam Boeckenfoerde w analizie relacji zachodzącej pomiędzy prawem a wolnością oznajmia: "Prawo musi zawierać w sobie wolność
[ 23 ]".
Sposobem zniewalania człowieka było, używając terminologii
Tischnera, podważanie prawa człowieka do posiadania, w tym jego pierwotnego,
naturalnego prawa do posiadania samego siebie
[ 24 ], o którym pisał już w „Dwu traktatach o rządzie" John Locke. Tischner stwierdza:
„Otóż podstawą wszelkiego posiadania jest
prawo do posiadania. (...). Człowiek może się oddać na służbę Bogu i bliźniemu, ale najpierw musi posiadać siebie"
[ 25 ]. I dodaje: „Prawo do siebie jest prawem wszystkich praw, podstawą wszelkiej
moralności"
[ 26 ].
Kiedy więc zostaje zakwestionowane pierwotne prawo do samoposiadania siebie
[ 27 ],
wówczas konsekwentnie zawieszone zostają wszelkie inne prawe własności
jednostki, w tym prawa człowieka, których istota opiera się właśnie na
aksjomacie samoposiadania siebie. Jest to zatem w ogólności zakwestionowanie
wolności i praw, jakie z tego aksjomatu wynikają. Warto w tym miejscu zauważyć,
iż człowiek będący właścicielem siebie — tj. będący podmiotem prawa, a zatem
będąc jednostką mająca wolną inicjatywę, nie tylko rozwija siebie, lecz również
przyczynia się do rozwoju społecznego, działając na rzecz dobra całej
cywilizacji.
Człowiek pozbawiony własności siebie staje się natomiast
zależny od dziejowych praw historii, władzy itp. Kolejne pytanie brzmi: kim
miałby być ów uspołeczniony człowiek, skoro nie jest już właścicielem siebie
samego
[ 28 ]?
Tischner uznaje „uspołecznienie" za wielką iluzję i tłumaczy: "'Uspołeczniony'
człowiek miał stać się posłusznym sługą odkrywanej przez partię dialektyki
dziejów. (...). Człowiek nie był już bytem — dla — siebie — i nie był też osobą
zdolną do stanowienia o sobie. Kim był? Był bytem, którego istota (a więc coś,
co jest najważniejsze) znajdowała się nie w nim, ale poza nim, w — jak wyrażał
się Marks — 'w całokształcie stosunków społecznych'"
[ 29 ].
Zatem homo sovieticus wikła się w usprawiedliwianie albo raczej udowadnianie
zasadności komunizmu. Mimo iż, istota bytu jednostki — jak powiada filozof -
przesunięta została obok niej, czy też poza nią, to jednak wciąż każda jednostka z osobna musi pojąć czy zapraszana jest do bycia w kłamstwie tak, jak to było w komunizmie. Oczywiście część ludzi po prostu ulega iluzji kłamstwa, jak powiada
Tischner, wchodzą oni w kłamstwo nieświadomie. Są jednak i tacy, którzy nie
tylko świadomie partycypują w kłamstwie systemu, lecz również je wzmacniają
[ 30 ].
Obie grupy pozostają częścią tego samego dramatu.
Ustroje totalitarne swoją monologiczność ujawniają między
innymi w tym, iż głosi się tam jedną prawdę, zaś społeczeństwo dialogiczne, o którym pisze Tischner to społeczeństwo, które zgodnie z zasadą pluralizmu
głoszoną przez Johna St. Milla
[ 31 ]
godzi się na wielość prawd tj. tak jak przekonuje on w eseju „O wolności", tylko
poprzez konfrontacje różnych punktów widzenia możemy spróbować odnaleźć prawdę i zachować wolność słowa w społeczeństwie.
1 2 3 Dalej..
Footnotes: [ 15 ] M. Foucault, Nadzorować i karać, tłum. T.
Komendant, Aletheia, Warszawa 1998, s. 208. [ 16 ] J.
Tischner: Filozofia dramatu, Znak, Kraków 2006, s. 54. [ 17 ] E.
Levinas: Bóg, śmierć i czas, tłum. Janusz Margański, Znak, Kraków 2008,
s.148 — 149. [ 18 ] J. Tischner: Filozofia ..., op.
cit., s.19. [ 19 ] J.
Tischner: Etyka ..., op. cit., s.235. [ 20 ] Por. J. Locke: Dwa traktaty o rządzie,
tłum. Z. Rau, PWN, Warszawa 1992. [ 21 ] Por. F. A. Hayek: Konstytucja Wolności,
tłum. J. Stawiński, PWN, Warszawa 2006, s. 209 — 211. [ 22 ] E. — W.Boeckenfoerde: Wolność — państwo — Kościół, wprowadzenie J.
Tischner, tłum. P. Kaczorowski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994, s. 17 — 18 [ 24 ] Tischner tak opisuje miejsce własności prywatnej w zniewolonym systemie: "Własność prywatna zostaje uznana za źródło wszelkiego
zła społecznego. Krytyka prywatnego posiadania idzie wszerz i w głąb. Najpierw
złe było posiadanie 'dóbr zbytecznych' — tych, które pozostawały jeszcze po
zaspokojeniu bezpośrednich potrzeb, ale już wkrótce 'złe' stało się posiadanie
ziemi i wszelkich środków produkcji. Na tym nie koniec. Odrzucenie własności
prywatnej musiało pociągnąć za sobą potrzebę głębokiej przemiany samej natury
człowieka. Szło nie tylko o przezwyciężenie grzechu skąpstwa, ale również
pragnienia posiadania siebie samego na własność. Ruchy komunistyczne zawsze
zmierzały w końcu do stworzenia 'nowego człowieka'". (J. Tischner: Etyka ...,
op. cit., s. 224 — 225.) Tischner przedstawia w tych rozważaniach następującą
konsekwencję logiczną: od zakwestionowania praw własności do zakwestionowania
samego siebie. Podobnie logika myślicieli liberalnych wskazuje, że zniewalanie
jednostki prowadzi od zakwestionowania aksjomatu samoposiadania siebie do
zakwestionowania praw własności. [ 25 ] J.
Tischner: Etyka ..., op. cit., s.156.
Na stronie 227 Tischner dodaje: „Człowiek wie: aby być, trzeba mieć — przede
wszystkim mieć samego siebie". [ 27 ] Prawo do samoposiadania siebie jest przyjmowane
przez filozofów liberalizmu, jak i libertarianizmu, za aksjomat, na podstawie
którego zostają wyprowadzone prawo do pracy i inne prawa własności. Trudno mówić o prawach własności, gdy zaprzeczamy temu podstawowemu aksjomatowi. Jednocześnie
filozofowie libertarianizmu dowodzą, do jakich absurdów prowadzi zaprzeczenie
podstawowego prawa do samoposiadania siebie. Por. M. N. Rothbard: Manifest
libertariański, tłum. W. Falkowski, Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska,
Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2004. s. 52. [ 28 ] Na
marginesie dodam, że już sama kategoria „uspołecznienia" u swych źródeł jest
absurdalna, gdyż prowadzi do absurdalnych rozwiązań.
Por. M. N. Rothbard: op. cit., s. 52 — 53. [ 29 ] J.
Tischner: Etyka ..., op. cit., s. 169- 170. [ 30 ] Por. Ibidem, s. 175 — 176. [ 31 ] Por.
J. St. Mill: Utylitaryzm. O Wolności,
PWN, Warszawa 1959. Z eseju O Wolności tłumaczyła A. Kurlandzka, s. 191 -
192 oraz s. 197. « (Published: 31-10-2009 )
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6908 |
|