The RationalistSkip to content


We have registered
204.319.172 visits
There are 7364 articles   written by 1065 authors. They could occupy 29017 A4 pages

Search in sites:

Advanced search..

The latest sites..
Digests archive....

 How do you like that?
This rocks!
Well done
I don't mind
This sucks
  

Casted 2992 votes.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
« Society  
Dobra matka Daria Aleksandrowna - niezakończona historia [2]
Author of this text:

Różnymi więc środkami dziecko jest formowane na dobrego człowieka. Wskazywane mu są i wpajane wartości: dobro, zło, obowiązek, szlachetność, wszelkie cechy i zachowania pożądane i niepożądane, poprawne pragnienia, odpowiednie uprzedzenia, pokazywane są możliwe konsekwencje, ale tylko te, których pokazanie nie zaszkodzi dobremu wychowaniu. Wpajany jest określony, niepodważalny podział. Do określeń „dobro" i „zło" dopisywane są postawy i zachowania. Emocje, potrzeby, zwykłe chęci zostają przyporządkowane do kategorii i określone jako"dobre" lub „złe".

Żeby dokonać takiego dzieła potrzeba oduczać szukania, które może prowadzić na manowce względem pożądanych wartości, trzeba definiować, rozwijać pożądane cechy, negować te uznane za zbędne. Autorytarnie decydować i przekazywać co jest potrzebne a co nienormalne, arbitralnie dzielić świat na części i je oznaczać. Wskazywać wszystko jak i to że psa się nie je a krowę tak, bo pies jest przyjacielem a krowa jest pożywieniem, a ci co czynią odwrotnie są gorsi, a są gorsi ponieważ nie wiedzą, co jest zgodne z naturą, a co jest występkiem przeciw naturze, przeciw naturze człowieka i przeciw prawom boskim.

Gdyby Dolly wypadło kiedyś rozstrzygać podobne kwestie zapewne żal byłoby jej tych innych ludzi, występnych, i widziałaby wartość w ich nawracaniu i ratowaniu, ale jestem przekonana, że nie chciałaby aby jej dzieci nawracały, ponieważ, mimo iż cel byłby szlachetny, to obawa byłaby większa, że narażone byłyby na deprawację. Ważne więc też było trzymać dzieci z dala od zagrożeń, odsuwać i eliminować z ich horyzontu wątpliwe zjawiska. Ciekawość w tym aspekcie jest szkodliwa.

Dolly potrzebowała produktu: dla potwierdzenia swej wartości, dla swego spokoju i wygody, produktu zbliżonego do ideału i wzorca, produktu podobnego do Kitty.  

Kitty. Taka wrażliwa, skromna, dbająca, niekonfliktowa, słodka, infantylna, bezrefleksyjna, idealna. Kitty przykrojona. Kobieta, kobieca kobieta — efekt udanej operacji wychowania — człowiek okaleczony. Zrobiona na istotę, która będzie odpowiadała jakiemuś innemu, zrobionemu człowiekowi, jakiemuś człowiekowi ukształtowanemu na męskiego mężczyznę, który pragnie mieć żonę i dobry dom, którego ukształtowała matka podobna do Dolly, któremu nadano cele i wartości, tak aby pasowały do wartości i celów zgodnych z panującymi wyznacznikami.

Rodzice, a szczególnie zobowiązana matka, żyjący w pragnieniu i strachu, dążą do rozwoju cech, które mogą dać dziecku określone szczęście. Grozą  przejmuje dopiero fakt, że szczęście dziecka nie jest oczekiwaniem osiągnięcia i stwierdzenia przez nie takiego stanu, ale związane jest z określonymi faktami i czynami, które mają je spotkać i które ma zrobić, a które z założenia uszczęśliwią — bo taka jest natura ludzka.

Szczęście jest zdefiniowane jako określony zbiór sytuacji, do których trzeba dążyć i które należy osiągnąć — w odpowiedniej kolejności. Szczęście zależy od stopnia realizacji planu, składającego się z sytuacji i zdarzeń uznawanych za dające spełnienie. Związane więc jest z poglądami, wrażeniami i reakcjami u innych ludzi i oparte na określonych i uznanych za stałe i trwałe w powiązaniach: mąż to szczęście, dziecko to szczęście i cierpienie z nimi związane to też szczęście, uszczęśliwianie innych to szczęście.

Tak wychowany człowiek jest jak Gwynplain: ukształtowany w określonym celu, mający spełniać określoną rolę, do której został przystosowany, bez udziału swej woli, przemocą. Tak ukształtowana psychika ludzka przywodzi mi na myśl stopy Japonek. Gwynplain'owi udzielono pomocy w tym, aby mógł pełnić funkcję jaką wybrali dla niego inni, aby łatwiej mu było wywoływać określone reakcje.

Niewątpliwie gdyby nie operacja nie udawałoby mu się tak bezwiednie i łatwo rozśmieszać publiczności. A to było okaleczenie, jego ciało zostało zdeformowane. „Niewątpliwie, tajemnicza wiedza (.....) cyzelowała to ciało w jego pierwszych latach życia i z premedytacją tworzyła taką właśnie twarz. Nauka ta, biegła w cięciu, przykrawaniu, podwiązywaniu, rozkroiła te usta, uczyniła obwisłymi wargi, obnażyła dziąsła, rozciągnęła uszy, rozluźniła układ chrząstek, zakłóciła kształtność brwi i policzków, poszerzyła muskuł jarzmowy, zatarła szwy i blizny i naciągnęła skórę na uszkodzone miejsca, zachowując błazeński wygląd nadany tej twarzy. I tak to właśnie kunszt, potężny i głęboki, stworzył maskę ową, Gwynplain'a. Takim jak on człowiek na świat nie przychodzi." [ 7 ] On był doskonały w realizacji tego, do czego został ukształtowany. „Gwynplaine rozśmieszył nawet kata." [ 8 ]

„To chirurgiczne rzeźbienie mogło być przeprowadzone skutecznie jedynie na dziecku zupełnie małym, nie rozumiejącym więc co się z nim dzieje, na dziecku, które łatwo sądzić mogło, że rana — to tylko choroba." [ 9 ]. Miał też pewną możliwość, szczelinę: „najsilniejszym natężeniem woli przy największym skupieniu całej swojej uwagi, jeżeli żadne nieprzewidziane wzruszenie nie zakłóciło napięcia jego wysiłku, udawało mu się zawiesić na chwilę wieczny śmiech swojej twarzy i rzucić na nią coś na kształt zasłony tragicznej (...). Wysiłku tego nie robił Gwynplanine nigdy prawie, dokonywał się on bowiem kosztem i bólu, i nieznośnego wprost napięcia. I najmniejsze zakłócenie uwagi, najdrobniejsza emocja wystarczały, by śmiech ów, przegnany na chwilę, nieubłaganie jak przypływ morza powracał i znów pojawiał się na jego twarzy. I tym stawał się wyrazistszy, im silniejsze było wzruszenie, którego doznawał Gwynplaine." [ 10 ]

Wychowanie ukierunkowane na osiągnięcie ściśle, z góry, określonego celu, człowieka o określonych cechach podobne jest do przeprowadzenia opisanej deformacji. Jeżeli skutek ma być zgodny z oczekiwaniami, restrykcyjnymi warunkami i konkretnie określonymi wzorcami, czyli jeden człowiek ma odpowiadać warunkom określonym przez innych ludzi, wyznawać określone wartości, dążyć do oznaczonych celów, mieścić się w ramach i nie wykraczać poza granice, to wychowanie i wpływ jaki w tym celu jest wywierany są analogiczne do odkształcenia, jakiemu pod względem fizycznym poddano Gwynplaine’a.

Pewne cechy muszą zostać powiększone, odpowiednio wyolbrzymione — stosownie do oczekiwanych wymiarów. Rozwój innych musi być zahamowany i wytłumiony. Jeszcze inne trzeba wywołać, sztucznie pobudzić ich pojawienie się i prowadzić odpowiednie przekształcenia. Podobnie z pragnieniami i potrzebami. Jeśli objawiają się te pożądane trzeba je usztywniać, utrwalać, aby w procesie rozwoju nie zanikły. Tylko operacje, jak ta na Gwynplainie budzą grozę i przerażenie, a te na psychice dziecka i ogólnie człowieka są popierane, akceptowane, pożądane. Powstaje błędne koło: kobiety kształtuje się tak aby pasowały do wzorcowo ukształtowanych mężczyzn, a mężczyzn kształtuje się tak aby pasowali do wzorcowo ukształtowanych kobiet.

Do tego jeszcze trzeba podtrzymywać sytuację, w której te ukształtowane postacie będą chciały siebie nawzajem, uzależniały się nawzajem i widziały swe szczęście w jednego rodzaju określonych relacjach. I wszystkiemu nadawana jest wartość pochodząca od bezimiennej tradycji, dodatkowo szkalowana jest natura, przedstawiana jako pierwotna determinanta istniejącego status quo.

Przeprowadzana deformacja ma na celu ukształtowanie formy, której zadaniem jest pasować do innej ukształtowanej formy. Skutkiem jest funkcjonowanie obok siebie zdeformowanych, okaleczonych, poprzycinanych istnień, dopasowanych do wyobrażeń, podlegających naciskom pochodzącym z lęku, z przekonań innych, którym przyprawiono „gębę". Podobne zależności jak istniały tak istnieją nadal, ciągle ludzie są deformowani i klasyfikowani i to w tzw. dobrej wierze.

Świat taki: podzielony, określony i oznakowany to świat zamknięty. To ZOO. To świat bez okien i klamek, pełen istot z lękiem przestrzeni, przekonanych, że jeśliby znalazły się gdzieś poza to zginą: bez nadziei, bez sensu, bez celu. A przecież nie ma nic piękniejszego niż człowiek swobodny, wolny, zdolny patrzeć własnymi oczami.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Spojrzenie zwykłych ludzi na zmianę klimatu
Kościół i faszyzm, nowa książka Racjonalisty

 Comment on this article..   See comments (2)..   


 Footnotes:
[ 7 ] W. Hugo, Człowiek Śmiechu, Oficyna Wydawnicza Most, Warszawa 1992, str. 163
[ 8 ] jw., str. 164
[ 9 ] jw., str. 165
[ 10 ] jw., str. 165

« Society   (Published: 10-12-2009 )

 Send text to e-mail address..   
Print-out version..    PDF    MS Word

Dorota Zdrojewska
Ukończyła Wydział Nauk Ekonomicznych na Uniwersytecie Warszawskim. Napisała pracę magisterską o ekologii. Obecnie pracuje jako księgowa i podjęła podyplomowe studia Gender Studies na Uniwersytecie Warszawskim.

 Number of texts in service: 8  Show other texts of this author
 Newest author's article: Ménage à trois
All rights reserved. Copyrights belongs to author and/or Racjonalista.pl portal. No part of the content may be copied, reproducted nor use in any form without copyright holder's consent. Any breach of these rights is subject to Polish and international law.
page 7006 
   Want more? Sign up for free!
[ Cooperation ] [ Advertise ] [ Map of the site ] [ F.A.Q. ] [ Store ] [ Sign up ] [ Contact ]
The Rationalist © Copyright 2000-2018 (English section of Polish Racjonalista.pl)
The Polish Association of Rationalists (PSR)