|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Society »
10 punktów w sprawie antykoncepcji [3] Author of this text: Krzysztof Terczyński
Krytycy antykoncepcji sięgają przykładowo po ironiczne
argumenty na takim poziomie:
"Przypuszcza się zatem, że
mężczyzna „musi" — pewnie zaraz po pracy, po zjedzeniu obiadu — gwałcić swoją
żonę". [ 16 ] Czyli współżycie z użyciem
antykoncepcji, czy w ogóle częste współżycie dla przyjemności nawet w małżeństwie to po prostu gwałt, prostytucja, lubieżność, ohydna zwierzęca chuć.
Jeśli tylko nie używamy prezerwatywy czy pigułki a stosujemy np. metodę
Ogino-Knausa sytuacja zmienia się diametralnie, od razu stajemy się innymi
ludźmi. Jak podsumowuje tą kwestię prof. Uta Ranke Heinemann:
"O ile
stosowanie pigułki przez żonę zamienia męża w rozpustnika, o tyle jej
nieprzyjmowanie powoduje, że mąż zachowuje się cnotliwie i wstrzemięźliwie (...)
Zależnie od tego czy kobieta stosuje pigułkę antykoncepcyjną, mąż staje się
bestią lub aniołem" [ 17 ]
Ciekawe jaki jest mąż gdy
żona zażywa pigułki, a on nie wie o tym?
8. Nieekologiczne
Można by dojść do różnych wniosków gdyby chcieć
odrzucić wszystko co nienaturalne, właściwie dotyczy to całej farmakologii.
Ktoś powie: chodzi tylko o antykoncepcję, bo dotyka ona ludzkiego życia, tego
co zarezerwowane dla Stwórcy, tego co jest Bożym darem.
Można by zapytać: a co nie jest Bożym darem?
Każdy akt woli człowieka jest więc obrażaniem Boga.
Jeśli krytykujemy nienaturalność, sztuczność trzeba być konsekwentnym. A więc
nie wolno stosować rozumu w regulowaniu płodności człowieka. Czemu człowiek może
podejmować autonomiczne decyzje w sprawach takich, jak wykonywanie operacji,
przeprowadzanie transfuzji, czy reanimacji, a nie może podejmować takich decyzji w sprawach rozrodczych? Poza tym, wielkim i wspaniałym Bożym darem jest bez
wątpienia rozum, czymże byłoby nasze biologiczne życie gdybyśmy nie mieli
rozumu, a rozum w tej kwestii jak i w każdej innej domaga się aby go używać.
Zastanawiające jest też używanie słów „ ekologiczne"
"nieekologiczne" w takim kontekście, przecież nie chodzi tu o emisję gazów
cieplarnianych. Jest to populistyczne wykorzystywanie hasła „ekologiczności".
Bowiem pozytywne nastawienie do tego co ekologiczne i negatywne do tego co
„nieekologiczne" stało się obowiązkowe w ostatnich kilkunastu latach.
Jeśli jest sekta, której członkowie nie używają mydła,
szamponu i pasty do zębów ponieważ Jezus tego nie robił, to przyjmując takie
pojęcie ekologiczności jakie przyjmują ortodoksyjni katolicy, musielibyśmy w imię konsekwencji przyznać tej sekcie rację.
Kiedy w medycynie zaczęto stosować eter jako środek
znieczulający m.in. przy wyjątkowo ciężkich porodach, grupa teologów ostro
sprzeciwiła się temu, gdyż w Biblii jest napisane: „w bólach rodzić będziesz"
stąd wniosek, że uśmierzanie bólu przy porodzie, byłoby nienaturalne, sprzeczne z wolą Bożą. Podobnie niektórzy wczesnochrześcijańscy myśliciele całkiem serio uznawali strzyżenie brody za bezbożną krytykę
Stwórcy, ponieważ Bóg mówi: „ Niech będzie broda", a człowiek goląc się mówi
„Nie, niech jej nie będzie !" ( pisał o tym Ludwik Feuerbach w „Wykładach o istocie religii") W tym sposobie myślenia widać refleks bardzo starego sposobu
myślenia i pojmowania Boga, Bóg jest tu postrzegany jako nie akceptujący
sprzeciwu tyran. Stanowisko Kościoła w sprawie antykoncepcji jest pozostałością
takiego wyobrażenia, tzn. przedstawiania Boga niemalże jako drapieżnika, który
nie lubi, gdy ktoś wchodzi na jego terytorium.
O Tomaszu z Akwinu największym teologu średniowiecza prof.
Uta Ranke Heinemann pisze:
"Obowiązujące było wedle Tomasza to, czego natura uczy
wszystkie istoty żywe, a to najlepiej można odczytać na podstawie obserwacji
świata zwierząt. Najważniejszą nowiną rodem ze świata zwierzęcego, jest jeszcze
dziś wiążąca dla Kościoła katolickiego: zwierzęta spółkują tylko w celu
spłodzenia potomstwa (w każdym razie zdaniem teologów), na tej podstawie mamy
rozpoznać sens aktu płciowego. Zwierzęta nie stosują środków zapobiegania ciąży.
Po tym widać, że środki antykoncepcyjne są sprzeczne z naturą. Tak oto pseudoteologiczna
etologia prowadzić może do trwałych prawd kościelnych" [ 18 ]
Jak twierdzą księża, „wchodzenie na terytorium Boga" szkodzi
samemu człowiekowi. Oczywiste jest jednak, że używanie
antykoncepcji żadnych szkód nie przynosi (w sferze moralnej, gdyż w sferze
medycznej, biologicznej wszystko może mieć swoje plusy i minusy) a jej nieużywanie
przynosi w skali całego świata niewyobrażalny ogrom cierpienia.
Mamy tu więc typowe ustawianie się w opozycji do całego
świata „dla zasady".
9. Czy tylko rozpustnicy popierają antykoncepcję?
Jak pisał Bertrand Russell: "Przypuśćmy, że w naszym
dzisiejszym świecie niedoświadczona dziewczyna poślubi syfilityka (...) kobiecie
tej nie wolno używać żadnych środków, aby uniknąć wydania na świat
syfilitycznych dzieci. (...) Podałem tylko jeden przykład. Ale jest dużo innych
sposobów za pomocą, których w obecnej chwili Kościół przez obstawanie przy tym
co nazywa moralnością, skazuje najrozmaitszych ludzi na niezasłużone i zbyteczne
cierpienia. I naturalnie jest on w swej przeważającej części przeciwnikiem
postępu i wszelkich ulepszeń dążących do zmniejszania ilości cierpienia na
świecie, ponieważ opatrzył etykietą moralności zbiór małostkowych przepisów
postępowania, które nie mają nic wspólnego ze szczęściem ludzi" [ 19 ]
Oczywiście byli, są i będą ludzie, którzy regularnie
angażują się w przygodne kontakty seksualne. Jeśli tacy ludzie są, powinniśmy bez akceptowania tego typu zachowań
zaakceptować sam fakt istnienia takiego zjawiska i dostrzec, że lepiej skutki
takich grzechów czy błędów ograniczyć do minimum. Mówiąc konkretnie jeśli ktoś
uprawia seks z przypadkowymi osobami to oczywiście postępuje nierozsądnie,
niemoralnie, nieodpowiedzialnie. Jeśli spotka go nieszczęście i ulegnie
zakażeniu wirusem HIV, możemy powiedzieć: „sam jest sobie winien", ale czy to
jest postawa, którą powinniśmy przyjąć? Czy tego typu nawet jednorazowe
zachowanie zasługuje na aż tak straszne konsekwencje. Jeśli prezerwatywa może
zapobiec zakażeniu i w ten sposób de facto uratować komuś życie to znaczy, że
jest czymś dobrym i w takiej sytuacji lepiej ją zastosować niż jej nie
zastosować. Jeśli pigułka antykoncepcyjna może zapobiec niechcianej ciąży,
przekreśleniu czyjejś młodości, jeśli może zapobiec aborcji czy samobójstwu, to
również oznacza, że jest czymś dobrym. Oczywiście najłatwiej jest oskarżyć tych,
którzy myślą inaczej niż my o to, że chcą zniszczyć Kościół i rodzinę, ale chyba
trudno o takie zamiary posądzać większość polskiego społeczeństwa.
Więc można spróbować inaczej i powiedzieć, że to tylko
plebs zwiedziony przez media, że to ludzie zbyt słabi moralnie i intelektualnie
by brać ich zdanie pod uwagę.
Trzeba przyznać, że „coś w tym jest" tzn. , że są
merytoryczne powody dla których tak wielu ludzi również księży, biskupów a nawet
kardynałów nie zgadza się ze stanowiskiem Kościoła w tej sprawie.
Spośród hierarchów wchodzących w skład gremium, którego
celem było ustosunkowanie się do prac Komisji (w latach 60 — tych) Większość
uznała, że antykoncepcja nie jest wewnętrznie zła, byli to :
kardynałowie: Julius Dopfner, Leo Suenens, Lawrence Shehan,
Joseph Lefebrve; arcybiskupi:
John Dearden, Claudius Dupuy, Jean Zoa oraz biskupi Alfredo
Mendez iJoseph Reiss, trzech wstrzymało się, a za utrzymaniem konserwatywnego
stanowiska byli jedynie: kard. Alfredo Ottaviani, abp Thomas Morris, oraz
osobisty doradca teologiczny Pawła VI bp Carlo Colombo. „Szesnastym hierarchą,
który nie dotarł na obrady był Karol Wojtyła. Nietrudno jednak domyślić się,
jakie by zajął stanowisko" [ 20 ] Niezwykle interesujący jest tzw. raport
mniejszości opracowany przez konserwatywnych hierarchów:
"Ostatecznie raport
podważał samą wiarygodność małżonków: w rzeczywistości cel jednoczący można
osiągnąć w inny sposób — przekonywali konserwatywni moraliści (...)"
Ponieważ miłość małżonków jest czymś tak wzniosłym więc: "nie wymaga żadnego
specjalnego gestu cielesnego, a tym mniej jego powtarzania z określoną
częstotliwością. W rezultacie twierdzenie, że ów gest cielesny jest powodowany
chęcią szczodrego oddania i że nie wchodzi w to hedonizm, jest podejrzane.
Przecież istnieje intymna miłość drugiej osoby między ojcem a córką, bratem a siostrą, bez potrzeby cielesnych gestów" [ 21 ]
Trudno o bardziej jaskrawy dowód jak wielkie wśród
katolickiego kleru jest oderwanie od rzeczywistości i niezrozumienie ludzkiej
seksualności. Nie do zaakceptowania wydaje im się, że mamy tu do czynienia z normalną ludzką potrzebą. To, że w miłości cielesnej jest również aspekt
„miłości własnej" to rzecz nieunikniona, oby ta miłość własna była jak
najmniejsza, nie zmienia ona jednak faktu, że w przypadku małżeństwa najczęściej
mamy do czynienia z miłością o charakterze erotycznym.
Natomiast podejście kościelnych konserwatystów do tej
kwestii zaczyna w ostatnich czasach być zastanawiające, już nie podnosi się tak
często
„argumentów" przeciwko antykoncepcji, tylko coraz częściej akcentuje się rzekomo konieczną
nieustępliwość Kościoła. Tak jakby sama nieustępliwość była wartością, czyli nie
jest ważne co twierdzimy ważne żebyśmy byli nieustępliwi. Powszechnie wiadomą
rzeczą jest to, że wielu księży również w tak specyficznie katolickim kraju jak
Polska nie całkiem jest przekonanych do stanowiska Kościoła w tej kwestii, jedni
mówią: „przecież nie można powiedzieć, że wolno wszystko, a ludzie i tak robią
co chcą" (pewien kapłan tak właśnie mi kiedyś powiedział), inni mówią podobnie:
„jeśli ustąpimy w sprawie prezerwatyw cała moralność się posypie". W jednym i drugim przypadku widać, że chodzi tu o moralność mającą charakter pozorny.
Kościół widzi świat czarno-biały, czyli albo katolicka
moralność albo rozpusta, seks jako rozrywka, seks każdego z każdym bez żadnych
hamulców i ograniczeń. Katolicyzm nie uznaje, że jest jeszcze trzecia możliwość — po prostu normalność. Czyli fizyczna miłość między dwojgiem ludzi, którzy
kochają się i szanują i najzwyczajniej mogą nie chcieć mieć dzieci w danym
momencie swojego życia.
1 2 3 4 Dalej..
Footnotes: [ 16 ] O poprawną argumentację w sprawie oceny antykoncepcji" Marek Czachorowski — „Nasz Dziennik" 25-26 lipca
2009, Nr 173 (3494) [ 17 ] Uta Ranke Heinemann „Eunuchy do raju" str.
292 [ 19 ] Bertrand
Russell „Dlaczego nie jestem Chrześcijaninem" w „Religia i ja" Warszawa 1981
str. 74-75 [ 20 ] "Małżeństwo pod rygorem"
Artur Sporniak — „Tygodnik Powszechny" Nr 30. 29.07.2007 « (Published: 06-12-2009 Last change: 07-12-2009)
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.page 6990 |
|